Czasy swobodnego korzystania z opartej na paliwach kopalnych energii odchodzą w niebyt, jednak nad Wisłą wciąż pokutuje przekonanie, że wystarczy tylko zadbać o niskie ceny i będzie można żyć jak dawniej. Niestety nie tym razem.
Rząd długo się wzbraniał przed wprowadzeniem mechanizmów skłaniających Polaków i polskie przedsiębiorstwa do oszczędzania. Gdy wszystkie państwa Europy Zachodniej wdrażały przepisy regulujące temperaturę w pomieszczeniach czy oświetlanie budynków i reklam, w Polsce rządzący udawali, że przez kryzys będziemy mogli przejść bez większych zmian stylu życia.
Czasy swobodnego korzystania z opartej na paliwach kopalnych energii odchodzą w niebyt, jednak nad Wisłą wciąż pokutuje przekonanie, że wystarczy tylko zadbać o niskie ceny i będzie można żyć jak dawniej. Niestety nie będzie można.
Na szczęście w ostatnich tygodniach rządzący się zreflektowali i wprowadzili kilka rozwiązań, które skłaniają do oszczędzania energii. Cena prądu dla gospodarstw domowych nie przekroczy 693 zł/MWh, jeśli zużywać będą one mniej niż 2 MWh rocznie. Dla gospodarstw domowych z Kartą Dużej Rodziny limit wyniesie 3 MWh rocznie.
Limit cenowy dla samorządów, podmiotów użyteczności publicznej i firm zatrudniających poniżej 250 pracowników będzie wyższy, jednak nadal znacznie odbiegający od realiów rynkowych – wyniesie 785 zł/MWh. W tym przypadku limit obejmie wyłącznie zużycie nieprzekraczające 90 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. Gdy ktoś przekroczy limit, od nadwyżki zapłaci stawkę rynkową, która może być nawet czterokrotnie wyższa, o ile nie więcej. Obecnie podmioty użyteczności publicznej otrzymują oferty od dostawców na przyszły rok sięgające 3 tys. zł za MWh.
Wiemy, kto będzie miał tej zimy najgorzej. „Będzie nieprawdopodobna drożyzna”
czytaj także
Niestety, rząd wciąż odrzuca pomysły wdrożenia twardych regulacji dotyczących ogrzewania biur i miejsc pracy czy oświetlenia zewnętrznego. Takie coś mogłoby w Polsce nie przejść, a przecież zbliżają się wybory.
Wielu Polaków nadal wydaje się niespecjalnie przekonanych do konieczności oszczędzania, a jeśli zamierzają to robić, to głównie z przyczyn finansowych. Tymczasem zaciskanie energetycznego pasa podczas obecnego kryzysu jest istotne nie tylko z powodów ekologicznych czy ekonomicznych, ale też, a może przede wszystkim, politycznych.
Rosja wypowiedziała Zachodowi, a szczególnie szeroko rozumianej Europie Środkowej, wojnę energetyczną. Jest ona oczywiście odwetem za sankcje i zbrojeniowe wsparcie dla Ukrainy. Moskwa liczy na to, że ciężka zima nas zmiękczy i zachęci do szukania pojednania z kagiebistami z Kremla. Od naszej skłonności do oszczędzania zależą więc losy konfliktu w Ukrainie.
czytaj także
Młodzi mniej skłonni do zaciskania pasa
Na pierwszy rzut oka ze skłonnością do oszczędzania energii nie jest w Polsce tak źle. Według lipcowego badania IBRIS dla Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej 91 proc. ankietowanych zadeklarowało się jako osoby oszczędzające energię. Problem w tym, że większość z nich (46 proc.) to osoby „raczej” oszczędzające, a więc zapewne od święta, jak im się przypomni. „Zdecydowanie” oszczędzających energię było już tylko 42 proc.
Zaskoczeniem może być, że najmniej chętni do oszczędzania są najmłodsi dorośli, czyli grupa wiekowa 18–29 lat. Wśród nich co piąty w ogóle nie zaprząta swojej głowy oszczędzaniem prądu. Wydawałoby się, że to właśnie młodzi są grupą najbardziej uświadomioną klimatycznie. Jak widać, do oszczędzania skłaniają bardziej nie idee, ale konieczność samodzielnego utrzymania mieszkania lub domu.
Dowodzą tego również motywacje do redukowania zużycia. Aż 86 proc. oszczędzających robi to z powodu wysokości rachunków. Troskę o środowisko deklaruje 72 proc. ankietowanych, którzy oszczędzają energię, ale widać tu wyraźne rozróżnienie na płcie. Przeszło trzy czwarte oszczędzających kobiet deklaruje troskę o środowisko – to samo twierdzi dwie trzecie mężczyzn. Uniezależnienie się surowcowe od Rosji motywuje już tylko ponad połowę oszczędzających.
Zdecydowanie gorsze wyniki przyniosło opublikowane w sierpniu badanie United Surveys dla DGP i RMF. Według niego aż 61 proc. Polek i Polaków nie zamierza zmniejszyć zużycia energii w nadchodzącym czasie. Znalazł się nawet niecały jeden procent, który zamierza zwiększyć zużycie. Zredukować zużycie energii zamierza tylko 37 proc. pytanych – 39 proc. kobiet i 35 proc. mężczyzn.
Również w tym badaniu widać znacznie mniejszą skłonność młodych do energetycznego zaciskania pasa. W grupie wiekowej 18–29 lat zaledwie 17 proc. osób zamierza zredukować konsumpcję energii, za to 7 proc. zamierza jeszcze ją zwiększyć. Dla porównania, wśród osób 60–69 lat redukcję zadeklarowało aż 46 proc. pytanych.
Duże przedsiębiorstwa na czele
Letni Eurobarometr pokazuje, że wielu Polaków lekceważy energetyczną specyfikę obecnego kryzysu. Wśród największych obaw Europejczyków na pierwszym miejscu znalazły się rosnące ceny i koszty życia (34 proc. pytanych), a na drugim źródła energii (28 proc.). W Polsce również inflacja najbardziej zaprząta głowę obywatelek – obawia się jej 36 proc. pytanych. Jednak źródła energii znalazły się dopiero na piątym miejscu – po sytuacji międzynarodowej, imigracji oraz nawet sytuacji budżetowej państwa. Kłopotów z dostawami energii obawiało się jedynie 16 proc. pytanych. Najwyraźniej rządowa narracja, czy może raczej propaganda, według której nie musimy zaciskać pasa, bo mamy Baltic Pipe, zrobiła swoje.
Rosnące ceny energii odczuwają w pierwszej kolejności przedsiębiorstwa, które nie są chronione regulowanymi przez URE taryfami. W największym stopniu uderza to w duże firmy, notujące wysokie zużycie, szczególnie z energochłonnej branży przemysłowej. Nic więc dziwnego, że właśnie w dużych przedsiębiorstwach występuje największa świadomość konieczności redukcji energii. To oczywiście efekt dbania o wyniki finansowe, a nie planetę czy wynik wojny w Ukrainie, ale skutek jest podobny.
Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego 37 proc. przebadanych firm już wdrożyło rozwiązania ograniczające koszty energii, a kolejne 18 proc. zamierza to zrobić w nadchodzącym czasie. Jednak wśród dużych firm 45 proc. badanych podmiotów wdrożyło już rozwiązania oszczędnościowe, a planuje to aż 38 proc. Wśród małych firm redukcję kosztów energii wdrożyło 37 proc. firm, a zamierza to uczynić 15 proc. W mikroprzedsiębiorstwach to odpowiednio 28 i 17 proc.
Jeśli Polska istotnie zmniejszy konsumpcję energii, to głównie dzięki polityce kosztowej dużych przedsiębiorstw. To zresztą nie tylko specyfika naszego kraju.
Dowodzą tego dane dotyczące zużycia gazu i prądu, które przeanalizowało PIE. Konsumpcja gazu jest znacznie bardziej wrażliwa na wahania cenowe, gdyż surowiec ten częściej jest zużywany przez przemysł, a rzadziej przez gospodarstwa domowe. Według PIE wpływ cen na redukcję konsumpcji gazu w UE był 20 razy wyższy niż w przypadku redukcji prądu.
W całej UE konsumpcja gazu spadła o 11 proc. W Polsce nawet bardziej, gdyż o ok. 15 proc. Jednak w państwach, w których gaz służy przede wszystkim do produkcji energii elektrycznej, czyli głównie na południu Europy, konsumpcja spadła minimalnie (Portugalia, Włochy) lub nawet nieco wzrosła (Hiszpania).
Każdy może coś zrobić
Redukcję zużycia prądu zanotowało 18 państw UE, a więc większość. Polska niestety znalazła się wśród 8 państw, które ją zwiększyły, choć na szczęście minimalnie. Gorzej, że ta zdecydowana mniejszość państw konsumujących więcej prądu przeważyła nad oszczędzającą większością i łączna konsumpcja w UE w pierwszym półroczu lekko wzrosła – o 0,1 proc.
Dane wyraźnie więc potwierdzają, że duże przedsiębiorstwa i przemysł są najbardziej skłonne do redukcji zużycia energii, gdyż jako pierwsze odczuwają skutki kryzysu, konsumują najwięcej gazu, którego ceny są szczególnie niepewne, oraz mają największe możliwości wprowadzania innowacyjnych rozwiązań.
Najwyższy czas, żeby do redukcji zużycia przyłożyły się też solidnie gospodarstwa domowe. Forum Energii opublikowało poradnik Jak obniżyć rachunki za energię przed najbliższą zimą?, w którym zawarto mnóstwo porad dla właścicieli mieszkań i domów oraz lokatorów.
czytaj także
„Oszczędności szukać trzeba obecnie w zużyciu energii. Jej ograniczenie będzie wpływać nie tylko na budżet pojedynczego gospodarstwa domowego, ale także na bilans bezpieczeństwa energetycznego całej Polski” – piszą autorki opracowania. Wskazują też, że większość domów w Polsce jest wysoko energochłonna, jednak w tym momencie najbardziej skuteczna termomodernizacja potrwa zbyt długo, by przynieść efekty już podczas tego kryzysu.
„Kompleksowa termomodernizacja jest rozwiązaniem optymalnym, ale kosztownym i czasochłonnym. Dlatego trzeba zacząć od realizacji łatwiejszych i tańszych zadań, które odciążą domowe budżety jeszcze przed nadchodzącą zimą” – czytamy w publikacji Forum Energii.
Wprowadzenie pakietu rozwiązań zawartego w poradniku FE może zmniejszyć zużycie energii w przeciętnym domu o 36–60 proc. Zmodernizowanie w ten sposób 20–30 proc. domów w Polsce mogłoby ograniczyć zapotrzebowanie na końcową energię cieplną o niecałą jedną dziesiątą. W poradniku są również rozwiązania, które służą redukcji konsumpcji prądu, dzięki czemu Polska zbliżyłaby się do unijnego celu zmniejszenia zużycia o 10 proc.
czytaj także
Koszty zawartych rozwiązań są różne – od przekraczających tysiąc złotych, przez takie wymagające wyłożenia tylko kilkuset złotych, po działania zupełnie bezkosztowe, wymagające jedynie zmiany nawyków lub drobnych usprawnień, które każdy może zrobić we własnym zakresie. Można więc wymienić urządzenia w domu na najwyższą klasę energetyczną, ale to będzie oczywiście sporo kosztować.
Można jednak też przestawić lodówkę w chłodniejsze miejsce i uszczelnić jej drzwiczki, co będzie kosztować co najwyżej kilkadziesiąt złotych. Można wymienić wszystkie punkty światła na LED-y, co wiąże się z wydatkiem rzędu kilkuset złotych. Ale można też przynajmniej zmienić nawyki dotyczące włączania i wyłączania urządzeń – czyli wyłączać laptopa, gdy przerwa w korzystaniu wynosi więcej niż kilkanaście minut, a także zrezygnować z utrzymywania urządzeń w trybie czuwania.
Baltic Pipe to rozwiązanie przejściowe. Gdybyśmy zaczęli rozwijać biogazownie…
czytaj także
Jak słusznie zauważono w publikacji Forum Energii, oszczędzanie jest kluczowe nie tylko dla domowych budżetów, ale też bezpieczeństwa Polski. W wojnie energetycznej z Rosją każdy może dołożyć własną cegiełkę. W takiej sytuacji do oszczędzania energii powinni się przekonać także ci Polacy, dla których kwestie klimatu to wymysł lewackich aktywistów. Obecnie nie tylko o klimat tu chodzi, ale też zaszkodzenie planom Kremla. Rozwiązania leżą na stole, wystarczy po nie tylko sięgnąć.