Kraj

Śmiszek: Równość – kolejne rozdanie

Czym Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowania powinna zająć się od razu, skoro do końca kadencji został tylko rok?

Nominacja profesor Małgorzaty Fuszary na stanowisko Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania wzbudziła nadzieje środowisk postępowych, jak i poruszenie po prawej stronie. Słusznie, równość to temat dla społeczeństwa ważny i stymulujący publiczną debatę. A nie ma nic bardziej wartościowego w demokratycznym dyskursie, niż zderzanie poglądów i rozmowa nawet na kontrowersyjne dla niektórych tematy. Przyczynków do tej rozmowy jest dziś wiele, bo i wiele kwestii rząd Donalda Tuska przez ostatnie siedem lat zaniedbał lub umiejętnie zamiatał pod dywan. Misja nowej Pełnomocniczki wydaje się zatem potężnym wyzwaniem. Szczególnie, że nie jest ona polityczką, nie jest uwikłana w partyjne zależności i gry. Akademickie, światowej klasy umiejętności i uznanie nie zawsze także przemawiają do polityków.

Czym zatem nowa ministra od równości powinna się zająć, aby skutecznie realizować równościową agendę? Zadań jest wiele. Przede wszystkim, pełna realizacja pierwszej w historii polskiej rzeczywistości politycznej równościowej mapy drogowej, jaką jest Krajowy Program Działań na Rzecz Równego Traktowania na lata 2013-2015. Program zawiera konkretne zadania, określa narzędzia i cele, jakie rząd ma osiągnąć w obszarze równego traktowania. Dokument dotyczy różnych grup narażonych na dyskryminację w Polsce – kobiet, mniejszości rasowych i etnicznych, niepełnosprawnych, osób LGBT, mniejszości religijnych i osób starszych.

Ambicją nowej pełnomocniczki winno zatem być wdrożenie tego wyjątkowego na skalę europejską programu.

Po drugie, aktywność legislacyjna. Pełnomocniczka, choć w randze sekretarza stanu, nie jest pełnoprawną członkinią Rady Ministrów. Nie może zatem w sposób formalny inicjować procesu legislacyjnego. Może jednak być wewnątrzrządowym watchdogiem, który pilnuje, aby w codziennej pracy egzekutywy nie pomijano równościowego wymiaru podejmowanych decyzji. Widoczność legislacyjna winna realizować się także w parlamencie. I tu zadanie Pełnomocniczki jest, w paradoksalny sposób, ułatwione. Mnogość inicjatyw ustawodawczych w obszarze równego traktowania pozwala na skupieniu energii nie na wymyślaniu nowych, ale na doprowadzeniu ich do szczęśliwego końca. Nowelizacja nieefektywnej i krytykowanej przez wszystkich zainteresowanych „ustawy antydyskryminacyjnej” (niesławne lex Radziszewska), związki partnerskie, ustawa o korekcie płci, suwaki na listach wyborczych, wzmocnienie ochrony przed przestępstwami z nienawiści, ratyfikacja konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej to projekty, które już zostały złożone, mają wyznaczoną formalną drogę i, aby doprowadzić je do jej szczęsliwego końca, wymagają szczególnej uwagi. Może nowa ministra zrealizuje choć w części obietnicę premiera Tuska sprzed lat, gdy mówił o przeprowadzce z Alei Ujazdowskich na Wiejską, by przyspieszyć prace parlamentu?

Po trzecie, edukacja równościowa. Zarówno skierowana do społeczeństwa, jak i  – przede wszystkim – polityków. Choć o równości mówi się wiele, często racjonalne argumenty giną w zalewie uprzedzeń, mitów i półprawd.

Osobiste kwalifikacje nowej ministry, jej przygotowanie merytoryczne i umiejętność spokojnego argumentowania, zapowiadają debatę co najmniej interesującą. Na tyle, że zainteresowani nią winni być także ci, którzy w równości widzą zagrożenie i nadchodzącą cywilizację śmierci.  

Po czwarte, dialog z organizacjami pozarządowymi. Niepisaną tradycją tego urzędu jest  oparcie się na wiedzy, doświadczeniu i społecznej energii zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego. Warto tradycję tę utrzymać. Sprawdza się ona przecież nie tylko w obszarze przeciwdziałania dyskryminacji. Pomocna jest także wtedy, kiedy działania Pełnomocnika wzbudzają opór przeciwników politycznych, a nierzadko trafiają na przeszkody stawiane przez członków własnego rządu. O sile i wsparciu społeczeństwa obywatelskiego przekonała się Magdalena Środa, którą Marek Belka próbował przenieść z Kancelarii Premiera do Ministerstwa Pracy. Skoordynowane wsparcie organizacji równościowych zapobiegło temu, degradującemu w gruncie rzeczy, ruchowi ze strony premiera i utrzymało pozycję Pełnomocniczki bliżej Rady Ministrów.

Rok na stanowisku ministry od równości to niewiele czasu, to oczywiste. Tym bardziej trzeba się skupić na konkretach. Takim konkretem jest prawo. W Polsce, gdzie coraz popularniejsze stają się głosy o wyższości boskich nakazów nad prawem stanowionym, to właśnie w oparciu o prawo należy dziś walczyć o równość i sprawiedliwość.

Krzysztof Śmiszek – przewodniczący Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, w latach 2003-2005 prawnik w biurze Pełnomocniczek Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn – Izabeli Jarugi Nowackiej oraz Magdaleny Środy

Czytaj także:

prof. Małgorzata Fuszara: Wyborcy sprzyjają kobietom trzy razy bardziej niż partie [rozmowa Agaty Szczerbiak]

Agata Diduszko-Zyglewska, Nominacja Fuszary to obietnica, oby rząd jej dotrzymał

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij