Kampania Lewicy będzie miała twarz kobiety

Jaki jest pomysł na kampanię Lewicy po sukcesie marszu 4 czerwca? Rozmawiamy o tym z Robertem Biedroniem.
Fot. Monika Bryk
Robert Biedroń. Fot. Monika Bryk

Lewica dziś jest kobietą. To kobiety głosują na Lewicę, są w Lewicy, wierzą w Lewicę. Dlatego oddamy kampanię wyborczą tym, które na to zasłużyły i zapracowały. Tak by to ich głos był najlepiej słyszalny – mówi Robert Biedroń.

Katarzyna Przyborska: Marsz okazał się sukcesem głównie PO, ale kosztem Lewicy i Trzeciej Drogi – tak pokazują wstępne sondaże. Tymczasem zjazd pod próg Trzeciej Drogi albo Lewicy oznacza utratę co najmniej 2 mln głosów i grozi przegraną całej strony demokratycznej.

Robert Biedroń: To już się raz stało, w 2015 roku, kiedy Lewica szła pod przywództwem Barbary Nowackiej, nie dostała się do Sejmu i wygrał PiS. Zabrakło wtedy tej mądrości, że trzeba podlewać wszystkie kwiaty. Dziś trzeba to memento mieć z tyłu głowy. To odpowiedzialność najsilniejszego: Platforma Obywatelska po marszu dostała wiatru w żagle, ale powinien on wypełnić żagle Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Lewicy, bo potrzebujemy wszystkich głosów – i tych, których można zabrać Konfederacji, i tych niezdecydowanych. Opozycja bez któregoś z trzech elementów nie tylko nie będzie w stanie wygrać wyborów, ale i później rządzić.

To co robić?

My proponujemy pakt sejmowy o współrządzeniu i wspólne minimum programowe – to pomysł na to, byśmy nie rywalizowali, nie podbierali sobie głosów, nie kopali się po kostkach, ale współpracowali, bo wrogiem dla całej Polski jest PiS. Trzeba im jak najszybciej odebrać władzę.

Czy takie rozmowy trwają w opozycji?

Nie. Rozmowy w sprawie paktu sejmowego się nie toczą. A jest on potrzebny, bo pokaże, że szanujemy się nawzajem i będziemy potrafili współrządzić. To, że propozycja Lewicy nie jest podejmowana przez innych partnerów na opozycji, jest dla mnie złym sygnałem.

Przemysław Sadura, zwolennik jednej listy, mówił ostatnio, że gdyby wspólna lista była, teraz silniejsze byłyby wszystkie partie na opozycji.

Lewica uważa, że najlepszy scenariusz to jak najmniej straconych głosów, a jak najwięcej szabel w Sejmie dla dzisiejszej opozycji. A czy to będzie jedna, dwie czy trzy listy, to sprawa wtórna. Nie mamy problemu z jedną listą.

Zakładając gorszy scenariusz, czyli rywalizację między partiami opozycyjnymi: jak Lewica chce mobilizować wyborców, czym się chce odróżnić? Włodzimierz Czarzasty wymienił antyklerykalizm.

Musimy pilnować tego, co jest lewicowym fundamentem. W tym obszarze jest świeckie państwo, ale też kwestia praw człowieka, równości, dostępu do usług publicznych: transportu, kolei i autobusów w każdym powiecie, opieki zdrowotnej, wolności kobiet do decydowania o swoim życiu i zdrowiu, równości małżeńskiej. To Lewica ma na swoich sztandarach, jest w tym wiarygodna i tego będzie bronić.

Hit sezonu wiosennego, który zostanie z nami na dłużej

Tusk też obiecuje prawo do aborcji, związki partnerskie…

Nie ma pewności, czy na opozycji bez Lewicy wystarczy głosów, by te obietnice spełnić. Trzeba sobie też powiedzieć wprost – tylko Lewica jest gwarancją tej zmiany. Jeśli ktoś zastanawia się, jak głosować, to najlepiej na tych, którzy mają jasne poglądy i jak przyjdzie co do czego, to nie będą kluczyli, opowiadali o referendum czy o konserwatywnej większości, tylko zagłosują za. Mówienie o tym to zadanie dla sztabu. Mam zaszczyt pracować w sztabie politycznym i tym się właśnie zajmujemy, jak mobilizować wyborców wokół naszych wartości.

Na marszu 4 czerwca, na którym przemawiał pan i Włodzimierz Czarzasty, średnia wieku była powyżej 50. Wielu młodszych nie było na marszu, ale są na TikToku i tam łowi ich Mentzen. Badania pokazują, że Konfederacja pasie się na wyborcach mających lewicowe wartości: cenią równość, nie lubią seksizmu, nie da się ich nastraszyć genderem. Ale już sprawa wolności od podatków jest dla nich ciekawa.

Czuję się nieco urażony, ja też jestem na TikToku. Jest też Wanda Nowicka, Piotrek Czerniejewski, szef naszej młodzieżówki, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Adrian Zandberg, Magda Biejat, Katarzyna Kotula – robimy dobre zasięgi.

Być może powinniśmy się skupić bardziej na mikrotargetowaniu, kierować przekaz do konkretnych grup odbiorców. Szczególnie do młodych facetów, którzy kuszeni są piwem Mentzena, a powinni być kuszeni mieszkaniem Lewicy.

@rbiedron

Przed Wami: raj wg Konfederacji! Czyli totalne obezwładnienie państwa. Dla wszystkich poza najsilniejszymi będzie to zwyczajne piekło 🤷 #fy #fyp #populizm szkodzi!

♬ dźwięk oryginalny – Robert Biedroń

My nie śpimy, w tych sprawach reagujemy i staramy się docierać także do młodych facetów na TikToku. Jestem przekonany, że oni się Konfederacją rozczarują. Za Konfederacją stoją Braun i Korwin-Mikke, którzy są okrutni dla ich matek, żon, partnerek. Są gotowi zgotować kobietom piekło.

To faceci, a w badaniach sondażowych wyszło, że mało zmobilizowaną grupą są kobiety. Te same, które wyszły na ulice w strajkach kobiet, w czarnym proteście. Wiem, że Lewicy już wielokrotnie radzono, by wypuściła kobiety na front. U was powstały pary współprzewodniczących, ale to wciąż za mało.

Ta kampania będzie miała twarz kobiety.

Której?

Nie mogę tego dziś powiedzieć. Ale mogę zapowiedzieć, że kampania Lewicy będzie miała twarz kobiety i mamy sporo liderek, które wyłoniły się na Lewicy w ostatnich latach. Jest w czym wybierać. Oczywiście „władzy w partii politycznej się nie dostaje, a zdobywa” – cytując Grzegorza Schetynę. I tak jest w każdej partii. Tak się akurat złożyło, że kiedy łączyliśmy partie, ja i Włodek Czarzasty szefowaliśmy naszym strukturom.

Ale zamierzamy iść w kierunku równouprawnienia płci nie tylko w zakresie współszefowania, ale i współprowadzenia kampanii wyborczej. Zobaczycie państwo kampanię lewicy, której jeszcze do tej pory nie było. Wszystkie zarzuty, że jest za mało kobiet widocznych na Lewicy, są słuszne. Lewica dziś jest kobietą. To kobiety głosują na Lewicę, są w Lewicy, wierzą w Lewicę. Mamy fantastyczne liderki, które współrządzą Lewicą na wielu różnych poziomach. Dlatego oddamy kampanię wyborczą tym, które na to zasłużyły i zapracowały. Tak by to ich głos był najlepiej słyszalny.

Bardzo jestem ciekawa. A jedynki?

To niestety nie jest już moja decyzja. Ja jestem szefem zespołu politycznego Lewicy, ale nie jestem tym, który będzie decydował o jedynkach. Zgodnie ze statutem decyzje podejmuje, od poziomu koła, szczebla powiatowego, wojewódzkiego – zarząd krajowy i nie w mojej mocy jest mówienie o tym dzisiaj. Daję słowo, że będę walczył o to, by kobiet było jak najwięcej. Kiedy szefowałem Wiośnie, na większości jedynek były kobiety. Te, które zdobyły mandaty, to też kobiety. Obiecuję, że będę pilnował, by ta historia się powtórzyła teraz. To jedna z moich wartości. Co więcej, również przyglądając się mapie okręgów, sądzę, że znajdzie się na listach co najmniej połowa liderek.

W poprzednich wyborach miejsca na listach wypełniały: frakcja Wiosna, frakcja SLD i Razem. Były trzy elementy. Jak będzie teraz?

Będziemy startowali wszyscy i to już jest pewne z komitetu wyborczego Nowej Lewicy, czyli partii, której współszefuję z Włodkiem Czarzastym. To jest uzgodnione i mogę to ogłosić.

Czyli nie 8 proc., a 5 proc. wystarczy, by głosy oddane na Lewicę nie przepadły. A podział miejsc?

Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Oprócz partii politycznych Nowej Lewicy i Razem są nowi partnerzy, PPS, Unia Pracy, organizacje społeczne – z naszych list startują osoby ze Strajku Kobiet, organizacji ekologicznych, ruchów regionalnych np. ze Śląska, osoby indywidualne. Mogę tylko przypuszczać, że parlamentarzyści i parlamentarzystki z pewnymi korektami utrzymają miejsca, na jakich byli w ostatnich wyborach, ale i o tym będzie decydował zarząd. Ustąpimy też trochę miejsca młodym. Będzie nam zależało, żeby i nasze młodzieżówki – Federacja Młodych Socjaldemokratów, Młoda Lewica i inne – były bardziej widoczne, mogły walczyć o mandaty.

Biedroń: Gdyby UE zrobiła to wcześniej, być może dziś żylibyśmy w normalnym państwie

Aktywistki i aktywiści z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego domagają się, żeby na każdej liście zarezerwowane było miejsce dla osoby poniżej 26. roku życia. Rzeczywiście młodej. A nie młodej – czterdziestoletniej. Po marszu zwołali konferencję, niestety politycy zajęci byli sobą.

To dobra propozycja. Zgadzam się, że polityce przyda się odmłodzenie. Dziś rządzą nami niestety prawie tylko starsi panowie. Jestem przekonany, że na listach Lewicy będzie wiele młodych osób, być może uda się, by było to nawet więcej niż tylko jedno miejsce dla osób poniżej 26. roku życia.

Czy pan sam będzie kandydował?

Nie podjąłem jeszcze decyzji. Nie rozmawiamy jeszcze konkretnie o listach, nie ma żadnych nazwisk na giełdzie. Myślę, że takie decyzje będą podejmowane pod koniec lipca, tuż przed ogłoszeniem kampanii wyborczej.

A jakie są pana plany na przyszłość? Czy dobrze panu w Parlamencie Europejskim, czy już tęskni pan za emocjami związanymi z lokalną polityką?

Przede wszystkim chcę mieć wpływ. Nie mówię tego, by się chwalić, ale dziś w PE formalnie pełnię drugą najwyższą funkcję wśród Polaków. Pierwsza jest Ewa Kopacz – wiceszefowa parlamentu, a potem ja jako szef komisji. To pokazuje, że roboty mi nie brakuje. A dyrektywy, które tu wypracowujemy, są ważne dla kobiet w Polsce: o jawności płac, kobietach w zarządach spółek notowanych na giełdzie. Ja lubię mieć wpływ, czuć, że praca, którą wykonuję, daje zmianę. Ważne jest dla mnie, żeby robić rzeczy, które mnie kręcą, które działają. Zostałem nominowany do nagrody na najlepszego posła zajmującego się tematyką społeczną przez „The Parliament Magazine” (https://www.theparliamentmagazine.eu/event/mep-awards-2023). Miło mi, że moje wysiłki są dostrzegane.

To oznacza, że może stanąć pan przed dylematem. Jeśli sondaże będą wskazywały, że Lewica do Sejmu się nie dostanie, bo może spaść pod próg wyborczy, to będzie miał pan do wyboru albo wspierać lewicę w Polsce charyzmą, nazwiskiem, rozpoznawalnością, albo szukać kolejnych, bardziej konstruktywnych, a mniej ryzykownych posad w PE.

Wybór byłby bardzo trudny, ale sytuacja tak nie wygląda. Wyniki sondażowe Lewicy to 9–10 procent i wierzę, że powtórzenie wyniku z 2019 roku, czyli 12,5 proc., jest w zasięgu ręki. Żadne sondaże nie pokazują, że Lewica miałaby spaść pod próg wyborczy.

Oprócz sondażu po marszu, gdzie Lewica ma 6 proc.

Do tego sondażu akurat bardzo bym się nie przywiązywał. Wpływ marszu na sondaże możemy zobaczyć dopiero za jakiś czas. Zresztą IBRIS pokazał co innego, z wnioskami poczekałbym jeszcze dwa tygodnie. Dla nas sprawa jest jasna: wszystkie ręce na pokład, ja będę całkowicie zaangażowany w tę kampanię, będę jedną z jej twarzy. Możecie państwo na moją energię i doświadczenie liczyć.

PiS zarzucił cumę, na której będzie się ciągnąć do wyborów. 17 września, w rocznicę rozbioru Polski miedzy Niemcy i ZSRR, chce ogłosić raport komisji ds. wpływów rosyjskich. Czy Lewica też ma zaplanowane akcje mobilizacyjne, wydarzenia, tak by dojechać do wyborów ze zmobilizowanym elektoratem?

Oczywiście, ale nie mogę tego zdradzić teraz. Skoro ma to być coś wyjątkowego i zaskakującego, to musimy to trzymać w tajemnicy. Mamy zaplanowaną całą serię wydarzeń, które sprawią, że będziemy mobilizować wyborców, ale i tych, co dotychczas nie głosowali, a mogliby zagłosować na którąś z partii opozycyjnych, albo są uwiedzeni Mentzenem. Zaprezentujemy np. raport na temat stanu państwa, który będzie podstawą do raportu o odpowiedzialności, który przygotowuje Komisja Sprawiedliwości i Prawa powołana przez Lewicę, wraz z aktami oskarżenia wobec konkretnych osób, odpowiedzialnych za łamanie prawa.

Sadura po marszu: „Lepiej późno niż wcale” sprawdza się, o ile zdążysz na pociąg

Czy bezpieczeństwo Polski jest zagrożone? Po przyjęciu i podpisaniu ustawy o wpływach rosyjskich odbyła się debata w PE, ambasador USA w liście otwartym przypomniał, że żołnierze amerykańscy bronią wspólnych wartości. To ostrzeżenia: jesteśmy razem, dopóki podzielamy wartości.

Od wielu lat zajmuję się polityką wschodnią, szczególnie sytuacją w Białorusi, i muszę ostrzec, że dostanie się w strefę wpływów Kremla, wypadnięcie z osi wspólnoty europejskiej niekoniecznie musi odbyć się na drodze polexitu. Wystarczy systematyczne osłabianie naszej pozycji w UE czy NATO, by przybliżyć nas do Putina. A to koniec marzeń o wolnej i niezależnej Polsce na kilka kolejnych pokoleń.

Trwa gra o wolność przyszłych pokoleń, a PiS igra z ogniem. Musimy jasno stać po stronie wspólnoty krajów Zachodu, współpracować na wszystkich polach. Zrozumiała to Unia, która nigdy nie miała kompetencji w sprawach obronności, a teraz zaczęła zajmować się polityką obronną. To dlatego, że zagrożenie jest poważne. My jako Lewica mówimy jasno: trzeba wzmacniać pozycję Polski w UE i NATO, być ich integralną częścią bez możliwości wyjęcia choćby jednej cegiełki. To nasza racja stanu, podobnie jak przyciąganie do tej wspólnoty Gruzji, Mołdawii, Ukrainy, bo im dalej czołgi Putina są od polskiej granicy, tym jesteśmy bezpieczniejsi.

Co czeka Nową Lewicę?

Jak to wytłumaczyć młodym ludziom, którzy nie pamiętają czasów sprzed wejścia do UE, zamkniętych granic, pustych półek?

Dziś w Polsce prawo pisane jest cyrylicą, pomysły zakazu dyskusji o osobach LGBT w szkołach – to pomysł Putina. Komisja badania wpływów rosyjskich też.

Czyli to, co proponuje PiS…

…to Białoruś plus. Polska zbudowała mur na granicy z Białorusią. Pewnego dnia podobny mur może powstać między Polską a Niemcami. Takie mury już były, teraz są w muzeum. Jeśli młodzi ludzie chcą podróżować bez paszportu od Warszawy do Lizbony, oglądać Netfliksa, cieszyć się Instagramem, zachować prawo do rzetelnej informacji, a nie zanurzyć się w fake newsach, powinny wspierać partię postępu, jaką jest Lewica. I będę o to walczyć każdego dnia. Wspólnie musimy wygrać naszą przyszłość.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij