Świat

Pierwsza polityczna klęska Bidena

Reakcja świata na wydarzenia w Afganistanie i to, co się tam faktycznie wydarzy, obchodzi Bidena mniej niż fakt, że zrobił to, co zapowiedział.

Większość Amerykanów popiera wycofanie się wojsk USA z Afganistanu. Jeśli jednak Biden spodziewał się, że świat nie zauważy tej porażki, to się przeliczył. Tak jak przeliczą się ci amerykańscy obywatele, którzy mają nadzieję, że Kongres zrobi coś, żeby przyjąć jakąś sensowną liczbę uchodźców do USA.

Ludzie na całym świecie obserwują to, co się dzieje na lotnisku w Kabulu, gdzie tysiące cywilów próbują wydostać się z kraju, a w ciągu ostatnich kilku dni zginęło już co najmniej 20 osób. Ostatnie amerykańskie samoloty wojskowe mają się wynieść do końca miesiąca. Co się dzieje poza Kabulem, do którego tylko nieliczni mają dostęp – w wielkim kraju, którego populacja jest odrobinę większa niż populacja Polski, można sobie tylko wyobrazić. Amerykański rząd podobno przyjął już ponad 1000 uchodźców z Afganistanu, ale kogo konkretnie – nie wiadomo.

Tysiące Afgańczyków pomagało Amerykanom „budować demokrację” od 2001 roku. Wszystkich pozostawiono samych sobie – tłumaczy, załatwiaczy, aktywistów. Wiele z nich kto kobiety. Oficjalna wersja jest taka, że administracja Bidena miała nadzieję, że afgański rząd i wyszkolona przez USA afgańska armia w sile 300 tysięcy da radę powstrzymać natarcie talibów przez co najmniej kilka miesięcy. Tym tłumaczy się obecny chaos w Kabulu, gdzie nie jest jasne, kogo talibowie przepuszczają na lotnisko, a kogo nie.

Afganistan: To wyglądało jak miękkie przejęcie władzy. Oni się dogadali

Biden powiedział, że Ameryka nie będzie bronić kraju, który sam nie chce się bronić, nawiązując do braku walk i motywacji po stronie afgańskiej armii, gdy stało się jasne, że Zachód ich opuścił. Tymczasem do obrony przed talibami zabrakło najważniejszej tarczy – amerykańskich sił powietrznych, które miały tu monopol. Siedemdziesiąt tysięcy afgańskich żołnierzy zginęło w walce w ostatnich latach; reszta wybrała przetrwanie, gdy stało się jasne, że nie mają żadnych szans.

Prezydentowi Bidenowi dostało się z obu stron politycznego spektrum. Liberalne media coraz głośniej mówią o niepotrzebnym okrucieństwie tej operacji, którą można było zorganizować dużo lepiej – czyli najpierw ewakuacja cywilów, potem zejście z kapitańskiego mostka. Podjęto inną decyzję. W pełni świadomie i po raz kolejny Amerykanie zostawili za sobą nie tylko tych, których rzekomo bronili, ale również swoich sojuszników, też wycofujących się teraz w popłochu.

Stosunek Bidena do Afganistanu był podobny już w 2010 roku, gdy krytykował decyzję Obamy do kontynuacji polityki zagranicznej, która mało różniła się od afgańskiej strategii ekipy Busha. Już wtedy chciał wycofania wojsk. Natomiast ludzie, którzy znają sytuację na miejscu, dziwią się, że data wycofania była tak nagła i tak oficjalnie nagłaśniana. A to z tego powodu, że wzmocniła morale talibów, zniszczyła szanse afgańskiej armii i odebrała nadzieję Afgańczykom. Dowodzi to tylko, że reakcja na Bliskim Wschodzie i to, co się tam faktycznie wydarzy, obchodzi Bidena mniej niż fakt, że zrobił to, co zapowiedział Amerykanom. Politycznie być może nie jest to zresztą najgłupsza decyzja, bo za dwieście lat prawdopodobnie będzie pamiętane tylko to, że prezydent Biden w końcu wyprowadził USA z Afganistanu.

Elementy progresywnej lewicy w Kongresie (senator Bernie Sanders, posłanka Alexandria Ocasio-Cortez) oficjalnie popierają decyzję Bidena o wyniesieniu się z Afganistanu, koncentrując się na niemożliwym – wyjednaniu dla Afgańczyków sporej liczby azylów uchodźczych.

Wbrew obawom prawicy Amerykanie nie przyjmą do siebie milionów Afgańczyków, albo jak powiedział Charlie Kirk: „miliony ludzi takich jak Ilhan Omar”, mimo że posłanka Omar pochodzi z Somalii, a w Kongresie reprezentuje stan Minnesota. Kwestię podchwycił czołowy prowokator Fox News Tucker Carlson oraz Laura Ingraham, która zapytuje, czy Amerykanie naprawdę są odpowiedzialni za los Afgańczyków i czy kraj, który najechał Afganistan, może się teraz obawiać najazdu uchodźców stamtąd. Stephen Miller, który doradzał Trumpowi i pisał dla niego przemówienia, ostrzega na Twitterze, że Biden zrobi z Ameryką to, co Merkel zrobiła z Niemcami – zaleje ją uchodźcami. Środowiska bardziej umiarkowane koncentrują się na międzynarodowej klęsce Bidena i mówią o nim jako o zdrajcy sojuszników – tak jakby poprzedni amerykańscy przywódcy kiedykolwiek postępowali inaczej.

Nie tylko Afganistan. Nadciąga złoty wiek dżihadu

Trump też najpierw skrytykował Bidena jako nieudolnego wodza; dopiero potem – gdy tak jak reszta świata zobaczył fotę przedstawiającą wnętrze amerykańskiego samolotu C-17 Globemaster III – uderzył w swoją śpiewkę: America first. Ten samolot powinien być pełen Amerykanów.

W niedzielę 22 sierpnia „New York Times” doniósł, że Biden rozważa przedłużenie okresu ewakuacji, głównie ze względu na nieznaną liczbę amerykańskich obywateli, którzy wciąż przebywają w Afganistanie.

Talibowie oficjalnie – wiemy to z czasów negocjacji w Dosze w Katarze – zapowiadają nieco inną politykę zagraniczną niż 20 lat wcześniej. Liczą na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z większą liczbą krajów i – podobno – na pomoc międzynarodową. Teoretycznie są gotowi na nieco inną wizję Afganistanu, niż planowali wcześniej – taką, w której Afganki będą mogły chodzić do szkół. Afganki raczej im nie wierzą, bo od ponad tygodnia nie widać ich na ulicach. Podobno ceny burek podskoczyły; mamy też już przypadki wyrzucania z pracy dziennikarek. W niedzielę Pentagon wezwał linie lotnicze do pomocy w dalszej ewakuacji ludzi z Afganistanu.

Nie chodzi o burkę

Bezwstyd administracji Bidena, która miękko weszła w negocjacyjne papcie ekipy Trumpa w Dosze, gdzie negocjacje z talibami zaczął Trump, notabene bez udziału afgańskiego rządu, powala. W sobotę na konferencji prasowej Biden oświadczył, że nie dało się wycofać z Afganistanu inaczej, a wcześniejsze rozpoczęcie przygotowań niczego by nie zmieniło. Podkreślił też, że ewakuacja idzie wyśmienicie, bo w ciągu tygodnia samoloty zabrały z Kabulu 30 tysięcy osób (nie wspominał przy tym jakiej narodowości).

– Nie zamierzam wysyłać waszych córek i synów do Afganistanu – powiedział Biden, raz jeszcze podkreślając, że ktoś kiedyś w końcu musiał podjąć tę bolesną decyzję.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij