Globalne południe Ameryki po stronie Gazy

Kraje Ameryki Łacińskiej nie mają wpływu na politykę Izraela wobec Gazy, a jednak głosy ich liderów brzmią wyraźniej i krytyczniej niż głos prezydenta USA.
Ambasada USA w Jerozolimie. Fot. IsraelMFA

O ile od drugiej wojny światowej Europa traktuje Stany Zjednoczone jako zbawiciela zza wielkiej wody, Ameryka Południowa i Środkowa oraz Karaiby od zawsze znają USA jako diabła za małej. Widać to również w poparciu lewicowych rządów regionu dla sprawy palestyńskiej.

Mimo że kraje Ameryki Południowej i Środkowej nie mają wpływu na politykę Izraela wobec Gazy i Zachodniego Brzegu, głosy ich liderów (prezydenta Gustavo Petro z Kolumbii, Luisa Arce z Boliwii, Gabriela Borica z Chile, czy Xiomary Castro z Hondurasu) brzmią wyraźniej i krytyczniej niż głos prezydenta USA Joe Bidena, który akurat wpływ na tę politykę ma, i to zasadniczy.

Ciężar amerykańskiej sakiewki jest gwarantem bezkarności Izraela, który – tak jak Stany Zjednoczone – chce stać poza międzynarodowym prawem, ignorując czterokrotne wezwania ze strony ONZ do przerwania ataków na ludność cywilną w Gazie. Po kilku nieudanych próbach Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła 15 listopada rezolucję o koniecznych przerwach w walce i korytarzach dla cywilów – przy czym nawet tu USA, Wielka Brytania i – paradoksalnie – Rosja wstrzymały się od głosu. Wcześniej USA i Wielka Brytania blokowały próby bardziej ambitnych rezolucji.

Wołanie o litość dla Gazy to antysemityzm, czyli narracja o wojnie w USA

Ta różnica postaw między Europą (pod ochroną NATO) a krajami Ameryki Południowej i Środkowej wynika z doświadczenia tych ostatnich z ich własnym ciemiężcą i kolonizatorem, którym były właśnie Stany Zjednoczone. Region jest głęboko inspirowany hiszpańską wojną domową (1936-39) i jej komunistycznymi i anarchizującymi tradycjami. Dzięki fali imigracji z Hiszpanii po tej wojnie, głównie do Meksyku, w Ameryce Południowej i Środkowej do dziś czyta się Marksa jako ważnego filozofa. Stąd zupełnie inny stosunek tego regionu do zimnej wojny – gdy południu Ameryki było filozoficznie bliżej do idei deklarowanych przez Związek Radziecki niż do amerykańskiego kapitalizmu.

Kolonialna polityka USA wobec południowych sąsiadów była ma swój początek w 1823 roku, kiedy piąty prezydent Stanów, James Monroe, ogłosił tzw. Doktrynę Monroe, która zapowiedziała Europie: wara od naszej części świata; sami będziemy ją kolonizować. Za punkt początkowy brutalnej polityki przyjmuję wojnę z świeżo powstałym Meksykiem (1845-1846), w wyniku której Stany przywłaszczyły sobie połowę ziemi swojego południowo-zachodniego sąsiada, w tym Kalifornię; za końcowy – inwazję Panamy w 1989 (za papy Reagana; wcześniej USA pomogły oderwać Panamę od Kolumbii, żeby wykopać i kontrolować Kanał Panamski).

Kanał Panamski wysycha. Albo statki utkną, albo nie będzie co pić

Dlatego, o ile od drugiej wojny światowej Europa traktuje Stany Zjednoczone jako zbawiciela zza wielkiej wody, Ameryka Południowa i Środkowa oraz Karaiby od zawsze znają USA jako diabła za małej. Polityka USA wobec obszaru, który bywa w Stanach nazywany „podwórkiem Ameryki” (co przypomina rosyjskie pojęcie „bliskiej zagranicy”), była zawsze oparta na wyzysku i na przewadze większego i silniejszego nad mniejszym i słabszym.

Dlatego tak śmieszy część Latynosów,, że Stany postrzegają siebie i są postrzegane jako Batman świata. Na szczęście Latynosi, tak jak kraje Bliskiego Wschodu, wiedzą też doskonale, że rząd i policja często operują jak mafia. Widzieli też na własne oczy, że USA popierają posłusznych sobie dyktatorów w Ameryce Południowej i Środkowej, notorycznie blokując tendencje demokratyczne.

Kraje Ameryki Środkowej i Południowej można podzielić na te, które mają rząd konserwatywny: Peru, Paragwaj, Ekwador, Gwatemala i Kostaryka – które po ataku Hamasu z 7 października (1400 zabitych, 240 porwanych) wyraziły pełne poparcie dla Izraela. Drugą grupę stanowią kraje z lewicującymi przywódcami, z których najważniejszy jest prezydent Brazylii, największego kraju w tej grupie, socjalista Lula da Silva. W tej samej grupie znajdują się Boliwia, Kolumbia, Chile czy Honduras, które po kontrataku Izraela na Gazę (jak dotąd 11 tysięcy zabitych, w tym 4 tysiące dzieci) odwołały z Izraela swoich dyplomatów. W środę 15 listopada to samo zrobiło Belize.

Biały zawsze był panem. Dzieje biedy w Ameryce Łacińskiej

Dla wielu krajów w tym regionie modelem pozostaje Kuba, jedyne państwo-wysepka, które w okresie zimnej wojny nie podporządkowało się polityce USA. Zmarły przywódca Kuby, Fidel Castro, jako pierwszy w regionie zerwał stosunki dyplomatyczne z Izraelem, w 1973 roku, ze względu na politykę Izraela wobec sąsiadów na Bliskim Wschodzie. (Od czasu uzyskania niepodległości Kuby od Hiszpanii, jej pierwszego kolonizatora, Stany nigdy nie zostawiły niepodległej Kuby samej sobie – słynne amerykańskie więzienie w Guantanamo na Kubie zostało założone już w 1898 roku).

Po dojściu do władzy Fidela Castro, Stany zorganizowały co najmniej osiem zamachów na jego życie. W 1961 roku po raz kolejny próbowały przejąć kontrolę nad krajem, usiłując dokonać inwazji w Zatoce Świń. Gdy to się nie udało, USA wprowadziły (nielegalne z punktu widzenia prawa międzynarodowego) sankcje na kraj, które nadal blokują rozwój ekonomiczny Kuby i utrzymują jej ludność w biedzie. Może dlatego Kubańczycy rozumieją, jak źle musi się teraz dziać w Gazie?

Tradycja lewicowa w Ameryce Południowej nadal jest bardzo silna i „różowa fala” powrotów do lewicowej polityki w XXI wieku wciąż wzbiera. Prawie każdy z krajów tego regionu nieufnie przygląda się polityce USA. W 1973 roku USA pomogły usunąć socjalistycznego prezydenta Chile Salvadora Allende – ten dzień pamięta się dziś nie tylko w Chile jako „pierwszy 11 września”. Prezydenta Allende zastąpił generał Augusto Pinochet, który w prawicowej wojskowej dyktaturze trzymał Chile za mordę do 1981 roku 8 tysięcy ludzi zginęło potem w samych walkach, kolejne 6 tysięcy zostało uprowadzonych. W ciągu miesiąca po generalskim puczu nowy rząd zamordował 15 tysięcy cywilów. Łącznie za Pinocheta zginęło 28 tysięcy obywateli – i po części ze względu na te doświadczenia obecny prezydent Chile, Boric, wyraził ostry sprzeciw wobec polityki Izraela wobec Gazy.

Tak samo zareagował prezydent kolejnego kraju, który USA trzyma w szachu sankcji – Wenezuela, uważana przez Zachód za coś w rodzaju Iranu Ameryki Południowej. Konfrontacja tego Goliata z Dawidem trwa od 1999 roku, kiedy to uwielbiany przez obywateli tego kraju socjalista Hugo Chávez doszedł do władzy. Od 2005 roku Wenezuela objęta jest sankcjami, biedniejąc w coraz bardziej brutalnej rzeczywistości

Trzeba jednak pamiętać, że w grupie krajów potępiających politykę Izraela i USA wobec Gazy są zarówno antyamerykańskie dyktatury (Nikaragua, czy właśnie Wenezuela), jak i największe demokracje w regionie (Argentyna i Chile).

W 1976 roku USA zorganizowały (pod przewodem Henry’ego Kissingera) wojskowy przewrót, który obalił demokratyczną prezydentkę Argentyny Isabel Peron – zginęło 30 tysięcy ludzi. Obecny prezydent, Alberto Fernandez, potępił politykę Izraela wobec Gazy po 7 października, 2023, ale nie zerwał stosunków dyplomatycznych. W Argentynie mieszka 200 tysięcy osób żydowskiego pochodzenia (najwięcej w tym regionie), które stały się celem ataków terrorystycznych: w 1992 roku Hezbollah zaatakował ambasadę Izraela, a w 1994 Centrum Żydowskie w Buenos Aires.

Czasy chudych krów w Caracas

Z kolei Izrael był głównym dostarczycielem broni, gdy CIA dokonywała przewrotu w Gwatemali w 1954 roku i gdy wspierana przez USA prawicowa partyzantka Contras walczyła z lewicowym ruchem sandinistów. Dzięki interwencji USA, pragnącym pomóc amerykańskim biznesom owocowym w Gwatemali, kraj na 40 lat znalazł się pod wojskową dyktaturą. W tym okresie zostało zamordowanych lub zniknęło na zawsze 250 tysięcy obywateli.

W 1964 roku prezydent Kennedy pomógł w przewrocie wojskowym w Brazylii, ponieważ nie chciał dopuścić, by Brazylia „stała się kolejną Kubą”. Obecny socjalistyczny prezydent Lula da Silva odegrał rolę w negocjacjach Izraela z ONZ (głównie dlatego, że obecnie Brazylia prezyduje ONZ-owi). Lula rozmawiał z przywódcami Bliskiego Wschodu i Europy, próbując wynegocjować przynajmniej utworzenie korytarza humanitarnego dla cywilów w Gazie. W ostatnim dniu października Lula surowo potępił brak działań ze strony ONZ, które miałyby powstrzymać izraelskie ataki . Specyfiką Brazylii jest również rozdźwięk polityczny między prawicowymi protestantami i liberalnymi katolikami, którzy sympatyzują z Gazą (podobny religijno-polityczny podział istnieje w USA).

Dlaczego globalne Południe nie odcięło się od Rosji

Stany Zjednoczone powstały w 1776 roku. Od tamtej pory interweniowały w regionie ponad prawie 60 razy, najczęściej włącznie z zaangażowaniem amerykańskich sił zbrojnych. Nie trzeba szukać dalej, by zrozumieć, dlaczego polityka zagraniczna Stanów, także wobec Bliskiego Wchodu, nie znajduje w tym regionie nadmiaru zwolenników.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij