Czytaj dalej

Morska: W tym kraju optymiści muszą mieć wybitnie krótką pamięć

Sekret Rodziny Kociej

Wiele osób czuje tylko jedno: „Ja nie mam słów. Nie mam słów na to, co się dzieje”. To jest trudny, ale też potencjalnie twórczy moment. Należy te zgubione słowa znaleźć lub wynaleźć nowe – mówi Izabela Morska w rozmowie z Pauliną Siegień. I zaprasza na prowadzone przez siebie warsztaty twórczego pisania online.

Paulina Siegień: Co to jest Sekret Rodziny Kociej?

Izabela Morska: O sekrecie rozmawiają sąsiadki obserwujące nową rodzinę, rodzinę Kocią, która dopiero co wprowadziła się do kamienicy. Te sąsiadki to emerytki, potraktowane w tej opowieści z czułością. Są trochę tradycyjne, a trochę nowoczesne, bo korzystają z dóbr Unii Europejskiej. Zapisały się na kurs malarstwa przez internet i uczą się obsługi komputera. Rodzina Kocia wzbudza ich ciekawość, bo chyba niewiele się dzieje w tej okolicy. Wszyscy tam wszystkich znają. Trochę jest tu miejsko, a trochę podmiejsko, centralnie, ale i na uboczu, jak w gdańskiej Oliwie, gdzie zresztą akcja się toczy, na ulicy Kwietnej.

Cała rodzina Kocia to pracująca w banku zasadnicza Hania, bardziej artystyczna, zajmująca się domem i komputerową freelanserką Iwo, a także dwoje dzieci, Piotrek i trochę starsza od niego Natalka. Sąsiadki nie mają problemu z tym, że w rodzinie nie ma taty. Uznają, że to musi być sprawa eurosieroctwa, że tata pewnie zarabia za granicą, przysyła pensję i pocztówki…


Ale nie na tym polega sekret…

A sekret polega na tym, że Piotrek i Natalka od zawsze chyba wiedzą, że ich mamy co wieczór zmieniają się w koty. O tym i o innych rodzinnych sprawach wie też kot Migdał, który okazuje się kotką Migdałką, czyli jest po prostu niebinarną osobą kocią. Dzieci czują się dobrze w swojej rodzinie, ale obawiają się o bezpieczeństwo swoich matek. Chcą je osłonić przed jakimś niebezpieczeństwem, które w tej bajce nabiera kształtu tylko w ich wyobraźni… Te obawy dzieci to historia z życia wzięta, a zarazem jedyny dramatyczny moment w bajce. Sekret sprawia, że dzieci czują się oddzielone od swoich rówieśników, bo nie wiedzą, jak podzielić się z nimi wiadomością, że ich dwie mamy zmieniają się w koty. Bajka kończy się dobrze, bo napędza ją wiara w edukację. To dlatego Natalka decyduje napisać w szkolnym wypracowaniu o swojej niezwykłej rodzinie.

Strzałkowska, Abramowicz: Niech nas zobaczą z dziećmi

I na tym koniec?

Ula Chowaniec, która wczoraj prowadziła z nami – ze mną i autorką ilustracji Małgorzatą Drohomirecką – spotkanie autorskie, powiedziała, że zakończenie bajki jest właściwie jej początkiem. Przenosi ono bowiem na czytelników i czytelniczki obywatelską odpowiedzialność za to, jak ta bajka się skończy. To od nas zależy, jak zareaguje nauczycielka. Od nas zależy, jak odpowiedzą na to wypracowanie inne dzieci w klasie – i jak się będzie Natalce dalej układało w szkole. Jest to zatem bajka najpierw dla dorosłych. Ale że jest też pięknie ilustrowana, wprowadza w świat fantazji i pozwala dorosłym na chwilę poczuć się jak dziecko, bajka nadaje się też do obejrzenia – bo jest animowana – wspólnie, przez dzieci i rodziców.

Bajka pozwala więc na przeżycie wspólnego momentu edukacyjnego na linii rodzice–dzieci–szkoła. Wzbogaca słownictwo (pojawiają się w niej, jakby od niechcenia, nowe czy trudniejsze terminy, jak kadencja w wierszu). No i można się z jej pomocą rozwijać językowo, gdyż powstała też równolegle jej wersja w języku angielskim.

Po co lesbijkom małżeństwo? Żeby mogły się rozwieść

Skąd pojawiła się u pani potrzeba, by taką bajkę miejską stworzyć?

Ja chyba po prostu jestem miejską osobą. Zawsze chciałam mieszkać w bloku czy ostatecznie w kamienicy. Moi rodzice bardzo pragnęli mieć dom i w ten sposób stworzyli mi wyizolowane dzieciństwo. A ja uwielbiam kulturę klatek schodowych i małych ogródków. W jednej klatce schodowej, w każdym mieszkaniu rozgrywa się inna historia. To mnie fascynuje. Podoba mi się też, jak działa wspólnota, przynajmniej w mojej kamienicy, że szanujemy nawzajem te nasze małe prywatności, a jednak w każdej sytuacji mogę na moich sąsiadach polegać.

Właśnie się do tej kamienicy wprowadziłam, kiedy zostałam poproszona o napisanie bajki na pierwszy Festiwal Tęczowych Rodzin, który odbył się jesienią 2013 roku w Gdańsku. Naładowana jest więc ta bajka pozytywną energią, patrzy się w niej z nadzieją w przyszłość. Piotrek i Natalka czują się w Kociej rodzinie bezpieczni. Ich obawy, a raczej przeczucia, dotyczą niebezpieczeństwa, które mogą przynieść inni ludzie. I zakłócić im tę rodzinną idyllę.

Tak się w rzeczy samej stało, bo po ataku aktywistów Fundacji Pro – Prawo do życia na piknik z udziałem małych dzieci na sopockiej plaży, od 2017 roku ten festiwal jest zawieszony. Chociaż sprawa znalazła finał w sądzie, rodziny się wystraszyły. Ta historia może być też przypisem do dyskusji na temat pokojowych działań, do których wszyscy ostatnio jesteśmy zachęcani. Niestety, pokojowe inicjatywy kończą się ostatnio w ten sposób. W tym kraju optymiści muszą mieć wybitnie krótką pamięć.

W sobotę rozpoczyna pani warsztaty twórczego pisania online. Uczestnicy i uczestniczki pod pani literacką opieką będą mogli stworzyć swoje bajki albo inne utwory. Kto może do tych warsztatów dołączyć?

Warsztat jest otwarty dla wszystkich osób, które chcą się poczuć wolne. Bo wyobraźnia nie ma ograniczeń. Dobrze jest przez chwilę to poczuć. Jest dla osób, które czują ostatnio tylko jedno: „Ja nie mam słów. Nie mam słów na to, co się dzieje”. Bo to jest trudny, ale też potencjalnie twórczy moment. Należy te zgubione słowa znaleźć lub wynaleźć nowe.

Warsztat jest dla osób, które poczuły się zranione, bo o kimś obok lub o nich samych powiedziano „to nie są ludzie”. Bajka pozwala odkryć, że „ludzie” to może nie jest jakieś szczytne miano.

A także dla tych, którzy chcą skorzystać z nadzwyczajnej okazji. Jest to bowiem warsztat bezpłatny dla osób uczestniczących, realizowany w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.

„Jesteś moim dzieckiem, nie ideologią”

Da się prowadzić takie warsztaty online?

Wiosną, podczas najgłębszej pandemii zaczęłam prowadzić warsztaty twórczego pisania online. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie ma zaufania do takiej formy zdalnego nauczania. Mówią, że nie wyobrażają sobie, jak można tu nawiązać głęboki i autentyczny kontakt, niezbędny do twórczego procesu. Otóż u mnie to wychodzi. Co więcej, warsztat twórczego pisania online to miejsce dla autonomicznych jednostek. Pozwala na ochronę prywatności. Nikt nas nie musi oglądać. Jeśli coś nam się nie spodoba, to nie musimy tam tkwić i się męczyć. Jak nam się nie podoba, w każdej chwili możemy się wyłączyć. To daje poczucie bezpieczeństwa.

*
Wciąż można zgłaszać się na warsztaty z Izabelą Morską, więcej informacji znajdziecie na fejsbukowej stronie warsztatów.

**
Izabela Morska
jest pisarką i wykładowczynią, pracuje w Zakładzie Literatury i Kultury Amerykańskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Jej ostatnia powieść Znikanie została nominowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej ANGELUS w 2020 roku.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Siegień
Paulina Siegień
Dziennikarka i reporterka
Dziennikarka i reporterka związana z Trójmiastem, Podlasiem i Kaliningradem. Pisze o Rosji i innych sprawach, które uzna za istotne, regularnie współpracuje także z New Eastern Europe. Absolwentka Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Autorka książki „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” (2021), za którą otrzymała Nagrodę Conrada.
Zamknij