Musimy sobie zdać sprawę z tego, że uzależnienie energetyki od ropy, gazu i węgla z jednej strony napędza kryzys klimatyczny, ale z drugiej – wojny na całym świecie. Przykład Ukrainy jest najświeższy i najbliższy Europie, jednak wiele dotychczas wybuchających konfliktów zbrojnych miało takie samo podłoże – mówi nam Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.
Eskalacja rosyjskiej agresji w Ukrainie nastąpiła zaledwie na cztery dni przed publikacją nowego raportu Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC)*. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby to wydawać się ze sobą całkowicie niepowiązane, nie ma wątpliwości, że dokument po raz kolejny potępiający użycie paliw kopalnych nie jest na rękę Federacji Rosyjskiej, w dużej mierze opierającej swoją gospodarkę na eksporcie surowców.
Na wschodnim gazie
Przypomnijmy, że kraj rządzony przez Władimira Putina jest najważniejszym dostarczycielem gazu, drugim co do wielkości dostawcą ropy naftowej i trzecim – węgla. Z danych Economic Intelligence Unit za 2020 rok wynika, że kraje Unii Europejskiej są szczególnie zależne od rosyjskich zasobów. Z gazu najbardziej korzystają Niemcy, Finlandia, Czechy, Węgry, Słowacja i Łotwa.
Polska zaś w latach 2000–2020 na paliwa kopalne ściągane z Rosji wydała co najmniej 733 mld zł. Za te pieniądze Putin wzmacniał swój reżim i wojsko, które teraz atakuje Ukraińców.
Zależność od rosyjskich surowców wspiera również nowa, zatwierdzona na początku lutego przez Komisję Europejską taksonomia unijna, w której uznano inwestycje w gaz ziemny za zrównoważone klimatycznie i ekologicznie. Spalanie gazu faktycznie jest mniej emisyjne niż energetyczne wykorzystanie węgla, ale do tego trzeba doliczyć jeszcze te gazy cieplarniane, które towarzyszą wydobyciu, transportowi i składowaniu gazu. Przede wszystkim jednak należy pamiętać o uwalnianiu metanu – dużo groźniejszego niż dwutlenek węgla. Nie może więc być mowy o tym, że elektrownie gazowe są właściwym etapem przejściowym w stronę zielonej energii.
Jak wskazuje William Todts z organizacji Transport & Environment, taksonomia to nic innego jak prezent dla Władimira Putina i źródło tragedii u naszych sąsiadów.
„Zapotrzebowanie na gaz w Europie wzrosło od czasu kryzysu na Ukrainie w latach 2013–1014. Pomimo ambicji Zielonego Ładu w zakresie budowania efektywności MAE [Międzynarodowa Agencja Energetyczna – przyp. red.] uważa, że popyt UE będzie dalej rósł. Jak napisał Laurence Tubiana z ECF [European Climate Foundation – przyp. red.], UE potrzebuje znacznie lepszego planu drastycznego i szybkiego ograniczenia zużycia gazu w ogrzewaniu (połowa zużycia gazu w UE), w przeciwnym razie będziemy bardziej zależni od importu” – twierdzi.
Sprzeczna z nauką, antyklimatyczna i… wcale niezobowiązująca. Taka jest nowa taksonomia unijna
czytaj także
Bez paliwa wojna daleko nie zajedzie
Na ten sam aspekt podczas ostatniej debaty nad raportem IPCC zwróciła uwagę ukraińska naukowczyni Svitlana Krakovska, dodając, że zmiana klimatu i wojna w Ukrainie mają te same źródła – paliwa kopalne.
– Trudno nie zgodzić się z tą tezą. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że nasze uzależnienie od ropy, gazu i węgla z jednej strony napędza kryzys klimatyczny, ale z drugiej – wojny na całym świecie. Przykład Ukrainy jest najświeższy i najbliższy Europie, ale nie możemy zapominać, że szereg dotychczas wybuchających konfliktów zbrojnych miał takie samo podłoże – mówi nam Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.
Jeden z powodów, dla którego część krajów Wspólnoty dość opornie spoglądała na obarczenie sankcjami Rosji, wydaje się bardziej niż jasny. Doktor nauk ekonomicznych London School of Economics i profesor historii na Uniwersytecie Yale Adam Tooze przypomina, że „w ciągu 24 godzin po podpisaniu przez Władimira Putina dekretu uznającego dwa separatystyczne terytoria ukraińskie Unia Europejska, Wielka Brytania i USA kupiły łącznie 3,5 miliona baryłek rosyjskiej ropy i produktów rafineryjnych o wartości ponad 350 milionów dolarów po obecnych cenach”.
„Ponadto Zachód prawdopodobnie kupił kolejne 250 milionów dolarów rosyjskiego gazu ziemnego oraz dziesiątki milionów dolarów aluminium, węgla, niklu, tytanu, złota i innych towarów. W sumie rachunek prawdopodobnie przekroczył 700 milionów dolarów” – dodał.
Dziś wiadomo, że Niemcy pod naciskiem reszty krajów nie tylko zamroziły Nord Stream 2, ale też skłaniają się ku dywersyfikacji źródeł importu surowców energetycznych, w tym gazu, i uniezależnieniu się od Rosji. Będą budować dwa terminale LNG, zaczęła się też debata o ewentualnym wstrzymaniu zaplanowanego na koniec roku wyłączenia trzech ostatnich niemieckich reaktorów atomowych.
Na Zachodzie jeszcze silniej wybrzmiewa dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym Europy, którego gwarancją jest inwestycja w odnawialne źródła energii.
– Nie ma wątpliwości co do tego, że OZE powinny być priorytetem w transformacji energetycznej UE i innych krajów, o czym ponownie przypomina raport IPCC. W obliczu kryzysu klimatycznego, ale też pandemii czy wojny ten aspekt nie może zostać pominięty. Ale oprócz budowy elektrowni wiatrowych, morskich czy słonecznych należy też pochylić się nad zwiększaniem efektywności energetycznej, czyli oszczędzaniem energii, na przykład poprzez termomodernizację budynków, instalowanie pomp ciepła, oraz redukowaniem zapotrzebowania na nią – podkreśla Joanna Flisowska.
czytaj także
Przełom czy skansen?
Nasza rozmówczyni wskazuje, że w przypadku UE 1 proc. wzrostu efektywności energetycznej przekłada się na 2,5 proc. mniej zapotrzebowania na import gazu w UE. Czy jednak kraje Wspólnoty faktycznie skłonią się ku zrównoważonej transformacji? A może w związku z inwazją Rosji powrócą do spalania węgla i porzucą mniej lub bardziej ambitne plany dekarbonizacji?
– Reakcje państw członkowskich na wojnę w Ukrainie rzeczywiście wyglądają jak zwiastun przebudzenia rządzących i korporacji, które dostrzegają, że zależność od importu gazu, węgla i ropy nie jest, jak wmawiano nam od dawna, gwarancją bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie: zależność od paliw kopalnych oznacza smycz, która ogranicza naszą wolność i bezpieczeństwo – twierdzi przedstawicielka Greenpeace Polska.
Jej zdaniem na optymistyczne prognozy jest jednak zbyt wcześnie, bo tak naprawdę nie wiemy, czy za owym przebudzeniem pójdą konkretne działania nakierowane na zdecydowane inwestycje w OZE i efektywność energetyczną.
– Potrzeba nam rozwiązań długofalowych, czyli takich, które nie będą polegały na zastąpieniu jednego paliwa kopalnego drugim. Odpowiedzią zarówno na kryzys klimatyczny, jak i uzależnienie od rosyjskich surowców: gazu, ropy i węgla, jest transformacja energetyczna zgodna między innymi z zaleceniami IPCC – podkreśla Joanna Flisowska.
czytaj także
Co nowego w klimacie?
Raport IPCC – podsumowanie wiedzy na temat skutków zmian klimatycznych przygotowane przez 270 autorów z 67 krajów, które opiera się na ponad 34 tys. źródłach naukowych i ponad 62 tys. uwag i komentarzy ekspertów oraz przedstawicieli rządów – wskazuje jasno, że zagrożenia wynikające ze zmian klimatycznych pojawiają się znacznie wcześniej i będą o wiele bardziej dotkliwe, niż dotychczas zakładano.
Dlatego kluczowe jest jak największe ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w najbliższej dekadzie. W innym wypadku skutki przekroczenia punktu bezpiecznej granicy ocieplenia się klimatu będą katastrofalne. Realizacja obecnych deklaracji w zakresie ograniczenia emisji ustawia świat na ścieżce prowadzącej do temperatur wyższych nawet o około 2,3–2,7 st. C. względem epoki przedprzemysłowej.
Naukowcy apelują o podjęcie natychmiastowo „skoordynowanych działań wyprzedzających”, które zapobiegną zmarnowaniu „kończącej się szansy zapewnienia całej ludzkości zrównoważonej przyszłości, w której da się żyć”. Zagrożenia związane ze zmianą klimatu stają się coraz bardziej złożone i coraz trudniejsze do zarządzania, ponieważ wchodzą w interakcje z wieloma innymi problemami ludzkości, przez niezrównoważone modele rozwoju i niesprawiedliwość społeczną.
Eksperci mówią wprost: nie możemy stawiać na stopniowe i powolne zmiany, potrzebne jest natychmiastowe, kompleksowe i zintegrowane przejście na sprzyjające klimatowi, budujące odporność przyrody i ludzkości na jego ocieplenie systemy spożywcze, przemysłowe, miejskie i społeczne.
czytaj także
– Jednocześnie opublikowana w poniedziałek część raportu podkreśla ogromną rolę przyrody w walce z kryzysem, czyli w redukcji emisji i adaptacji do nieuchronnych skutków zmian klimatu. Oprócz odchodzenia od paliw kopalnych musimy więc także otoczyć ochroną dzikie tereny, czyli od 30 do 50 proc. powierzchni planety. Kluczową rolę ma szansę odegrać tu Polska, posiadająca wiele cennych obszarów wchodzących między innymi w skład Natury 2000 – słyszymy od Joanny Flisowskiej.
Kontekst polski pojawia się także w samym raporcie, który przestrzega przed niebezpieczeństwami czyhającymi na nasz kraj. Naukowcy informują, że z powodu nasilenia się upałów będących skutkiem zmian klimatycznych bez zdecydowanej dekarbonizacji liczba zgonów i przypadków zagrożenia zdrowia i życia wzrośnie do 2050 roku trzykrotnie. Wraz z upałami dokuczać nam będą susze i niedobory wody, które odczuje nawet 15 mln polskich obywatelek i obywateli. A przy tym nie możemy zapominać o powodziach, które w sposób szczególny zagrażają wybrzeżu.
– Skutki globalnego ocieplenia już w tej chwili są znacznie poważniejsze, niż przewidywano, ale musimy też zdać sobie sprawę z tego, że rozkładają się nierównomiernie i niewspółmiernie do odpowiedzialności za kryzys – zauważa Joanna Flisowska. – Naukowcy z IPCC podkreślają, że miejsca najbardziej dotknięte kryzysem klimatycznym zamieszkują społeczeństwa krajów rozwijających się. To zaś, czego doświadczamy w Europie, patrząc przez pryzmat wydarzeń z ostatniego roku, czyli ekstremalnych zjawisk pogodowych, jak powodzie, pożary, huragany – jest codziennością państw globalnego Południa. W dodatku te zjawiska będą się intensyfikować. Wszystko, czego byliśmy świadkami do tej pory, jest namiastką przyszłości, która nas czeka.
Wprawdzie diagnoza stanu świata, którą stawiają naukowcy z IPCC, nie jest pokrzepiająca, jednak wciąż mamy szansę zatrzymać wzrost globalnej temperatury na względnie bezpiecznej granicy 1,5. st. C. Warunkiem jest jednak porzucenie krótkoterminowej polityki klimatycznej na rzecz daleko idących działań.
– Z każdym bowiem dniem, miesiącem i rokiem cel ustalony w ramach porozumienia paryskiego będzie coraz trudniejszy do osiągnięcia, jeśli jednocześnie nie będziemy podejmować adekwatnych kroków powstrzymujących eskalację kryzysu klimatycznego. By utrzymać ten cel przy życiu, potrzebne jest działanie tu i teraz oraz nakierowane na ostre cięcia emisji w bieżącej dekadzie. I owszem, musimy robić wszystko, by powstrzymać agresję Rosji w Ukrainie, ale też nie zapominać, o tym, jak paliwa kopalne generują wojny na całym świecie – podsumowuje Joanna Flisowska.
*Międzyrządowy Zespołu ds. Zmian Klimatu (ang. IPCC) to grupa naukowców i naukowczyń z 195 krajów świata. Od 32 lat gromadzą oni i oceniają dostępną wiedzę naukową dotyczącą klimatu, aby umożliwić rządom podejmowanie najlepszych możliwych decyzji w obliczu kryzysu klimatycznego. Opublikowany 28 lutego 2022 roku dokument to druga część szóstego już raportu, którego pierwsza część pojawiła się w sierpniu 2021 roku. Więcej na temat możliwych scenariuszy przyszłości dowiemy się z trzeciej części raportu, której publikacja jest zaplanowana na kwiecień 2022 roku. Całość szóstego raportu (6th Assessment Report), wraz z podsumowaniem, będzie gotowa w październiku 2022 roku.