Gospodarka

Czy człowiek z Davos się zmienił?

Donald Trump. Fot. www.weforum.org

Czterdzieści lat eksperymentowania z neoliberalizmem skończyło się porażką. Wzrost gospodarczy był w tym okresie niższy, a większość zysków trafiała do najbogatszych. Czy politycy i biznesmeni w Davos to zauważyli?

DAVOS. W tym roku stuknęła 50. rocznica największego wydarzenia organizowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne, czyli spotkania światowych elit polityki i biznesu w szwajcarskim Davos. Od mojego pierwszego Davos w 1995 roku wiele się zmieniło. W tamtych czasach panowała euforia wokół tematu globalizacji, nadzieja w związku z transformacją gospodarczą państw postkomunistycznych, a także pewność, że rozwój technologii otworzy nowe, korzystne dla wszystkich możliwości. Drogę naprzód miał wskazywać biznes – we współpracy z rządami państw.

Dziś, kiedy świat mierzy się z kryzysem klimatycznym, ekologicznym i kryzysem nierówności, nastroje są zupełnie inne. Facebook, oferując platformę dla wszelkiego rodzaju dezinformacji i manipulacji politycznej bez względu na skutki takiej działalności dla demokracji, dowiódł, jak poważne zagrożenia wynikają z kontrolowanej przez podmioty prywatne monopolistycznej gospodarki inwigilacji. Liderzy biznesu – nie tylko w sektorze finansowym – dowiedli po prostu swojej niebywałej nikczemności.

Multilateralizm, czyli praktyka koordynowania polityki przez więcej niż dwa państwa, jest dziś na cenzurowanym. Jej największy niegdyś obrońca, Stany Zjednoczone, pod rządami Trumpa realizuje program „Ameryka przede wszystkim”, uparcie osłabiając globalną współpracę – mimo coraz bardziej ewidentnej potrzeby takiej współpracy w wielu obszarach takich jak pokój, zdrowie obywateli czy środowisko.

Trochę pokory, ekonomiści!

Tegoroczne Davos uwypukliło poczucie rozczarowania coraz silniej dominującym modelem amerykańskim, w którym przedsiębiorstwa, koncentrujące się wyłącznie na korzyściach dla akcjonariuszy, dążą przede wszystkim do maksymalizowania zysków. Już ponad 50 lat temu założyciel Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab przekonywał, że potrzebujemy „kapitalizmu interesariuszy”, w którym firmy odpowiadają za to, co jest ważne dla ich klientów, pracowników, otoczenia społecznego i środowiska naturalnego i do tego – dla akcjonariuszy.

Jakieś 45 lat temu razem z Sandym Grossmanem dowiodłem, korzystając z narzędzi standardowej teorii ekonomii, że maksymalizowanie wartości dla akcjonariuszy nie będzie maksymalizować korzyści dla społeczeństwa. W tym roku w jednym przemówieniu za drugim ekonomiści i liderzy biznesu wyjaśniali w Davos, jak skuteczne promowanie kapitalizmu akcjonariuszy przez Miltona Friedmana doprowadziło wprost do kryzysów, które przeżywamy dziś na całym świecie. W Stanach jest to między innymi uzależnienie od opioidów, cukrzyca u dzieci, spadająca długość życia i gwałtownie rosnący odsetek „śmierci z rozpaczy” (np. samobójstw i przedawkowań narkotyków). Rozpowszechnienie modelu kapitalizmu akcjonariuszy doprowadziło także do podziałów politycznych, które na tych kryzysach wyrastają.

Naturalnie, jeśli mamy zmienić kurs, trzeba najpierw dostrzec, że obecny prowadzi w złą stronę. Jednak musimy także zrozumieć, że maksymalizowanie zysków dla akcjonariuszy nie jest jedyną przyczyną współczesnych bolączek. U podłoża wszystkich dzisiejszych problemów leży neoliberalizm z jego przesadną wiarą w rynki i sceptycyzmem wobec państwa, który stanowi fundament polityki deregulacji i obniżania podatków. Po 40 latach eksperymentu z neoliberalizmem możemy dziś powiedzieć, że zakończył się porażką. Wzrost gospodarczy był w tym okresie niższy, a większość zysków trafiała do najbogatszych. To powinno być dla wszystkich oczywistością, jednak wśród liderów biznesu zdania są podzielone.

Chociaż nie słyszałem jeszcze tak anemicznego aplauzu dla żadnego ze światowych przywódców, jak te brawa, którymi zebrani skwitowali wystąpienie Donalda Trumpa otwierającego szczyt, to niemal nikt nie krytykował go otwarcie. Być może zebrani bali się jego repliki na Twitterze albo byli wdzięczni za obniżkę podatków, z której skorzystali amerykańscy miliarderzy i wielkie korporacje kosztem prawie wszystkich innych podatników (stawki dla ok. 70 procent średnio sytuowanych w USA wręcz wzrosną).

Cała prawda o gospodarce Trumpa

Dysonans poznawczy – albo zwykła hipokryzja – w pełnej krasie. Uczestnicy spotkania mogli z jednej strony mówić o tym jak, istotna jest zmiana klimatu i jak odpowiedzialnie ich korporacje na nią reagują, a z drugiej strony witali z szeroko otwartymi ramionami wprowadzane przez Trumpa deregulacje, które pozwolą Stanom Zjednoczonym – światowemu liderowi w emisjach gazów cieplarnianych per capita – zatruwać środowisko jeszcze bardziej.

W Davos padło też wiele słów o kapitalizmie interesariuszy, ale nikt nie dyskutował o obniżeniu pensji prezesów i menadżerów, by wyrównać rosnące dysproporcje wynagrodzeń. Nikt nie wspominał też o tym, co jest pierwszym elementem społecznej odpowiedzialności biznesu: o płaceniu należnych podatków, ukróceniu praktyki unikania opodatkowania przez korporacje ponadnarodowe i dopilnowaniu, by państwa rozwijające się otrzymywały taką część przychodów podatkowych, jaka im się sprawiedliwie należy. Dlatego właśnie Rob Cox, redaktor naczelny serwisu Breakingviews agencji Reuters, postawił tezę, że kapitalizm interesariuszy może być strategią służącą prezesom korporacji do uwolnienia się z kolejnych więzów: jeśli nie osiągną założonych celów finansowych, mogą nagle zmienić zdanie i twierdzić, że realizowali szersze cele środowiskowe, społeczne lub związane z zarządzaniem firmą.

Nikt w Davos nie wspominał o tym, co jest pierwszym elementem społecznej odpowiedzialności biznesu: o płaceniu należnych podatków.

Wśród najszerzej dyskutowanych w Davos tematów zabrakło też kwestii reform mogących poprawić pozycję negocjacyjną pracowników poprzez wzmocnienie związków zawodowych i spory zbiorowe, chociaż w Europie stanowi to jeden z priorytetów nowej Komisji Europejskiej. Tu należy oddać sprawiedliwość kilku amerykańskim przedsiębiorstwom, takim jak firma PayPal, która – jak tłumaczyli jej szefowie – zobowiązała się do wypłacania pracownikom „godziwych stawek”, czyli wynagrodzeń pozwalających na więcej niż minimum egzystencji i znacznie przekraczających minimalne stawki wynikające z przepisów prawa.

A jednak część liderów biznesu na tegorocznym Davos – zwłaszcza tych z Europy – wydaje się rozumieć palącą potrzebę reakcji na kryzys klimatyczny oraz skalę koniecznych działań. Niektórzy mają nawet na koncie olbrzymie osiągnięcia. Wciąż zdarza się co prawda „greenwashing”, czyli pozorowane działania ekologiczne – jak bank, który chwali się wymianą żarówek na energooszczędne, a jednocześnie pożycza pieniądze elektrowniom węglowym. Ale świat poszedł do przodu i czasy się zmieniły.

Rozwadowska: Wszyscy jesteśmy frajerami, póki prezes korporacji płaci 19% podatku

Kilku liderów biznesu dostrzegło też, że choroby naszej gospodarki i społeczeństwa nie wyleczą się same. Nawet jeśli większość przedsiębiorstw będzie się kierować względami społecznymi, to biznesmeni goniący z klapkami na oczach za zyskiem i tak zmuszą wszystkich do konkurowania na coraz gorsze praktyki. Producent napojów gazowanych, który nie chce wypuszczać na rynek napojów z dużą zawartością cukru, bo przyczyniają się do rozwoju cukrzycy u dzieci, ryzykuje, że przegra z przedsiębiorstwem, które takich skrupułów ma mniej.

Innymi słowy, nieokiełznany kapitalizm odegrał główną rolę w tworzeniu licznych kryzysów, z którymi dziś mierzą się społeczeństwa całego świata. Jeśli kapitalizm ma zadziałać – czyli odnieść się do tych kryzysów i służyć społeczeństwu – to na pewno nie w obecnej formie. Potrzeba nam czegoś, co nazwałem „kapitalizmem progresywnym”, nowego systemu, który zachowywałby lepszą równowagę między rządem, rynkami i społeczeństwem obywatelskim.

Jak zabrać bogatym i dlaczego trzeba

Tegoroczne dyskusje w Davos to może krok w dobrym kierunku, jednak jeśli przedstawiciele biznesu naprawdę wierzą w to, co mówią, muszą nam pokazać dowód: na początek niech korporacje zapłacą należne podatki, zapewnią swoim pracownikom godziwe wynagrodzenie i zaczną respektować (a nawet promować) państwowe regulacje chroniące pracowników, zdrowie i bezpieczeństwo, a także środowisko.

**
Copyright: Project Syndicate, 2020. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Joseph E. Stiglitz
Joseph E. Stiglitz
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii
Ekonomista, laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 2001. Profesor Columbia University. Był szefem Zespołu Doradców Ekonomicznych Prezydenta Stanów Zjednoczonych i głównym ekonomistą Banku Światowego.
Zamknij