Kinga Dunin czyta, Weekend

Nagłe ożycie kobiet prawie martwych [o biografii Konopnickiej i „Maśle” Yuzuki]

Tę biografię czyta się jak dobrą powieść. Z bohaterką, która rodzi się w trudnych czasach, ale dostaje jakiś posag – znajomość języków, oczytanie, obycie kulturalne. Jednocześnie Grzebałkowska nie poświęca ani linijki temu, czy Konopnicka była bi, les, czy queer.

Magdalena Grzebałkowska, Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej, Znak 2024

Kwiaty doniczkowe z parapetów mieszkania przy Frascati oddaje Jacentowej.

Odprawia Teofilę.

Wieloletnia służąca odchodzi z niespłaconym wekslem na kwotę stu trzydziestu rubli i sześćdziesięciu siedmiu kopiejek.

Staram się uczciwie wydobyć z pamięci, co zostało mi w niej po Konopnickiej. Coś z dzieciństwa? Pucu-pucu. Chlastu-chlastu. Nie mam rączek jedenastu. Patataj-patataj, pojedziemy w cudny kraj. Czytano mi chyba Na jagody, O sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach miałam już przeczytać sama. Nie podobało mi się i chyba nie skończyłam, ale zdaje się, że chodziło o jakieś gęsi.

W szkole w PRL-u: „Biją głosy, ziemia jęczy, Prusak polskie dzieci męczy”. To o strajku szkolnym we Wrześni, gdzie dzieci nie chciały się modlić po niemiecku. Chociaż nas chyba uczono, że nie chciały czytać i mówić po niemiecku, jakoś modlitwy pomijano. Wtedy nie lubiliśmy Niemców, może mój prawie równolatek, prezes K., dotąd żyje tym wierszykiem? Potem Nasza szkapa. Mało zachęcające. Dopiero w okresie „wzmożenia patriotycznego” przełomu lat 70. i 80. poznałam Rotę. I od razu jej parodię: Nie będzie Turek pluł nam w twarz i dzieci nam podturczał, bo wstanie dzielny hufiec nasz i będzie głośno burczał.

Partnerki to jednak nie to samo co przyjaciółki [o biografii Marii Dulębianki]

I tyle, czyli bardzo niewiele, mogę wam powiedzieć o twórczości Marii Konopnickiej. W moim pokoleniu jeszcze trochę żyła – pisarka żyje, póki żyje jej twórczość. Jak jest dziś, nie wiem, przypuszczam, że jest już prawie martwa. Została Rota, którą śpiewa prawica i chyba ludowcy? Nazwy ulic i placów. Nazwisko, które jakoś obija się o uszy, pewno wciąż w szkole, ale na maturze tego na pewno nie będzie.

A jednak ożyła! Nie dzięki temu, co pisała – a pisała „na łokcie”, czyli mnóstwo, a dzięki książce Krzysztofa Tomasika Homobiografie, która wywołała liczne kontrowersje. Co, Konopnicka lesbijką? Jak tak można?! Albo po naszej stronie – no przecież wszyscy o tym wiedzieli, ale to nie ma żadnego znaczenia, więc po co o tym pisać.

Teraz doczekaliśmy się jej solidnej biografii i czasów, kiedy orientacja seksualna poetki jest znowu nieinteresująca. Autorka po prostu opisuje jej życie z partnerką, tak jakby opisywała każdy inny związek. Nie poświęca ani linijki temu, czy Konopnicka była bi, les, czy queer. Jedyny ślad znajdujemy w tytule, Dezorientacje przypominają nam o wydanej przez nasze wydawnictwo antologii polskiej literatury queer pod takim właśnie tytułem. I nawet są tam trzy wiersze Konopnickiej, w których uczucia kierowane są do kobiety.

To, że przez dwadzieścia lat związana była z kobietą, Marią Dulębianką, to tylko część jej życia, które już od dawna zasługiwało na opisanie. Jak robi to Grzebałkowska? Niesłychanie rzetelnie, opierając się na obszernym materiale, źródłach wcześniej nieznanych i zaznaczając puste miejsca, np. te, które wynikają ze zniszczenia przez rodzinę części jej korespondencji.

Grzebałkowska nie zarysowuje szerzej tła historyczno-społecznego, nie spekuluje na temat charakteru czy motywacji swojej bohaterki ani na temat jej światopoglądu, nie zajmuje się jej twórczością w większym zakresie, niż jest to niezbędne do prowadzenia opowieści biograficznej. Tego akurat trochę mi brakowało, bo to w końcu było w życiu Konopnickiej najważniejsze – pisanie.

Ziemianka butch. Kim była Maria Rodziewiczówna?

Nie mamy bezpośredniego dostępu do tego, co działo się kiedyś. Mamy zapisane źródła, które są opowieściami, czyimiś narracjami, prywatnymi albo publicznymi, z których autorka buduje własną narrację, starając się poza nie nadmiernie nie wychodzić. Dowiadujemy się, co Konopnicka robiła, gdzie mieszkała, jak opisywała to rodzinie, a jak szerszej publiczności, jakie działania podejmowała, w co się angażowała. A na pytania, czy była feministką, a może nawet socjalistką, czy konserwatystką i może nawet antysemitką, możemy sobie sami odpowiedzieć, albo odkryć, że nie ma prostych odpowiedzi, bo ludzie są skomplikowani.

Jednocześnie jest to napisane tak, że czyta się tę książkę jak dobrą powieść. Z bohaterką, która rodzi się w trudnych czasach, ale na drogę dostaje jakiś mały posag – nie chodzi o pieniądze, ale znajomość języków, oczytanie, obycie kulturalne – jednak potem życie rzuca jej kolejne kłody pod nogi.

Najpierw wczesne małżeństwo, kiedy miała ledwie osiemnaście lat, ze starszym mężczyzną, obibokiem i nieudacznikiem. Szóstka dzieci, z którą opuszcza męża i sama utrzymuje je w Warszawie, żyjąc na progu ubóstwa. Powolne budowanie pozycji – jako poetka, pisarka, publicystka – przerwane oskarżeniami o obrazę Kościoła. Choroba psychiczna córki kleptomanki i wywoływane przez nią skandale. Wyjazd za granicę i włóczenie się po Europie – wcale nie takie łatwe i przyjemne.

Słuchaj podcastu „O książkach”:

Spreaker
Apple Podcasts

I wciąż utrzymuje się tylko z pisania – wciąż, na zamówienie, po to, żeby kupić sobie buty, żeby pomóc dzieciom. Zawsze pod prawną kuratelą męża, który musi występować dla niej o paszport, żeby mogła się zatrzymać gdzieś na dłużej – wymagały tego różne kraje. Mąż niechętnie jej pomagał, a rozwódce byłoby jeszcze trudniej. A wszystko w tych okropnych strojach z epoki, gorsety, tiurniury, obowiązkowe kapelusze i rękawiczki.

I w końcu zostaje narodowym świątkiem i dostaje dworek w Żarnowcu (tańszy i gorszy od tego, którym naród obdarował Sienkiewicza). Happy end.

(Oczywiście nie ma żadnego happy endu, bo potem umiera – to nie powieść, tylko życie).

Ale póki taka powieść nie powstanie, czytajcie biografię! Konopnicka naprawdę była ciekawą postacią.

Asako Yuzuki, Masło, przeł. Anna Wołcyrz, Wydawnictwo Literackie 2024

Wąskie beżowe apartamentowce ciągnęły się bez końca na łagodnych wzniesieniach. W oczach Riki Machidy wszystkie nowe zadbane osiedla wyglądały tak samo i miała wrażenie, że od dłuższego czasu kręci się w kółko.

Tokio, współcześnie. Rika jest dziennikarką i jedyną kobietą w redakcji pewnego tygodnika. Zbiera informacje, materiały, robi wywiady, a następnie ktoś z tego przygotowuje artykuł i podpisuje swoim nazwiskiem. A ona pracuje dniem i nocą, wieczorami musi brać udział w kolacjach z kolegami redakcyjnymi albo ważnymi osobami, albo przeprowadzać z nimi wywiady. Jest w redakcji pewien niezbyt lubiany kolega, który po pracy po prostu wychodzi, a nawet twierdzi, że nie powinna ona trwać właściwie zawsze, a tylko od dziewiątej do osiemnastej. Zgroza!

Rika odżywia się na co dzień jakimś śmieciowym jedzeniem z kombini (takie japońskie żabki). Je sałatki, jogurty, różne ulepione z ryżu kulki lub trójkąciki – dowiecie się z książki, z czym są i jak się nazywają – może czasem kubek ramenu. Nawet na tych kolacjach jest zajęta dolewaniem kolegom alkoholu, a sama je tylko warzywa, bo chce utrzymać wagę poniżej 50 kilo (ma 165 cm wzrostu).

Ma kochanka, równie zapracowanego jak ona. Spotykają się raz w miesiącu na seks, i tyle. Ma też przyjaciółkę, która rzuciła pracę i zajmuje się domem oraz próbami zajścia w ciążę. Wydaje się, że kwitnie, ale czy naprawdę?

Las birnamski kontra kapitalizm i wieżowce pogrzebowe

Rika chciałaby w końcu zrobić coś własnego i zaczyna interesować się sprawą Manako Kaiji. (Podobna sprawa rzeczywiście poruszyła całą Japonię). Kaija oskarżona jest o zabicie trzech bogatych starszych mężczyzn, swoich kochanków. Jest internetową kucharką, prowadzącą popularny i ceniony blog o gotowaniu. Ktoś jak Magda Gessler? Panowie byli samotni, potrzebowali raczej gosposi niż partnerki, a ona, pulchna i niezbyt piękna, uwiodła ich swoją kuchnią. Rika zabiega o wywiad, ale Manako odmawia kontaktu z mediami. Rika wpada na pomysł, jak ją podejść, i pisze list z prośbą o przepis na gulasz wołowy, takim podobno został otruty jeden z kochanków oskarżonej. I ta wreszcie zgadza się na spotkania i rozmowy.

Rika zaczyna odwiedzać ją w areszcie, a Kaija rzuca jej kolejne wyzwania kulinarne, każąc zabrać się za gotowanie. Najpierw bardzo proste – żeby cokolwiek sama w domu ugotowała i zaczęła używać masła. W ten sposób Rika odkrywa, że ryż z masłem (i sosem sojowym), podobnie jak makaron i ziemniaki, są takie pyszne! Potem odkrywa kolejne sekrety kuchni, a także uroki wspólnego gotowania z innymi kobietami – nie dla mężczyzn, tylko dla przyjemności. Jednak jej celem jest zdobycie wywiadu z Manako i wcale nie o kuchni. Prowadzą ze sobą dziwne rozmowy, a Manako okazuje się manipulatorką, kobietą, która nienawidzi innych kobiet, a szczególnie feministek. Jednak Rika jest nią coraz bardziej, wręcz chorobliwie, zafascynowana, odszukuje jej rodziców, próbuje ją zrozumieć i zabiega cały czas o jej przyjaźń.

Nikt nie rodzi się transkobietą [o książce J. Szpilki]

No i przez te wszystkie kuchenne przygody tyje, na koniec waży aż 59 kg. Koledzy i kochanek zwracają jej uwagę, że się zaniedbała. To tylko kolejny przejaw seksizmu, z którym muszą radzić sobie Japonki.

Na koniec Rika kupuje nowe mieszkanie, do remontu, ale większe, żeby nie było to tylko miejsce noclegowe. Piecze ogromnego indyka i zaprasza dziesięcioro przyjaciół.

Czy Manako zabiła kochanków, czy nie, i czy zostanie skazana, to ostatecznie bez znaczenia. Ważne jest to, co dzieje się z Riką – czego po drodze się uczy i jak zmienia swoje życie. I to są dość banalne sprawy i porady. Jedz w miarę, ale z przyjemnością, możesz trochę utyć. Zachowuj równowagę między pracą a życiem. Rodzina jest ważna, ale możesz wybrać samotność i to nic złego. Dbaj o przyjaźnie i rozwijaj je, bo one mogą zastąpić ci rodzinę. No i jeśli masz jakieś problemy z czasów dzieciństwa, powinnaś je przepracować.

Może i banalne, ale japońska droga do tego jest jednak inna i choćby przez to ciekawa. No i kuchnia. Jeśli ktoś lub ktosia lubi gotować, albo choćby oglądać programy kulinarne czy filmiki w internecie, to poucztuje!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij