Świat

Głos w sprawie końca wojny pozycyjnej w Ukrainie

Groźba nuklearna jest prawdziwa, dlatego żadna ze stron nie powinna pod żadnym pozorem zamykać sobie furtki do negocjacji. To najważniejsza lekcja z kryzysu kubańskiego, od którego w październiku tego roku minie 60 lat.

NOWY JORK – Wojny często wybuchają i trwają dlatego, że dwie strony przeliczyły się co do własnej względnej siły. W przypadku Ukrainy Rosja mocno pokpiła sprawę, nie doceniając determinacji Ukraińców do walki i lekceważąc skuteczność broni dostarczanej przez NATO. Jednak Ukraina i NATO również przeceniają swoją zdolność do pokonania Rosji na polu walki. W rezultacie mamy wojnę pozycyjną, w której każda strona wierzy w swoją wygraną i w której obie ostatecznie przegrają.

Ukraina powinna zwiększyć wysiłki zmierzające do wynegocjowania pokoju zbliżonego do postulatów zaproponowanych pod koniec marca, które następnie odrzuciła po wykryciu dowodów na rosyjskie zbrodnie w Buczy, a także, być może, wskutek zmieniającej się oceny własnego potencjału militarnego.

Zbrodnia i kara: w Buczy Putin zderusyfikował Ukrainę

czytaj także

Zbrodnia i kara: w Buczy Putin zderusyfikował Ukrainę

Aleksander Palikot, Maria Tymoshchuk

Warunki zawarcia pokoju, które negocjowano pod koniec marca, nakazywały Ukrainie zachowanie neutralności w zamian za gwarancje bezpieczeństwa oraz określały terminy rozwiązania spornych kwestii, takich jak status Krymu i Donbasu. Rosyjscy i ukraińscy negocjatorzy, podobnie zresztą jak tureccy mediatorzy twierdzili, że w negocjacjach poczyniono postępy. Jednak po doniesieniach z Buczy negocjacje zerwano, a ukraiński negocjator oświadczył, że „społeczeństwo Ukrainy znacznie gorzej odnosi się do koncepcji jakichkolwiek negocjacji z udziałem Federacji Rosyjskiej”.

Jednak sprawa negocjacji nadal pozostaje nagląca i ważka. Alternatywą bowiem nie jest zwycięstwo Ukrainy, a jedynie niszczycielska wojna pozycyjna. By doszło do porozumienia, obie strony muszą zrewidować własne oczekiwania.

Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, najwyraźniej spodziewała się szybkiego i łatwego zwycięstwa. Nie spodziewała się natomiast, że ukraińskie wojsko zostało aż tak głęboko zmodernizowane przez lata zasilania sprzętem wojskowym i szkoleń organizowanych od 2014 roku, m.in. przez USA i Wielką Brytanię. Co więcej, Rosja zbagatelizowała zdolność NATO-wskich technologii militarnych do stawienia oporu liczniejszym rosyjskim oddziałom. Niewątpliwie największym błędem Rosji było jednak przekonanie, że Ukraińcy nie będą walczyć za swój kraj, a nawet, że będą przechodzić na rosyjską stronę.

Ale teraz to Ukraina i jej zachodni sojusznicy zdają się przeceniać szanse na pokonanie Rosji w walce. Przekonanie, że rosyjska armia się lada moment rozpadnie, to pobożne życzenia. Rosja ma wystarczający potencjał zbrojny do tego, by zniszczyć ukraińską infrastrukturę (np. atakowane obecnie linie kolejowe) oraz zająć i utrzymać terytorium Donbasu i wybrzeże Morza Czarnego. Ukraińcy walczą z wielkim zapałem, jednak raczej nie należy się spodziewać, by zmusili Rosjan do złożenia broni.

W Ukrainie trwa kolejny Majdan, tym razem ogólnonarodowy [rozmowa]

Nie zmuszą ich do tego również zachodnie sankcje finansowe, które, wbrew temu, co twierdzą nakładające je rządy, nie są wcale aż tak miażdżące i efektywne. Amerykańskie sankcje nałożone na Wenezuelę, Iran, Koreę Północną i inne kraje nie zmieniły polityki tamtejszych reżimów. Sankcje przeciwko Rosji już teraz wydają się nie dorównywać w swoich skutkach szumnym zapowiedziom. Wykluczenie Rosji z systemu płatności międzynarodowych SWIFT wcale nie było „opcją nuklearną”, jak wielu głosiło. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego rosyjska gospodarka skurczy się w 2022 roku o około 8,5 proc. To źle dla Rosji, jednak raczej trudno mówić o katastrofie.

Co więcej, sankcje powodują poważne konsekwencje gospodarcze dla USA, a tym bardziej dla Europy. Amerykańska inflacja jest najwyższa od 40 lat i prawdopodobnie utrzyma się z powodu bilionów dolarów przeznaczonych w ostatnich latach przez Rezerwę Federalną na zwiększanie płynności. Jednocześnie gospodarka USA i Europy spowalnia, a być może nawet kurczy się wskutek mnożących się zaburzeń w łańcuchach dostaw.

Pozycja polityczna prezydenta Bidena w kraju jest słaba, a w najbliższych miesiącach najpewniej jeszcze się pogorszy wskutek piętrzących się problemów ekonomicznych. Wraz z zapaścią ekonomiczną najprawdopodobniej zacznie spadać również poparcie opinii publicznej dla wojny. Partia Republikańska jest w sprawie wojny podzielona, frakcja protrumpowska jest nieszczególnie zainteresowana konfrontacją z Rosją z powodu Ukrainy. Zaś wśród demokratów należy spodziewać się wzrostu niezadowolenia z powodu stagflacji, przez którą w zbliżających się listopadowych wyborach w połowie kadencji partia prawdopodobnie straci większość w jednej lub w obu izbach Kongresu.

USA: Demokraci mają sponsorów. Po co im wyborcy?

Negatywne skutki gospodarcze wojny i sankcji osiągną tragiczne rozmiary w kilkunastu krajach rozwijających się, uzależnionych od importu żywności i energii. Tamtejsze trudności gospodarcze z kolei wywołają na całym świecie apele o zakończenie wojny i zniesienie sankcji.

Tymczasem Ukraina wciąż cierpi: giną ludzie, trwa destabilizacja i pogłębiają się zniszczenia. Według aktualnych prognoz IMF ukraińska gospodarka skurczy się w 2022 roku o 35 proc. w rezultacie brutalnej destrukcji domów, fabryk, taborów kolejowych, zasobników energii i sieci przesyłowych i pozostałej kluczowej infrastruktury.

Jednak największe niebezpieczeństwo w związku z trwającą wojną stanowi realne ryzyko eskalacji konfliktu nuklearnego. Jeżeli konwencjonalne siły zbrojne Rosji naprawdę zostaną przyciśnięte do muru i zgodnie z amerykańskim życzeniem zawiśnie nad nimi widmo porażki, Rosja może odpowiedzieć taktyczną bronią atomową. Jedna ze stron może zestrzelić amerykański lub rosyjski samolot gdzieś nad Morzem Czarnym, wywołując potencjalnie bezpośredni konflikt zbrojny.

Atmosferę zagrożenia potęgują doniesienia mediów o wysłaniu w teren tajnych jednostek USA oraz amerykańskie środowiska wywiadowcze, które publicznie twierdzą, że pomogły Ukrainie zabić rosyjskich generałów i zatopić rosyjski okręt flagowy na Morzu Czarnym.

Groźba nuklearna jest prawdziwa, dlatego żadna ze stron nie powinna pod żadnym pozorem zamykać sobie furtki do negocjacji. To najważniejsza lekcja z kryzysu kubańskiego, od którego w październiku tego roku minie 60 lat. Prezydent John F. Kennedy uratował wtedy świat, negocjując deeskalację. Zgodził się na to, że USA już nigdy nie dokonają inwazji na Kubę i wycofają swoje rakiety z Turcji w zamian za usunięcie sowieckich rakiet z Kuby. I wcale nie chodziło tu o uleganie szantażowi nuklearnemu ZSRR. Kennedy w roztropny sposób uniknął armagedonu.

Pokój jest nadal możliwy na podstawie postulatów, które były na stole pod koniec marca: neutralność, gwarancje bezpieczeństwa, ramy dalszych negocjacji w sprawie Krymu i Donbasu, wycofanie się Rosji. Jest to wciąż jedyny realistyczny, bezpieczny kurs dla Ukrainy, Rosji i dla świata. Świat przyklasnąłby takiemu porozumieniu. Dla własnego dobra i w imię przetrwania powinna się na nie zgodzić również Ukraina.

Copyright: Project Syndicate, 2022. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

***

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jeffrey D. Sachs
Jeffrey D. Sachs
Ekonomista, Columbia University
Profesor Zrównoważonego Rozwoju oraz profesor Polityki i Zarządzania Zdrowiem Publicznym na Uniwersytecie Columbia. Jest dyrektorem Centrum ds. Zrównoważonego Rozwoju na Columbii oraz Sieci Rozwiązań na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju przy ONZ.
Zamknij