Ta władza nieprzypadkowo od trzech lat prowadzi w sondażach, może jest bezwzględna i chciwa (jest), ale nie aż tak głupia.
Zdaje się, że nawet gdybyśmy bardzo chcieli, trudno byłoby nam w medialno-politycznym światku znaleźć kogoś, kto uczciwie mógł przyznać, że pomysł karania operatora TVN za reportaż wcieleniowy o neonazistach ma jakikolwiek polityczny sens dla Prawa i Sprawiedliwości. A jeszcze trudniej o to po ujawnieniu jak, w iście trumpowym stylu, starała się wybić to polskiemu rządowi z głowy ambasadorka USA.
czytaj także
Tymczasem wniosek taki wpłynął, przez cały weekend był grzany w mediach, po czym szybciutko został wycofany. Można twierdzić, że to efekt chaosu i kompletnego wręcz zdziecinnienia rządzących polityków, ale można też twierdzić, że ten wniosek został złożony celowo. W końcu nie łudźmy się, jeśli cała politycznie zorientowana Polska rozumie, że ściganie faceta, co robił Heil Hitler w czasie udawania neonazisty, jest niezbyt mądre, to raczej rozumiała to nawet pisowska władza. Ta władza nieprzypadkowo od trzech lat prowadzi w sondażach, może jest bezwzględna i chciwa (jest), ale nie aż tak głupia.
Dlaczego więc wniosek został złożony? A dlaczego wymyślono nowelizację ustawy o IPN, o której było wiadomo, że rozjuszy Izrael, który kwestie historyczne od początku stawiał w centrum swej polityki? A dlaczego złożono wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności art. 267 traktatu o funkcjonowaniu UE z konstytucją, akurat w momencie, gdy PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego chce spór z UE wygasić?
Chcieliście polskich obozów koncentracyjnych, no to je macie
czytaj także
Ano dlatego, że Zbigniew Ziobro prowadzi własną politykę, niekoniecznie zbieżną z polityką rządu, a konkretnie Jarosława Kaczyńskiego. Zauważmy, co oczywiste, że we wszystkich powyższych inicjatywach przewija się albo prokuratura, albo ministerstwo sprawiedliwości. Zauważmy też, że wszystkie powyższe pomysły są pomysłami bardzo starannie dobranymi. Takimi, o których z jednej strony wiadomo, że trafiają w rozbudzone pragnienia żelaznego elektoratu, a z drugiej, że żadnych szans politycznych nie mają, bo dla partii Kaczyńskiego są zbyt kosztowne politycznie. Zauważmy, że każdy z tych pomysłów momentalnie zostaje podchwycony przez przemysł lubrykantów od braci Karnowskich, którzy popierają go w ciemno (jak z tym TVNem), nakręcając histerię najbardziej prawilnego elektoratu. Zauważmy wreszcie, że to nie podrzucający kukułcze jaja Ziobro jest publicznie besztany, ale to „umiarkowany” Morawiecki i jego ministrowie się muszą elektoratowi tłumaczyć.
Tak, Zbigniew Ziobro obchodzi Kaczyńskiego z prawej, podobnie jak kiedyś Geremka z prawej obszedł Tusk, a Tuska, czy raczej Ewę Kopacz, z prawej obszedł Petru z Gowinem. Tak, Ziobro celuje w elektorat najtwardszy i póki co, jeszcze skrycie, flirtuje z obozem faszystowskim rozpinając nad nim cichy parasol ochronny. Wystarczy porównać, w jaki sposób pod publiczkę nękane były osoby zakładające koszulki z napisem „Konstytucja” na pomniki albo ekolodzy od puszczy, a jak łatwo jest się faszystom wykaraskać nawet od zarzutów kopania protestujących kobiet na marszu.
Po co Ziobro to robi, skoro ma swój kawałek tortu, którego nikt mu nie chce zabrać? Po pierwsze, nie wiadomo, czy nikt nie chce. Pomysł z wyjęciem Ziobrystom Patryka Jakiego, przy fatalnej kampanii Mularczyków w Nowym Sączu, mógłby Kaczyńskiemu umożliwić pacyfikację Ziobry na listach wyborczych. Dlatego Ziobro swoimi szalonymi pomysłami ciągle przypomina się wyborcom, dlatego walczy z Morawieckim, który jest dla Ziobry tylko przejściową zabawką prezesa.
Po drugie, ważniejsze, Ziobro czeka na przejęcie całej prawicy. To zawsze było jego marzenie i ono jest możliwe do zrealizowania tylko po odejściu Kaczyńskiego. A kluczem do sukcesji nie jest żadne namaszczenie przez Naczelnika następcy Brudzińskiego, Szydło czy Morawieckiego, ale sympatie prawicowego elektoratu, który po erze Naczelnika zacznie dławić się wolnością wyboru. I wybierze tego, który wyda im się najbardziej silny i najbardziej prawicowo prawilny. A tym kimś, wedle tandemu Karnowscy-Ziobro, ma być właśnie ten ostatni. Dlatego Ziobro, wbrew interesom całej partii, tak bardzo walczy, dlatego rząd sabotuje i dlatego pewnie o losach Marka Ch. z KNF do dnia wyborów coś nieco jeszcze usłyszymy. W końcu to też karta, która w grze z Glapińskim, Morawieckim i Kaczyńskim może być karta przetargową.