Świat

Chiny i Rosja: najlepsi z najgorszych przyjaciół

Władimir Putin i Xi Jinping

Kiedy niedawno zapytano Putina, jak Rosja ustawi się wobec wojny handlowej Waszyngtonu z Pekinem, odpowiedział: „Emocjonalnie, oczywiście, Rosja byłaby po stronie Chin”. Pytanie brzmi jednak: od kiedy to Władimir Putin podejmuje decyzje strategiczne, opierając się na emocjach?

Kiedy w czerwcu tego roku Xi Jinping odwiedził na dwa dni Moskwę, Władimir Putin dyskutował ze swych chińskim odpowiednikiem do późnych godzin nocnych. Państwowa agencja informacyjna Xinhua donosiła później, że Xi nazwał Putina swym najlepszym przyjacielem wśród światowych przywódców – kimś, z kim się rozumie bez słów. Obydwie strony zadeklarowały, że za sprawą wizyty Xi Jinpinga stosunki chińsko-rosyjskie weszły na nowy poziom „strategicznego partnerstwa”.


Putin i Xi spotykali się już przy ponad 30 okazjach. Chiny i Rosja potrzebują siebie nawzajem i cieszą się wzajemnie korzystnymi stosunkami. Ich sojusz posuwa się naprzód także za sprawą Zachodu. W czasach napiętych relacji z Europą Rosja potrzebuje gospodarczych i wojskowych alternatyw, Pekin zaś używa tego partnerstwa do stawiania oporu Trumpowi i jego polityce handlowej. Mimo znakomitego wizerunku tej relacji rzeczywistość wygląda jednak mniej kolorowo. Te dwa państwa dążą do zupełnie różnych celów, a ich partnerzy są niespecjalnie dobrze do siebie nastawieni. Stanie się to jasne, gdy tylko przyjrzymy się bliżej współpracy gospodarczej, politycznej i wojskowej obydwu krajów.

Cłem w Sino-Amerykę , czyli kiedy będzie wojna

Z perspektywy geopolitycznej stan dwustronnych relacji Chin i Rosji trudno uznać za znakomity. Wolumen rosyjsko-chińskiego handlu, wynoszący poniżej 100 mld dolarów rocznie, to dużo mniej niż w relacjach z USA, Unią Europejską, Japonią, a nawet samymi Niemcami. Nawet jeśli dodamy wartość handlu między Chinami a zdominowaną przez Rosję Eurazjatycką Unią Gospodarczą, niewiele to zmieni – suma wzrośnie do 120 mld dolarów. W roku 2019 Rosja odnotuje niewielką nadwyżkę handlową, przede wszystkim za sprawą drastycznego wzrostu importu ropy i gazu do Chin. Spadek zużycia węgla, służący poprawie jakości powietrza w chińskich regionach metropolitalnych, służy zatem rosyjskiej gospodarce. Jednocześnie ten efekt wzmacniany jest – ze względu na tlącą się wojnę handlową – przez znaczny spadek zakupów nośników energii od USA i ich sojuszników.

Geopolityczne konflikty interesów

Mimo to chińska potęga gospodarcza w oczywisty sposób niepokoi Moskwę, zwłaszcza że dalekowschodni konkurent może odebrać Rosji środkowoazjatyckich partnerów handlowych. Patrząc z drugiej strony, państwa Azji Środkowej, jak Kazachstan czy Turkmenistan, regularnie oferują gaz i ropę poniżej cen rosyjskich. Ukraina sprzedaje Chinom nowoczesne technologie zbrojeniowe, podkopując monopol Rosji. Niedawno też około miliona Rosjan podpisało w Moskwie petycję przeciwko planom eksploatacji przez chińskie koncerny jeziora Bajkał jako rezerwuaru wody dla Chin. W odpowiedzi na masową presję opinii publicznej rosyjski rząd musiał jakoś zareagować i wstrzymał część uzgodnionych już z Chińczykami projektów. Pekin niezbyt dobrze odebrał ten gest, zwłaszcza że projekty te są częścią Inicjatywy Pasa i Szlaku – jak na „strategicznego partnera” Chin nie był to pozytywny sygnał.

