Świat

Byłam kibicem, jestem transseksualną kobietą

„Zdarzało się, że po meczu odprowadzałam kolegów ultrasów z trybun na pociąg, a sama zostawałam w mieście i bawiłam się na imprezie dla transseksualnej społeczności”. Jakub Szafrański rozmawia z Anastasią Evą Domani, koordynatorką kijowskiej społeczności osób transpłciowych skupionej wokół organizacji Insight.

Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła transseksualizm ze spisu zaburzeń i chorób psychicznych. Zdaniem WHO transseksualizm nie jest zaburzeniem psychicznym, a cierpienia z nim związane wynikają przede wszystkim z braku społecznej akceptacji dla transseksualistów.

Nim zdecydowała się na hormonalną korektę płci, Anastasia Eva Domani przez ponad szesnaście lat była jednym z wiodących ultrasów klubu piłkarskiego Dynamo Kijów.

Jakub Szafrański: Pamiętasz swój pierwszy mecz?

Anastasia Eva Domani: No jasne! 12 kwietnia 1989 roku Dynamo Kijów grało przeciwko Spartakowi Moskwa, na ten mecz poszłam z ojcem. Na następne chodziłam już sama, ale na początku tylko w Kijowie i wyłącznie na sektor dla „zwykłych” kibiców.

Na swój pierwszy mecz wyjazdowy pojechałam do Odessy, na pojedynek Dynama z tamtejszym Czornomoreć. Byłam z siebie bardzo dumna. Chciałam to pokazać i w pełnym stroju klubowym poszłam pod bramę, którą na stadion wchodzili miejscowi chuligani.

Niezbyt roztropnie.

Strasznie mnie pobili, zdarli ze mnie klubową koszulkę. Mimo tego pozbierałam się, poszłam na ten mecz. To był dla mnie chrzest ognia. Miałam 21 lat.

Co się zmieniło po takim chrzcie?

Byłam zdeterminowana. Przede wszystkim skupiłam się na meczach wyjazdowych. Towarzyszyłam drużynie wszędzie, gdzie się dało. Na każdym wyjeździe byłam aktywna, a to przysporzyło mi mnóstwo znajomych. Szanowali mnie, doskonale znałam historię klubu, właściwie zawsze byłam gotowa wyruszyć w drogę.

Anastasia Eva Domani. Fot. Jakub Szafrański
Anastasia Eva Domani. Fot. Jakub Szafrański

I tak zostałaś ultrasem Dynama Kijów?

Tak. Nagle moje codzienne życie towarzyskie polegało na chodzeniu do barów i gadaniu o piłce nożnej. Były jeszcze pikniki, spotkania w plenerze, wspólne wyjazdy kibiców nad morze. Mocno alkoholowe spotkania ekip z wielu krajów Europy. Kolekcjonowałam koszuli, naklejki, programy rozgrywek, proporczyki i szaliki.

Homofobia zabija po cichu

czytaj także

Homofobia zabija po cichu

Cecylia Jakubczak

Brzmi to dosyć niewinnie, a dla większości ludzi ultras kojarzy się groźnie. Co z przemocą?

Są trzy rodzaje kibiców. Normalsi, którzy zajmują ogólnodostępne sektory, siedzą i jedzą nasiona słonecznika popijając piwo. Ultrasi, czyli wierni, oddani fani, zawsze jeżdżą z drużyną. Na koniec są chuligani, czyli zorganizowane i skryte grupy, które trenują sztuki walki i próbują umawiać się z podobnymi sobie z innych miast na „ustawki”.

Aspirowałaś do nich?

Przez chwilę mnie to pociągało, ale ich sztywne regulaminy, rygor treningów oraz wizja ciągłych starć z Berkutem, czyli wyspecjalizowanymi jednostkami policji ukraińskiej sprawiły, że dałam sobie z tym spokój.

Biłaś się?

No tak. Szczególnie pamiętam sytuację w Żytomierzu w 2002 roku. To była prawdziwa masakra. Rozróba poprzedzała mecz z miejscową drużyną, brałam w niej aktywny udział. Najpierw biliśmy się z miejscowymi kibicami, później z policją. W trakcie meczu też były starcia. Wbiegliśmy na płytę, policja użyła gazu i usiłowała upychać wszystkich do osobnych sektorów. Następnego dnia byłam już w Dnieprze w pracy, kiedy zadzwoniła moja matka z informacją, że policja była u nas w domu i że mnie szukają. Skazano wtedy 8 kibiców, z czego jeden dostał aż 8 lat.

Bójek musiało być więcej…

Na tyle dużo, że w końcu nadzór nad nami zadeklarował prezydent Kuczma. Stało się tak po dewastacji kijowskiej synagogi przez fanatyków Dynama. Było z tego powodu sporo represji.

Jaką rolę odgrywała polityka w ruchu kibicowskim?

Prawicowe poglądy były oczywistością. Faszystowska symbolika, jak krzyże celtyckie i oznaczenia z zakodowanym imieniem Adolfa Hitlera oraz okrzyki wielbiące Mussoliniego stanowiły integralną część oprawy naszych sektorów. Rasistowskie graffiti i wlepki były powszechne. Zdarzało się, że policja chciała karać za używanie tej symboliki, ale mimo oczywistości wykroczenia nigdy nie udało im się nikogo skazać.

Przez 16 lat życia pozostawałaś aktywnym ultrasem. Jak to się ma do rozwoju twojej tożsamości płciowej w tym samym czasie?

Pewien dyskomfort w związku z płcią zaczęłam czuć na długo przed zainteresowaniem piłką, już w wieku siedmiu-ośmiu lat. Ubrania, pisma i kosmetyki dla dziewczynek interesowały mnie bardziej niż zabawki przypisane chłopcom. To nie było łatwe uczucie w całym okresie dorastania. Bałam się bardzo, czy nie jest to choroba psychiczna.

Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości chce równego traktowania par jednopłciowych w Unii

Czy ktoś ze środowisko kibolskiego się czegoś domyślał?

Oczywiście ukrywałam swoje odczucia przed środowiskiem. Byłam wtedy jeszcze bardzo daleko od decyzji o poddaniu się terapii hormonalnej, choć wcale nie ze strachu, raczej z bezsilności, braku informacji na temat takich możliwości.

Z czasem jednak uświadamiałam sobie, że muszę coś z tym zrobić. Dzięki internetowi poznałam ludzi z podobnymi problemami. Zaczęłam urządzać dla nas „wieczory panieńskie” i imprezy transdreserskie. Organizowałam takie zrzeszenia w różnych miastach.

Jak?!

Pracowałam jako przedstawiciel handlowy firmy sprzedającej elektronikę na dużą skalę, dużo jeździłam po kraju. Plan podróży mogłam ustalić na długo naprzód, a firma zapewniała mi noclegi w różnych mieszkaniach. Mogłam z wyprzedzeniem zamieścić ogłoszenie na odpowiedniej stronie internetowej. Kiedy nabrałam wprawy i pewności w organizacji tych eventów, zdarzało mi się nawet, że po meczu wyjazdowym odprowadzałam ultrasów z trybun na pociąg do Kijowa, a sama zostawałam w mieście i tej samej nocy bawiłam się na imprezie dla transseksualnej społeczności.

To podwójne życie przeplatało się ze sobą przez wiele lat. Jesteś żonata i masz dziecko.

Tak, pobraliśmy się jeszcze w 2006 roku. Nasza córka urodziła się 4 lata później.

Kiedy zdecydowałaś, że chcesz zacząć funkcjonować jako kobieta?

W październiku 2016 roku. Chodziłam jeszcze wtedy na mecze, ale czułam się z tym coraz gorzej. Rok wcześniej konsultowałam się w sprawie mojej tożsamości z poleconą mi endokrynolożką.

Pomogła?

Starała się mnie zniechęcić. Wydawała opinie, nie znając się wcale na temacie seksualności. Powiedziała, że terapia hormonalna jest ryzykowna, żebym pozostała dwupłciowa. Zresztą, niedługo później ta konkretna lekarka została potępiona przez Insight, czyli organizację LGBTQ+, z którą jestem obecnie związana.

Tymczasem ja skończyłam 36 lat i wiedziałam, że jeśli nie rozpocznę terapii hormonalnej teraz, to będzie za późno, bo z wiekiem organizm nie reaguje już na lekarstwa. Na szczęście na imprezach poznawałam coraz więcej osób transpłciowych, które miały to już za sobą. Dowiedziałam się, jak i kiedy brać witaminy i leki hormonalne, żeby rozpocząć i z sukcesem zakończyć proces korekty płci. Wejście do apteki po pierwszą dawkę tabletek było dużym przeżyciem, bardzo dokładnie to pamiętam. Przekroczenie tego progu było jak podzielenie sobie życia na pół.

Kiedy zaczęłaś publicznie funkcjonować jako kobieta?

Damskich ubrań zaczęłam na co dzień używać wiosną 2017 roku. Ale do tego dochodzi się stopniowo, używając coraz swobodniej kosmetyków i strojów unisex.

Jak zareagowało środowisko kibiców?

To też był proces. Na początku postanowiłam ignorować większość telefonów z zaproszeniami do knajpy. Moja taktyka była prosta: jeśli ja przestanę interesować się nimi, to oni nie będą interesować się mną. I tak część kontaktów wygasła samoczynnie.

Moja ostatnia impreza miała miejsce pod koniec grudnia 2016 roku. To była wielka, tradycyjna balanga liderów ultrasów Dynama. Piliśmy do późnej nocy, a później zaprosiłam wszystkich do siebie. Pojechaliśmy kilkoma taksówkami, a impreza była na tyle mocna, że część osób piła do następnego dnia. To było moje nieświadome pożegnanie. Większość z tamtych kolegów dowiedziała się o wszystkim dopiero w tym roku, kiedy główny kanał ukraińskiej telewizji wyemitował wywiad ze mną w najlepszym czasie antenowym.

Oglądałaś?

Nie. Byłam w pracy, gdy zaczął nieustannie dzwonić telefon, spływały dziesiątki smsów i powiadomień z Facebooka naraz. Masa gróźb i nienawistnych komentarzy.

Od 2011 roku miałam dwie tożsamości na Facebooku. W jednej chwili usunęłam tę męską, starając się nie czytać wiadomości. Szybko zorientowałam się, że przejmowanie się hejtem będzie tragiczne dla mojego zdrowia, dla rodziny, pracy i działalności społecznej. Pożałowałam wtedy tej ostatniej imprezy, gdy wielu ultrasów dowiedziało się, gdzie mieszkam. Byłam pewna, że przyjdą i co najmniej nasmarują mi coś na drzwiach. Gdy zidentyfikowano mój żeński profil na fejsie, musiałam zablokować w sumie ponad 3000 użytkowników, nie tylko kibiców, ale również nienawistnych dziennikarzy i komentatorów sportowych. Ultrasi zażądali też usunięcia z internetu wszystkich zdjęć, na których ubrana jestem w koszulkę Dynamo Kijów. Wiedziałam, że to nie żarty, zdecydowałam się usunąć cały profil.

Upubliczniając swoją przemianę w telewizji, stałaś się rzeczniczką środowiska transpłciowego w Ukrainie.

Organizuję wykłady, projekcje filmów, spotkania z obrońcami praw człowieka. W Insight staramy się, by nasza praca była przydatna dla wszystkich, więc są to szeroko zakrojone akcje na rzecz mniejszości oraz osób wykluczonych społecznie.

Druga sprawa to osobiste konsultacje dla osób niebinarnych i transpłciowych. Dzielimy się doświadczeniem. Staramy się wypracować przewodnik, jak krok po kroku postępować przy korekcie płci, aby było bezpiecznie i mniej strasznie. Dysponujemy listą sprzyjających nam lekarzy i pomagamy ominąć trudności proceduralne związane z ukraińską służbą zdrowia oraz urzędami. Skracanie czasu potrzebnego na formalności jest tu bardzo ważne.

A co z rodziną?

Teoretycznie wciąż mam żonę, ale oboje zgadzamy się, że trzeba się rozstać, jeszcze w tym roku powinno dojść do rozwodu.

Interesujesz się jeszcze piłką nożną?

O tak! Na kijowski stadion nie chodzę z oczywistych powodów, ale oglądam mecze w telewizji. W tym roku na stadionie w Kijowie rozgrywany był finał Ligii Mistrzów – także z tego byłam bardzo dumna.

Szkoła musi przeprosić ucznia za homofobię. Pierwszy taki wyrok w Polsce

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Szafrański
Jakub Szafrański
Fotograf i publicysta Krytyki Politycznej
Pochodzi z Lublina, gdzie tworzył Klub Krytyki Politycznej. Publicysta i fotograf. W 2010-2012 pracował w dziale dystrybucji Wydawnictwa KP. Współtworzył stronę internetową. Akademicki mistrz polski w kick-boxingu 2009, a także instruktor samoobrony. Pracował we Włoszech, Holandii i Anglii. Laureat Stypendium pamięci Konrada Pustoły.
Zamknij