Świat

Fajnie kopiesz, teraz zatańcz

33 gole w 21 meczach ligowych, 15 w 9 spotkaniach Ligi Mistrzów. Mistrzostwo Francji, zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Prawie 300 bramek w wieku 23 lat. Pierwsza kobieta, która wygrała Złotą Piłkę. Te niesamowite osiągnięcia Ady Hegerberg na chwilę przesłonił jednak jeden żenujący żart prowadzącego.

Złota Piłka, przyznawana przez tygodnik „France Football” od 1956 roku, jest jedną z dwóch najbardziej prestiżowych indywidualnych nagród we współczesnej piłce nożnej. Dopiero w tym roku można to powiedzieć bez żadnych wątpliwości, ponieważ od teraz zdecydowano się nagrodzić również piłkarki. Konkurencyjna nagroda, przyznawana przez federację FIFA, istnieje w „żeńskiej” wersji od 2001 roku.

Przyznanie nagrody kobiecie było bez wątpienia podniosłą chwilą, chociaż raczej o znaczeniu symbolicznym. „Nie gramy z dziewczynami” to taki sam podwórkowy klasyk jak „gruby na bramkę” albo „trzy rogi i karny”. Za wcześnie by mówić o zmianie kulturowej na podstawie jednego gestu, ale za parę lat może będziemy patrzeć na ten moment jako przełomowy w zrównaniu szans kobiet i mężczyzn w sporcie.

Byłam kibicem, jestem transseksualną kobietą

Zwyciężczyni, Norweżka Ada Hegerberg, oczekiwała kilku pytań od prowadzących. Przykładowo, mogła być zapytana o to, która ze zdobytych w tym sezonie bramek – a miałaby z czego wybierać – najbardziej jej smakowała. Albo mogła zostać poproszona o wyjaśnienie, czemu nie chce występować w narodowych barwach. Zamiast tego, wręczający nagrodę DJ, Martin Solveig, powiedział, że ma dla niej przygotowaną niespodziankę, podobną do tej dla Kyliana Mbappe, zdobywcy nagrody Raymonda Kopy dla najlepszego piłkarza poniżej 21 roku życia. Niespodzianką miała być piosenka i taniec.

Następnie Solveig zapytał Hegerberg czy umie twerkować. Do tej pory związki tego popularnego, polegającego na wypinaniu pośladków, tańca ze sportem kończyły się na Miley Cyrus w koszulce Michaela Jordana, dlatego trudno zrozumieć pytanie DJ-a. Jest przecież tyle różnych, niemodnych już tańców, chociażby dougie czy cat daddy. Trzeba tu też zwrócić uwagę na reakcję Mbappe, na tyle wymowną, że mogłaby stać się gifem. Podparcie się w swojej seksistowskiej uwadze piłkarzem, który w finale mistrzostw świata w Moskwie zamiast awanturować się, że członkinie Pussy Riot wbiegły na murawę i przerwały najważniejsze spotkanie w jego dotychczasowej karierze, przybił jednej z nich piątkę, było samo w sobie bardzo niefortunne.

W pierwszej chwili Hegerberg chciała odejść. I może powinna tak zrobić, zamiast zachować się w sposób, którego zbyt często wymagamy od kobiet – stać grzecznie, pozwalając mężczyznom robić z siebie idiotów. Były piłkarz David Ginola, uosobienie klasy na boisku i poza nim, wiedział, że ta chwila jest dla Hegerberg zbyt ważna, spróbował więc ratować sytuację, proponując by piłkarka i DJ zatańczyli do innej piosenki, razem. Solveig tańczył z uśmiechem, jakby nie rozumiał, że kobieta właśnie wyciąga go z opresji. I to bezinteresownie. Gdyby zeszła ze sceny po jego pytaniu, Francuz musiałby się zdobyć na więcej niż nagrane na telefonie przeprosiny, w których jako czynnik łagodzący przedstawił okoliczności swojego nieudanego żartu.

Wojna płci

Dlatego też, by niejako uchronić się przed oskarżeniami, że rozdmuchuję sprawę, nakreśliłem tu cały kontekst tej sytuacji. Tej jednak nie sposób rozpatrywać inaczej niż w świetle różnic w postrzeganiu tych samych sportów uprawianych przez mężczyzn i kobiety. Wydaje się, że mamy do czynienia z prawdziwą wojną płci, która prawdopodobnie będzie się ciągnąć w nieskończoność. I nie chodzi tu tylko o same boiska – 40% kobiet zajmujących się sportem pracując w administracji również twierdzi, że spotyka się z dyskryminacją ze względu na płeć.

Określenia „wojna płci” używam nie bez powodu, taki tytuł nosił przecież film fabularny z 2017 roku poświęcony meczowi tenisowemu między ówczesnym numerem jeden wśród kobiet, Billie Jean King i Bobbym Riggsem, dawnym numerem jeden wśród mężczyzn. I chociaż film w pewien sposób tłumaczy Riggsa nieprzygotowaniem fizycznym i mentalnym, wtedy, w 1973 roku, nie sposób było przecenić zwycięstwa King nad mężczyzną. Do teraz pozostaje ona orędowniczką kobiecego sportu, a dziewięć lat temu odznaczono ją amerykańskim Medalem Wolności.

„Dzieło” King obecnie kontynuuje Serena Williams, która spotkała się z seksizmem w tegorocznym finale US Open. Sędzia przyznał zwycięstwo jej rywalce, po tym, jak Williams nazwała go „kłamcą” i „złodziejem”. Williams w obronę wzięła nie tylko King, która odwołała się do różnic między „histeryczną babą” a „szczerym facetem”, ale również krewki John McEnroe. Były tenisista przyznał, że sam zachowywał się o wiele gorzej i trudno się z nim nie zgodzić. Również w innej kwestii McEnroe wspiera Williams – tej dotyczącej zrównania wynagrodzeń między mężczyznami i kobietami. Williams jest najlepszą współczesną tenisistką, wygrała w swojej karierze 23 Wielkie Szlemy i zarobiła na korcie 86 milionów dolarów. Dla porównania, najlepszy wśród mężczyzn Roger Federer wygrał 20 Wielkich Szlemów, a zarobił 116 milionów. Zrównanie wynagrodzeń byłoby tu po prostu oznaką szacunku dla Amerykanki.

Jak one się starają

Koszykarki z ligi WNBA nie domagają się takich samych pieniędzy jak koszykarze NBA. Może dlatego, że na mecz WNBA przychodzi średnio prawie 8000 kibiców, na mecz jednej z najgorszych drużyn w lidze, New Jersey Nets, ok. 13000. Kobiety rozgrywają 34 spotkania w sezonie regularnym, mężczyźni 82. WNBA często reklamowane jest podczas meczów NBA, niestety, reklamowe jest hasłem: „watch me work” (w wolnym tłumaczeniu: patrz jak się staram), co sugeruje, że mecz WNBA jest słabszy od NBA, bo dziewczyny biegają, rzucają i się pocą starając się, a nie na serio grając. Zamiast jednak domagania się tych samych pieniędzy, koszykarki domagają się takiego samego „kawałka tortu” co koszykarze. Gracze dostają 50% tzw. BRI (basketball-related income – zysków związanych z działaniami koszykarskimi), koszykarki WNBA ledwie 22%. Dokładne zarobki klubów WNBA są niestety nieznane, chociaż według popularnej narracji wciąż przynoszą straty.

Cała liga przynosi straty od 23 lat… jednak NBA nadal w nią inwestuje? Może się to wydawać mało rozsądne, jednak weźmy pod uwagę, że 14 z 30 drużyn NBA w sezonie 2016-17 również przynosiło straty. Jak zatem wytłumaczyć czemu najniższa pensja w lidze mężczyzn w tym sezonie wynosi 838 tysięcy dolarów, a NAJWYŻSZA w lidze kobiet to (relatywnie) marne 110 tysięcy? Nic dziwnego, że po zakończeniu sezonu zawodniczki wyruszają za ocean, w tym do Polski, gdzie zarabiają kilka razy więcej.

A jak rzecz ma się z piłką nożną? W 2016 roku pięć zawodniczek reprezentacji Stanów Zjednoczonych zaskarżyło swój związek piłkarski. Amerykanki były najlepszą drużyną na świecie, jednak zarabiały o wiele mniej niż mężczyźni, którzy nigdy nie odnosili wielkich sukcesów. Kobiety co prawda dostawały 72 tysiące dolarów podstawowego wynagrodzenia, ale nie płacono im za porażki, a na zwycięstwach zarabiały jedynie 1,3 tysiąca. Dla porównania, mężczyźni za porażkę dostawali aż 5 tysięcy. Ponieważ obie drużyny zobowiązane są do rozegrania 20 meczów rocznie, nawet przegrywając połowę swoich spotkań mężczyźni zarobiliby o 100 tysięcy dolarów więcej niż kobiety, które wygrałyby wszystkie swoje spotkania. Szczegółowe różnice są bardzo klarownie przedstawione w tym artykule.

Reprezentanci Stanów Zjednoczonych nawet nie awansowali na Mistrzostwa Świata w Rosji, Amerykanki są tymczasem faworytkami przyszłorocznego mundialu we Francji. Ich zarobki wypadają jednak blado w porównaniu z męskimi, ale o czym tu gadać, kiedy sam Neymar – Brazylijczyk grający w barwach francuskiego PSG, dwunasty w głosowaniu France Football na najlepszego piłkarza – zarobił więcej niż wszystkie zawodniczki siedmiu czołowych lig świata razem wzięte. Najlepsza na świecie Hegerberg przedłużyła przed sezonem kontrakt z Olympique Lyon i ma zarabiać 400-500 tysięcy dolarów rocznie.

Światełkiem w tunelu jest podpisane w jej rodzimej Norwegii historyczne porozumienie o zrównaniu płac między piłkarzami i piłkarkami. Męscy reprezentanci kraju zobowiązali się oddawać kobietom część pieniędzy z umów sponsorskich, chociaż wydaje się oczywiste, że kobiety wolałyby mieć możliwość same zarobić te pieniądze. Jak pokazuje ekonomia feministyczna, normy społeczne nie tylko decydują kim jesteśmy, ale przede wszystkim ograniczają nasze wybory. To ludzkie działania je kształtują, priorytetem jest więc wywarcie na nie wystarczającego wpływu by wymusić zmianę.

Dlaczego wszyscy ekonomiści powinni być ekonomistami feministycznymi

I tu właśnie leży klucz do zrozumienia czemu najlepsza piłkarka świata nie chce bronić barw swojego kraju – chodzi o szacunek. Hegerberg rozumie go jako równe szanse dla kobiet i mężczyzn, a zatem lepsze warunki dla rozwoju kobiecej piłki nożnej. Nie zrezygnowała z gry w kadrze dla siebie, ale dla innych, czym pokazuje, że w sporcie indywidualizm i pieniądze, tak często kojarzone z jego największymi gwiazdami, nie zawsze są najważniejsze.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Muniowski
Łukasz Muniowski
Amerykanista
Adiunkt w Instytucie Literatury i Nowych Mediów na Uniwersytecie Szczecińskim. Autor i tłumacz książek o sporcie.
Zamknij