Kraj

Nowicka: Gra toczy się dalej

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że decyzja Palikota mnie nie zabolała. Ale jest, jak jest. Już myślę o tym, jak przeorganizować moją pracę w Sejmie – mówi Wanda Nowicka.

Robert Kowalski: Co było rzeczywistym powodem tego, że straciła pani poparcie Ruchu Palikota jako wicemarszałkini Sejmu?

Wanda Nowicka: Wierzę, że prawdziwym powodem były kwestie związane z przyjęciem przeze mnie nagrody finansowej.

To była decyzja Janusza Palikota czy całego klubu?

Praktycznie całego klubu. W głosowaniu klubowym trzydzieści osób było za moim odwołaniem, dwie się wstrzymały i sześć było przeciw. To było głosowanie tajne. Janusz Palikot publicznie powiedział, że głosował za odwołaniem.

Czy okoliczności tego zebrania były dla pani upokarzające? Poseł Dębski mówił coś o „korycie”.

Sugerowanie, że przyszłam do Sejmu z pobudek materialnych, odczuwam boleśnie. Jestem na wskroś ideowcem, czego dowodzi cała moja ponaddwudziestoletnia działalność. Nigdy nie czekałam na nagrody za swoją pracę i społeczne aktywności. Gdybym chciała zarabiać duże pieniądze, zostałabym w Stanach i tam pracowała. W tej chwili ponoszę odpowiedzialność za brak czujności, który, jak się okazuje, jest w Sejmie niezbędny. Kiedy uświadomiłam sobie kontekst przyznania prezydium Sejmu tych nagród, natychmiast zdecydowałam się przekazać pieniądze na cele społeczne, i to zrobiłam. Kopie przelewów są na mojej stronie internetowej.

Ale przecież nie ma nic złego w nagrodach jako takich.

Ja osobiście jestem przeciwna nagrodom finansowym dla osób piastujących ważne funkcje publiczne. Czuję, że bycie posłanką daje mi pozycję, która sama w sobie jest wystarczającą gratyfikacją. Co więcej, szczerze mogę powiedzieć, że te pieniądze mnie parzyły i z ulgą się ich pozbyłam.

Podobno całe prezydium decydowało o przyznaniu nagród. Jak mogła pani o tym nie wiedzieć?

Pani marszałkini Kopacz rozdzieliła nagrody, nie informując mnie o tym. Ten temat był dyskutowany ogólnie na prezydium Sejmu i zawsze się dystansowałam. Ta konkretna nagroda to była decyzja marszałkini Sejmu, jej ocena pracy wicemarszałków. Tak sam zresztą działo się w poprzednich latach w Sejmie i Senacie.

A gdyby pani wiedziała o nagrodzie, odmówiłaby pani przyjęcia?

Szczerze powiem, że nie jestem pewna, czy natychmiast bym tak zareagowała i ogłosiła to publicznie. Trudno wyłamać się z pewnego obyczaju. Nawet jak się tego nie oczekuje ani nie pożąda, niezręcznie jest kreować się na bohatera. Nie okazałam się pierwszą sprawiedliwą, choć bardzo bym chciała. Nie wyróżniłam się wśród wszystkich marszałków, którzy dostawali pieniądze w ciągu tych lat.

A jak wyglądają teraz pani stosunki z Januszem Palikotem? Ma pani do niego żal?

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jego decyzja mnie nie zabolała, nawet przy założeniu, że była dyktowana szlachetnymi pobudkami. Ale jest, jak jest. I już myślę o tym, jak przeorganizować moją pracę w Sejmie. Przecież jestem posłanką, podjęłam wiele zobowiązań wobec wyborców i działam, aby się z nich wywiązać.

Właśnie chciałem o to spytać: co to oznacza dla projektów, którymi się pani zajmowała?

Chcę je kontynuować. Na przykład inicjatywę „Sejm przyjazny kobietom”. Chyba nie znajdzie się nagle żaden powód, dla którego nie mogłabym tego kontynuować jako posłanka, a to jest dla mnie niezwykle ważny projekt. Tę działalność, tak zresztą jak wszystkie inne, traktowałam jako faktyczną realizację zasad konstytucyjnych. Kiedy mówimy o demokracji, to ma to być demokracja prawdziwa. Sejm rzeczywiście powinien być otwarty dla ludzi, na ludzi, słuchać, jakie są ich potrzeby i oczekiwania. W związku z tym otworzyłam w sposób symboliczny Sejm dla różnych grup społecznych, do tej pory marginalizowanych, dla uchodźczyń, emigrantek, ofiar przemocy czy handlu ludźmi, osób niepełnosprawnych i ich rodzin i wielu innych…

Zabrzmi to jak pochwała, ale pamiętam, taki lead w „Gazecie Wyborczej”: „Wanda Nowicka jako jedyny polityk zainteresowała się losami uchodźców”. Chodziło chyba o obóz dla uchodźców w Białymstoku chyba.

Tak, ośrodek w Białymstoku. To, o czym pan mówi, to oczywiste dla mnie reagowanie na poważne naruszanie praw człowieka w naszym kraju. Nie kojarzymy się z państwem, w którym prawa człowieka nie są respektowane, a jednak dochodzi do takich sytuacji wobec różnych grup mieszkających w Polsce. Wielokrotnie wspierałam osoby eksmitowane z mieszkań i zagrożone bezdomnością, osoby źle traktowane w ośrodkach dla uchodźców. Albo ludzi pracujących w koreańskiej fabryce pod Wrocławiem. Dawałam im możliwość zabrania głosu w Sejmie. Mogli opowiedzieć, także wobec mediów, jaka jest ich perspektywa. Moje interwencje miały realny wpływ na zmiany, zwłaszcza w tym ośrodku w Białymstoku.

A czy coś się skończy? Czy któraś z pani działalności zostanie wyhamowana z powodu utraty stanowiska wicemarszałkini? Czym zajmie się Pani jako posłanka?

Do tej pory nie zajmowałam się formalnie działalnością ustawotwórczą. Tworzyłam lub inicjowałam projekty, których nie mogłam sama prowadzić, bo wicemarszałkowie zazwyczaj tego nie robią. Składali je więc niekiedy koledzy posłowie z Ruchu Palikota. Niekiedy, bo zdarzało się, że opracowałam dobry projekt ustawy, bardzo chciałam, żeby został złożony do procedowania, a nie miał kto tego zrobić, bo Ruch zajmował się własnymi działaniami. Zdecydowałam się jeden projekt złożyć jako wicemarszałkini: ustawę o edukacji seksualnej. Teraz będę mogła się bardziej w tę sprawę zaangażować, co – przyznam szczerze – jest dla mnie bardzo interesujące.

A wracając do moich dotychczasowych inicjatyw podejmowanych jako wicemarszałkini Sejmu: ustanowiłam np. nagrodę Kryształowgo Świecznika za działalność na rzecz państwa świeckiego. Zależy mi na takich działaniach, które służą pełnej realizacji zasad zapisanych w konstytucji RP, w tym zasady neutralności państwa pod względem światopoglądowym.

To pani stary temat, z czasów organizacji Neutrum.

Oczywiście. To nie są tematy dla mnie nowe. Ale będąc w Sejmie, mam nowe narzędzia, by pewne kwestie poruszać w inny sposób, nadawać im wyższą rangę, na przykład właśnie rangę konstytucyjną. Na pewno nagroda Kryształowego Świecznika będzie trwała. Jak to formalnie rozwiązać, nad tym będę się zastanawiała. Interwencje to normalna działalność poselska, na pewno będę ją kontynuować, z nie mniejszym zaangażowaniem. Dojdzie mi działalność ustawodawcza. Będę miała co robić. Jest przecież ruch kobiet, budowanie wewnątrz Ruchu Palikota struktury kobiecej.

To oznacza zapraszanie do partii różnych kobiet?

To oznacza zainicjowanie ruchu kobiet wewnątrz partii. Można to nazwać sekcją kobiecą; w większości są to członkinie partii, choć nie ograniczamy się wyłącznie do nich. Zależy nam, aby docierać do innych kobiet. I by chciały one działać w ramach Ruchu, nawet bez przynależności partyjnej. Ruch kobiet jest już pewnym bytem, który zaistniał nie tylko w strukturach partii, ale też w sferze publicznej. Doprowadziłyśmy do tego, że Ruch Palikota przyjął parytet wraz z zasadą suwaka. To już mamy w statucie, więc jest to bardzo realne osiągnięcie. Teraz trzeba będzie zadbać o to, żeby kobiety na przemian z mężczyznami były na listach i rzeczywiście fifty-fifty.

Jestem ciekaw, czy się uda.

Nie ma chyba powodu, aby nagle partia wycofała się z tych uzgodnień. Są przecież w stu procentach zgodne z ideą Ruchu Palikota.

Przyglądając się niektórym waszym posłom, mam wątpliwości, czy mają uwewnętrznione te wszystkie zasady.

To właśnie posłowie i działacze RP płci męskiej przegłosowali parytet i suwak, bo oni przeważają w partii. Jestem przekonana, że to się musi przełożyć na sprawiedliwe uczestnictwo kobiet i mężczyzn w nadchodzącym wyborach. Oczywiście nie mam złudzeń, że będzie to łatwe, ale jest tu niewątpliwie coś bardzo cennego do osiągnięcia. Trzeba nad tym pracować, więc w weekend odbyło się – tak jak zaplanowałam – dwudniowe szkolenie dla kobiet Ruchu.

Dużo kobiet przyjechało?

Ponad sto. Aby się szkolić, by skuteczniej działać na rzecz praw kobiet, zarówno w partii, jak i poza, by publicznie zabierać głos w sprawach ważnych dla kobiet. I wreszcie, żeby aktywnie przygotowywać się do nadchodzących wyborów. Było fantastycznie. Dziewczyny chłonęły wszystko jak gąbka.

À propos realizacji konstytucji: ważna jest też kwestia, którą zaczął Ruch Palikota. Dzięki mojej inicjatywie ekspertyzy prawne potwierdziły, że regulamin Sejmu w pewnym aspekcie jest niekonstytucyjny.

W jakiej?

W kwestii tzn. niszczarki. Chodzi tu o szczególne uprawnienie marszałka, który może nie poddawać dalszym pracom projektu, jeśli komisja ustawodawcza uzna go za niedopuszczalny. Komisja może tak uznać, a marszałek może w efekcie zadecydować jednoosobowo, aby nad projektem dalej nie pracować. To jest naruszenie konstytucyjnej zasady, że każdy projekt powinien być procedowany. No chyba że jest w ogóle sprzeczny ze standardami. To uprawnienie marszałka  zostało zakwestionowane jako niekonstytucyjne. Chcę kontynuować działania na rzecz zmiany regulaminu Sejmu.

Kto będzie wicemarszałkiem z Ruchu Palikota?

Nie wiem. Bardzo bym chciała, żeby to była posłanka Grodzka. Uważam, że fantastycznie się do tego nadaje, jest świetnie przygotowana. Jej powołanie gwarantowałoby, że inicjatywy, które podjęłam, będą kontynuowane. To bardzo ważne, by zachować konsekwencję w działaniach.

Profesor Magdalena Środa powiedziała, że jest pani ofiarą tej sytuacji. Pojawiały się opinie na Twitterze: „Kopacz zawiniła, Nowicką powiesili”. Jest pani polityczną ofiarą złożoną przez partię?

Znam te wypowiedzi. Wsparcie bardzo wielu środowisk ma dla mnie ogromną wagę, bo udowadnia, że najróżniejsi ludzie rozumieją moją pracę jako wicemarszałkini Sejmu. To znaczy, że jest ona zauważona i doceniona.

Zamieszanie wokół mnie nie może jednak przesłonić ważniejszych wydarzeń, które miały miejsce w zeszłym tygodniu, to jest haniebnego wyniku głosowania nad ustawą o związkach partnerskich. Straszna porażka. Parlamentarzyści dali plamę, podjęli bardzo złą decyzję. To pokazuje, że parlament nie dba o swoich obywateli, o tych, którzy naszego wsparcia potrzebują.

Ta sytuacja pokazuje też, jak trudne jest funkcjonowanie w środowisku politycznym jako partia opozycyjna. To raczej nie gwarantuje realnych sukcesów legislacyjnych. I mało pocieszające jest to, że nawet duża partia opozycyjna, jak PiS, też przegrywa swoje projekty. W rzeczywistości naszą rolą jest głównie wywoływanie tematów, wprowadzanie ich do debaty publicznej. Tworzenie projektów z pełną świadomością, że będą odrzucane. Ale ich ważną funkcją jest inspirowanie partii rządzącej, by podejmowała podobne kwestie. Tak było w przypadku projektu Artura Dunina. Tym razem to totalna porażka, bo Platforma złożyła projekt, który potem sama odrzuciła. Ale gra się toczy. To nie jest koniec tej dyskusji.

 

Wanda Nowicka – wicemarszałkini Sejmu, posłanka, działaczka społeczna i feministyczna

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Robert Kowalski
Robert Kowalski
Dziennikarz radiowy i telewizyjny
Dziennikarz radiowy i telewizyjny, jego program "Sterniczki" usunięto z radiowej Jedynki w ramach "dobrej zmiany". Obecnie program gości na stronie Krytyki Politycznej.
Zamknij