Kreml może teraz legalnie rozmieszczać rakiety, które sięgają każdego celu w Europie

Stosunki geopolityczne to przestrzeń pragmatyzmu, żeby nie powiedzieć oportunizmu. W tym przypadku trzecim graczem w tle jest Waszyngton. Obydwa mocarstwa, zarówno Rosja, jak i Chiny, w mniejszym lub większym stopniu prowadzą wzajemne relacje tak, by uniknąć  poważnych konfliktów z USA. Dla Rosji szczególne znaczenie ma Bliski Wschód, zwłaszcza dwa kraje szyickie: Iran i Syria. Z kolei Chiny skupiają się na sunnickim Pakistanie: to kraj niezbędny z punktu widzenia ich interesów bezpieczeństwa i kluczowy aktor w Inicjatywie Pasa i Szlaku. Pakistan jest również od lat sojusznikiem Saudów, wrogów irańskiego reżimu. W związku z tym Pekin nie może zdecydowanie przeciwstawić się amerykańskim sankcjom przeciw Iranowi.

Ze swej strony chiński rząd koncentruje się na Morzach Południowo- i Wschodniochińskim oraz na swych relacjach z sąsiadami. Japonia i Korea Południowa są całkowicie po stronie Ameryki, Korea Północna zaś pozostaje otwarta na wszystkie opcje – w tym rosyjską – aby tylko powściągnąć wpływy Chin. Rosja potrzebuje jednak Japonii i Korei Południowej do rozwoju swych regionów dalekowschodnich. A poza tym w stosunkach z Pjongjangiem Moskwa nie przepuści okazji, by zyskać jakąś kartę atutową przeciwko zarówno Waszyngtonowi, jak i Pekinowi.

Na planie geopolitycznym relacje między Pekinem a Moskwą okazują się więc bardzo niejednoznaczne. Kiedy niedawno zapytano Putina, jak Rosja ustawi się wobec wojny handlowej Waszyngtonu z Pekinem, odpowiedział: „Emocjonalnie, oczywiście, Rosja byłaby po stronie Chin”. Pytanie brzmi jednak: od kiedy to Władimir Putin podejmuje decyzje strategiczne, opierając się na emocjach?

Złożoność współpracy wojskowej

Na dłuższą metę sferą zbliżenia rosyjsko-chińskiego może być globalna współpraca wojskowa. Obu stronom wyraźnie służy ona do zastraszania aktualnych i potencjalnych przeciwników „partnera”. Dla Moskwy jest nim NATO w Europie, w związku z czym Pekin planuje wspólne z Rosją manewry morskie na Morzu Bałtyckim jeszcze w 2019 roku. Uderzające jest jednak, że tym razem rosyjska strona się nie rewanżuje: nie ma planów wspólnych manewrów na Pacyfiku. W ostatnich latach kilka takich ćwiczeń już tam przeprowadzono, wysyłając jasny sygnał Amerykanom i ich regionalnym sojusznikom, od Korei Południowej, przez Tajwan i Japonię, aż po Filipiny i Wietnam.

Rosja i Chiny prowadzą wzajemne relacje tak, by uniknąć poważnych konfliktów z USA.

Nawet w obszarze wojskowym stosunki są jednak skomplikowane. Obydwie strony często stają sobie na drodze. Pekin na przykład kupuje kluczowe technologie obronne w Ukrainie, która znajduje się przecież w stanie konfliktu militarnego z Rosją. Rosja z kolei dostarcza broń rywalom Pekinu – Wietnamowi oraz Indiom, które w przeszłości toczyły już wojny graniczne z Chinami, a dziś są szczególnie zaniepokojone wzrostem ich potęgi wojskowej.

Hanoi kupiło na przykład sześć rosyjskich łodzi podwodnych do służby na Morzu Południowochińskim. New Delhi z kolei kontynuuje wspólne z Moskwą badania nad rosyjskim myśliwcem MiG-35, najnowocześniejszą bronią rosyjską, którą Chiny mogłyby – o ile w ogóle – zamówić z Rosji, ale bez oprogramowania opracowanego w Indiach.

Najodważniejszy chiński eksperyment

Choć ostatnia chińska Biała Księga Obronności znów podkreśla wagę „strategicznego partnerstwa” z Moskwą i bardzo je chwali, można się spodziewać, że ta współpraca ma swoje granice. Pekin z pewnością nie będzie na przykład gotów zaakceptować amerykańsko-rosyjskiej propozycji włączenia Chin do nowych negocjacji w sprawie ograniczenia arsenałów rakiet średniego zasięgu (INF). Słowa Xi Jinpinga wysłały jasny sygnał, jednoznacznie skierowany do Moskwy: Chiny i Rosja będą sobie towarzyszyły w drodze, ale nie stworzą sojuszu.

 

**
Shi Ming jest dziennikarzem, freelancerem. Publikuje m.in. w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Süddeutsche Zeitung” i „Le Monde diplomatique”.

Artykuł ukazał się w magazynie IPG Journal. Publikację polskiego tłumaczenia dofinansowano ze środków Fundacji im. Friedricha Eberta. Z niemieckiego przełożył Michał Sutowski.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij