2 marca Sąd Rejonowy w Płocku uniewinnił Elżbietę Podleśną, Joannę Gzyrę-Iskandar i Annę Prus z zarzutu obrazy uczuć religijnych. Aktywistki, które w kwietniu 2019 roku rozkleiły na ulicach Płocka wlepki z tęczową Maryją, były oskarżone o naruszenie art. 196 Kodeksu karnego, czyli „obrazę uczuć religijnych”.
Jak głosi obiegowa anegdota, Roman Ingarden zwykł prosić studentów, aby opowiedzieli mu, co dokładnie rozumieją przez pojęcie „stół”, jak sobie go wyobrażają i co widzą przed oczyma, słysząc słowo „stół”. Nie wiem, czy anegdota jest prawdziwa, ale mam wrażenie, że intuicyjne jej przesłanie przyswoiła sobie polska prawica, która doskonale zrozumiała potęgę skojarzeń i z uporem konstruuje swoje własne, fundamentalistyczne.
Aborcja kojarzyć ma się z obcęgami i krwią, a płód ze słodkim kilkumiesięcznym bobaskiem. Eutanazja kojarzyć ma się z obozami koncentracyjnymi. Pioruny Strajku Kobiet kojarzyć się mają z SS, znakiem paramilitarnej nazistowskiej, zbrodniczej formacji podległej NSDAP. Tęcza zaś kojarzyć ma się z „homoseksualną dewiacją”, a nawet ze swastyką.
Tak, dokładnie tak. Tęcza – znak miłości, równości i tolerancji – księdzu Tadeuszowi Łebkowskiemu kojarzy się ze swastyką − tak mówił w czasie rozprawy 17 lutego. Ksiądz Tadeusz Łebkowski występuje w procesie Joanny Gzyry-Iskandar, Anny Prus i Elżbiety Podleśnej jako pokrzywdzony. Obok Kai Godek, której uczucia religijne również obraziła tęcza wpisana w aureolę Matki Boskiej.
Głos zabrała Elżbieta Podleśna: "zestawienie symbolu tęczy, symbolu osób, ze swastyką było dla mnie szczególnie bolesne. Zestawienie z chyba najgorszym symbolem okrucieństwa w dziejach historii." pic.twitter.com/9WyorHzxZZ
— Kampania Przeciw Homofobii (@KPH_official) February 17, 2021
To właśnie ksiądz Łebkowski był autorem instalacji grobu Pańskiego w kościele św. Dominika w Płocku, na który postanowiły odpowiedzieć aktywistki. Instalacja składała się z krzyża z biało-czerwoną szarfą i kartonów z nazwami grzechów, wśród których, obok kradzieży, zboczeń czy pogardy, były też „gender” i „LGBT”.
Przypomnijmy: w kwietniu 2019 roku w Płocku trzy aktywistki rozklejały wlepki z wizerunkiem Matki Boskiej w tęczowej aureoli. Zostały za to oskarżone o obrazę uczuć religijnych z art. 196 Kodeksu karnego. Jedna z nich – Elżbieta Podleśna – została zatrzymana o szóstej rano przez sześciu policjantów, pięć godzin przesłuchiwana, grożono jej aresztem. Wszystko przez tęczę.
Tak, wiemy już, że art. 196 Kodeksu karnego używany jest w Polsce przede wszystkim do szykanowania i zastraszania artystów i aktywistek. Jest narzędziem opresji grup mniejszościowych przez grupę dominującą. Jest jak pas, który wisi na gwoździu i ma być używany za każdym razem, gdy surowy religijny rodzic chce „przetrzepać skórę” krnąbrnemu dziecku. Bo wychowanie przemocą wyroków sądowych, tak jak przemocą fizyczną, to także element prawicowego wychowania obywatelskiego.
Wiemy także, że sam przepis jest dowodem wyjątkowego uprzywilejowania, gdyż żadne inne uczucia, czy to patriotyczne, czy rodzinne, nie zasługują, zdaniem twórców kodeksu, na taką ochronę. Mogą lżyć ci rodzinę, twoje uczucia ateistyczne, twoich idoli, ale niech tylko ktoś spróbuje skrytykować Matkę Boską!
czytaj także
W przypadku Matki Boskiej w tęczy chodzi jednak o coś więcej. Bo przecież to nie przypadek fotografii genitaliów na krzyżu, co było częścią instalacji artystycznej Doroty Nieznalskiej Pasja, albo przyciśniętej meteorytem postaci Jana Pawła II − pracy Maurizio Cattelana. To tylko tęcza.
Tymczasem chodzi właśnie o ten symbol, o pewne przełamanie jego znaczenia i upapranie go najgorszymi skojarzeniami. Chodzi o to, żeby tęcza „zszyła się” ze swastyką i przywodziła na myśl „homoterror”. Wydaje się to śmieszne, ale w istocie jest tragicznie, albowiem po części się to prawicy udaje.
Efektem tego w polskim mieście nie dostajesz w gębę za to, że po hitlerowsku hailujesz (za to można się ubiegać o awans w IPN), ale za to, że nosisz tęczę albo masz kolorowe włosy.
Ba, zrównanie tęczy z najgorszymi symbolami totalitarnymi, jakie sobie może prawica wyobrazić, spowodowało, że opinia publiczna i nieprawicowe władze powoli ulegają. Dobrym przykładem takiego tchórzostwa była likwidacja − wciąż podpalanej − tęczy na placu Zbawiciela w Warszawie.
Chyba najwyższa już pora, aby przestać się bać i żeby tęcza wróciła na swoje miejsce. A jak będzie znów podpalana, to umieszczenie jej w pleksiglasowej obudowie będzie bardziej wymownym symbolem sytuacji osób LGBT w Polsce niż każdy inny pomnik czy transparent.
Dlatego także tak istotny jest wyrok uniewinniający trzy aktywistki, które rozlepiały ulotki z tęczową Matką Boską. Stanowi bowiem nie tylko tamę w dalszym procesie przekształcania symbolu miłości, równości i tolerancji w załgany symbol totalitaryzmu, ale także asumpt do kolejnej dyskusji o zbędnym karaniu za obrazę uczuć religijnych. Art. 196 Kodeksu karnego stał się narzędziem ataku grupy szczególnie uprzywilejowanej na mniejszość, na którą od lat już prowadzona jest przez rząd i Kościół nagonka. Pomyślany był jako ochrona praw mniejszości, ale skoro nie spełnia swojego zadania − należy go usunąć.
Wspaniałe wieści! Elżbieta Podleśna, Joanna Gzyra-Iskander, Anna Prus słusznie uniewinnione przez sąd w Płocku bo…
Posted by Agata Diduszko-Zyglewska on Tuesday, March 2, 2021
Dyskusję tę wciąż trzeba toczyć i przekonywać, bo właśnie Szymon Hołownia ogłosił, że w ramach planowanych zmian nadal chce karać za obrazę uczuć religijnych, ale już nie więzieniem. W tej chwili art. 196 Kodeksu karnego mówi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Za rozklejanie wlepek z Matką Boską z tęczową aureolą oskarżonym groziła kara ograniczenia wolności i prac społecznych. Prokuratura żądała pół roku ograniczenia wolności, a pełnomocniczka księdza − półtora roku.
Sąd w Płocku uniewinnił dziś trzy osoby oskarżone o zniewagę uczuć religijnych poprzez rozklejanie wizerunku "Tęczowej Matki Boskiej". W @PL_2050 opowiadamy się za tym, aby obraza uczuć religijnych nie była ścigana z oskarżenia publicznego i aby nie groziła za nią kara więzienia.
— Szymon Hołownia (@szymon_holownia) March 2, 2021
Elżbieta Podleśna, Joanna Gzyra-Iskandar i Anna Prus przekonywały, że ich intencją nie było obrażenie kogokolwiek, ale zwrócenie uwagi na krzywdę osób LGBTQ+, publicznie piętnowanych, obrażanych i oskarżanych w politycznej i ideologicznej wojnie. 17 lutego, w czasie drugiej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Płocku, Elżbieta Podleśna mówiła, że nie zgadza się na to, by religii używano do gnębienia ludzi.
Sąd przyznał im rację. W uzasadnieniu wyroku sędzia mówiła: „Nie była zamiarem aktywistek obraza niczyich uczuć religijnych ani znieważenie obrazu Matki Boskiej. Ich działania miały na celu ochronę osób dyskryminowanych”.
Sędzia kończąc: W katechizmie kościoła katolickiego nie znajduje się zapis wykluczający osoby nieheteronormatywne. Znajduje się tam miłość, wzajemny szacunek i zrozumienie. #TeczaNieObraza #TeczowaMaryjka #LGBT pic.twitter.com/9FFHBwSJGL
— Kampania Przeciw Homofobii (@KPH_official) March 2, 2021
Sędzia stwierdziła też, że tęcza będąca symbolem społeczności LGBT wpisana w aureolę Matki Boskiej nie narusza jej sakralnego wizerunku, nie obraża też większości polskich katolików. Sędzia wskazała przy tym na listy, które w czasie postępowania przysyłano do sądu. W tych listach ludzie pisali, że ich − również katolików − tęcza wpisana w aureolę Matki Boskiej nie obraża.
Kończąc, powiedziała: „W katechizmie Kościoła katolickiego nie znajduje się zapis wykluczający osoby nieheteronormatywne. Znajduje się tam miłość, wzajemny szacunek i zrozumienie”.
Tak świecki sąd musi przypominać Kościołowi, czego ten ma nauczać.