Zdrowie

Amy Winehouse – ćpuńska śmierć bez legendy

Kilka miesięcy temu lekarze ją ostrzegli, że jeśli nie zrezygnuje z alkoholu, czeka ją śmierć. Amy wybrała śmierć. Nie dziwię się jej. Sam często mam ochotę wybrać śmierć.

„Chcieli mnie wysłać na odwyk, powiedziałam: nie, nie, nie” – śpiewała zmarła wczoraj Amy Winehouse. Na tych słowach łatwo można byłoby zbudować ćpuńską legendę o zbuntowanej uzależnionej, która nie chciała się poddać społeczeństwu. Do takiej legendy pasowałoby wiele jeszcze innych elementów z życia Amy – a przede wszystkim jej śmierć. Amy zginęła w wieku lat 27, jak ćpuńsko-legendarna Janis Joplin i nie mniej ćpuńsko-legendarni Jimi Hendrix, Brian Jones, Kurt Cobain czy Jim Morrison.

Byłaby to jednak legenda nieprawdziwa. Amy próbowała się poddać. A dokładnie próbowała się leczyć na różne sposoby, szła na odwyk, przerywała go, wyjeżdżała na jakieś tropikalne wyspy, gdzie nie było dilerów, ale byli barmani, niestety. Dla choroby nie ma znaczenia, czy narkotyk jest legalny, czy nie: kilka miesięcy temu lekarze ją ostrzegli, że jeśli nie zrezygnuje z alkoholu, czeka ją śmierć. Amy wybrała śmierć. Nie dziwię się jej. Sam często mam ochotę wybrać śmierć.

Ludzie nieuzależnieni nie mają pojęcia, jaką nieustającą męczarnią jest ta choroba. Nieustannie powracająca, szarpiąca mózg i żołądek pokusa, której nie można ulec, bo każda działka, każdy kieliszek zwiększa tylko nieznośne pragnienie, zamiast je zaspokoić. W mediach nie istnieje rzetelna informacja na temat uzależnienia, w związku z czym ludzie nadużywający okazjonalnie alkoholu albo palący regularnie tytoń uważają się za uzależnionych. Mylą nałóg, czyli szkodliwe przyzwyczajenie, z uzależnieniem – chorobą postępującą, nieuleczalną i śmiertelną. Powtarzam: postępującą – więc nie jest uzależniony ktoś, kto przez dwadzieścia lat pali codziennie paczkę papierosów. Same objawy głodu też nie oznaczają uzależnienia. Uzależnienie to głęboka i najprawdopodobniej wrodzona nieodporność na środki zmieniające nastrój. A dokładniej, niezdolność do akceptacji ustania przyjemności – ustanie przyjemności nie oznacza powrotu do stanu neutralnego, tylko nieznośny stres. Dlatego człowiek z tą chorobą nie tylko musi zachowywać abstynencję, ale także trzymać się z dala od hazardu, uważać na seks, pracę, zakupy, czekoladę, gry komputerowe, oglądanie filmów, sport i w ogóle wszystko, co czyni życie znośnym.

Tego wszystkie nieuzależnieni przeważnie nie wiedzą. Nic dziwnego, że laik nieraz mówi mi z uśmiechem: och, ja też jestem uzależniony od alkoholu, tytoniu i jakoś sobie radzę. Muszę się wtedy powstrzymywać, żeby nie dać takiemu człowiekowi w mordę. Jeśli sobie radzisz, to nie jesteś uzależniony – odpowiadam. Powinienem powiedzieć: z raka sobie nie żartujesz, więc nie żartuj z mojej choroby.

A jednak, mimo powszechnej ignorancji, mimo niefrasobliwości mediów, coś może się jednak zmienia.

Znakiem takiej zmiany jest to, że mimo obecności wszystkich niezbędnych mitotwórczych elementów w życiu Amy i w jej śmierci, Amy ćpuńską legendą się nie stała i pewnie już nie stanie. To już nie lata 60., kiedy ćpanie traktowano jak pasowanie na szamana i bilet do grona wtajemniczonych mistyków. To nie lata 90., kiedy śmierć Cobaina (bardzo zresztą podejrzaną) tłumaczono egzystencjalnym Weltschmerzem. Nawet większość mediów nie ekscytowała się bezmyślnie przypadkiem Amy, tylko mówiła i pisała o nim jako o chorobie. Nikt specjalnie nie podniecał się jej „życiem na krawędzi”.

I bardzo dobrze. Uzależnieniem nie ma co się podniecać, uzależnienie trzeba leczyć. Niestety, jest to bardzo trudne, o czym Amy miała okazję się przekonać. Tej choroby nie można wyleczyć, można ją tylko zaleczyć, co oznacza mniejsze lub większe cierpienia przez całe trzeźwe życie. Nie ma na to pigułki i może dobrze, bo uzależnieni pewnie by ją przedawkowywali.

Mam nadzieję, że Amy stoi teraz przed jedynym Lekarzem, który może ją od tego bólu całkowicie wyzwolić. Wierzę, że Tam – w przeciwieństwie do Tutaj – wyleczenie jest możliwe.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij