Kraj

Biardzki, Żakowski: Ubezpieczenie od niewydolności systemu

Ministerstwo Zdrowia pracuje nad projektem dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.

Jacek Żakowski, dziennikarz „Polityki”:

Czym innym są prywatne ubezpieczenia zdrowotne, a czym innym uzupełniające. Jeśli chodzi o prywatne, rząd nie ma żadnego pola manewru – każdy z każdym może zawrzeć tego rodzaju umowę cywilno-prawną. Oczywiście można sobie wyobrazić zakaz tego typu umów, ale w polskich warunkach jest to dzisiaj z wielu względów nierealne, nawet gdyby było pożyteczne. Natomiast ubezpieczenia uzupełniające są tylko rodzajem dopłaty za przywilej w obrębie publicznej służby zdrowia. I jest to przede wszystkim – jako przedsięwzięcie planowane przez władzę odpowiedzialną za zdrowie publiczne – niezgodne z celem działania rządu. Powinien być nim możliwie najwyższy poziom zdrowia publicznego, określany przez długość życia, stan zdrowotny obywateli, ich dobrostan etc. Kupowanie usług, które przecież nie ma charakteru ubezpieczeniowego, jest przeciwskuteczne. Przede wszystkim będzie wywoływało ogromne napięcia u tych pacjentów, których nie będzie na to stać. Co za tym idzie – pokazały to badania Richarda Wilkinsona i innych – ich stan zdrowia się radykalnie pogorszy. Ale statystycznie pogorszy to też dobrostan grupy uprzywilejowanej, która będzie funkcjonowała w warunkach dużo większego stresu. Liczne badania pokazują, że różnicowanie obywateli prowadzi do takich konsekwencji – nie tylko w sferze zdrowia.

Weźmy także pod uwagę, że ma to być część systemu opartego na zasadzie solidarności.

Jeżeli w obrębie tego systemu istnieje grupa, która ma dodatkowe środki i może je zainwestować w ochronę zdrowia, to powinna być to inwestycja właśnie w ten system. Czyli trzeba te środki pobrać w formie składki, nie różnicując dostępu.

Jeśli zróżnicujemy dostęp, będziemy mieli zdecydowanie większy popyt na usługi zdrowotne, ponieważ stan zdrowia społeczeństwa się pogorszy.

Mówiąc zaś o czysto księgowej stronie zagadnienia: chodzi o stosunkowo niewielką grupę osób, których pieniądze w istotny sposób nie zmienią zasobów, jakimi dysponuje służba zdrowia. Kwotę tę trzeba pozyskać, po prostu zwiększając składkę. Jest to w Polsce kwestia oczywista i bezdyskusyjna. Pytanie tylko, czy stanie się to wcześniej – i będziemy wówczas mieli mniej strat, a więcej korzyści – czy odwrotnie.

Jest tutaj jeszcze jedna istotna kwestia, a mianowicie relacja lekarz–pacjent. Otóż takie rozwiązanie jest kolejnym krokiem w kierunku komercjalizacji usług medycznych, która jest bardzo szkodliwa. W momencie kiedy relacja lekarz–pacjent się urynkawia, kiedy pacjent staje się w oczach lekarza przede wszystkim źródłem dochodu, a nie przedmiotem troski i opieki, następuje gwałtowna eskalacja roszczeń wobec służby zdrowia i kosztów opieki medycznej. To powoduje także, że pacjenci czują się gorzej i trudniej poddają leczeniu. Ten proces, który ma podłoże kulturowe, obserwujemy zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie wydatki są najwyższe, a efekty najniższe. Eksperci próbują odpowiedzieć na pytanie, jaka jest tego przyczyna – tymczasem ona leży głęboko w kulturze. Jeżeli dalej pójdziemy tą drogą, będziemy mieli ewolucję kulturową w stylu amerykańskim – czyli eksplozję kosztów. Co już się zresztą dzieje.

Za wprowadzeniem ubezpieczeń dodatkowych tak naprawdę przemawia więc tylko jeden argument – pojawiające się na horyzoncie zyski firm ubezpieczeniowych, które poniosły duże straty w związku z ograniczeniem OFE. Jest to próba rekompensaty, ale bardzo niemądra i nieuczciwa.

***

Maciej Biardzki, lekarz, menedżer ochrony zdrowia, publicysta:

Pierwsze pytanie brzmi: jaki jest sens wprowadzenia do systemu, który z zasady gwarantuje sto procent świadczeń, dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych. Ubezpieczenia te działają tam, gdzie władze publiczne ograniczyły zakres stosowania ubezpieczenia powszechnego, czy to poprzez ograniczenie koszyka, czy poprzez ustanowienie standardów udzielanych świadczeń.

Ministerstwo Zdrowia nawet nie próbuje dostosować, czego w swoim czasie żądał Trybunał Konstytucyjny, zawartości koszyka do posiadanych środków, tylko pod hasłem dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych próbuje wprowadzić do systemu jakiekolwiek dodatkowe pieniądze. Cytując dr. Bukiela, ma to być ubezpieczenie od niewydolności systemu.

Zabawne jest to, że jednym z gorących orędowników dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych jest PSL, które broni jak okopów Świętej Trójcy uprzywilejowania rolników przy płaceniu ubezpieczenia powszechnego. A właśnie liczne wyjątki i preferencje w objęciu ubezpieczeniem powszechnym są przyczyną niedostatecznej ilości środków w systemie. W chwili obecnej składkę na zasadach ogólnych płacą tylko pracownicy na etacie oraz emeryci i renciści. Gdyby powszechnością i jednolitością zasad opłacania składki objąć wszystkich, w tym państwo płacące np. za bezrobotnych czy pracodawców, wpływy do kasy NFZ byłyby istotnie większe.

Kolejnym kardynalnym pytaniem jest, czy pomysłodawcy wiedzą chociaż w przybliżeniu, jaki będzie zakres ubezpieczenia dodatkowego, jego koszt i ile osób wykupi te polisy. Przykre doświadczenia z dodatkowymi ubezpieczeniami emerytalnymi wskazują, że pomimo widocznego ryzyka, że „państwowe emerytury” mogą być głodowe, mało kto dobrowolnie się ubezpiecza w tzw. III filarze. Większość konsumentów świadczeń zdrowotnych to ludzie starzy, których nie będzie stać na wykupienie polisy, zwłaszcza że w ich przypadku ubezpieczyciel skalkuluje stawkę odpowiednio wysoko, inaczej do interesu by dołożył.

Niewykluczone więc, że polisy wykupią młodzi i zdrowi na wszelki wypadek. Będzie to miało niewielki wpływ na kolejki w podstawowym systemie.

Istotny jest także zakres ubezpieczeń. Jeżeli jest to zakres ograniczający się do porad specjalistycznych, badań diagnostycznych czy stomatologii, to mamy już nieźle rozwinięty system abonamentowy. Ubezpieczenia zdrowotne wprowadzą tylko pośrednika, który może ten system poprawi, a może pogorszy, podnosząc koszt ubezpieczenia w stosunku do abonamentu. Jeżeli zakres miałby obejmować także leczenie szpitalne, to koszt ubezpieczenia, zwłaszcza jeżeli jego powszechność będzie niska, może wynosić kilkaset złotych miesięcznie lub nawet więcej. W takiej sytuacji większość potencjalnych kupców polis będzie wolała pozostać w starym systemie, tzn. przed ewentualnym zabiegiem operacyjnym odwiedzić odpowiedniego doktora w jego prywatnym gabinecie bądź dotrzeć do niego w inny sposób. Będzie to ewidentnie mniejszy koszt.

Podsumowując, nie widzę wielkich perspektyw przed dodatkowymi ubezpieczeniami w takiej sytuacji, w jakiej system jest obecnie. Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne nie upośledzą dostępności świadczeń dla ubezpieczonych jedynie w NFZ – pod jednym warunkiem: że wyceny świadczeń dokonane przez NFZ i przez ubezpieczycieli prywatnych nie będą się różnić zbyt istotnie. Jeżeli różnica będzie znaczna, szpitale znajdą sposoby, aby maksymalnie wykorzystywać swoje zasoby do wykonywania świadczeń lepiej płatnych (oczywiście jeżeli zaistnieje odpowiednia liczba posiadaczy polis, o czym wspomniałem wcześniej). Już teraz istnieje problem segregacji, ponieważ podmioty lecznicze przyjmują preferencyjnie tych pacjentów, u których jest największa rentowność wykonywania procedur medycznych, mimo że wszyscy oni są finansowani przez NFZ.

Czy dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne mają sens – oczywiście, ale nie w takim bałaganie, jaki mamy. Najpierw upowszechnijmy składkę, a wtedy zobaczymy, ile środków nam brakuje. Dostosujmy koszyk świadczeń do ilości środków, np. wyrzucając z koszyka stomatologię dorosłych i leczenie sanatoryjne bądź inne świadczenia. Pojawi się wtedy pole do tzw. ubezpieczeń komplementarnych. Opiszmy standardy udzielania świadczeń – pojawi się miejsce na prawdziwe ubezpieczenia suplementarne. Pozwólmy rezygnować z systemu powszechnego – będzie można się ubezpieczać substytucyjnie. Uporządkujmy organizację systemu, bo kolejki nie są spowodowane wyłącznie przez brak środków, ale też przez błędy systemowe.

Wkrótce kolejne głosy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij