Kinga Dunin czyta, Weekend

Partnerki to jednak nie to samo co przyjaciółki [o biografii Marii Dulębianki]

Konopnicka ma swoje ulice, szkoły swojego imienia, pomniki i wciąż jest zmorą lektur szkolnych, Dulębinka została zapomniana i powróciła dopiero przy okazji bulwersującej dla niektórych kwestii orientacji seksualnej narodowej poetki. Była czy nie była lesbijką?

Karolina Dzimira-Zarzycka, Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki, Marginesy 2022

Samotnica okładka„Podczas inwazji bolszewickiej nie wiem, kto ośmielił się otworzyć grób Marii Konopnickiej i wstawić tam zwłoki zmarłej M. Dulębianki. O fakcie tym dowiedziałam się w rok później, więc zapobiec mu nie było można” – pisała w lipcu 1924 roku zbulwersowana Laura Pytlińska, córka poetki.

Dulębianka była malarką, partnerką życiową Marii Konopnickiej, działaczką feministyczną i społeczną. I nie piszę tu: po pierwsze, drugie, trzecie, bo wszystko to było dla niej w życiu ważne, choć nie w każdym momencie równie ważne. Żyła sześćdziesiąt lat, z czego dwadzieścia spędziła z Konopnicką.

Jak kobieta urodzona w Krakowie w 1858 roku zostaje malarką? Musi się postarać bardziej niż mężczyźni – już działają pracownie, które kształcą kobiety, chociaż szkoły artystyczne są dla nich niedostępne. Dulębianka uczyła się w Warszawie, Paryżu i Wiedniu. Z ciekawostek – za naukę kobiety płaciły więcej, bo zakładano, że to jakieś fanaberie pań, które mają bogatych mężów albo rodziców, a nie kieruje nimi chęć zdobycia zawodu, dzięki któremu będą starały się utrzymać.

Jej prace były wystawiane, została dostrzeżona, chwalona za talent, zarabiała, malując portrety. I oczywiście pod wieloma względami było jej trudniej niż malarzom. Jednak raczej nie jest wielką zapoznaną malarką, która czeka na przypomnienie i odkrycie. I chyba odpowiedź na pytanie, czemu nie zrobiła w tych czasach kariery, nie sprowadza się do tego, że związała się z Konopnicką, poświęcając dla niej swój talent, co zdaje się sugerować autorka. Poza tym grała na skrzypcach, znała różne języki, wiele rzeczy ją interesowało.

Konopnicka ma swoje ulice, szkoły swojego imienia, pomniki i wciąż jest zmorą lektur szkolnych, Dulębinka została zapomniana i powróciła dopiero przy okazji bulwersującej dla niektórych kwestii orientacji seksualnej narodowej poetki. Była czy nie była lesbijką?

To, co jest oczywiste, to to, że żyły w związku partnerskim. Mieszkały razem, razem podróżowały, przenosiły się do coraz to innych miast w Europie. Aż dziwne, że nie znajdziemy w książce mapki, która pokazuje miejsca ich pobytu. Są to decyzje podejmowane wspólnie, czasem – ze względu na potrzeby którejś z nich – na trochę się rozstawały, nie były całkiem ze sobą sklejone, ale było to wspólne życie.

Prowadziły wspólne gospodarstwo domowe, urządzały kolejne mieszkania, jeśli trzeba było gotować, robiła to Konopnicka. Odwiedzały wspólnie znajomych i przyjmowały. Chyba miały wspólną kasę, której wciąż brakowało. Nawzajem znały swoje rodziny i utrzymywały z nimi kontakt. W różnych publicznych sytuacjach – organizowanych głównie dla Konopnickiej – pojawiały się razem.

Gdyby jakakolwiek para damsko-męska żyła w ten sposób, nikt nie dociekałby, czy na pewno są heteroseksualni, czy może jest to aseksualna para przyjaciół. A przecież nie jest to wykluczone. Jeśli nie mamy żadnych innych danych, po prostu przyjmujemy do wiadomości istnienie związku oraz pewne założenia co do istoty tej relacji. W wypadku Dulębianki i Konopnickiej nie ma powodu, żeby nie myśleć podobnie.

Konopnicka + Dulębianka = WNM

Jednak, wiadomo, związki takie otwarcie uznane za lesbijskie byłyby w tamtych czasach skandaliczne, a ich kamuflażem były właśnie akceptowane społecznie „kobiece przyjaźnie”. Homoseksualni mężczyźni raczej nie mieli takich możliwości. Co jest zatem w tym wszystkim ciekawego? Nie tyle orientacja, ile właśnie sposób społecznego funkcjonowania takich związków. To słabo opisana część społecznej historii, historii rodziny, historii mniejszości.

Autorka, która konsekwentnie nazywa obie Marie przyjaciółkami, a nie partnerkami, chociaż odnotowuje też przypuszczenia na temat ich orientacji, mieści się w istocie w tej starej konwencji kamuflażu. Gdyby konsekwentnie opisała ten związek jako partnerski, inaczej by to brzmiało. To prawda, w tym konkretnym przypadku nie ma dostępnych danych dotyczących intymnego pożycia ani tego, jak o swoim związku myślały, jak myślały o swojej tożsamości. Są jednak inne źródła, lesbian studies?, rozważania dotyczące kształtowania kategorii społecznej „lesbijki”. Bo w dzisiejszym rozumieniu lesbijkami (w rozumieniu kategorii tożsamościowych) mogły nie być.

Więc kim były? Nie wystarczy podkreślać, że Dulębianka nosiła krótkie włosy i stroje przypominające męskie oraz uwielbiała jeździć na rowerze. Myślę, że współcześnie pisana biografia powinna tę wiedzę i kontekst historyczny związany z funkcjonowaniem mniejszości seksualnych uwzględniać. Stwierdzenie, że były lesbijkami, i dziś już nie będziemy tego ukrywać, to też jest trochę za mało.

I wieszczka, i lesbijka

Dulębianka starała się realizować swoją pasję artystyczną w patriarchacie, porównywana z męskimi twórcami, może jako kobieta pomijana przy stypendiach, zapewne z gorszą pozycją na rynku, chociaż całkiem dobrze traktowana przez krytyków, ale jednak inaczej. Żyła w niby akceptowanym, ale jednak niekonwencjonalnym związku. To musiało mieć wpływ także na jej aktywność społeczną i feminizm.

Jeszcze w XIX wieku publikowała teksty dotyczące praw kobiet. Współpracowała z pismami takimi jak „Ster” czy „Bluszcz” (ówczesna prasa kobieca), wygłaszała odczyty, brała udział w różnych zjazdach kobiet, na przykład współorganizowała pierwszy Austriacki Zjazd Kobiet. W 1908 roku kandydowała we Lwowie w wyborach do Sejmu Krajowego. Kobiety miały wówczas bardzo ograniczone prawa wyborcze, które nie obejmowały biernego prawa, ale właściwie nigdzie nie zostało to zapisane, więc czemu tego nie wykorzystać? (Głosy oddane na nią zostały unieważnione).

Stała na czele lwowskiego Związku Równouprawnienia Kobiet, przewodniczyła Wyborczemu Komitetowi Kobiet popierającemu postępowych kandydatów. I to naprawdę tylko kilka przykładów jej działalności – jak widać, nie bała się polityki. Już w wolnej Polsce będzie przemawiała na audiencji u Piłsudskiego.

Prawa wyborcze nie były prezentem dla kobiet

Po wybuchu wojny w 1914 roku obejmuje sekretariat miejskiego Wydziału Dobroczynności we Lwowie, organizuje tanie kuchnie, ochronki dla dzieci, warsztaty zatrudniające robotnice. W styczniu 1919 wyjeżdża na tereny kontrolowane przez Ukraińców z delegatkami Czerwonego Krzyża wizytującymi obozy dla internowanych, zaraża się tam tyfusem i umiera. (Przepraszam, że zdradzam, kto zabił). Zostaje pochowana w grobie Konopnickiej, ale po kilku latach jej trumnę przeniesiono na inny cmentarz.

To bardzo solidna biografia, solidna to nie znaczy porywająca. Na pewno dostarcza nam mnóstwa drobiazgowych informacji, jednak nie udało się autorce zbudować przekonującej, wciągającej narracji biograficznej.

Niezbyt trafiony jest też tytuł. Jaka samotnica? Bo nie miała męża i dzieci? Chyba nie miała czasu, żeby czuć się samotnicą. Czy raczej chodzi o to, że jak na swoje czasy, była wyjątkowa, nietypowa? Ale jednocześnie nie na tyle inna, żeby społeczeństwo ją odrzuciło – była akceptowana i szanowana, chociaż zdarzało się też, że wyśmiewana i krytykowana. Czy jej odmienność jakoś jej doskwierała? Na to też chyba nie miała czasu. I czemu dwa życia? A może właśnie jedno, które warto zrozumieć w całości. Życie naprawdę ciekawe, tak że – mimo zastrzeżeń – nie żal mi czasu spędzonego z tą lekturą.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij