Mamy symboliczny testament prezydenta Pawła Adamowicza – jego przesłanie dzielenia się dobrem i Gdański Model na rzecz Równego Traktowania, a w nim – jako główny cel – zwalczanie mowy nienawiści i działań motywowanych uprzedzeniami. I to jest nasze zobowiązanie płynące dzisiaj z Gdańska do samorządów w Polsce.
Paweł Adamowicz potrafił się uczyć i się zmieniać. Poznaliśmy się w 1997 roku, gdy po studiach zaczęłam pracę w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Paweł Adamowicz, konserwatysta z partii Aleksandra Halla, 20 lat temu nosił palta i czarne kapelusze, niczym legendarny nadburmistrz Gdańska Leopold von Winter. Z bliskiej mi perspektywy środowisk artystycznych pierwszych 10 lat prezydentury Pawła Adamowicza było czasem odrębnego, ale pokojowego egzystowania dwóch odmiennych światów – naszej postępowej wizji Gdańska społecznie wrażliwego oraz wizji liberalno-konserwatywnej ówczesnej Platformy Obywatelskiej.
czytaj także
Te dwa światy zaczęły się do siebie zbliżać po wyborach samorządowych w 2010 roku. Paweł Adamowicz otrzymał silny mandat społeczny do rządzenia. Nie sposób nie wspomnieć o kontrowersjach, które ówczesny „styl rządzenia twardą ręką” wywoływał w środowiskach lewicowych, ruchów miejskich czy feministycznych. Ale trzeba też docenić, że z roku na rok, prezydent Paweł Adamowicz się uczył, coraz bardziej otwierał się na słuchanie i włączanie pomysłów z obszaru działań społecznie wrażliwych. On i jego współpracownicy często zachodzili do Świetlicy Krytyki Politycznej w Trójmieście po książki i na debaty.
czytaj także
W 2009 roku pierwszy Kongres Kobiet w Warszawie przyznał tytuł Polki Dwudziestolecia Henryce Krzywonos-Strycharskiej, dwa lata później kolejna gdańszczanka – senator Olga Krzyżanowska, została uhonorowana wyróżnieniem Kongresu Kobiet. Paweł Adamowicz to doceniał, gratulował. Gdy 8 marca 2010 pani Henia szła z nami w Manifie Trójmiejskiej, prezydenta Gdańska nie było wśród nas na demonstracji. Wysłał swoich przedstawicieli/-lki. Dojrzewał. Nie zgodził się też wówczas na wdrożenie Europejskiej Karty Równości, o co zabiegałyśmy w środowisku Trójmiejskiej Akcji Kobiecej. Wprost mówił, że przed Gdańskiem stoi EURO 2012 i wyzwania w budowaniu stadionów, dróg i mostów. Tak wtedy mówili politycy z Platformy Obywatelskiej. To jeszcze nie był nasz „gwiezdny czas”, parafrazując Jacka Kuronia.
Przełom nastąpił podczas kolejnych wyborów, w roku 2014. Wtedy ożywiły się ruchy miejskie i społeczności aktywnych mieszkańców i mieszkanek. Paweł Adamowicz musiał stanąć do drugiej tury wyborów prezydenckich i zabiegać o głosy elektoratu społecznie wrażliwego. Wtedy też – po raz pierwszy – apelował o poparcie do gdańszczan i gdańszczanek. Język wrażliwy na płeć nie był wówczas używany w głównym nurcie. Komentowano złośliwie, że prezydent Gdańska zaczął mówić jak feministki. Język kreuje rzeczywistość, a ona stawała się u nas coraz bardziej równościowa.
W 2016 roku prezydent Adamowicz powołał Gdańską Radę ds. Równego Traktowania oraz Radę Imigrantek i Imigrantów. Zaprosił do nich przedstawicielki i przedstawicieli różnorodnych środowisk działających na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji. To była odważna decyzja. Krytyka środowisk prawicowych, antyimigranckich i prokatolickich zalała Gdańsk. Ówczesna radna Miasta Gdańska Anna Kołakowska publicznie nawoływała do „śmierci wrogom Ojczyzny”, organizowała wraz z ONRem marsze, na których wznoszono hasła „wieszania na drzewach gejów, islamistów i komunistów”. Przemoc i mowa nienawiści środowisk prawicowych w Gdańsku stały się niestety naszym chlebem powszednim. Nie potrafiliśmy sobie z nią radzić.
Ale paradoksalnie to wtedy nastał nasz „gwiezdny czas”. W 2017 roku prezydent Paweł Adamowicz otwierał Trójmiejski Marsz Równości. Wygłosił wzruszającą przemowę, w ręku miał tęczową flagę. W czerwcu 2018 roku, po dwóch latach prac, Rada Miasta Gdańska przyjęła 179 rekomendacji Modelu na rzecz Równego Traktowania. Takiego dokumentu równościowych polityk miejskich nie ma dotąd żadne inne miasto w Polsce.
W ostatnich wyborach samorządowych ruchy miejskie w Gdańsku połączyły się ze środowiskami feministycznymi i wystawiły kandydatkę na prezydentkę Gdańska. Paweł Adamowicz traktował Elżbietę Jachlewską w kampanii wyborczej jak rywalkę na boisku, grał fair play. To budziło szacunek gdańszczan i gdańszczanek.
28 listopada 2018 w Dworze Artusa na uroczystości Stulecia Praw Wyborczych Kobiet zapowiedział, że w jego nowym gabinecie będzie – po raz pierwszy w Polsce – stanowisko wiceprezydenta ds. równego traktowania. Otrzymała je pierwsza zastępczyni prezydenta Aleksandra Dulkiewicz. Wtedy też Paweł Adamowicz przekazał nam gdańszczankom symboliczny klucz do miasta, ten sam, który od kilkuset lat co roku na otwarciu Jarmarku Dominikańskiego przejmują kupcy. Klucz ma otwierać zatrzaśnięte drzwi do serca drugiego człowieka, nieprzychylnego równościowym politykom miejskim. Z tym kluczem mieliśmy – w najbliższych 5 latach – razem z prezydentem Pawłem Adamowiczem i wiceprezydentką Olą Dulkiewicz wdrażać konkretne działania, pomagające ludziom tam, gdzie dzieje im się krzywda z powodu biedy, płci, wieku, pochodzenia, wyznania lub bezwyznaniowości, niepełnosprawności czy orientacji psychoseksualnej.
Od poniedziałku wiem, że pozostał nam tylko klucz. Płaczę. Ale wiem też, że mamy symboliczny testament prezydenta Pawła Adamowicza – jego przesłanie dzielenia się dobrem i Gdański Model na rzecz Równego Traktowania, a w nim – jako główny cel – zwalczanie mowy nienawiści i działań motywowanych uprzedzeniami. I to jest nasze zobowiązanie płynące dzisiaj z Gdańska do samorządów w Polsce: korzystajmy z gdańskiego modelu, podzielmy się solidarnością, słuchajmy się i uczmy się od siebie wzajemnie.
czytaj także
***
Lidia Makowska – kulturolożka, aktywistka Kongresu Ruchów Miejskich i Trójmiejskiej Akcji Kobiecej mieszczącej się w Świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku.
Fot. Pamela Palma Zapata