Świat

Sierakowski: Białorusini jak Polacy w 1983

9 sierpnia 2020 roku wybory prezydenckie w Białorusi wygrała Swiatłana Cichanouska. Przed wyborami białoruska opozycja nie miała nic. Nie miała władzy w połowie państwa, samorządach i armii. Dziś wydaje się, że nie ma szans. Tak jak wydawało się, że Polska w 1983 roku po rozpędzeniu Solidarności szans nie ma.

9 sierpnia 2020 roku wybory prezydenckie w Białorusi wygrała Swiatłana Cichanouska. Zarejestrowana dla żartu przez komisję podporządkowaną dyktatorowi „pani domu” miała być skazana na porażkę, a masowe wiece poparcia pokazały, że była skazana na sukces. Zirytowany jej popularnością dyktator sfałszował ostentacyjnie wyniki, przyznając sobie ponad 80 proc., co doprowadziło do wybuchu ogromnych i trwających przez kilka miesięcy protestów. Świat zakochał się w Białorusi. Białorusini wychodząc na ulice w tak niespotykanych ilościach i tak inteligentnie protestując, zawstydzili syte demokracje zachodnie.

Protesty na ulicach Mińska w 2020 roku. Fot. TUT.BY

Pierwsze dni po wyjściu na ulicę 9 sierpnia to był terror i aresztowanie kilkunastu tysięcy ludzi, którzy zostaną następnie poddani torturom. Później władza zaczęła słabnąć, a w połowie sierpnia, gdy przeciwko władzy wystąpili robotnicy, media publiczne, lekarze, studenci, emeryci i niemal wszystkie grupy społeczne, Łukaszenko był bliski upadku. Strajkował cały kraj. Na ulicach pojawiły się wozy opancerzone i druty kolczaste. Dyktatora uratowały siły specjalne, całkowicie od niego zależne, ubrudzone krwią, więc z małymi szansami na lepszą przyszłość po upadku reżimu. Lojalności armii Łukaszenko wolał nie sprawdzać. A było tak blisko…

Stało się jednak jasne, że Białorusini są już gdzie indziej i nigdy nie wrócą mentalnie do tego, co podobało się większości jeszcze rok, dwa przed wyborami. Kilka miesięcy przed wyborami Łukaszence podcięła nogi pandemia, z której się wyśmiewał i odmówił jakiejkolwiek pomocy państwa, ani choćby informowania o zagrożeniu w mediach. Wtedy Białorusini masowo przerzucili się na media niezależne, które czytają i oglądają do dziś, mimo że grozi za to więzienie.

Co było dalej, pamiętamy. Powolne zduszenie masowych protestów. Represje. Porwanie samolotu z młodym dziennikarzem Ramanem Pratasiewiczem i bardzo ostre sankcje Europy i USA, praktycznie oddające los Białorusi całkowicie w ręce Rosji. Białoruś, czyli najnowocześniejsza, najlepiej zorganizowana i najmniej skorumpowana z części byłego imperium sowieckiego, pozostaje dla Moskwy priorytetem obok Ukrainy.

Tylko, że kulturowo tak jak Ukraina, Białoruś jest Rosji obca. Dlatego mimo sowietyzacji i wielowiekowej rusyfikacji oraz braku własnych tradycji państwowych, Białorusini potrafili zadziwić świat swoimi protestami w 2020 roku. Protestowali jakby byli nowoczesnym, demokratycznym i liberalnym społeczeństwem. I takim się w dużej mierze stali, choć wciąż najstarsze pokolenie pozostaje pod wpływem Rosji i samego Łukaszenki. Żeby spacyfikować resztę społeczeństwa, Łukaszenka potrzebuje drakońskich represji.

Protesty na ulicach Mińska w 2020 roku. Fot. Irina Arakhuskaja/Belsat

Ponad 1000 skazanych na kilkunastoletnie nawet wyroki więźniów politycznych i 1500 nowych, którzy protestowali przeciwko wojnie. W tym sabotażyści kolejowi, którzy dezorganizowali szeregi armii rosyjskiej i dalej to robią. Proces w Bobrujsku przyniósł wyroki nawet 17 lat więzienia. Nieoficjalne kary wymierzane na miejscu to strzał w kolano. Poczyniono nawet zmiany w prawie i teraz już karany jest sam zamiar, niepotrzebny jest czyn.

Nie ma już stutysięcznych tłumów na ulicach. „Media zapominają o Białorusi”

Diaspora białoruska pozostaje bardzo aktywna, zintegrowana i bardzo dobrze zorganizowana. Działa szereg instytucji w Polsce jak Białoruski Młodzieżowy Hub w Warszawie na pl. Konstytucji, Białoruski Dom w Warszawie na Krynicznej, powstają kolejne. W stolicy jest siedziba NEXTY, która należy do najważniejszych mediów białoruskich. Jest Biełsat, medium nadające w kilku wschodnioeuropejskich serwisach, ze świetną stroną do czytania dla wszystkich i niestety kilkoma dziennikarkami w białoruskich więzieniach. 27-letnia Kaciaryna Andrejewa zanim została wyprowadzona z sądu zdążyła powiedzieć na sali sądowej do męża ironicznie: „Dostałam dłuższy wyrok niż Sołżenicyn”. Rosyjskiego dysydenta Sowieci skazali na 8 lat, Andrejewa dostała 8 lat i 3 miesiące połączonego wyroku. Niesamowity jest hart ducha uwięzionych Białorusinek i Białorusinów.

Polska dostała swoją szansę, tę krótką chwilę chaosu na Kremlu. I wykorzystała ją tak dobrze, że teraz beztrosko ją marnuje nieodpowiedzialnymi rządami. Ukraina wykorzystała szansę w 1991 roku i wybiła się na niepodległość, ale stale zagrożoną przez Rosję. Przed Białorusią też otworzy się prędzej czy później okno możliwości. Przegrana wojna Rosji z Ukrainą może być najbliższą okazją.

Dla Ukrainy zdrada Łukaszenki jest jak dla nas 17 września

Społeczeństwo białoruskie policzyło się w 2020 roku, nauczyło długotrwałego oporu, stworzyło wolne media i silną diasporę, co jest zawsze dużym wsparciem. Teraz chyba pierwszy raz w historii Białorusini dostają broń do walki. W Ukrainie walczy kilka batalionów białoruskich, już legendarnych ze względu na odwagę i sukcesy na polu walki.

Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska spodziewa się oporu wobec ewentualnego pełnego udziału jej kraju w wojnie Rosji z Ukrainą. „Nasz ruch partyzancki będzie to sabotował. Rozkazy nie będą wykonywane, albo białoruscy żołnierze zaraz się poddadzą” powiedziała agencji dpa. W 2020 białoruska opozycja nie miała nic. Nie miała władzy w połowie państwa, samorządach i armii. Dziś wydaje się, że nie ma szans. Tak jak wydawało się, że Polska w 1983 roku po rozpędzeniu Solidarności szans nie ma. Zajęło to jeszcze lata, aż doszło do przewrotu, ale doszło. Białorusini są na tej samej drodze.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij