Kraj

Bożek: Podsumowanie roku 2011. Nauka

W 2011 roku trudno było nadążyć za nauką i technologią. Oczywiście nie znaczy to, że nie warto było próbować. O czym się mówiło? Podsumowanie Jakuba Bożka.

Przełomowy rok dla fizyki

Nie jestem fizykiem, choć na zawsze pozostanie to już dla mnie źródłem rozczarowania. Być może dlatego z uczuciem schadenfreude oglądałem jeden z odcinków Teorii wielkiego podrywu, w którym bohater, fizyk, pytany o nowiny ze swojej dziedziny nauki, odpowiada całkiem szczerze: „Nie wymyśliliśmy nic nowego od lat 30.”. W 2011 roku ten żart był już nieaktualny, bo wiadomości ze świata fizyki były wyjątkowo ekscytujące. We wrześniu naukowcy z Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN ogłosili wyniki badań, z których wynikało, że udało im się znaleźć cząsteczki poruszające się szybciej od światła. Wystrzelona przez nich wiązka neutrin dotarła do włoskiego laboratorium Gran Sasso o 60 nanosekund szybciej, niż zrobiłyby to promienie świetlne. Dario Austerito, jeden z członków międzynarodowego zespołu OPERA, który przeprowadził eksperyment, myślał nawet, że to pomyłka. Ale kolejne próby tylko potwierdzały pierwsze wyniki. Neutrina faktycznie były szybsze niż światło.

Oczywiście naukowcy z projektu OPERA spotkali się z falą zdrowego sceptycyzmu. Na razie jednak nikomu nie udało się obalić tych wyników. Być może stanie się to w 2012 roku, gdy eksperyment zostanie powtórzony przez Amerykanów i Japończyków. Gdyby i wtedy okazało się, że neutrina są szybsze od cząsteczek światła, fizycy mieliby sporo do nadrobienia. Wyniki badań naukowców z OPERY podważają bowiem szczególną teorię względności Alberta Einsteina (nic nie może poruszać się szybciej od światła).

Tymczasem w tym samym CERN-ie gigantyczny, prawie pięćsetosobowy zespół naukowców pracował nad wykryciem bozonu Higgsa, cząstki, która nadaje masę wszystkim innym. Udało im się zgromadzić pomiary z 500 bilionów zderzeń proton-proton. Co prawda w tym roku jeszcze nie udało się potwierdzić, czy bozon Higgsa naprawdę istnieje, ale wielu naukowców przewiduje, że na pewno stanie się to już w przyszłym. Fajnie dziś być fizykiem.

Fukishima

Katastrofa elektrowni jądrowej w Fukishimie była najgorszą od czasów Czarnobyla, nic dziwnego więc, że zawładnęła zbiorową wyobraźnią w podobnym stopniu. Nawet w Polsce ludzie szukali płynu Lugola albo tabletek jodowych, żeby ich dzieci nie zachorowały na raka tarczycy. Oczywiście była to kompletna głupota. Natomiast głupotą nie była z pewnością decyzja Angeli Merkel o wycofaniu się Niemiec z programu energetyki jądrowej. Zresztą nie była jedna, podobnie zareagował rząd japoński, czemu właściwie trudno się dziwić, a także włoski i szwajcarski. Warto przemyśleć powody tego wyboru, bo bezpieczeństwo jest tylko jednym z nich.

Energetyka jądrowa jest stosunkowo droga i choć lobbyści i inżynierowie będą zapewniali nas, że jest inaczej, od co najmniej trzydziestu lat raczej się nie rozwija. Ponadto elektrownie nie tworzą nowych miejsc pracy, bo do ich obsługi potrzebny jest niewielki zespół wysoko wykwalifikowanej kadry. Do tego dorzućmy jeszcze problem z zabezpieczeniem finansowania budowy. W Unii Europejskiej regulacje zabraniają rządom bezpośredniego wspierania firm energetycznych, a banki niezbyt się kwapią do udzielania pożyczek na inwestycje z bliżej nieokreślonym okresem realizacji. Mam nadzieję, że rząd Donalda Tuska bierze pod uwagę te trudności.

Czym zastępuje się atom? Ostatnio hitem jest gaz łupkowy, ale procedura szczelinowania hydraulicznego budzi coraz więcej zastrzeżeń ekologów, i nie tylko. W Stanach Zjednoczonych „frackować” jest coraz trudniej, szerzą się protesty. Francuzi poszli o krok dalej i wydali moratorium na wydobywanie gazu łupkowego. Podobno odnawialne źródła energii też nie radzą sobie najlepiej, w szczególności ogniwa fotowoltaiczne. Co prawda podaż jest dość duża, ale popyt jakoś nie chce się z nią spotkać. Warto trzymać rękę na pulsie w tej sprawie.

Kryzys koncernów farmaceutycznych

Niektórzy mówią, że w życiu pewne są śmierć, podatki – i innowacyjność koncernów farmaceutycznych. Ale być może właśnie kończy się czas nowych wspaniałych leków. Jak podaje „Nature”, w tym roku wygasa patent na Lipitor, lek obniżający cholesterol, który przyniósł Pfizerowi więcej niż 100 mld dol. w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Coraz więcej zyskownych leków traci ochronę patentową, ale na horyzoncie nie widać prawie żadnych następców. Być może model hitów kasowych, na którym swoją działalność do tej pory opierała big pharma, odchodzi właśnie do lamusa.

Zresztą w branży nie są to żadne nowiny. Już w 2006 roku amerykańskie Government Accountability Office opublikowało raport dla Kongresu, z którego jasno wynikało, że tempo innowacji w sektorze farmaceutycznym spadło niemal do zera. Firmy farmaceutyczne, zamiast produkować hity dla wszystkich, wolałyby raczej zająć się wytwarzaniem i sprzedażą produktów niszowych, zaspokajających spersonalizowane potrzeby chorych. To typowo marketingowe rozwiązanie strukturalnego problemu. W interesie koncernów farmaceutycznych jest przecież stałe utrzymywanie nas w przekonaniu, że nowe lekarstwa są lepsze i dlatego zasłużenie droższe. I jako konsumenci i pacjenci chcemy w to wierzyć. Brakuje tu jakiejś innej historii, takiej, w której zdrowie jest nie tylko problemem indywidualnym, ale i społecznym. Ale to już temat na zupełnie inny tekst.

Drugą stroną medalu jest coraz śmielszy rozwój medycyny „punkowo-garażowej”. Coraz więcej jest biohakerów, którzy w swoich domowych laboratoriach pracują nad nowymi lekami albo po prostu bawią się tanim sprzętem laboratoryjnym. Wszystkim zainteresowanym tematem polecam książkę Biopunk: DIY Scientists Hack the Software of Life Marcusa Wohlsena.

Lekarstwo na AIDS

Na koniec coś podnoszącego na duchu: mamy lekarstwo na AIDS! No, może nie do końca, ale wygląda na to, że przy odpowiednim nakładzie środków będziemy umieli powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa HIV. Wszystko dzięki lekom antyretrowirusowym. Badania prowadzone przez HIV Prevention Trials Network pokazały, że terapia antyretrowirusowa zmniejsza prawdopodobieństwo transmisji o 96 proc. Wyniki są tak dobre, że aż trudno w nie uwierzyć. Może dlatego „Science” uznało wyniki badań HPTN 052 za wydarzenie roku? Niestety nie oznacza to końca AIDS. Leki antyretrowirusowe są drogie i póki co skuteczniejszą metodą kontroli AIDS będzie nadal edukacja seksualna i ułatwianie dostępu do antykoncepcji. Tymczasem Barack Obama ogłosił, że wdroży program, którego efektem będzie „pokolenie bez AIDS”. Trzymamy kciuki!

Naukowcy u władzy

Świat nauki i technologii był w tym roku bardzo ciekawy także pod względem politycznym. Inżynier Essam Sharaf został pierwszym premierem Egiptu po obaleniu Mubaraka. Co prawda po pięciu miesiącach podał się do dymisji, jednak fakt, że tak wysokie stanowisko sprawował inżynier, wydał mi się interesujący. Tak więc na koniec apel. Inżynierowie, naukowcy – zapraszamy do Krytyki Politycznej! Chodźcie z nami!

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Bożek
Jakub Bożek
Publicysta, redaktor w wydawnictwie Czarne
Publicysta, redaktor inicjujący w wydawnictwie Czarne, wcześniej (do sierpnia 2017) redaktor prowadzący w Wydawnictwie Krytyki Politycznej. Absolwent Centrum Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Łódzkiej i socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Redagował serwis klimatyczny KP. Otrzymał drugą nagrodę w konkursie w Koalicji Klimatycznej „Media z klimatem!”. Współtworzył Klub Krytyki Politycznej w Łodzi.
Zamknij