Świat

Egipsko-etiopska wojna o Nil

W Etiopii na największym z dopływów Nilu powstaje gigantyczna tama. Ma dostarczyć krajowi energię elektryczną i pomóc rozkręcić gospodarkę. I może stać się zarzewiem krwawego konfliktu z Egiptem, gdzie spadek poziomu wody w Nilu wywoła niejedną klęskę.

Czwarty, ostatni etap napełniania zbiornika zasilającego Tamę Wielkiego Odrodzenia Etiopii (Grand Ethiopian Renaissance Dam – GERD), ma się odbyć w czerwcu, zaś budowa całego, wartego ponad 4 miliardy dolarów kompleksu jest już ukończona w około 90 proc. Zapora ma być motorem uprzemysłowienia i rozwoju gospodarczego dla szóstego najbogatszego kraju Afryki – sposobem na wydostanie z biedy milionów jego mieszkańców, z których ponad połowa nie ma dostępu do energii elektrycznej. Elektrownia o przewidywanej mocy ponad 5 tysięcy megawatów nie tylko w całości pokryłaby zapotrzebowanie Etiopii na prąd, ale także pozwoliłaby eksportować jego nadwyżkę do sąsiednich państw.

Powstająca tama przecina Niebieski Nil, jeden z dwóch najbardziej zasobnych w wodę dopływów Nilu – odpowiada za 70 proc. wód wpływających do największej rzeki Afryki. Elektrownia znajduje się w dolinie Guba w zachodniej części Etiopii, 15 kilometrów od granicy z Sudanem i będzie największą tego typu budowlą w Afryce oraz siódmą co do wielkości na świecie. Obecnie ponad 90 proc. etiopskiej energii pochodzi z elektrowni wodnych, a pozostałe 8 i 2 proc. odpowiednio ze źródeł wiatrowych i termalnych.

Niebezpiecznie, niepoważnie, pełno Rosjan. Dlaczego pojechałyśmy na COP27?

czytaj także

Dar Nilu

Od momentu ogłoszenia budowy w 2011 roku zapora stała się zarzewiem konfliktu między Etiopią i Egiptem, którego 97 proc. zasobów wodnych pochodzi z Nilu. Szacuje się, że tama może spowodować zaburzenie corocznych wylewów rzeki i zmniejszenie powierzchni umożliwiających uprawy rolnicze o 800 tysięcy hektarów. Zwiększyłoby to egipskie zapotrzebowanie na import produktów spożywczych z 55 do nawet 75 proc.

Obniżenie poziomu wody w Nilu skutkowałoby także zwiększeniem wpływów słonych wód z Morza Śródziemnego w głąb ogromnej delty rzeki i postępującą erozją tych terenów – proces dodatkowo przyspiesza przez globalne ocieplenie i stale podnoszący się poziom światowych oceanów.

Biorąc pod uwagę, że co czwarty Egipcjanin pracuje w sektorze rolniczym, powstanie tamy może mieć katastrofalne skutki dla tego kraju. Jak powiedział egipski minister spraw zagranicznych Sameh Shoukry w 2011 roku „ponad 100 milionów Egipcjan stoi w obliczu egzystencjalnego zagrożenia spowodowanego budową ogromnej tamy, powstającej wzdłuż arterii, która daje im życie”.

Wizja nadciągającego głodu i największego kryzysu społeczno-ekonomicznego we współczesnej historii kraju sprawiła, że egipski rząd nie przebierał w środkach, próbując doprowadzić do przerwania budowy tamy. Bilateralne negocjacje między krajami z 2016 roku zakończyły się fiaskiem. Odwoływanie się do sądów i organizacji międzynarodowych takich jak Bank Światowy, Rada Bezpieczeństwa ONZ, Unia Europejska, Liga Państw Arabskich czy Organizacja Państw Arabskich także nie przyniosło oczekiwanych skutków. W Egipcie zaczęły pojawiać się głosy nawołujące do zbrojnej interwencji w obronie narodowego interesu.

Już w 1979 roku egipski prezydent Anwar Sadat groził rządowi w Addis Abebie: „Nie będziemy czekać na śmierć z pragnienia w Egipcie, pojedziemy do Etiopii i tam umrzemy”. Podobnej retoryki użył w 2013 roku prezydent Muhammad Mursi, ogłaszając, że „Jeśli Egipt jest darem Nilu, to Nil jest darem dla Egiptu […] Jeśli jego zasoby zmniejszą się o jedną kroplę, alternatywą będzie nasza krew”.

Skąd się wziął i dlaczego przegrał Mohammad Mursi: krótka historia władzy w Egipcie

W 2016 roku rząd Etiopii oskarżył Egipt o finansowanie i szkolenie separatystycznych organizacji terrorystycznych, w tym Frontu Wyzwolenia Oromo – jednej z 9 zbrojnych grup, które rozpętały dwuletnią wojnę domową w 2020 roku. Obydwa kraje znalazły się w politycznym impasie, w którym żaden z nich nie mógł ustąpić – od tamy na Niebieskim Nilu zależał ich przyszły los.

Sudański zwrot

Położony między Egiptem a Etiopią Sudan jest kolejnym krajem, którego egzystencja jest uzależniona od „darów” Nilu – rzeka odpowiada za ponad 75 proc. złóż wody pitnej Sudanu. Od rozpoczęcia budowy tamy stanowisko rządu w Chartumie pokrywało się z polityką swego północnego sąsiada. Według wewnętrznej korespondencji amerykańskiej prywatnej agencji wywiadu Stratfor w 2010 roku Egipt prowadził rozmowy z rządem Sudanu w kwestii podjęcia działań wojskowych przeciwko Etiopii w celu ochrony swoich udziałów w Nilu.

Od czasu zamachu stanu z 2019 roku i obalenia sudańskiego dyktatora Omara al-Baszira – oskarżanego przez Kair o udzielanie schronienia Bractwu Muzułmańskiemu, przeciwko któremu w 2013 roku egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi zorganizował wojskowy przewrót, relacje między krajami znacząco się poprawiły. Groźba odcięcia obu krajów od wód Niebieskiego Nilu spowodowała znaczne zbliżenie obydwu państw. Wspólna, zdecydowana polityka względem etiopskiej tamy doprowadziła w 2021 roku do zorganizowania wspólnych ćwiczeń wojskowych pod kryptonimem „Obrońcy Nilu”.

Nie ma wody, jest stres

Niespodziewany zwrot nastąpił w styczniu 2023 roku, kiedy przywódca Sudanu, Abdel Fattah al-Burhan, ogłosił, że Chartum i Addis Abeba doszły do zgody w sprawie budowy tamy na Niebieskim Nilu. Premier Abiy Ahmed potwierdził, że „Tama Odrodzenia nie wyrządzi Sudanowi żadnych szkód, ale przyniesie mu korzyści w zakresie energii elektrycznej”.

Sudańska wojna domowa, która wybuchła w kwietniu 2023 roku między rządowym wojskiem a paramilitarną organizacją Sił Szybkiego Reagowania (Rapid Support Forces), spowodowała dalsze załamanie planów egipskiego prezydenta Sisiego. Politycznie bliżej mu obecnej głowy państwa – Abdela Fattah al-Burhaniego. Jednak opozycyjne siły RSF wspierane są przez Zjednoczone Emiraty Arabskie – największego, finansowego sojusznika Egiptu. Nie wiadomo czy zwycięstwo którejś z walczących stron mogłoby mieć realny wpływ na budowę tamy, gdyż, jak podkreślają eksperci, zniszczenie zapory doprowadziłoby dziś do uwolnienia ponad 73 miliardów litrów sześciennych wody, a w konsekwencji do katastrofalnej w skutkach powodzi i kompletnego zniszczenia sąsiedniego Sudanu.

Współpraca czy konflikt?

Ostatni etap napełniania zbiornika etiopskiej tamy ostatecznie przypieczętuje fakt powstania etiopskiego megaprojektu. Niespodziewana zmiana nastawienia Sudanu może wynikać z oferty dostępu do taniego źródła energii elektrycznej pochodzącej ze spornej elektrowni oraz nadziei na uregulowanie problemu z powodziami, które corocznie nawiedzają ten kraj. Według danych sudańskiej Komisji Pomocy Humanitarnej w ubiegłym roku silne deszcze i wezbrane rzeki zniszczyły bądź uszkodziły ponad 60 tysięcy domów w 16 z 18 stanów kraju i spowodowały przesiedlenie ponad 100 tysięcy Sudańczyków.

Szansą na zminimalizowanie strat, które Egipt może ponieść w wyniku budowy tamy, mogłaby być współpraca rządów w zakresie wymiany danych i regulowania przepływu wody między GERD i egipskim zbiornikiem wodnym przy Wysokiej Tamie Asuańskiej. Kontrolowany przepływ pomiędzy wyżej położoną etiopską tamą a nizinnym Jeziorem Nasera, gdzie temperatury są znacznie wyższe, pozwoliłby zwiększyć kontrolę nad odparowywaniem wody z egipskiego zbiornika i usprawnić zarządzanie zasobami wodnymi obydwu krajów w czasie susz regularnie pojawiających się w tym rejonie.

Wojny o wodę to rzeczywistość. Turcja odcina Rożawę

Według egipskich inżynierów budownictwa lądowego i wodnego powstającej tamie grozi także inne, apolityczne niebezpieczeństwo: etiopska tama znajduje się w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów świata (a sama Etiopia jest najbardziej aktywnym sejsmicznie krajem Afryki). Etiopię w ubiegłym wieku nawiedziło około 16 trzęsień ziemi o sile przekraczającej magnitudę 6,5. Każde z nich, które miałoby miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie tamy, mogłoby zakończyć się katastrofą.

Rosnąca populacja i nawracające susze sprawiły, że Egipt znalazł się poniżej progu ubóstwa wodnego, wynoszącego tysiąc metrów sześciennych wody pitnej na osobę. Według szacunków UNICEF-u kraj stoi w obliczu rocznego deficytu wody w wysokości około 7 miliardów metrów sześciennych – do 2025 roku Egipcjanom może zabraknąć wody.

Woda za seks, czyli najobrzydliwsza forma przemocy

W odpowiedzi na kryzys wywołany budową etiopskiej tamy Egipt zaczął inwestować w systemy odsalania wody morskiej oraz rozpoczął długotrwały i kosztowny proces renowacji ogromnego systemu irygacyjnego tego kraju. Jednak czy to wystarczy? Czy próba podźwignięcia jednego narodu z biedy może uruchomić reakcję łańcuchową, która ostatecznie sprowadzi inny kraj na krawędź społeczno-ekonomicznej zapaści?

**
Daniel Brusiło – fotograf, antropolog kulturowy, podróżnik. Zafascynowany krajami Ameryki Łacińskiej i relacją, która łączy teraźniejszość z ich przeszłością.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij