Świat

Wprowadzenie do rosyjskiej wojny domowej

Wczesne lata rządów Putina zapamiętano za sprawą brutalnej kampanii ponownego podbicia Czeczenii przez wojsko, która zakończyła się oficjalnie zwycięstwem Rosji. A jednak cena tego zwycięstwa była tak wysoka, że w rezultacie tamtej kampanii to właściwie Czeczenia podporządkowała Moskwę swym rozdętym ponad miarę wpływom.

9 grudnia 2021 roku – kiedy koncentracja rosyjskich wojsk do inwazji na Ukrainę postępowała już od wielu tygodni – filmowiec Aleksander Sokurow wystąpił na posiedzeniu Prezydenckiej Rady Praw Człowieka, w którym uczestniczył zdalnie sam Władimir Putin. Pomimo faktu, że rada jest tylko jedną z wielu marionetkowych instytucji władz rosyjskich, mających przykrywać ich dyktatorski charakter, Sokurow wykorzystał ją jako platformę do wygłoszenia ostrej krytyki obecnego stanu rosyjskiego państwa. Skupił się zwłaszcza na polityce władz Federacji wobec tak zwanych mniejszości narodowych.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że Sokurow nie jest bynajmniej żadnym dysydentem. To pieszczoch rosyjskich instytucji państwowych, a niektóre z jego projektów filmowych korzystały bezpośrednio z osobistego poparcia Władimira Putina. Tym bardziej przemówienie Sokurowa jest uderzające. W obecności Putina Sokurow bez ogródek mówił o fatalnej sytuacji tego, co w Rosji nazywa się „międzyetniczną harmonią”. Ostrzegał przed nadchodzącym kryzysem ustrojowym wywołanym rosnącą wrogością między etnicznymi Rosjanami a rdzenną ludnością zamieszkującą Federację Rosyjską.

Sokurow zaczął wypowiedź, przywołując los Wotów, fińskiej grupy etnicznej zamieszkującej region leningradzki, obecnie będącej w zaniku. Potem przeszedł jednak do bardziej fundamentalnej krytyki polityki narodowościowej Rosji. Posunął się do stwierdzenia, że narody Federacji Rosyjskiej nie chcą już żyć z Rosjanami w jednym państwie. Zasugerował nawet, żeby Rosja „pozwoliła Kaukazowi odejść” – co dla Putina mogło być, delikatnie mówiąc, niespodzianką, skoro sam doszedł do władzy, brutalnie podporządkowując zbuntowane republiki kaukaskie za pomocą wojska, a od tamtego czasu otacza się wyłącznie potakiwaczami, którzy dostarczają mu tych informacji, które pragnie usłyszeć. W pewnym momencie Sokurow zacytował młodego człowieka z Dagestanu, który miał mu jakoby powiedzieć: „Jak wy, Rosjanie, pójdziecie na wojnę z NATO, to my do was nie dołączymy”.

Akt oskarżenia przeciwko Federacji Rosyjskiej

Dziś już wiadomo, że dagestański rozmówca Sokurowa się pomylił. Kiedy rosyjska armia poszła na swą wyobrażoną wojnę z NATO na ukraińskim terytorium, w jej skład wchodziła między innymi 136. Gwardyjska Samodzielna Brygada Strzelców Zmotoryzowanych, na co dzień stacjonująca w dagestańskim Bujnaksku. Tożsamość setek jej żołnierzy została ujawniona w sieci, a obecnie są oskarżani przez ukraińskie Ministerstwo Obrony o popełnienie zbrodni wojennych na ukraińskich cywilach.

To tylko jeden element wśród coraz liczniejszych dowodów, że rosyjska inwazja na Ukrainę toczy się z nieproporcjonalnie dużym zaangażowaniem nierosyjskich grup etnicznych. Co znaczy tyle, że rosyjska wojna imperialna w Ukrainie prowadzona jest rękami ludzi, którzy są obecnie poddanymi kolonialnej władzy Federacji Rosyjskiej. A już na długo, zanim Rosjanie zdecydowali się stoczyć wojnę z NATO, wysyłając Dagestańczyków do Ukrainy, ta sama władza zdążyła doprowadzić skolonizowane narody Federacji Rosyjskiej do stanu gniewnego wrzenia, co wyraźnie wybrzmiało w wystąpieniu Sokurowa.

Oczywiście niełatwo zweryfikować twierdzenia o nieproporcjonalnie dużym zaciągu żołnierzy reprezentujących rdzenne grupy etniczne do inwazji na Ukrainę, bo w ogóle trudno jest weryfikować większość informacji dotyczących reżimu Putina. Analitycy twierdzą jednak, że nawet gdyby ten trend został powstrzymany lub rosyjska propaganda skutecznie by mu zaprzeczyła, szkody „międzyetnicznej harmonii” już zostały wyrządzone: nieproporcjonalne zaangażowanie na polu walki staje się jednym z mitów tej wojny, popularnym szczególnie wśród wielu rdzennych narodów Federacji Rosyjskiej. „Postprawdziwe” środowisko medialne, które Kreml rozprzestrzeniał po całym globie, teraz dosięga również samej Rosji.

Ostolski: Rosję Putina wyhodowało szacowne centrum zachodnioeuropejskiej polityki

Pośród mgły tej wojny, która rozdziera ostatnie resztki rosyjskiej „harmonii międzyetnicznej”, jest jeden niezbity fakt, potwierdzany i aktywnie promowany przez wszystkie strony konfliktu. Mowa o zaangażowaniu od początku inwazji na Ukrainę jednostki osobistych ochroniarzy czeczeńskiego watażki Ramzana Kadyrowa. Potocznie nazywana „kadyrowcami”, jednostka ta siała spustoszenie w podkijowskich miastach satelickich jak Bucza, Irpień czy Hostomel, zamieniając te zamieszkane przez niższą klasę średnią przedmieścia ukraińskiej stolicy w piekło na Ziemi (kadyrowcy mieli też podobno odgrywać rolę oddziałów zaporowych, powstrzymujących rosyjskich żołnierzy przed ucieczką z pola walki). Jednostka uczestniczyła też w blokadzie Mariupola, w dniach, kiedy lotnictwo rosyjskie ścierało to półmilionowe miasto z powierzchni Ziemi.

Już sam pomysł, że Federacja Rosyjska posługuje się prywatną armią prezydenta Czeczenii do tego, by terroryzować ludność kijowskich odpowiedników Pruszkowa czy Piaseczna, względnie, by pomogła zniszczyć miasto wielkości Poznania – a wszystko po to, by „odbudować historyczną jedność braterskich narodów słowiańskich” – może wydawać się dość surrealistyczny. A jednak twierdzę, że zjawiska te jak najbardziej mieszczą się w wewnętrznej logice rosyjskiej historii najnowszej, zrodzonej z brutalnej wojny domowej, jaka szalała na ulicach Moskwy i niektórych jej prowincji w latach 90. I nawet jeśli otwarta faza tej wojny domowej trwała stosunkowo krótko, to w rzeczywistości przekształciła się tylko w bardziej ukryte formy, a Rosja wciąż próbuje eksportować ją na zewnątrz swych granic i narzucić swoim sąsiadom.

Wybuch obecnej wojny domowej w Rosji datuje się na moskiewskie wydarzenia z września 1993 roku. W rezultacie głębokiego kryzysu konstytucyjnego prezydent Borys Jelcyn wydał wojsku rozkaz do szturmu na siedzibę parlamentu, w którym zginęło kilkuset jego obrońców. Ale jeszcze przed tymi tragicznymi wydarzeniami Federacja Rosyjska mierzyła się ze zbrojnymi konfliktami w kilku swych regionach, a w niektórych przypadkach linie sporu były identyczne, jak w konflikcie Jelcyna z Radą Najwyższą. Przykładowo, władze w Czeczenii już od 1991 roku – czyli od upadku Związku Radzieckiego i ustanowienia rosyjskiego państwa w jego obecnej formie – rozdzierał bardzo podobny konflikt między autorytarnym prezydentem a skorumpowanym parlamentem. Po decyzji Jelcyna o zniszczeniu Białego Domu zbuntowany prezydent Czeczenii Dżochar Dudajew poparł go, pomimo ostrych napięć między nimi – właśnie dlatego, że sam dążył do likwidacji polityki parlamentarnej.

Ta otwarta faza wojny domowej na ulicach Moskwy w 1993 roku pozostaje zasadniczym czynnikiem rosyjskiej polityki aż do dziś. W rezultacie tamtego konfliktu Jelcyn był w stanie przeforsować przyjęcie autorytarnej konstytucji rosyjskiej z bardzo rozbudowaną rolą prezydenta – co prowadziło już wprost do putinizmu. Wczesne lata rządów Putina zapamiętano za sprawą brutalnej kampanii ponownego podbicia de facto niepodległej Czeczenii przez wojsko, która zakończyła się oficjalnie zwycięstwem Rosji. A jednak cena tego zwycięstwa – zarówno finansowa, jak i polityczna – była tak wysoka, że nie będzie przesadą stwierdzić, iż w rezultacie tamtej kampanii to właściwie Czeczenia podporządkowała Moskwę swym rozdętym ponad miarę wpływom. Poprzez techniczne zwycięstwo nad fundamentalistycznymi buntownikami czeczeńskimi w rodzaju Kadyrowa i przeciągnięcie ich na swoją stronę Federacja Rosyjska zaakceptowała skrajne formy militaryzmu, religijnego fanatyzmu i obskurantyzm, które odtąd stały się prawowitą częścią jej własnej kultury politycznej. Czeczenia po raz kolejny stała się rosyjską kolonią, ale czeczeńskie siły dostały carte blanche na realizowanie swych interesów w samej Rosji.

Epokę Putina można opisać jako proces transformacji otwartej wojny domowej w bardziej ukryte formy konfliktu. Obejmuje on nieproporcjonalną i rosnącą przemoc policyjną wobec wszelkich przejawów politycznego sprzeciwu; kpinę z wyborów i innych procedur demokratycznych; wreszcie, coraz większą zależność Kremla od ruchów skrajnie prawicowych. Ale przez te wszystkie lata stosowano również bardziej brutalne sposoby radzenia sobie z wewnętrznym konfliktem, który rozrywa rosyjskie społeczeństwo. Rosyjskie władze nauczyły się eksportować tlącą się u nich wojnę domową na zewnątrz swych granic. Zazwyczaj przyjmowało to formę zbrojnej interwencji w byłych republikach radzieckich, a zwłaszcza w trakcie inwazji na Krym i Donbas w roku 2014.

Kreml sieje chaos, którym potem „pomaga” zarządzać. Kadyrow jest istotnym elementem tego chaosu

Wojna, którą wytoczono Ukrainie w 2014 roku, miała wiele różnych wymiarów. Jej cechą charakterystyczną była oczywiście bezpośrednia inwazja rosyjskich agentów i wojska regularnego. W jej wczesnych fazach toczył się również ukraiński konflikt wewnętrzny, choć sztucznie rozdmuchiwany i ukazywany w wypaczony sposób przez rosyjską propagandę. Ta logika konfliktu wewnętrznego ukazuje jednak kolejny wymiar rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Od roku 2014 toczy się mianowicie otwarta wojna domowa w ramach rosyjskiego narodu politycznego, z etnicznymi Rosjanami, rosyjskojęzycznymi i rosyjskimi obywatelami walczącymi między sobą po obydwu stronach wojny w Ukrainie, gdzie byli częścią sił zbrojnych po obu stronach linii frontu, jak również batalionów ochotniczych obydwu stron.

To, co się wydarzyło w roku 2014, było faktycznie ponownym otwarciem jawnej fazy rosyjskiej wojny domowej – tylko tym razem toczącej się na terytorium sąsiedniego państwa. Nie powinniśmy być zatem bardzo zaskoczeni, kiedy wojna domowa w nieodległej przyszłości rozleje się z powrotem na terytorium Federacji Rosyjskiej.

**

W języku angielskim tekst ukazał się na łamach Tribune. Z angielskiego przełożył Michał Sutowski.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij