Finał sagi rodu Skywalkerów właśnie przekroczył magiczną granicę miliarda zarobionych dolarów. Nie zmienia to faktu, że to film na wskroś odtwórczy i nieznośnie zachowawczy.

Finał sagi rodu Skywalkerów właśnie przekroczył magiczną granicę miliarda zarobionych dolarów. Nie zmienia to faktu, że to film na wskroś odtwórczy i nieznośnie zachowawczy.
Przeciwnicy „poprawności politycznej” tropią wszystko, co nie pasuje do ich wyobrażeń o świecie, czyli nie jest wystarczająco męskie, białe i heteroseksualne.
Może myślicie, że spowoduje go katastrofa klimatyczna? Dziś najczęściej to tak wyobrażamy sobie apokalipsę. Ale są też inne opcje.
Wbrew nadziejom niektórych pranie brudów we własnym domu przestało być już możliwą opcją. Olga Szmidt ogląda „The Morning Show”.
Film o facecie, który dla swej kurtki ze skóry daniela postanawia zniszczyć wszystkie inne kurtki świata? To mógł wymyślić tylko Quentin Dupieux.
Po 70 latach od śmierci twórcy można już jej/jego dzieła, bez zgody właścicieli praw majątkowych, publikować, tłumaczyć czy adaptować.
„Tancerz” – taki podtytuł nosi książka o Gerardzie Wilku. W PRL-u nie było drugiego takiego zawodu, w którym niemal jawnie można było być homoseksualistą.
Jeśli spodziewacie się poważnego potraktowania tematu zależności między władzą i wykorzystywaniem seksualnym w mediach, „The Morning Show” was rozczaruje.
„Wielkie kolędowanie z Ostrej Bramy” pokazane w TVP w święta ma w sobie coś z cichej kolonizacji – kulturalnej polityki, która stara się zawłaszczyć tereny Wileńszczyzny.
I to z gwarancją dożywotniego etatu (chyba że sam się rozmyśli)? Kinga Dunin czyta „Ziemię dyktatorów. O ludziach, którzy ukradli Afrykę” oraz „Tajemnice Korei Północnej” i ogląda „Dwóch papieży”.
Easterndaze to inicjatywa – jedyna na taką skalę – która od 10 lat wyławia najciekawsze projekty muzyczne z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Uznajmy esej Olgi Tokarczuk „Czuły narrator” za najważniejsze wydarzenie sezonu.