Kinga Dunin czyta, Weekend

Kryminał #MeToo. Mam do pań kilka pytań

Niechciany, choć konsensualny seks, niewłaściwe, seksistowskie zachowania czy nachalne zaloty, teraz już rozpoznane jako molestowanie... Czemu kobiety na to pozwalają? Z grzeczności? Bo zostały tak wychowane, że nie umieją być asertywne? Bo pociągają je bad boys, a nawet się w nich zakochują? Czy przy okazji #MeToo warto się nad tym zastanawiać?

Rebecca Makkai, Mam do pana kilka pytań, przeł. Rafał Lisowski, Wydawnictwo Poznańskie 2023

– Kojarzycie ją – mówię.

To wezwanie, zapewnianie. Skierowane do kobiety siedzącej obok mnie przy hotelowym barze, której błąd polegał na tym, że zagaiła rozmowę. […]

Czasem kojarzą od razu. Czasem pytają: „to nie ta, co facet trzymał ją w piwnicy?”

Nie. Nie. Nie ta!

To nie ta, co dostała nożem w… Nie. Ta, co wsiadła do taksówki z… Ta, co poszła na imprezę do bractwa studenckiego, ta, co użył kija, ta, co użył młotka, ta, co odebrała go z odwyku, a on… Nie. Ta, co codziennie patrzył, jak biega? Ta, co niepotrzebnie mu powiedziała, że okres jej się spóźnia? Ta od wuja? Zaraz, ta druga od wuja?

Nie. To ta od basenu. Ta od alkoholu w… od włosów wokół… od gościa, który się przyznał do… Tak. Właśnie ta.

 

Ta długa litania – przypomnienie o kobietach zamordowanych, skrzywdzonych przez mężczyzn – będzie się w powieści powtarzała. Gdzieś na marginesie pojawią się też, króciutko, mężczyźni. Autorka wyraźnie mówi nam, że zna proporcje. A rozpoczęcie od kobiecych ofiar ma też taki sens, że jest to kryminał. I młoda kobieta zostaje zabita w tajemniczych okolicznościach.

Kryminałów, jeśli mają nas wciągnąć, lepiej nie streszczać. W każdym razie w latach 90. w elitarnym liceum z internatem dochodzi do morderstwa. Szybko wskazany i skazany zostanie sprawca – młody, opiekujący się szkolnymi sportowcami fizjoterapeuta, niebiały. Po ponad dwudziestu latach do szkoły przyjeżdża Bodie Kane, obecnie znana podcasterka, dawniej uczennica szkoły i przez pewien czas współlokatorka zamordowanej dziewczyny. W trakcie jej krótkiego cyklu zajęć uczniowie mają przygotować własne podcasty. Jedna z uczennic jako temat wybiera morderstwo sprzed lat.

Początkowo niechętna Bodie angażuje się i włącza w śledztwo. Kryminały ze śledztwem sprzed lat mają taki mankament, że często odkrycie mordercy wymaga odnalezienia świadków, którzy coś pamiętają, np. co robili kilkadziesiąt lat temu w środę o 18.52. Oczywiście są takie momenty z przeszłości, które potrafimy przywołać w pamięci bardzo precyzyjnie, wręcz w postaci obrazów, ale tylko te bardzo wyjątkowe. Tu poprowadzone jest to całkiem wiarygodnie. I wszystko jest jak w klasycznym, dobrym kryminale społecznym.

Jednak gdyby do tego ograniczała się powieść, to mogłaby śmiało być o połowę krótsza. Korzystając ze schematu kryminalnego, autorka napisała jednak coś więcej – opowiedziała o przemianach obyczajowych, o tym, jak bardzo współczesna wrażliwość dotycząca przede wszystkim zachowań seksualnych i stosunku do kobiet odbiega od tej sprzed paru dziesiątków lat. To, co kiedyś uchodziło za kiepskie żarty, dziś jest uznawane za przemoc seksualną, wiele wcześniej akceptowanych zachowań jest nieakceptowalnych, za to akceptowane są osoby transpłciowe, zwiększyła się też wrażliwość na rasizm… Zresztą, co wam będę mówić, wiecie to wszystko, choć bywa to przyjmowane z większym lub mniejszym entuzjazmem.

Entuzjazm bohaterki, i wyraźnie też autorki, jest większy, nawet bardzo duży. Podziwia młode pokolenie za uważność i empatię, uznaje zmiany za ważne i pożyteczne. Miewa jednak wątpliwości. Takie, które niektórzy miewają, ale jeśli chcą stać po właściwej stronie, wolą o nich nie mówić.

Bodie ma męża, jednak są w separacji, chociaż mieszkają w jednym domu i dzielą się opieką nad dziećmi. Pewnego dnia dostaje od niego SMS-a: zostałem scancelowany. Zagląda do internetu. Okazuje się, że pewna artystka zrobiła performans polegający na tym, że siedziała na ławce i opowiadała każdemu, kto się przysiadł, o historii, która przydarzyła się jej piętnaście lat wcześniej. Miała wtedy krótki romans z przyszłym mężem Bodie. I uważa, że zachowywał się niewłaściwie. Nie powinien tego robić, bo był o kilkanaście lat starszy, on artysta, ona dwudziestojednoletnia pracownica galerii, w której wystawiał swoje obrazy. Kiedyś postawił jej drinki i potem o tym przypomniał, co odebrała jako sugestię, że powinna się odwdzięczyć. Kobiecie, która właśnie urodziła dziecko, powiedział, że szybko wróciła do formy, czyli skomentował jej wygląd. I wreszcie najgorsze – uprawiała z nim konsensualny seks, chociaż czasem nie sprawiał jej przyjemności, co dawała do zrozumienia. W rezultacie Jerome’a zalewa fala hejtu, oskarżenia o grooming, odchodzi z uniwersytetu, gdzie wykładał, jego słynny mural z Obamą przestaje się podobać. (Tu dodajmy – ostatecznie dość szybko staje na nogi, nie jest tak, że kompletnie niszczy mu to życie).

Bodie w nocy, po tym, jak trochę za dużo wypiła z przyjaciółką, siada i pisze na Twitterze, co o tym myśli. Szczerze. Wiadomo – to nie jest dobry moment na pisanie postów, a szczerość nie popłaca. Cóż takiego myśli? Że nie jest to jednak prawdziwa przemoc seksualna. Jasmine nie była dzieckiem, była sprawcza, zdarzają się związki, gdzie występuje różnica wieku, w jakim przypadku miałaby być ona nieakceptowalna? I czy artysta nie jest zależny od galerii, czy naprawdę była to aż tak wielka różnica pozycji? Ok, można z tego zrobić performans, dzieło sztuki pobudzające do dyskusji, nie zaprzecza, że młoda kobieta czuła się skrzywdzona, ale to nie powód do masowego atakowania mężczyzny.

Jak łatwo się domyślić, wywołuje to fale hejtu wobec niej. Jasmine zarzuca Bodie, że jej atak został spowodowany także tym, że nie jest biała (w jednej ósmej). Reklamodawcy wycofują się z podcastu, który współprowadzi, więc odchodzi z niego.

Powiecie, że to taki wymysł literacki, ale podobną, autentyczną historię przytacza w Prawie do seksu Amia Srinivasan – filozofka i feministka.

 

„Po prostu nie uwierzyłem im, tym kobietom”

czytaj także

Zajmuje się ona w niej wolnością seksualną, przemocą i nierównościami na tym polu. To historia amerykańskiego studenta, oskarżonego o przemoc seksualną i wydalonego z uniwersytetu. Odbył on konsensualny stosunek z dziewczyną i pytał ją o zgodę na kolejne czynności, ale ona, zgadzając się, jednocześnie sygnalizowała, że nie czuje się komfortowo, a później zeznała, że robiła to wbrew sobie i czuła się gwałcona. (Tu dodam, że student podał uniwersytet do sądu, zawarto ugodę i dostał odszkodowanie).

Srinivasan tłumaczy to normą, która nakazuje kobietom grzeczność, utrudnia odmowę, kiedy już się zaczęło coś robić. Można tu też przypomnieć opowiadanie Cat Person, które wywołało burzliwe dyskusje, chociaż nie w Polsce. Gdzie przebiega granica między seksem, który nie sprawia przyjemności, a gwałtem?

Gdzie są te koty?

Niechciany, choć konsensualny seks, niewłaściwe, seksistowskie zachowania czy nachalne zaloty, teraz już rozpoznane jako molestowanie… Czemu kobiety na to pozwalają? Z grzeczności? Bo zostały tak wychowane, że nie umieją być asertywne? Bo pociągają je bad boys, a nawet się w nich zakochują? Czy przy okazji #MeToo warto się nad tym zastanawiać? I czy wolno? Bodie jest po czterdziestce, należy do tego pokolenia feministek, które oczekiwało chyba od kobiet większej asertywności i wzięcia odpowiedzialności za siebie, a nie tylko skarg. Autorka stawia tu jednak znak zapytania. Nie zaprzecza odczuciom kobiet, nie jest to victim blaming, pozwala jednak zapytać o autonomię, odpowiedzialność i sprawczość kobiet. Nie po czasie, ale w trakcie dyskomfortowych sytuacji. Stawia też pytania o wykorzystywanie mediów społecznościowych. Może jest to niekiedy jedyna droga do sprawiedliwości? Czasem wręcz muszą ją zastąpić. Jednak czasem się mylą.

Też uważam, że taka rozmowa powinna się odbyć na gruncie feminizmu. I że w dobie internetowych pożarów jest to niemożliwe. Skończę więc inaczej – dobrze, że istnieje literatura, w której przynajmniej można zauważyć i opisać różne komplikacje. Wolę literaturę, dobrą powieść, taką jak ta, od przewidywalnej publicystyki.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij