Gospodarka

Krwawy rubel wciąż nie wszystkim śmierdzi

Masowa wyprowadzka firm z Rosji, obok zamrożenia aktywów Banku Centralnego Rosji, jest chyba najdotkliwszą sankcją wymierzoną w Rosjan. Jednak niektóre firmy ociągają się z opuszczeniem coraz mniej intratnego rynku.

Youtuberka Eli from Russia dwa tygodnie temu opublikowała film pokazujący życie wielkomiejskich Rosjan pod nałożonymi przez Zachód sankcjami. Przechadzając się po galerii handlowej, Eli dostrzegła wiele zamkniętych sklepów znanych marek, jednak sporo było wciąż otwartych. Wśród tych ostatnich mogły rzucić się w oczy szczególnie dwie dobrze znane nam marki odzieżowe – House i Mohito. Youtuberka przyznała, że nie zna kraju ich pochodzenia – pewnie by się zdziwiła, gdyby ktoś jej powiedział – ale dobrze przecież wiemy, że obie należą do polskiego koncernu odzieżowego LPP.

Na szczęście polski koncern brał jeszcze wtedy rozbieg. 4 marca spółka wydała oświadczenie informujące o zawieszeniu działalności w Rosji, co miało być wdrażane „sukcesywnie, przy uwzględnieniu ograniczeń operacyjnych”. Te ograniczenia najwyraźniej nie były jakieś przesadne, gdyż 29 marca LPP zamknęła swój ostatni sklep. Od końca ubiegłego miesiąca Rosjanie nie powinni już móc kupić spodni z Croppa ani skarpetek z Reserved.

Dlaczego Rosja jeszcze nie zbankrutowała (i jak się przed tym broni)

LPP oczywiście nie jest wyjątkiem. Zagraniczne przedsiębiorstwa masowo wycofują się z Rosji, a rosyjski rynek stał się toksyczny. Niestety jeszcze nie tak toksyczny jak polon, którym zabito Litwinienkę – raczej umiarkowanie, jak to coś, czym prawdopodobnie podtruto Abramowicza (o ile nie było to ustawką, bo i takie teorie krążą). Dlatego też wciąż wiele firm w zamian za zyski wybiera drogę lekkiego zatrucia.

Business as usual

Yale Research Team publikuje sukcesywnie aktualizowaną listę firm, które prowadziły lub nadal prowadzą biznes w Rosji. Analitycy podzielili je na pięć kategorii. W najgorszej, czyli „F”, znajdują się koncerny, które nawet nie ograniczyły tam swojej działalności. Kategoria „F” jest stosunkowo wąska. 31 marca zawierała 38 spółek, wśród których znaczna część to przedsiębiorstwa z Chin – Lenovo, Huawei, Xiaomi – które mało kto podejrzewa o jakieś szczególnie humanitarne motywacje.

Wciąż znajdziemy tam jednak sporo spółek o zachodnim rodowodzie. Wśród nich jest amerykański koncern Koch Industries, właściciel Guardian Industries posiadającego huty szkła także w Polsce – dokładnie w Częstochowie (i centrum usług wspólnych w Katowicach). Według Kocha odejście z Rosji przyniosłoby podobno więcej szkód niż pożytku, gdyż zakłady trafiłyby w ręce rosyjskiego rządu, który czerpałby z nich zyski, poza tym firma nie chce zostawić swoich pracowników na lodzie.

Koch wziął sobie za alibi prawa pracowników, natomiast właściciel Auchana przekonuje, że firma pozostanie w Rosji, gdyż służy cywilom, a nie reżimowi. Auchan prowadzi w Rosji rozległą działalność. Zatrudnia 30 tys. osób i realizuje tam jedną dziesiątą swojej globalnej sprzedaży. Spółka nie zamknęła swoich sklepów również w Ukrainie, gdzie zatrudnia 6 tys. osób.

W Rosji wciąż prowadzi działalność także inna sieć należąca do Association Familiale Mulliez, czyli Leroy Merlin, której sklep w Kijowie – zapewne w ramach podziękowania – został ostrzelany przez rosyjskich żołnierzy. Leroy Merlin nie tylko nie wycofała się z rosyjskiego rynku, ale zaproponowała swoim dostawcom zwiększenie asortymentu, w związku z wycofaniem się części konkurencji. Jak widać, dla niektórych korporacji każda okazja jest dobra do zwiększenia obrotów.

Według listy Yale w Rosji kontynuuje swoją działalność także austriacki Kronospan, jeden z największych na świecie producentów płyt meblowych. Firma posiada w Rosji kilka zakładów, podobnie jak w Polsce. Na „niemieckiej” liście Yale w kategorii „F” znajduje się jeszcze tylko spółka Metro AG, właściciel między innymi sklepów Makro. Generuje ona w Rosji przychody na poziomie 3 mld dolarów. Od niemieckiej znacznie dłuższa jest lista francuska – znajduje się na niej chociażby koncern Veolia, który nie zamierza wynieść się z Rosji, czy dostawca telewizji satelitarnej Eutelsat. Ten ostatni notuje w Rosji nawet jedną dziesiątą swoich obrotów.

Kluby, jachty i helikoptery, które pomogą odbudować Ukrainę

Swojej działalności nadal nie zamknęły też banki – między innymi francuski Société Générale i austriacki Raffeisen Bank. Ten ostatni nie wyklucza jednak opuszczenia kraju rządzonego przez zbrodniarza wojennego z Kremla. „Bierzemy wszystkie opcje pod uwagę, włącznie ze starannie zaplanowanym wyjściem z Rosji” – stwierdził dyrektor generalny Joseph Strobl, chociaż jeszcze dwa tygodnie wcześniej zapewniał, że jego firma nie zamierza się z Rosji ruszać. Jak widać, ogólna presja społeczna działa, chociaż powoli.

Granie na przeczekanie

Lista zachodnich firm kontynuujących business as usual w Rosji nie jest więc przesadnie długa. Znacznie bogatsza jest za to lista firm, które według analityków Yale „grają na czas” (kategoria „D” – 69 spółek). Wśród nich znajduje się między innymi gigant spożywczy Danone, który zawiesił wszelkie nowe projekty, jednak kontynuuje uruchomioną wcześniej produkcję. Na czas gra również mnóstwo koncernów farmaceutycznych, co można jakoś zrozumieć, gdyż dostęp do leków należy się także Rosjanom (choć oczywiście można z tym dyskutować). Polska Polpharma zablokowała nowe inwestycje w Rosji i ograniczyła swoje dostawy jedynie do najbardziej potrzebnych leków. Podobnie uczynił niemiecki Bayer. AstraZeneca zawiesiła prowadzenie w Rosji testów medycznych, tak samo GlaxoSmithKline i Pfizer, natomiast Johnson&Johnson zawiesił rekrutację do nowych badań.

Pfizer nic nie musi, państwo nic nie może. Co kryją umowy o zakupie szczepionki

Ze szczytu listy hańby spadło za to Nestlé. Spółka była atakowana za decyzję o pozostaniu w Rosji i pod tą presją się ugięła. 23 marca wydała oświadczenie, w którym poinformowała o ograniczeniu swojej sprzedaży i działalności w Rosji. Zrezygnowała z reklamy swoich produktów i zawiesiła wszelkie inwestycje kapitałowe. Zawiesiła także eksport produktów, które nie mają kluczowego znaczenia dla funkcjonowania człowieka – takich jak batony KitKat czy płatki Nesquik. Spółka zapewnia, że dostarczać będzie jedynie podstawowe produkty żywnościowe, żywność dla dzieci oraz zaopatrzenie szpitali. Firma nie spodziewa się także osiągnięcia zysków w Rosji, a jeśli nawet jakieś jednak zanotuje, to przekaże je organizacjom humanitarnym. Zapewniła także, że przestrzega sankcji nałożonych przez Zachód.

Pod naporem presji społecznej z Rosji wycofuje się także Decathlon – czyli inna sieć detaliczna należąca do francuskiej rodziny Mulliez. W swoim oficjalnym oświadczeniu firma powołała się jednak na sankcje i przerwane łańcuchy dostaw. Według Decathlona w obecnej sytuacji niemożliwe jest kontynuowanie dostaw do sklepów, co zmusza spółkę do zawieszenia swojej sprzedaży w Rosji. Rosyjska filia Decathlona importuje większość swoich produktów sprzedawanych w Rosji, tymczasem sankcje uniemożliwiają jej zaopatrywanie sklepów. Firma zapewnia także, że będzie „wspierać” 2,5 tys. swoich rosyjskich pracowników. Zwykła odzież nie jest objęta sankcjami, więc zapewne problemy z dostawami do sklepów tej sieci wynikają z wyłączenia części banków ze SWIFT i innych sankcji nałożonych na sektor finansowy.

Łada bez części

Analitycy Yale postanowili wyróżnić Polskę i stworzyć dla naszego kraju osobną listę firm według ich relacji biznesowych z Rosjanami. Podobny przywilej spotkał tylko Niemcy, Francję i Chiny. W kategorii business as usual znajduje się 11 spółek z Polski, jednak większość z nich nie należy do czołowych polskich przedsiębiorstw. Najbardziej znany jest producent mebli Black Red White, który nie prowadzi sprzedaży w Rosji bezpośrednio, jednak robi to przez swoją spółkę zależną w Białorusi, w której ma 60 proc. udziałów. W Rosji pod szyldem BRW działa 20 sklepów firmowych i aż 150 partnerskich – mają one jednak być własnością lokalnych przedsiębiorców. Według deklaracji prezesa firmy, złożonej na łamach „Pulsu Biznesu”, spółka w najbliższym czasie zakończy swoje interesy na wschodzie i usunie logo BRW z rosyjskiego rynku.

Inną dużą spółką znajdującą się w kategorii business as usual na liście Yale jest koncern chemiczny Ciech. W 2021 roku spółka prowadziła sprzedaż swoich towarów do Rosji, jednak według jednego z członków zarządu „jeśli chodzi o stronę przychodową, to ekspozycja jest minimalna” – co po ludzku oznacza mniej więcej tyle, że wartość tej sprzedaży jest bardzo niewielka. W swoim oświadczeniu dla portalu 300gospodarka.pl rzecznik prasowy spółki Ciech stwierdził, że „od początku wojny nie nawiązujemy żadnych kontaktów czy rozmów z kontrahentami z Rosji i Białorusi”.

Na liście Yale zdecydowanie przeważają firmy z kategorii „B” (zawieszenie działalności – 192 przedsiębiorstwa) oraz „A” (wycofanie się z Rosji – 178 spółek). Co oznacza, że przedsiębiorstwa niegardzące krwawym rublem znajdują się w wyraźnej mniejszości. Wśród spółek wycofujących się z Rosji lub zawieszających całą swoją tamtejszą działalność znalazły się także firmy, które jeszcze niedawno były pod pręgierzem oburzonej opinii publicznej. Mowa chociażby o Renault, które zmieniło swoje podejście o 180 stopni i właściwie z dnia na dzień zawiesiło produkcję samochodów w Moskwie. Wcześniej Awtowaz, producent Łady, w którym Reanult ma większość udziałów, wstrzymał montaż pojazdów w związku z przerwanymi łańcuchami dostaw komponentów elektronicznych. Spółka jeszcze nie podjęła decyzji, co zrobi ze swoimi udziałami w Awtowazie – jak na razie „analizuje dostępne opcje”, przy czym Kreml zakazał inwestorom zagranicznym zbywania swoich rosyjskich aktywów, więc wyjście Renault z Rosji może potrwać.

W kolejce do bojkotu

Z Rosji wycofuje się także Burger King. Prezes Restaurant Brands International, właściciela marki Burger King, poinformował o zawieszeniu dostaw do Rosji oraz planowaniu wypowiedzenia umów franczyzowych dla tamtejszych restauracji. Problem w tym, że blokuje to Alexander Kolobow, który jest głównym operatorem restauracji BK w Rosji.

Wśród polskich spółek, które zawiesiły działalność lub wycofały się z Rosji, znajdziemy największe polskie przedsiębiorstwa – między innymi CD Projekt, Allegro, CCC, PZU czy nawet Grupę Azoty, w której 20 proc. posiada rosyjski oligarcha Aleksiej Mordaszow (jednak kontroluje ją polski skarb państwa). Z Rosji wycofał się także Adamed, który jest jedną z nielicznych spółek farmaceutycznych definitywnie kończących w Rosji nie tylko produkcję, ale też sprzedaż.

Rezygnacja z importu gazu z Rosji? W Europie nawet się tego nie dyskutuje [rozmowa z ekspertem do spraw energetyki]

Chociaż wciąż istnieją firmy, którym krwawy rubel nie śmierdzi, ich lista sukcesywnie się skraca, na co ewidentnie ma wpływ presja społeczna i groźba bojkotu konsumenckiego. Według badania SW Research, aż trzy czwarte badanych zamierza bojkotować przynajmniej jedną firmę, która nie wycofała się z Rosji. Najczęściej typowane do bojkotu są Leroy Merlin, Auchan, Danone, Nestlé i Decathlon. Kilka z tych firm już ogłosiło przynajmniej ograniczenie działalności. Masowa wyprowadzka firm z Rosji, obok zamrożenia aktywów Banku Centralnego Rosji, jest chyba najdotkliwszą sankcją wymierzoną w Rosjan. Między innymi dlatego właśnie PKB Rosji w tym roku najprawdopodobniej skurczy się o 10–20 proc., jak wynika z wielu szacunków – między innymi Goldman Sachsa czy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Nie zmienia to faktu, że sankcje powinny zostać zaostrzone i objąć sektor energetyczny, by zaszkodzić nie tylko samym Rosjanom, ale też wreszcie Kremlowi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij