Świat

Śmierć z dobroczynnej ręki

Śmierć bezdomnej kobiety w otworze pojemnika na darowaną odzież jest dojmującym przypomnieniem, że kapitalizm zabija – a „dobroczynność” jest jednym z jego narzędzi.

W serialu Netfliksa Sprzątanie z Marie Kondo tytułowa prowadząca pokazuje na przykładzie szeregu przeróbek domowych sztukę świadomego pozbywania się rupieci i radość, jaka z owej sztuki płynie. To, jak szeroko serial komentują media i jak wielki szum wywołuje w mediach społecznościowych, świadczy, że coś w jego treści musi odpowiadać tym spośród nas, którzy posiadają za dużo, a byliby szczęśliwsi, posiadając mniej.


W samym środku szału na #konmari pojawiła się wiadomość o tragicznej śmierci Crystal Papineau, trzydziestopięcioletniej bezdomnej kobiety z Toronto, która zmarła, utknąwszy w otworze pojemnika na darowaną odzież. Prawdopodobnie szukała w nim ciepłych ubrań, dzięki którym mogłaby przetrwać surowe zimowe miesiące.

Z jednej strony – ból głowy od nadmiaru posiadanych dóbr; z drugiej – umieranie tych, którzy nie mają nic: to wstrząsająca, zerojedynkowa rzeczywistość życia w kapitalizmie.

Nieunikniona tragedia

Śmierć Crystal Papineau jest istotnie wstrząsająca. Jednak jak zauważyli aktywiści zajmujący się sprawami mieszkaniowymi i schronieniami dla bezdomnych, nie jest zaskakująca. W Toronto, największym mieście Kanady, żyje ponad osiem tysięcy bezdomnych. Kiedy umierała Papineau, schroniska dla bezdomnych były wypełnione po brzegi, jak niemal każdej innej nocy. Nic więc dziwnego, że kiedy bezdomność zatacza tak szerokie kręgi i brakuje środków, by ulżyć ludziom znajdującym się w tej sytuacji, w samym Toronto od stycznia 2017  do końca czerwca 2018 roku zmarło aż 145 bezdomnych. Nie inaczej jest w tym roku;  Papineau nie jest już nawet ostatnią bezdomną osobą, która zmarła w tym mieście.

Paragraf zwany bezdomnością

Śmierć Papineau jest wstrząsająca – ale nie bezprecedensowa. Co najmniej sześć innych osób w Kanadzie zmarło w wyniku utknięcia w kontenerach z darowaną odzieżą. Jeden z takich przypadków w West Vancouver doprowadził do usunięcia z miasta wszystkich takich pojemników.

Śmierć Papineau jest wstrząsająca i powinna być ironiczna: kobieta żyjąca w ubóstwie ginie na skutek wadliwej konstrukcji obiektu zaprojektowanego właśnie po to, aby ułatwić niesienie pomocy osobom takim jak ona. Jednak ironię dostrzeżemy w tym zdarzeniu jedynie wtedy, kiedy uznamy dobroczynność za coś odrębnego od podszytej przemocą logiki kapitalizmu i sprzecznego z nią. W rzeczywistości jednak dobroczynność jest nie tylko w pełni zgodna z kapitalizmem, ale jest produktem jego dominacji i umożliwia mu trwanie.

Współsprawczość

Weźmy na przykład konkretną branżę „dobroczynności” w Kanadzie: banki żywności. Wprowadzone jako prowizoryczny środek zaradczy podczas recesji w latach 80. dla złagodzenia skutków ówczesnego bezrobocia, nadal są stałym punktem kanadyjskiego krajobrazu trzydzieści lat później. Co miesiąc z banków żywności w Kanadzie korzysta ponad 850 tysięcy osób.

Dobroczynność jest nie tylko w pełni zgodna z kapitalizmem, ale jest produktem jego dominacji i umożliwia mu trwanie.

Kanadyjscy aktywiści zajmujący się bezpieczeństwem żywnościowym zwracają uwagę, że banki żywności nie są w stanie sprostać nawet najbardziej podstawowym potrzebom osób, którym brakuje pożywienia. Zaledwie jedno na cztery gospodarstwa domowe, których nie stać na jedzenie, korzysta z banku żywności. Te, które z nich korzystają, otrzymują niedostateczne i nieprzewidywalne racje żywnościowe. W 2016 roku jedno na sześć kanadyjskich gospodarstw domowych polegających na bankach żywności obejmowało osoby, które mają pracę lub do niedawna ją miały. Nie jest więc tak, jakoby uczestnictwo w kapitalistycznym rynku miało oddalać widmo biedy.

Fakt, że 36 procent osób korzystających z banków żywności w Kanadzie to dzieci lub młodzież, jest gorzkim odzwierciedleniem rzeczywistości, w której większość ludzi nie sprawuje kontroli nad własną sytuacją ekonomiczną: to, jak wygląda nasze życie, zależy przede wszystkim od tego, czy urodziliśmy się po „zwycięskiej” czy po „przegranej” stronie ekonomicznej barykady. Jak stwierdza organizacja Food Bank Canada, „podstawową przyczyną głodu w Kanadzie są trwale niskie dochody niemal czterech milionów Kanadyjczyków”.

Śmiejesz się z Sosnowca, nie byłeś w Zawierciu [rozmowa z Magdaleną Okraską]

Samo istnienie banków żywności w żaden sposób nie podnosi jednak systemowo niskich dochodów. W Ontario banki żywności obsługują coraz więcej osób, a jednocześnie prowadzona tam polityka w nieunikniony sposób zaostrzy problem nierówności i ubóstwa: uchylenie podwyżki płacy minimalnej do 15 dolarów kanadyjskich za godzinę (co i tak jest niewystarczające, biorąc pod uwagę koszty życia), odwołanie pilotażowego projektu podstawowych dochodów oraz cięcia planowanych podwyżek pomocy socjalnej.

Działalność banków żywności toczy się równolegle z polityką, która sama w sobie powoduje brak bezpieczeństwa żywnościowego. Szef organizacji Daily Bread Food Bank (Bank Chleba Powszedniego) Neil Hetherington podkreśla, że w ślad za obejmującymi cały region cięciami pomocy socjalnej pójdzie wzrost zapotrzebowania na darowaną żywność.

Banki żywności są gospodarczym odpowiednikiem perfumowania przepełnionego śmietnika – tłumią przykrą woń niesprawiedliwości. Sprawiają, że proces gnilny, choć nadal postępuje, jest nieco mniej dokuczliwy. A my nie musimy wynosić śmieci dopóty, dopóki mimo fetoru daje się oddychać.

W owczej skórze

Dobroczynność tak płynnie współgra z kapitalizmem, ponieważ stabilizuje polityczną, społeczną i emocjonalną nierównowagę wytwarzaną przez skrajne nierówności, które kapitalizm generuje.

W kapitalizmie nie ma niespójności między licznymi charytatywnymi działaniami sieci franczyzowych fast foodów takiej jak firma Tim Hortons – która funduje obozy dla dzieci, ligi sportowe, rozdaje żywność i wspiera uprawiających kawę rolników z globalnego Południa – a upartym i pełnym oburzenia sprzeciwem tej samej firmy wobec podniesienia płacy minimalnej w prowincji Ontario. Aby zniwelować skutki wprowadzonej tam podwyżki płacy minimalnej, franczyzy zlikwidowały płatne urlopy dla pracowników oraz odebrały im ubezpieczenie zdrowotne i dentystyczne.

Zyski z cierpienia i obłudna filantropia

czytaj także

Korporacja, która co roku wysyła „20 tysięcy dzieciaków z ubogich rodzin na obóz, który odmieni ich życie”, robi jednocześnie co w jej mocy, aby jej własnych pracowników nie było stać na wysłanie dzieci na taki obóz.

Sieć Tim Hortons chętnie wydaje pieniądze na działalność charytatywną, ale już nie w smak jej wymuszona redystrybucja bogactwa poprzez płace. Płacenie ludziom za wykonywaną pracę jest prawnie usankcjonowanym zobowiązaniem, nie darem z dobrej woli. Jednak wywiązywanie się z tego obowiązku wobec własnych pracowników nie przynosi korzyści moralnych. Przeciwnie: wypłacanie wynagrodzenia wymaga przyznania, że zyski korporacji pochodzą wprost z ciężkiej pracy jej pracowników.

Dobroczynność pozwala nam odwracać wzrok od tego, co sprawia, że jest konieczna. A szerzej, dobroczynność łagodzi niemoralność skrajnych nierówności przez to, że przydaje moralności ludziom i instytucjom, które z tej nierówności czerpią zyski. Jest taką metodą redystrybucji bogactwa, która usprawiedliwia jego nierówny podział. Dlatego zawsze znajdą się wystarczająco biedni ludzie, którzy będą zależni od resztek z pańskiego stołu korporacji – a my będziemy za to wystarczająco wdzięczni, żeby nie pytać, dlaczego właściwie tych resztek potrzebujemy.

Dominika Kulczyk ratuje świat

czytaj także

Dominika Kulczyk ratuje świat

Agnieszka Bułacik

Dobroczynność działa jak balsam również na poziomie jednostkowym. Łagodzi poczucie winy związane z nadmiarem, którym się otaczamy, a nawet sprawia, że czujemy się lepsi. Ręka wyciągnięta po pomoc może posłużyć nam do tego, abyśmy się z uznaniem poklepali nią po plecach – perfidia, która pokazuje, co znaczy posiadanie pieniędzy w kapitalistycznym porządku świata – bogactwo daje nam możność nie tylko brania, ale i dawania; odczuwania komfortu nie tylko materialnego, ale i moralnego.

Ręka wyciągnięta po pomoc może posłużyć nam do tego, abyśmy się z uznaniem poklepali nią po plecach.

Dobroczynność oparta jest na naszej możności dawania – a nie prawa drugiej osoby do otrzymania. Darczyńcy decydują, co ofiarować, ile, kiedy i komu. Dajemy, bo to wygodne – być może dlatego, że Marie Kondo zainspirowała nas do odgracenia domu. A kiedy dawanie przestaje być dla nas wygodne, przestajemy dawać.

Badania wykazują, że dobroczynność spada w trudnych gospodarczo czasach. Fakt, że dajemy mniej właśnie wtedy, kiedy pomoc jest najbardziej potrzebna, dowodzi, że w relacji opartej na dobroczynności wszelka sprawczość jest wyłącznym przywilejem darczyńcy.

„Naprawianie” tego, co zepsuł kapitalizm

Sukces kapitalizmu polega na jego zdolności do „rozwiązywania” problemów, które sam wytwarza. Za dużo masz rzeczy? Kup książkę Marie Kondo i dowiedz się, jak pozbyć się nadmiaru. Wykańcza cię praca na pełen etat? Wydaj zarobione pieniądze na pakiet spa albo urlop, na którym się zrelaksujesz. Olbrzymie nierówności majątkowe? Dobroczynność spieszy z pomocą.

Sprzątanie epoki późnego kapitalizmu

Fakt, że ten sam kapitalistyczny podmiot jest często zaangażowany zarówno w tworzenie problemu, jak i jego rozwiązywanie – jak w przypadku koncernu Nestlé, który wciąż produkował pełną gamę swoich czekolad, nawet po tym jak nabył franczyzę odchudzania Jenny Craig – dowodzi, że „chęć zysku” nadal jest przemożna. To ona jest logicznym klejem łączącym w ramach jednego przedsiębiorstwa działania, które wydają się ze sobą sprzeczne.

Nigdy się jednak nie uporamy z problemami, dopóki będziemy je rozwiązywać metodami rodem z tego samego systemu, który owe problemy stwarza. W istocie, branża dietetyczna nie „rozwiązała” naszego „problemu” nadwagi, a jedynie sprawiła, że zaczęliśmy nienawidzić samych siebie i truje nas „niskokalorycznymi” odmianami tych samych produktów, które uczyniły nas „grubymi”– a przy okazji wcale nie pomaga trwale stracić na wadze. Słynne słowa amerykańskiej poetki Audre Lorde trafiają w sedno: „narzędzia jaśnie pana nie rozbiorą jego domu”.

Narzędzia jaśnie pana nie rozbiorą jego domu.

Gdybyśmy nadal mieli wątpliwości, czy dobroczynność jest takim narzędziem w „domu” kapitalizmu, okoliczności śmierci Crystal Papineau powinny je rozwiać. Papineau została uśmiercona przez mechanizm antywłamaniowy, w który wyposażony był pojemnik na darowaną odzież, wyprodukowany przez Rangeview Fabricating Inc. – zwężone na końcu pręty miały zapobiegać wyjmowaniu zawartości z pojemnika.

Zabezpieczanie prywatnej własności jest kapitalistycznym rozwiązaniem kapitalistycznego problemu, polegającym na egzekwowaniu wyłącznego prawa własności i uniemożliwieniu innym korzystania z owoców wytwarzanych przez nas wszystkich. Śmierć Crystal Papineau w szczękach mechanizmu egzekwowania prywatnej własności była wstrząsająca, ale nie jest wyjątkiem w systemie, który regularnie zbiera krwawe żniwo w mniej spektakularny sposób.

W takim pojemniku na używaną odzież zginęła Crystal Papineau.

Każdego roku Kanada marnuje 13 milionów ton żywności – pomimo tego, że 4 miliony Kanadyjczyków doświadczają niedoborów jedzenia. W 2016 r. ponad 1,3 miliona domów w Kanadzie stało pustych lub niemal pustych – pomimo że ponad 200 tysięcy ludzi pozostaje bez dachu nad głową. Marie Kondo mówi nam, że posiadanie tak wielu rzeczy sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi – a równocześnie młoda kobieta ginie, usiłując dostać się do tych samych rzeczy, żeby przeżyć. Podtrzymywanie tak absurdalnego systemu oznacza, ni mniej ni więcej, zgodę na egzekwowanie prywatnej własności nawet za cenę życia.

Śmierć Crystal Papineau nie przekonała nas o konieczności zmiany systemu, który jednym przeznacza obsceniczny nadmiar, a innych skazuje na wieczny niedostatek. Po wypadku Rangeview Fabricating Inc. wstrzymał produkcję modelu pojemnika, który zabił kobietę. Firma apeluje do partnerów z branży charytatywnej o usunięcie prętów antywłamaniowych i współpracuje ze studentami nad projektem nowego prototypu. Burmistrz Toronto zapowiedział kontrolę miejskich pojemników na dary.

Cathy Crowe — opiekunka społeczna i organizatorka nowo powstałej w Toronto grupy Shelter and Housing Justice Network (Sieć na rzecz Sprawiedliwości Mieszkaniowej i Schronienia) – wskazuje na nieadekwatność tej reakcji: „W mieście umierają bezdomni, a nasz burmistrz chce temu zaradzić przez przeprojektowanie metalowego mechanizmu w pojemnikach na darowaną odzież”. Nic w tym dziwnego. Tak długo, jak administratorami systemu są ci, którzy czerpią z niego zyski, proponowane rozwiązania będą miały charakter „zarządzania szkodami” – nie będą demontować systemu, ale go umacniać.

Ken Loach: Jeśli nie rozumiemy walki klas, nie rozumiemy zupełnie nic

Społeczeństwo oparte na dobroczynności jest nie do pogodzenia ze społeczeństwem opartym na sprawiedliwości. Możność dawania i potrzeba przyjmowania są tak samo produktami systemu, który nierówno rozdziela światowe zasoby i nie zapewnia wszystkim minimum koniecznego nie tylko do godnego życia, ale nawet przetrwania. Dobroczynność jedynie łagodzi przemoc wynikającą ze skrajnej nierówności, umożliwiając jej trwanie.

Społeczeństwo oparte na dobroczynności jest nie do pogodzenia ze społeczeństwem opartym na sprawiedliwości.

Być może z trudem przychodzi nam wyobrazić sobie społeczeństwo, w którym adepci „odgracania” własnych mieszkań nie muszą pozbywać się zbędnych rzeczy przez darowanie ich biednym, a śmiercionośne metalowe pręty nie stoją na straży nierównej dystrybucji dóbr. Brakuje nam wyobraźni nie dlatego, że nie ma alternatywnych rozwiązań, ale dlatego, że jesteśmy produktem kapitalistycznej filozofii, której logiczne granice wyznaczają kres naszych zdolności poznawczych.

To właśnie ta logika każe nam szukać ulgi w metalowych ścianach pojemnika na darowaną odzież. Jednym z nas przynosi to ulgę emocjonalną, innym – polityczną. Dla Crystal i wielu innych osób ta ulga ma wymiar fizyczny. A jednak ten pojemnik to nie tylko narzędzie pomocy – to także więzienie, w którym udusiła się Crystal Papineau. Jej śmierć jest kolejnym przypomnieniem, które powinno być już zbyteczne. Nie trzeba ulepszać konstrukcji tego pojemnika – trzeba go rozmontować.

**
Khadijah Kanji jest dyplomowaną opiekunką społeczną. Zajmuje się badaniami naukowymi, tworzeniem programów i publiczną edukacją w kwestiach związanych z islamofobią, rasizmem, trans/homofobią i innymi obszarami sprawiedliwości społecznej.

Artykuł ukazał się w magazynie Roar: roarmag.org. Dziękujemy autorce za zgodę na publikację. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij