Kraj

Rodzice osób LGBT domagają się dymisji arcybiskupa

Marsz Równości w Białymstoku. Fot. Tomas Rafa

Rodziny zrzeszone w stowarzyszeniu matek, ojców i sojuszników osób LGBTQIA w liście do arcybiskupów Pennacchio, Gądeckiego i Polaka domagają się dymisji arcybiskupa Tadeusza Wojdy, odwołania proboszcza parafii św. Jadwigi w Białymstoku i przeprosin w liście duszpasterskim, odczytanym we wszystkich parafiach. To reakcja na zachowanie wspomnianych członków Kościoła przed Marszem Równości w Białymstoku i po nim. Poniżej publikujemy całą treść listu.

 

Ks. Abp Salvatore Pennacchio
Nuncjusz Apostolski w Polsce

Ks. Abp Stanisław Gądecki
Metropolita poznański, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

Ks. Abp Wojciech Polak,
Prymas Polski, Metropolita gnieźnieński

Księża Arcybiskupi

W imieniu polskich rodzin zrzeszonych w stowarzyszeniu My, Rodzice domagamy się stanowczej reakcji oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec Metropolity Białostockiego Księdza Arcybiskupa Tadeusza Wojdy, proboszcza Parafii św. Jadwigi w Białymstoku oraz innych księży, którzy swoim postępowaniem, wykorzystując pozycję duszpasterza, nawoływali do nienawiści skierowanej przeciwko osobom nieheteronormatywnym przed planowanym Marszem Równości w Białymstoku.

Wszyscy jesteście białostoczanami. Zapiski uczestniczące

Ksiądz Arcybiskup Tadeusz Wojda wydał „odezwę do mieszkańców” (7 lipca została odczytana w kościołach), w której dehumanizował osoby nieheteronormatywne, nawoływał do stawienia oporu „obcej ideologii wszelkimi środkami”, powołując się na sentencję „Non possumus”, przypisywał osobom LGBT cechy wrogów społecznego ładu i wartości chrześcijańskich, zepsucie moralne oraz poddawał w wątpliwość prawdziwą intencję Marszu, jaką jest walka o równe prawa.

Efekty jego odezwy odczuliśmy bardzo dotkliwie, biorąc udział w białostockim Marszu Równości. Zarówno my, jak nasze dzieci, znajomi, rodziny i sojusznicy byli opluwani i znieważani. Pobito młode osoby, będące najłatwiejszym celem, zastraszano nas, grożąc śmiercią. Pełne niehamowanej agresji grupy kibiców z całego kraju, zachęcone słowami duszpasterza, urządzały w mieście polowania na ludzi. Pod naszymi stopami wybuchały petardy, na plecach ludzi podpalano tęczowe flagi. Byliśmy świadkami scen, które do złudzenia przypominały scenariusz faszystowski pogrom. Obrońcy „prawdziwych chrześcijańskich wartości, prawdziwej rodziny i przeciwnicy deprawacji dzieci” pokazywali obsceniczne gesty, wykonywali ruchy frykcyjne i grozili przemocą seksualną. Nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy tyle podłości, nie byliśmy świadkami większej obrzydliwości i agresji. Taką lekcję „prawdziwej wiary” odebraliśmy na białostockim Marszu. To obraz świeckiego apostolstwa, do którego nawołują hierarchowie Kościoła katolickiego, powołując się na krwawe cytaty ze Starego Testamentu. Sentencja „Non possumus” w ustach świeckich apostołów brzmiała zupełnie inaczej.

Jesteśmy rodzinami, które zdecydowały się na posiadanie i wychowanie dzieci. Nasz „ciężki grzech” polega na tym, że konsekwentnie i odpowiedzialnie nie wyrzekliśmy się dzieci i rodzin. Dajemy naszym dzieciom wsparcie, akceptację i miłość, bez względu na ich orientację psychoseksualną i tożsamość płciową, chociaż wielu z nas usłyszało od księdza w swojej parafii, że powinniśmy się wstydzić i że najlepiej takie „jajo wyrzucić z gniazda”. Odrzucenie przez rodziny, wstyd, nienawiść i przemoc jest codziennością wielu osób nieheteronormatywnych. Bardzo przykre, że za tymi aktami stoją często księża katoliccy, deklarujący postawę afirmatywną w stosunku do rodziny.

Eskalacja nienawiści, do której doszło w Białymstoku pod wpływem intensywnej pracy Arcybiskupa Wojdy, zmusza nas do stanowczej reakcji. Zostały przekroczone wszelkie normy moralne, naruszono prawo, podeptano Katechizm Kościoła katolickiego. W imię miłości bliźniego i pod sztandarami Jezusa Chrystusa użyto przemocy. Mamy poważne obawy, że jeżeli dziś nie zrobimy nic, żeby powstrzymać nienawiść, przemoc i agresję, jutro rozzuchwaleni zachętami ze strony hierarchów Kościoła, bezkarni bandyci posuną się jeszcze dalej, a w kolejnych dniach może dojść do przelewu krwi.

Dlatego stanowczo domagamy się dymisji Arcybiskupa Tadeusza Wojdy, z pełnym przekonaniem, że jest osobą odpowiedzialną moralnie za zaistniałą sytuację, którą odbieramy nie tylko jako kryzys wartości chrześcijańskich, ale realne bezpośrednie zagrożenie naszego zdrowia i życia. Osoba, która nie potrafi ocenić konsekwencji swoich czynów, fałszywie świadczy przeciw bliźniemu, która nie pokazuje różnicy między dobrem a złem, która wreszcie w swoich działaniach duszpasterskich kieruje się nienawiścią, nie powinna być przewodnikiem duchowym i pełnić wysokiej funkcji kościelnej.

W Białymstoku to nie była rozróba, tylko próba homofobicznego pogromu

Domagamy się również odwołania proboszcza Parafii św. Jadwigi w Białymstoku jako osoby niegodnej pełnienia posługi duszpasterskiej. W swoich homiliach pochwala przemoc i nienawiść w stosunku do innych ludzi, a bezpośrednio po wydarzeniach Marszu Równości pobłogosławił „obrońców wartości chrześcijańskich i ich dalsze dobre poczynania”.

Domagamy się również przeprosin w liście duszpasterskim, odczytanym we wszystkich parafiach, za znieważanie i akty przemocy, których byliśmy celem, a za które Kościół katolicki ponosi odpowiedzialność moralną. Krótkie i zdawkowe oświadczenie wydane przez rzecznika Komisji Episkopatu Polski uważamy za niewystarczające, nieadekwatne do szkody moralnej, jaka została wyrządzona nam i naszym rodzinom oraz wiernym polskiego Kościoła, którzy stali się narzędziem do realizacji nienawistnej ideologii, niemającej nic wspólnego z nauką Ewangelii.

Leder: Po wydarzeniach w Białymstoku potrzebujemy „rajdów wolności”

Domagamy się również usunięcia z programu nauczania katechezy podręcznika dla liceów i techników pt. Żyć, aby wierzyć i kochać, który odbieramy jako obrzydliwą próbę piętnowania i szykanowania uczniów nieheteronormatywnych w szkołach oraz element budowania społecznego zjawiska nazywanego piramidą nienawiści, u którego podstawy leżą negatywne komentarze i niechęć, a u szczytu jest eksterminacja. Chcemy wierzyć, że program ten jest nieprzemyślanym „wypadkiem przy pracy”, a nie zaplanowaną strategią polskiego Kościoła wobec nieheteronormatywnej mniejszości. Nauczanie zawarte w tym programie nie zmieni tożsamości naszych dzieci, ale z pewnością zamieni ich życie w piekło.

Z wyrazami szacunku

W imieniu zarządu stowarzyszenia My, Rodzice

Ewa Miastkowska

Marek Błaszczyk

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij