Świat

Stokfiszewski: Dlaczego Hiszpanie nie chcą króla

Zniesienie monarchii w Hiszpanii byłoby wyraźną oznaką zbliżania się nowej politycznej ery.

2 czerwca król Hiszpanii Juan Carlos ogłosił abdykację i zwrócił się do parlamentu z prośbą o wyznaczenie swojego następcy, którym miałby zostać jego syn Felipe. Tego samego dnia ulice hiszpańskich miast zalały fale demonstrantów domagających się referendum w sprawie ustrojowej przyszłości kraju. Ponad 20 tys. ludzi na stołecznym Puerta del Sol, kilkanaście tysięcy na Plaza Catalunya w Barcelonie, kolejne tysiące w Walencji, Bilbao, Maladze oraz setki członków hiszpańskiej diaspory organizujących akcje solidarnościowe w Berlinie, Londynie i Brukseli są dowodem determinacji obywateli w kwestii uwzględnienia ich opinii na temat tego, czy Hiszpania powinna pozostać królestwem, zaś hashtag #IIIRepublica, który towarzyszył społecznej mobilizacji na Twitterze i w innych sieciach społecznościowych daje do zrozumienia, jaka jest wola sporej części hiszpańskiego społeczeństwa.

W komentarzach prasowych dotyczących abdykacji Juana Carlosa i protestów „jego poddanych” dominuje obraz monarchy, który  przyczynił się do pokojowej transformacji kraju po niemal czterdziestu latach faszystowskiej dyktatury generała Franco i jego Falangi, zyskując szacunek i dozgonną wdzięczność obywateli królestwa, któremu jednak – w minionym okresie – parokrotnie powinęła się noga, co sprawiło, że dziś sympatię do Juana Carlosa deklaruje raptem 41% Hiszpanów. Jakie miał popełniać błędy? Najgłośniejszą aferą była wyprawa do Botswany w roku 2012. Polowanie na słonie, które w Afryce urządził sobie król, kosztowało obywateli 10 tys. euro dziennie. Rodzina monarsza starała się ukryć zamiłowanie Juana Carlosa do zabijania zwierząt, niestety król złamał podczas wyprawy kość biodrową, co nie mogło umknąć opinii publicznej i safari wyszło na jaw. Kolejną wpadką miało być uwikłanie Inaki Urdangarina – królewskiego zięcia, męża księżnej Cristiny – w aferę korupcyjną. Z monarszego skarbca w niejasny sposób  zniknęło 6 milionów euro przeznaczonych ponoć na cele charytatywne. Sprawa trafiła do sądu.  Koszty utrzymywania monarchii doprowadzają pogrążonych w kryzysie ekonomicznym Hiszpanów do białej gorączki. Na dwór Juana Carlosa przeznacza się rocznie niemal 9 milionów euro z publicznych pieniędzy, co – zważywszy na raczej symboliczną funkcję, jaką w konstytucji Hiszpanii pełni monarcha – w oczach obywateli jest jaskrawą niesprawiedliwością.

Ale to właśnie symbolika jest przyczyną, dla której spora część Hiszpanów nie chce króla. Fakt, że kraj, w którym od 2011 roku obywatele domagają się „prawdziwej”, oddolnej, uczestniczącej i bezpośredniej demokracji, pozostaje monarchią zakrawa na żart; że państwo, gdzie ruchy społeczne starają się ukazać niewydolność demokracji przedstawicielskiej, nie jest nawet demokracją przedstawicielską, to już kpina. Z punktu widzenia nadziei na zmianę cywilizacji politycznej w kierunku samostanowienia obywateli kosztem władzy ich reprezentantów, uczynienia procesów decyzyjnych bardziej horyzontalnymi oraz doinwestowania roli oddolnej inicjatywności w kształtowaniu życia społecznego, politycznego i gospodarczego, monarchia jako ustrój wydaje się co najmniej niewczesna.

Dla wielu Hiszpanów Juan Carlos i jego rodzina stanowią uwidocznienie przepaści cywilizacyjnej pomiędzy hierarchiczną i elitarystyczną konstytucją organizującą funkcjonowanie państwa, a kolejnym stadium demokracji nakierowanym na bezpośrednie podejmowanie decyzji przez obywateli.

Przeprowadzenie plebiscytu, w którym mogliby oni opowiedzieć się za lub przeciw III Republice – niezależnie od jego wyniku – byłoby krokiem w tymże kierunku.

Demokracja parlamentarna jest młodym ustrojem. Tendencje do rewolucyjnych lub  konstytucyjnych zmian w stronę jej ustanowienia na terytorium Europy pojawiły się raptem dwa wieki temu, ale dopiero I wojna światowa stanowi realną cezurę – kontynent jest w większości republikański od stu lat, przy czym 12 z krajów (regionów lub państw-miast) europejskich wciąż pozostaje królestwami. Jest oczywistym, że ustrój przedstawicielski posiada granice swojej żywotności i że Europa stanie przed kolejnymi wyzwaniami konstytucyjnymi. Zniesienie monarchii w Hiszpanii byłoby wyraźną oznaką zbliżania się nowej politycznej ery.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Igor Stokfiszewski
Igor Stokfiszewski
Krytyk literacki
Badacz, aktywista, dramaturg. Współpracował m.in. z Teatrem Łaźnia Nowa, Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards, Rimini Protokoll z artystami – Arturem Żmijewskim, Pawłem Althamerem i Jaśminą Wójcik. Był członkiem zespołu 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie (2012). Autor książek „Zwrot polityczny” (2009), „Prawo do kultury” (2018).
Zamknij