Kraj

Europa zredukowana do wspólnoty rynków i unii walutowej rozpadnie się [Razem o DiEM25]

O DiEM25 mówią Mateusz Mirys i Radosław Koba z partii Razem.

Agnieszka Wiśniewska: Przedstawiciele partii Razem byli w Berlinie na spotkaniu inaugurującym działanie ruchu DiEM25. Janis Warufakis zaproponował Plan B dla Europy i ogłosił, w towarzystwie dziesiątków działaczek i działaczy, Manifest Demokratyzacji Europy. Podpisaliście ten Manifest?

Mateusz Mirys i Radosław Koba: Decyzję o podpisaniu Manifestu – podobnie jak wszelkie poważne decyzje podejmowane przez Razem – musi poprzedzić wewnątrzpartyjna demokratyczna dyskusja. Ostateczną decyzję podejmie Rada Krajowa partii.

Diagnozy zawarte w Manifeście w dużym stopniu pokrywają się z zawartymi w już istniejących stanowiskach Razem. My również sądzimy, że Unia Europejska, by przetrwać, musi stać się bardziej solidarna i demokratyczna. Dotychczasowy model integracji w znacznym stopniu się wyczerpał: Europa zredukowana do wspólnoty rynków i unii walutowej po prostu się rozpadnie.

DiEM25 mówi, że to „wyczerpanie się” modelu integracji w Europie prowadzi do albo wycofania się do „kokonów swoich państw narodowych” albo poddania się Brukseli, która jest wg DiEM25 „strefą wolną od demokracji”. Według Warufakisa musi być inna droga i jest nią „fala demokracji”. To – jak mówicie – rozpoznanie i postulaty wam bliskie, ale czy możliwe do realizacji?

Jest kilka bardzo konkretnych postulatów „na dziś”. To propozycje gwarantujące przejrzystość instytucji unijnych, do wprowadzenia natychmiast, których realizacja praktycznie nic nie kosztuje: transmisje na żywo obrad Komisji Europejskiej czy Eurogrupy; publikowanie pełnych stenogramów z posiedzeń zarządu Europejskiego Banku Centralnego; publikowanie wszelkich dokumentów dotyczących najistotniejszych dla obywateli i obywatelek spraw (np. negocjacji wokół TTIP); obowiązkowy rejestr lobbystów.

Postulaty dotyczące demokratyzacji Unii i rozwiązania targającego nią kryzysu ekonomicznego będą dopiero wypracowywane w ramach DiEM25. Końcowy horyzont, o którym mówi Warufakis – Zgromadzenie Konstytucyjne w 2025 roku – może być osiągalny tylko, jeśli opowiedzą się za nim na masową skalę obywatele i obywatelki we wszystkich krajach Unii.

Plan DiEM25 obejmuje 10 najbliższych lat. W tym doprowadzenie do – wspomnianego przez was – Zgromadzenia Konstytucyjnego złożonego z „reprezentantów wybranych według ponadnarodowych zasad”. To pomysł na zmiany instytucjonalne wewnątrz UE. Czy jedynym sposobem zmiany jest marsz w poprzek instytucji, czy widzicie szansę na marsz przez instytucje, czyli np. start w wyborach do Parlamentu Europejskiego i próbę zmieniania go od środka?

Nie bardzo widać alternatywę. Nie jest nią z pewnością „granie” na osłabianie czy rozpad Unii, bo to oznacza w praktyce podział na klub kilku najbogatszych gospodarek – i zapaść gospodarczą dla reszty krajów członkowskich.

Unię trzeba zdemokratyzować, wyrwać z rąk elit biznesowych – ale tego nie zrobi się w samym Parlamencie Europejskim. Żeby to było możliwe, siły lewicowe muszą zdobyć silny mandat w wyborach do parlamentów narodowych.

Czy zmiana instytucji europejskich na bardziej demokratyczne automatycznie zbuduje solidarność? Polacy, Węgrzy nie chcą przyjmowania uchodźców, a Niemcy nie chcą płacić na Greków. I co z tym fantem?

Rozplenienie się nacjonalizmów to właśnie pokłosie obecnego modelu funkcjonowania Unii Europejskiej. Nie zbudujemy ponadnarodowej solidarności w sytuacji, gdy pozwalamy na polityczną i gospodarczą dominację kilku państw kosztem całej reszty. Zresztą z tej dominacji, np. Niemiec, też korzysta wąskie grono uprzywilejowanych.

Kluczem do zbudowania europejskiej solidarności jest więc uświadomienie większości obywatelek i obywateli: w Polsce, Czechach, Niemczech, Irlandii, Grecji itd., że na dłuższą metę bardziej sprawiedliwa, bardziej solidarna i demokratyczna Unia opłaci się nam wszystkim.

Na razie na temat tego, co się opłaci, a co nie, uświadamia prawica. Antysystemowy bunt zagospodarowali Kukiz, Le Pen, Farage i Trump. Czy jest w ogóle w Europie jakiś elektorat dla takiego ruchu jak DiEM25?

Tam, gdzie istniały silne ruchy społeczne – jak w Hiszpanii, Portugalii, Grecji czy Irlandii – tam w siłę rośnie lewica. Ale jest to lewica, która myśli o integracji europejskiej bez złudzeń. Nie udaje, że dzisiejsza UE spełnia nadzieje, jakie w niej niegdyś pokładano.

To lewica, która myśli o Unii realistycznie, mówi: tyle integracji, ile realnej demokracji i realnej solidarności.

Główny ciężar walki politycznej, w tym o przyszły kształt UE, spoczywa na partiach działających w parlamentach narodowych. Z naszej perspektywy DiEM25 ma przede wszystkim szanse sukcesu jako platforma koordynująca wspólne działania.

DiEM25 jest bardzo krytyczne wobec UE. Ale czy z Polskim perspektywy nie lepsza silna UE zmuszająca nas do przyjmowania konwencji o przeciwdziałaniu przemocy niż narodowo-katolicki kokon w Polsce?

Oczywiście, UE powinna stać na straży podstawowych standardów cywilizacyjnych. Problem polega na tym, że obecnie tego nie robi. Wspomniana konwencja to nie dokument UE, tylko Rady Europy. Trudno niestety wskazać w ostatnich latach na istotny przykład skutecznego unijnego nacisku w kwestii praw człowieka. Zamiast tego bardzo łatwo podać przykłady drastycznych nacisków ekonomicznych, np. ogarniętą kryzysem Grecję. Niestety, europejskie elity są dziś zaangażowane przede wszystkim w obronę własnych interesów, a nie praw człowieka czy standardów socjalnych.

Jeśli UE nie stanie się bardziej demokratyczna, to po prostu pęknie. Widać to już dziś. Liberalna Unia, ograniczona do wspólnego rynku i waluty, nie ma szansy przetrwać. Runie pod naporem kryzysów – migracyjnego, ekonomicznego, ale przede wszystkim kryzysu zaufania ze strony obywateli.

Jak Polska ma się zaangażować w paneuropejski ruch, jeśli sama nie ma nawet w kraju silnego ruchu lewicowego? DiEM25 nie mówi też w zasadzie o Europie Środkowo-Wschodniej, a Warufakis wprost mówi o krajach strefy Euro. To gdzie tam miejsce dla nas?

Podobnie jak Grecja czy Hiszpania jesteśmy na unijnych peryferiach, choć – szczęśliwie – nie znajdujemy się w źle skonstruowanej strefie euro, więc nie płacimy wysokiej ceny, jaką zapłaciły w ostatnich latach kraje południa Europy. To nie znaczy, że w perspektywie kilku lat, przy wyczerpaniu się dotychczasowego modelu rozwoju, nasza sytuacja będzie istotnie lepsza. Powinniśmy uczestniczyć – razem z ruchami społecznymi i partiami lewicy z tych krajów – w budowie bardziej sprawiedliwej społecznie i bardziej demokratycznej Unii.

Nasz głos będzie jednak słyszalny tylko, jeśli będziemy mieć silny, demokratyczny mandat we własnym kraju.

***

Mateusz Mirysabsolwent łódzkiego kulturoznawstwa, z zawodu grafik. Współzałożyciel i członek Zarządu Krajowego Razem.

Radosław Kobahispanista i grafik. Członek grupy inicjatywnej partii Razem.

Czytaj także:
DiEM25: Manifest demokratyzacji Europy
Michał Sutowski: Varoufakis ma plan
Edwin Bendyk o DiEM25: Wspólna Europa – czy to nas w ogóle obchodzi?
Srecko Horwat: Wszyscy jesteśmy Mesjaszami

Zobacz także:
TalkReal webshow: Varoufakis, Matias, Sierakowski, Orazzini, Marsili [rozmowa w języku angielskim]

**Dziennik Opinii nr 65/2016 (1215)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij