Świat

Sierakowski: Nie będzie niepodległej Ukrainy bez niepodległej Białorusi

Laureatami Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 zostali szef białoruskiego Centrum Praw Człowieka Wiasna Alaksandr Bialacki, rosyjska organizacja badająca zbrodnie stalinowskie Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Wyróżnienie dla Rosjan i Białorusina skrytykował Mychaiło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego. To błąd.

To zabrzmi dla wielu obrazoburczo, bo powszechne wyobrażenie jest raczej odwrotne. I nie mniej słuszne – przecież ta zasada działa w obie strony, a także w stronę Polski, co odkrył już Giedroyć. Ukraińcom idzie bardzo dobrze na froncie i zadowolenie z tego nadludzkiego wysiłku zauważyć można w wypowiedziach przywódców państwa i dowódców wojska.

W takich sytuacjach nietrudno o przesadę – i tak należało skomentować słowo Mychaiła Podolaka, ważnego doradcy prezydenta Zełenskiego: „Komitet Noblowski w ciekawy sposób rozumie słowo pokój, jeśli przedstawiciele dwóch krajów, które zaatakowały trzeci, otrzymują wspólnie z nim Pokojową Nagrodę Nobla. Ani rosyjskie, ani białoruskie organizacje nie były w stanie zorganizować sprzeciwu wobec wojny. Tegoroczny Nobel jest fantastyczny” – napisał w piątek na Twitterze.

Jest to niestety bzdura. Nie wiem, z jakiego powodu Podolak uważa Memoriał za przedstawiciela Rosji Putina albo Wiasnę Bialackiego za przedstawiciela Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Łukaszenki. To są wyjątkowo zasłużone i działające od dekad organizacje praw człowieka, walczące z Rosją Putina i Białorusią Łukaszenki.

Memoriał jest właśnie siłą likwidowany, a Alaksandr Bialacki od roku siedzi w więzieniu, które niczym nie różni się od stalinowskich łagrów. Podolak naprawdę ma pretensję do Bialackiego, że nie potępił napaści na Ukrainę? A jak niby miał to zrobić? Więzienia Łukaszenki są jak czarne dziury, z nich nie wydobywa się nic na zewnątrz.

Nie wiem, szczerze mówiąc, czy rosyjski Memoriał wypowiadał się w sprawie wojny, ale nawet gdyby rzeczywiście nie, to jakie prawo ma Podolak, żeby żądać od prześladowanych, żeby narażali się na kolejne prześladowania? Podolak żąda od nich zresztą dużo więcej, bo wręcz zorganizowania protestów.

Wypowiedź Podolaka obrazuje szersze zjawisko, które może mieć dalekosiężne skutki: utrzymujące się nikomu niepotrzebne (poza Putinem i Łukaszenką) kontrowersje między Ukraińcami i Białorusinami – dwoma narodami okupowanymi przez Rosję. Chodzi o poczucie wyższości ze strony Ukraińców wobec Białorusinów. O to, że Białorusini nie walczyli z bronią w ręku tak jak Ukraińcy w 2014 roku albo że nie organizują dziś protestów.

Wolni Białorusini w odróżnieniu od Ukraińców nie mieli nigdy połowy kraju w swoich rękach, razem z samorządami i pełnym pluralizmem w parlamencie. Białoruska demokracja jest całkowitą fikcją od ponad ćwierćwiecza. To, że w ogóle wystąpili tak masowo w 2020 roku, można uznać za prawdziwy cud w kraju spełniającym wszystkie kryteria definicji totalitaryzmu.

Sierakowski: Lekcja białoruskiej rewolucji

Zamiast o tym pamiętać i życzliwie motywować do przetrwania i wystąpienia ponownie w sprzyjających okolicznościach, oskarża się ich czasem w Ukrainie i poza nią i traktuje jak konformistów. Efektem jest bojkotowanie Białorusinów za granicą i traktowanie ich ryczałtem jak Rosjan, a to jest równoznacznie z represjonowaniem represjonowanych. Niemoralne, ale szczególnie głupie politycznie.

Białorusini są potrzebni zarówno Polakom, jak i Ukraińcom. Przecież pułki Kalinowskiego i Pogoń walczą w Ukrainie z Rosjanami, a białoruscy partyzanci kolejowi psuli i psują szyki wojsku rosyjskiemu, za co dostają wyroki nawet po 18 lat więzienia. Po co ich demobilizować, a resztę zrażać i pchać w objęcia Łukaszenki, z których dopiero co się mentalnie wyrwali?

Sierakowski: Białorusini jak Polacy w 1983

Zauważmy, że Cichanouska nigdy nie była zaproszona do Kijowa. A teraz, gdy powstał jej rząd na uchodźstwie, mógłby zostać uznany oficjalnie przez Ukrainę, co dałoby przykład następnym. Dla Łukaszenki to byłby duży cios. Po co Ukraina utrzymuje relacje dyplomatyczne z dyktatorem, który oddał Rosjanom swoje lotniska i kolej do transportu wojska? Pełnoskalowa wojna z Ukrainą zaczęła się właśnie od wystrzelenia pierwszych rakiet z terytorium Białorusi. Jeśli Zełenski chce uznania Rosji za państwo terrorystyczne, to powinien żądać tego samego wobec dyktatury Łukaszenki.

Na szczęście pojawiają się głosy w prasie ukraińskiej, że należy wreszcie zmienić tę niezrozumiałą linię. „Europejska Prawda” pyta w edytorialu: „Czy Kijów zacznie choć czasem porozumiewać się ze Swiatłaną Cichanouską? Stała się ona symbolem białoruskiej opozycji na cały świat, a Kijów ostentacyjnie ją ignoruje”.

Może niepotrzebnie jątrzące słowa Podolaka wstrząsną kimś w Kijowie. Dopóki Białoruś będzie podporządkowana Rosji, Ukraina będzie zagrożona, nawet jeśli teraz uda jej się wyrzucić Rosjan ze swojego terytorium. Kolejne miesiące i lata bojkotu Cichanouskiej przez Zełenskiego mogą trwale zagrozić relacjom wolnych Białorusinów i wolnych Ukraińców w przyszłości. Ten rów jest nikomu niepotrzebny. Poza Kremlem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij