Myślą przewodnią książki Roberta H. Franka i Philipa Cooka „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” jest przekonanie, że główną przyczyną obserwowanego w ostatnich dekadach wzrostu nierówności jest zmiana struktury rynków w związku z globalizacją oraz postępem technologicznym.
Nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika ukazał się polski przekład wydanej w 1995 roku książki Roberta H. Franka i Philipa Cooka Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko. Czy warto publikować książki ekonomiczne, które ukazały się ponad 20 lat temu? Zdecydowanie tak, jeśli opisywane zjawiska przez dwie dekady jedynie się nasiliły.
Autorzy książki dziś są uznanymi profesorami ekonomii wykładającymi, odpowiednio, na Uniwersytecie Cornella i Uniwersytecie Duke, ale już w czasach Clintona Społeczeństwo… zapewniło im miejsca na liście najlepszych książek roku według redakcji „New York Times” oraz „Business Week”.
Myśl przewodnia książki głosi, że główną przyczyną obserwowanego w ostatnich dekadach wzrostu nierówności jest zmiana struktury rynków w związku z globalizacją oraz postępem technologicznym. Autorzy analizują wybrane rynki (między innymi sport, modę, film, edukację, usługi prawne, ochronę zdrowia…) i dowodzą, że wszystkie one przechodzą podobne zmiany. Na każdym z nich wynagrodzenia najlepszych wzrastają w zawrotnym tempie, co jednak niekoniecznie idzie w parze z przeciętnym wynagrodzeniem w danym zawodzie. Dzięki nowym technologiom i postępującemu ujednoliceniu potrzeb, coraz więcej osób może korzystać z usług właśnie tych najlepszych w swoim fachu. Przykładowo, gwiazda filmu, która dawniej grała w filmach oglądanych przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, dziś jest obecna na ekranach prawie wszystkich krajów świata.
Wzrost wynagrodzeń rekordzistów sprawia, że wzrasta liczba osób decydujących się rozpocząć karierę w danych obszarach. Podczas gdy ekonomiści liberalni zwykle twierdzą, że bodźce rynkowe prowadzą ludzi do optymalnych decyzji, autorzy książki wskazują, że wskazane rynki przyciągają zbyt wielu uczestników. Oczywiście przekłada się to na dalszy wzrost poziomu osiągnięć gwiazd, ale jednocześnie większość aspirujących zamiast „zwycięzcami” staję się przegranymi. Zdaniem Franka i Cooka podstawowe znaczenie na tych rynkach mają zresztą nie różnice absolutne, a relatywne. Tzn. gdyby wszyscy tenisiści grali odrobinę gorzej, wciąż ten sam z nich byłby najlepszy.
Powstanie „rynków dla zwycięzców” i ich nadmierne zatłoczenie prowadzi do nieoptymalnej alokacji w gospodarce. Kształci się np. zbyt wielu prawników, a za mało inżynierów. Jednocześnie cały ten „wyścig zbrojeń” prowadzi do nadmiernych wydatków na konsumpcję dóbr świadczących o statusie. Zdaniem autorów nasze społeczeństwo funkcjonowałoby lepiej, gdyby zarobki gwiazd udało się ograniczyć, chociażby zwiększając progresywność systemu podatkowego.
czytaj także
Autorzy książki wykazują dużą erudycję i świetnie znają swój temat, przytaczają też wiele wyników badań dobrze pokazujących zjawiska typowe dla społeczeństw lat 80. i 90., szkoda tylko, że czytelnik mający jedynie obiegową wiedzę na temat wzrostu nierówności w dwóch dekadach już po napisaniu książki, może czuć się zawiedziony brakiem rozdziału uaktualniającego ich obraz. Częściowo lukę tę uzupełnia bardzo dobry wstęp autorstwa profesora Andrzeja Szahaja, ale pewien niedosyt pozostaje.
Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko można polecić szczególnie tym, którzy najważniejsze z wydanych w Polsce książek dotyczących nierówności mają już za sobą, ale ci, którzy nie czytali jeszcze Ceny nierówności Stiglitza, Kapitału w XXI wieku Piketty’ego czy świeżo wydanych Nierówności. Co da się zrobić? Atkinsona też nie powinni być zawiedzeni.