Wiem, kto wygra, ale wiem też, kogo wolę.
Wolicie Płatek czy Giertycha? Jeśli dobrze zrozumiałam felieton Jana Śpiewaka, to proponuje on, aby Barbara Nowacka zrezygnowała z kandydowania i reprezentowania Zjednoczonej Lewicy po to, żeby dobić SLD i TR. Niech wreszcie sczezną i niech nam żyje pisowskie państwo. Za cztery lata to my im pokażemy!
Ech, ta młodość – optymistyczna i źle wychowana. Bo cóż to za rada dla Barbary Nowackiej? Co się za nią kryje? Przekonanie, że jest niezbyt rozgarniętą karierowiczką, która godzi się zostać paprotką na stole Palikota i Millera tylko po to, aby dostać się do parlamentu? Trudno mi się z tym zgodzić, jak również z porównaniem jej do Magdaleny Ogórek wyciągniętej z kapelusza. Nowacka jest obecna w polityce, choć może nie w mediach, od wielu lat. To, że media kreują tu obraz polityki, nie oznacza, że mamy ślepo w ten obraz wierzyć. Ma on – niestety – duży wpływ na ludzkie przekonania i wybory, ale nie musi jednak mieć aż takiego wpływu na nasze.
Załóżmy, nie chandrycząc się o szczegóły, że mniej więcej chodzi nam o to samo. Pytanie dotyczy więc tylko strategii: co będzie nam bardziej sprzyjać? Długi marsz, który i tak nas czeka w kraju podobnym do Węgier Orbana, kiedy w Sejmie nie ma nawet „pseudolewicy” – czy jednak parę sensownych, wspierających nas osób, nawet jeśli wejdą one z list ZL? (Naprawdę nie musimy nazywać ich Zlewem). Może wolałabym, żeby osoby te startowały z list Razem, ale Razem miało jednak inną koncepcję. Jeśli się ona sprawdzi, będzie to jedynie powód do radości.
No i co oni tam zrobią sami w tym Sejmie? Może to, co zrobił Robert Biedroń, czyli zyskają sympatię i rozpoznawalność?
Biedroń nigdy nie zostałby prezydentem żadnego miasta, startując jako szef Kampanii Przeciwko Homofobii. Anna Grodzka została uznana przez tygodnik „Polityka” za jedną z najbardziej pracowitych posłanek, może więc zrobiła jednak coś sensownego? Nie mówiąc o tym, że stała się symbolem godności i odwagi, gdy chodzi o politykę tożsamości. Polsce naprawdę takie symbole są potrzebne. Czy miałaby taką samą siłę oddziaływania, nie będąc posłanką? To, że media nie rozpisywały się o Wandzie Nowickiej, nie zmienia faktu, że wykonała ona ogromną pracę na rzecz aktywizacji politycznej kobiet.
Obecnie nawet niezbyt rewolucyjne marzenie, żeby żyć w świeckim państwie, rządzonym przez rozsądną socjaldemokrację, jest mrzonką. Wydaje się, że jedyne, co może być do osiągnięcia, to parę sensownych osób w parlamencie i powstrzymanie skrajnej prawicy. Takie osoby są na listach ZL i pewnie na listach Razem. Nie utożsamiałaby także wszystkich kandydatów SLD z Leszkiem Millerem, Czarzastym i podobnymi.
Podejmę się jednak niewdzięcznej roli ich obrońców.
Wolę Palikota i nawet Millera od Kaczyńskiego, Macierewicza, Pawłowicz, Szydło, Gowina, Michała Kamińskiego, całego konserwatywnego skrzydła PO i rozmaitych cwanych miśków z ich zegarkami i interesikami. To senatorowie PO okazali się muppetami, kiedy jednomyślnie (poza Rulewskim) zagłosowali za idiotycznym referendum Komorowskiego.
Możemy zarzucić Palikotowi wiele błędów, dobić Millera, który przegapił najlepszy moment, w którym mógł odejść z godnością. Pamiętajmy jednak, że na ławach sejmowych zobaczymy dużo gorsze postacie.
Potraktujmy to jako obrazowy przykład. W okręgu podwarszawskim do senatu startują prof. Monika Płatek, prawniczka wielokrotnie wypowiadająca się kompetentnie w obronie praw człowieka, oraz Roman Giertych, cwany adwokat, kiedyś Młodzież Wszechpolska, dziś prawie PO, a to mówi nam też coś o PO.
Tak, wolę nawet Leszka Millera od Romana Giertycha, ulubieńca Moniki Olejnik.
Wiem, kto wygra, ale wiem też, kogo wolę. I jeżeli ktoś napisze, że Nowacka jest kukiełką ze Zlewu, czyli muppet show Millera, to uznam go za szkodnika. Nie może być tak, że w ramach lewicowo-lewicowej walki wyborczej i udowadniania, kto jest prawdziwą lewicą, wylejemy razem z kąpielą wszystkie przyzwoite osoby, które starają się w polityce zaistnieć. Lepiej byłoby, gdybyśmy umieli je wesprzeć, bo może jednak komuś się uda.
Ktoś powie, że tak naprawdę nie mamy wyboru, już jesteśmy skazani na symbolicznego Giertycha. Tak pewno jest, więc wyrżnijmy się sami.
**Dziennik Opinii nr 274/2015 (1058)