Galopujący Major

Morawiecki sfilmowany w „Drogówce”

Afera Morawieckiego pokazuje, czemu nie uda się wyjaśnić pedofilii w Kościele. Przecież jest oczywiste, że interesów na styku biskupi–politycy było o wiele, wiele więcej. To jest klasyka III RP, której Morawiecki jest jednym z najbardziej dorodnych dzieci. Facet mógłby służyć za pomnik elit III RP.

W przeciwieństwie do afery Srebrnej odpalona właśnie afera uwłaszczeniowa Morawieckich jest dość prosta. Kościół na Dolnym Śląsku otrzymał od Skarbu Państwa działki jako mienie spadkowe po Kościele niemieckim.

Część z nich nie powinna być w ogóle przekazana, bo to działki pod przyszłe inwestycje, a więc o wiele cenniejsze. Jedną z takich działek jest ta przekazana parafii na Oporowie we Wrocławiu. W momencie przekazania jest to zwykła działka rolna.

Taśmy Kaczyńskiego: Czyj bój będzie to ostatni

Ale już w 2001 r. toczą się prace nad nowym planem zagospodarowania przestrzennego. W okolicach przebiegać ma jakaś trasa. W 2002 roku działkę kupuje Morawiecki z żoną. Nabywa ją za pośrednictwem znajomka kardynała Gulbinowicza (tego od poręczenia za księdza pedofila). Morawiecki sam wskazuje dokładny numer działki.

Działkę wraz z żoną kupują za 700 tys., co zdaniem Jacka Harłukowicza z „GW” jest wartością zniżoną w stosunku do 4 milionów rzeczywistej wartości. W roku 2002, cóż za przypadek, okazuje się, że akurat przez działkę Morawieckiego przebiegać ma „ulica główna ruchu przyspieszonego”.

Czy Morawiecki wiedział o planach? Cóż, kilka miesięcy przed nabyciem działki był radnym sejmiku dolnośląskiego z ramienia AWS. W 2013 roku Morawiecki przepisuje swoją części działki na żonę. Działka nie zostaje wpisana do oświadczenia majątkowego. Aha, dziś ta działka jest warta nawet 70 milionów złotych.

Sienkiewicz: Państwo obumrze, zastąpi je partia. A potem jest barbarzyństwo

Tyle Jacek Harłukowicz z „Gazety Wyborczej”. Morawiecki wraz z żoną mają pozwać gazetę za to, że nie wspomniała, iż żona Morawieckiego dowiedziała się także o działkach do sprzedania od jakiegoś znajomka na mieście, chociaż przesłuchiwany Morawiecki lata temu wprost w prokuraturze zeznał, że o działkach dowiedział się od Gulbinowicza. No i że „Wyborcza” nie napisała, że teraz to trzeba działkę odrolnić, co kosztuje 5 milionów PLN. Wiadomo, pomysł, że z ceny działki wartej 70 milionów można przy sprzedaży potrącić te 5 milionów na odrolnienie, normalnie nie mieści się w głowie.

Co oznacza afera Morawieckiego?

Po pierwsze, jeśli Harłukowicz ma rację, to najpierw stratny jest Skarb Państwa (czyli my wszyscy) na oddaniu działki pod przyszłą inwestycję parafii na wrocławskim Oporowie, a następnie stratna jest sama parafia, która sprzedała działkę poniżej wartości kumplowi biskupa. Zysk ma za to klan Morawieckich. Pytanie, czy zysk miał Gulbinowicz albo ktoś inny z parafii? Na miejscu dziennikarzy sprawdziłbym interesy kurii z bankiem, którym kierował Morawiecki. Na razie wiadomo, że ksiądz, który sprzedał działkę Morawieckim, otrzymał awans generalski, a więc generalską pensję i emeryturę. Lansowana na prawicy komiczna teoria o dobrotliwej kurii i cudownym Mateuszowym zmyśle do interesów pomija fakt, że interes parafii niekoniecznie musi być zbieżny z interesem kierujących parafią, podobnie jak w np. w przypadku interesów spółki i jej menadżerów.

Taśma Morawieckiego: nie ma afery, jest ideolo

Po drugie, afera z Morawieckim prawdopodobnie nie zażre. Piszę „prawdopodobnie” tylko dlatego, że żona Morawieckiego postanawiała sprawę pogorszyć, nagle zebrało się jej na filantropię i ogłosiła, że działkę wartą 70 milionów (czy raczej jej część na drogę) odda po cenie kupna. A to już nawet przeciętnemu Kowalskiemu daje do myślenia, bo nikt bez powodu nie rezygnuje z części 70 baniek legalnego zysku. Mimo to afera z Morawieckim może nie zażreć. Ale nie dlatego, że nikt nie wie, jak się kupuje po znajomości trefne działki, bo każdy, kto oglądał Drogówkę Smarzowskiego, doskonale rozumie, jak działa lokalny układ handlujący nieruchomościami pod inwestycję na szkodę Skarbu Państwa, parafii i przede wszystkim mieszkańców, co się lokalnym bonzom zrzucają na wykup drogi lokalnej. Nie zażre, ponieważ elektorat PiS nie popiera PiS-u dlatego, że domaga się oczyszczenia III RP. Elektorat PiS-u popiera PiS, bo chce, żeby to PiS był tą całą III RP. Cała krytyka III RP, od Kaczyńskiego, przez prawicowych publicystów, po najtwardszy elektorat, polega na zawiści, że obóz wroga ich zdominował. Stąd, jeśli Kaczyński i Morawiecki przejawiają wszelkie patologie III RP, to wywołuje to jedynie szmer podziwu. Samo PiS zresztą doskonale to widzi. Zauważmy, że od dawna PiS przestało pokazywać się jako partia.

Co naprawdę zrobił Piotrowicz i dlaczego jest to gorsze, niż myśleliśmy?

Po trzecie, afera Morawieckiego pokazuje, czemu nie uda się wyjaśnić pedofilii w Kościele. Odpowiedzią nie jest lustracja, odpowiedzią jest majątek przekazywany Kościołowi. Przecież jest oczywiste, że interesów na styku biskupi–politycy było o wiele, wiele więcej i każda z ówczesnych polskich partii jest umoczona w biskupie interesy. Dlatego ludzie ci bezkarnie mogą kryć pedofilów, bo sami z kolei są kryci przez polityków, z którymi robią podejrzane geszefty. To jest klasyka III RP, której Morawiecki jest jednym z najbardziej dorodnych dzieci – od partyjnej nominacji do banku, po interesy na mieniu kościelnym, sprzedaż kredytów frankowych, doradztwo u Tuska, taśmy u Sowy, po przeorientowanie na nowego pana i wierną służbę. Facet mógłby służyć za pomnik elit III RP.

Kościół zapłaci milion złotych za zbrodnie swojego pracownika

Po czwarte, całkowita odporność elektoratu na kolejne afery prowadzi ten kraj na skraj oligarchicznej otchłani. Nie, nie chodzi nawet o Morawieckiego. Kilka tygodni temu wyemitowano materiał z podejrzeniami, że jeden z ministrów wiedział o fałszerstwach na listach poparcia. A trochę później o tym, że polskie służby próbują wykupić taśmę, na której polscy politycy i biskupi (co za niespodzianka) mają współżyć z nieletnimi Ukrainkami. I co? I nic. Nawet okradanie kontenerów z ciuchami dla bezdomnych nikogo nie ruszyło. Podział polityczny jest tak silny, że nawet polityk złapany za rękę dla jednej opcji wciąż jest naszym bohaterem, a dla innej najgorszym zbrodniarzem. Stąd brak zegarka Nowaka w oświadczeniu majątkowym to skandal, a brak stodoły Szyszki, pełnomocnictw Kaczyńskiego od Srebrnej czy działki wartej, bagatela, 70 milionów to zwykłe ojtamojtam, zapomnieli.

Kościół, lewica, dialog. Dlaczego III RP dała Kościołowi tak dużo, a dostała od niego tak niewiele

Po piąte, strach pomyśleć, co będzie teraz. Gdy wyszło na jaw, że pisowscy ministrowie non stop wypłacają sobie gigantyczne nagrody, to Kaczyński obciął pensje… posłom. Gdy wydało się, że Kaczyński chciał budował wieżowce na słupy, to Polacy dostali 500+ na pierwsze dziecko. Gdy ujawniono skalę pedofilii w Kościele, to zaostrzono wszystkie kary w Kodeksie karnym, oczywiście poza karą za niepowiadamianie o pedofilii. Co będzie teraz? Nie wiadomo, czy jednoosobowy zarządca tego kraju zrzuci z helikoptera pieniądze, udając lewicowe serduszko, czy obetnie pensje senatorom albo urzędnikom? Jedno jest pewne, PiS-owi od tej afery poparcie aż tak nie spadnie.

Czarny Piątek jako pożegnanie z Kościołem

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij