Ataki na palestyńskich dziennikarzy to nie odosobnione przypadki, ale część szerszego wzorca systematycznej przemocy.
Dziennikarka Heba al-Abdallah urodziła się w Chan Junus w 1993 roku. Na Uniwersytecie Al-Azhar zdobyła licencjat z języka arabskiego w mediach. Czekała ją obrona pracy magisterskiej.
Heba miała męża i córkę, Jouri. Była dziennikarką i prezenterką wiadomości w radiu, współpracowała z uczelnią wyższą i zasiadała w zarządzie Klubu Mediów Społecznościowych w Palestynie. W Ruchu Pracowników Najemnych zajmowała się sprawami pracujących kobiet.
„To są jedne z najtrudniejszych chwil, jakie może przeżyć człowiek – pośród zgiełku rakiet i walk, pośród ostrzeliwanych domów, których ruiny walą się nam na głowy, pośród zapachu prochu i benzyny, nie mówiąc o warkocie jadących czołgów” – pisała al-Abdallah. Ludzi nie można sprowadzić do statystyk, dodała, bo „każdy z nas ma marzenia, ambicje i wspomnienia”.
Apartheid as usual. Śmierć dziennikarki nie zmieni polityki Izraela
czytaj także
Dla niej wszystko przepadło w jednej chwili. Heba i Jouri zginęły, gdy w ich dom uderzyła izraelska bomba, przerywając życie poświęcone zachęcaniu kobiet i młodzieży do angażowania się w działania społeczne i polityczne.
Tego styczniowego dnia al-Abdallah stała się 111. osobą na liście dziennikarzy i dziennikarek zabitych w Gazie. Pod koniec sierpnia na tej liście, prowadzonej przez Międzynarodową Federację Dziennikarzy, znajdowało się 127 pracowników mediów.
Lista, która poza Palestyńczykami obejmuje również dwie osoby z Izraela i trzy z Libanu, świadczy o tym, że mamy do czynienia z najbardziej śmiercionośnym dla dziennikarzy z całego świata okresem od czasu, gdy kilkadziesiąt lat temu organizacje zaczęły gromadzić informacje na ten temat. Dysponujemy zdjęciami kolegów i koleżanek zabitych, gdy mieli na sobie sprzęt z dużym, wyraźnym napisem PRESS. Są świadkowie ataków specjalnie wymierzonych w dziennikarzy.
Dwa dni przed zabójstwem Heby i jej córki izraelski atak powietrzny pozbawił życia dwóch dziennikarzy. Jednym z nich był Hamza al-Dahdouh, syn szefa biura Al-Dżaziry w Gazie, Waela al-Dahdouha – człowieka, który stał się symbolem cierpienia palestyńskich dziennikarzy. Skala tragedii tej rodziny jest druzgocąca: najpierw został zniszczony jej dom, a potem Izrael zaatakował obóz dla uchodźców, w którym schroniła się część jej członków. Zginęła żona al-Dahdouha, piętnastoletni syn, siedmioletnia córka i roczny wnuk. Wael al-Dahdouh nie przestał pracować. W grudniu został ranny, jego kamerzysta Samer Abudaqa – zabity. Wael nie przestał pracować. W styczniu zginął jego najstarszy syn, Hamza.
Czy wolno nam odwrócić wzrok? Dodać kolejną cyfrę do ponurych statystyk i wrócić do codzienności, nie poświęcając chwili na namysł nad losem naszych kolegów i koleżanek (jeśli również jesteśmy dziennikarzami) i na próbę powstrzymania tego horroru?
7 października 2023 roku zbrojne skrzydło Hamasu przeprowadziło w Izraelu liczne, skoordynowane ataki na ludność cywilną i wzięło zakładników. Była to napaść niewybaczalna i odrażająca. Hamas nie cofnął się przed morderstwami, torturami, gwałtami i porwaniami młodych ludzi bawiących się na festiwalu, podobnych do naszych córek i synów.
Reakcją Izraela na ten atak, trwającą do dziś, jest wymazywanie całego narodu z powierzchni ziemi – masowe mordowanie cywili, w tym tysięcy dzieci. Podjęto niespotykane dotąd środki ograniczania wolności mediów, co zaprowadziło w zasadzie reżim cenzury.
Ataki na palestyńskich dziennikarzy to nie odosobnione przypadki, ale część szerszego wzorca systematycznej przemocy. Każdy powinien zatrzymać się i przynajmniej przeczytać nazwiska tych ludzi, myśląc o ich życiu, ich rodzinach, ich marzeniach.
Ci ludzie postanowili zająć się dziennikarstwem, żeby nagłaśniać prawdę z Palestyny. Dziennikarstwo to zawód, ale i misja zabezpieczania wolności wypowiedzi i informacji, będącej filarem demokracji. Musimy zachęcać każdego do myślenia o tym, jak poprzeć pokój i wolność w Palestynie i Izraelu.
Propaganda Izraela przestała działać. Świat wie, co się dzieje w Gazie [rozmowa]
czytaj także
Dlatego Europejska Federacja Dziennikarzy i organizacje stowarzyszone dołączają do inicjatywy Komitetu Obrony Dziennikarzy (Committee to Protect Journalists, CPJ) i jego partnerów. Wysyłamy do Unii Europejskiej list nawołujący do podjęcia konkretnych działań przeciwko Izraelowi za ataki na dziennikarzy. Żądamy zawieszenia porozumienia stowarzyszeniowego między UE a Izraelem oraz wprowadzenia sankcji przeciwko osobom odpowiedzialnym za okrutne zbrodnie. Nie jest to tylko wezwanie o sprawiedliwość, lecz także o mechanizmy odpowiedzialności – aby dopilnować, żeby te zbrodnie się nie powtórzyły.
Wolność prasy to prawo, któremu towarzyszy obowiązek ochrony tych, którzy ryzykują życie, aby dostarczać światu informacji. Musimy nalegać na ochronę dziennikarzy w Palestynie i dopilnować, aby społeczność międzynarodowa zareagowała na poważne naruszenia praw człowieka i obowiązków wynikających z międzynarodowego prawa humanitarnego przez Izrael. Systematyczne akty przemocy zostały udokumentowane przez izraelskie, palestyńskie i międzynarodowe organizacje pozarządowe oraz ekspertów ONZ.
List do przywódców UE zawiera informację, że według śledztwa Komitetu Obrony Dziennikarzy Siły Obronne Izraela bezpośrednio namierzyły i zabiły przynajmniej pięcioro dziennikarzy. Śledztwo na temat dziesięciu innych przypadków, w których możliwe było celowe działanie wojsk izraelskich, wciąż trwa. List podkreśla: „Celowe bądź przypadkowe zabijanie dziennikarzy, czy to z premedytacją, czy z lekkomyślności, jest zbrodnią wojenną”.
czytaj także
List zwraca też uwagę na bezprecedensowy w dzisiejszych czasach charakter zakazu wjazdu dziennikarzy do Gazy. Izrael, można przeczytać w liście, aresztował co najmniej 49 dziennikarzy i innych pracowników mediów. Pojawia się coraz więcej oskarżeń o tortury i przemoc na zatrzymanych. W samym Izraelu zaś wolność prasy jest coraz bardziej ograniczana.
Poza zawieszeniem porozumienia stowarzyszeniowego liderzy UE powinni zatem poprzeć żądania o wolność mediów. A to oznacza zapewnienie wolności informacji, ochronę życia dziennikarzy, pociągnięcie winnych do odpowiedzialności i koniec bezkarności. Europa nie może stać obojętnie wobec utraty tylu ludzkich istnień – na przykład Heby al-Abdallah, która też przecież miała „marzenia, ambicje i wspomnienia”.
**
Maja Sever jest prezeską Europejskiej Federacji Dziennikarzy i liderką Związku Zawodowego Chorwackich Dziennikarzy. Ma ponad trzydzieści lat doświadczenia jako dziennikarka publiczna. Należała do Chorwackiej Rady Programowej Radiofonii i Telewizji.
Artykuł opublikowany w magazynie Social Europe. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.