Kultura, Muzyka

Ukraiński postpunk na polskiej emigracji

Działająca na przełomie lat 80. i w latach 90. polska wytwórnia muzyczna KOKA wydała kilkanaście albumów zespołów ukraińskich. Wiele z nich do dziś uznawanych jest za kamienie milowe tamtejszej muzyki awangardowej.

KOKĘ założył Włodzimierz Nakoneczny. To Ukrainiec mieszkający w Przemyślu, który działa na rzecz kultury mniejszości. Trzy dekady temu dokumentował niszową, nowoczesną scenę ukraińską w Polsce. W tamtym czasie – z nielicznymi wyjątkami – taka w Ukrainie w ogóle niemal nie istniała.

Lata 80. w Polsce to zaś czas rozkwitu zespołów nowofalowych, jak Siekiera, Moskwa czy 1984, zawiązujących się na chwilę przed kultowym festiwalem w Jarocinie, na którym debiutowały zespoły kojarzone dziś z dziadkami polskiego rocka: Dezerter, Dżem, T. Love, Variété itp.

Zanim powstał zespół Księżyc

Fala Jarocina i popularność zespołów zimnofalowych zalały całą Polskę, nie omijając mniejszości i ukraińskiej diaspory. W takich okolicznościach powstał Oseledec, jak twierdzą grający w nim muzycy, pierwszy ukraińskojęzyczny zespół postpunkowy. Założony w 1985 roku w Elblągu zespół grał postpunk z kobiecym wokalem w osobie Olgi Nakonecznej, siostry Włodzimierza, która kilka lat później wraz z Agatą Harz i Katarzyną Smoluk zakładała polski zespół Księżyc).

Trwa szał wymazywania peerelowskich festiwali. Dumę zastąpił wstyd

Choć Oseledec nie działał długo, zdołał wybić się na popularność poza środowiskiem ukraińskim. W 1987 grał na warszawskich Smyczkonaliach razem z Dezerterem i Deuterem. „Oczywiście większość nie rozumiała słów, choć naszą pieśń o Czarnobylu zrozumiał każdy. Publiczność była wtedy bardzo otwarta. Dla nas, Ukraińców, to było budujące. Pokazywało nowe oblicze kultury, Polakom w ogóle nieznanej, a jak znanej, to kojarzonej z mordami na Wołyniu, z piętnem rezuna. A tu pojawia się zespół grający punk po ukraińsku, pochodzący na dodatek z Elbląga” – mówił Nakoneczny w 2007 roku.

Oseledec namieszał wśród Ukraińców. Łarysa wraz z Nakonecznym odpowiadają za pięć pierwszych magazynów i dziesięć pozycji z katalogu muzycznego KOKI.

To również Szost jest odpowiedzialna za nazwę wytwórni i jej logo, które pozostało niezmienione aż do końca swojego istnienia. „Tworząc ten ruch muzyczny, korzystaliśmy z karnawału wolności, który trwał w Polsce” – wspominał Nakoneczny.

Rozstanie z prowincjonalną odmianą muzyki rosyjskiej

Równolegle do polskiej sceny w ukraińskim Charkowie i Kijowie rozwijała się zupełnie niszowa, undergroundowa scena muzyczna, która pozostawała z KOKĄ w stałym kontakcie.

Ukraiński mainstream muzyczny? Mamy czego zazdrościć

Okresowi rozpadu Związku Radzieckiego towarzyszyło uwolnienie swobody twórczej. W czasach sowieckich nie można było w Ukrainie wydawać muzyki niezależnej. Przynajmniej oficjalnie, bo nagrania zespołów dystrybuowano zgodnie z tradycją radzieckiego podziemia – pocztą pantoflową.

Cała kompilacja charkowskiej sceny alternatywnej ujrzała światło dzienne dopiero w 1993 roku dzięki niemieckiej wytwórni What So Funny About. Trzy zespoły z tej kompilacji: Foa Hoka, Kolleżskij Asessor i Cukor Bila Smert, wydawały wcześniej albumy w polskiej KOKA Records.

Organizator charkowskiej Nowej Sceny Siergiej Miasojedow w artykule o ukraińskiej scenie kasetowej wspomina Nakonecznego: „W ramach swojej pracy szukałem możliwości wydawania tych albumów w Berlinie, Kolonii, Londynie i Kijowie. W Warszawie trzy wydawnictwa wydała KOKA. I tylko tam te kasety sprzedawane były legalnie. To był kompletny underground, a my opłaty za studio i nagrania uiszczaliśmy w kasetach”.

Największą perłą jest pierwsza kaseta zespołu Cukor Bila Smert zatytułowana Manirna Muzyka, wydana w KOCE w 1990 roku. Odkrycie zespołu dla wytwórni zawdzięczamy wspomnianej wcześniej siostrze Nakonecznego, która podróżowała po Ukrainie, aby zdobyć informacje o tamtejszej scenie undergroundowej.

Cukor Bila Smert byli wtedy na etapie intensywnych prób i kończenia pierwszego albumu. Jego charakterystyczne brzmienie tworzyli: Svitlana Nianio, Oleksandr Kochanowsky, Tamila Mazur i Eugen Taran, którzy w kolejnych latach byli zaangażowani też w inne projekty muzyczne (Sheik Hi-Fi, Foa Hoka, Kazma Kazma, Pan Kifared), kształtujące ówczesną muzykę undergroundową w Ukrainie.

Cukor Bila Smert to wyjątkowo abstrakcyjny w formie projekt. Każdy z solistów miał skłonność do innych brzmień, ale komponowanie było pracą kolektywną. Wydany w 1993 roku album Selo był drugim i ostatnim ich wspólnym dziełem, choć już bez Kochanowskiego i Mazura. Selo to także pierwszy album nagrany z pomocą legendy Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia Tadeusza Sudnika, w jego prywatnym Studiu Dźwięków Niemożliwych.

Nakoneczny oprócz wydawania albumów organizował muzykom także sesje nagraniowe, co wtedy było wielką nowością – dotychczas zespoły dostarczały wydawcy taśmy nagrywane, gdzie tylko się dało.

Choć drogi zaangażowanych w Cukor muzyków rozeszły się wkrótce, każdy z nich wracał do KOKI na różnych etapach kariery. Zaczęły ukazywać się kolejne projekty i zespoły, które często gasły tak samo szybko, jak się rodziły. Basistka Tamila Mazur powróciła do KOKI z grupą Sheik Hi-Fi, „jednym z pierwszych w Ukrainie, nadzwyczaj owocnych poszukiwań w obszarze muzyki industrialnej i noise’owej; barwnym, przemyślnie dopracowanym, wielowymiarowym kolażem”. Sheik to idealny przykład wydawnictwa KOKI – ukraińskojęzyczna nowa scena ukraińska, która odcinała się od prowincjonalnej odmiany muzyki rosyjskiej.

Oprócz pewnego wyjątku – Kolleżskiego Asessora – KOKA nie wydawała muzyki z rosyjskim wokalem.

Nikt tego nie zrobił i nikt nie zrobi

Dzięki Nakonecznemu ukraińskie zespoły mogły koncertować też w Polsce. W 1989 w taki tour pojechali muzycy zespołu Koleżsskij Asessor, a w 1992 współzałożyciel Cukoru i Foa Hoka Oleksandr Kochanowsky wystąpił w Warszawskim Ośrodku Kultury „Otwarcie” jako Pan Kifared z materiałem uwiecznionym przez Nakoniecznego w ramach kolejnego wydawnictwa KOKI.

W rozmowie ze mną Kochanowsky ze wzruszeniem wspomina ten koncert: „Po pierwsze, znalazłem się w innym środowisku zawodowym, a po drugie, przyjęto mnie w najlepszych europejskich tradycjach! Stworzono dla mnie świetne warunki koncertowe, wybrałem pianino, które znoszono dla mnie z drugiego piętra do sali koncertowej. W drugiej części występu dołączył do mnie zespół Księżyc – to było niezapomniane!”.

W 1994 wspominany organizator Nowej Sceny Charkowskiej, Siergiej Miasojedow, polecił Nakoniecznemu kolejny lokalny, wybijający się zespół – Foa Hoka. Założyciel KOKI wydał ich pierwszy album, a później stał się ich największym fanem i promotorem. Zaowocowało to specjalnie zorganizowaną sesją nagraniową u Tadeusza Sudnika w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia w Warszawie. Tak powstał album Unknown (Nie-wiadomość).

Z relacji Dmitra Kurowskiego, członka zespołu, nagranie poszło dość chaotycznie: „tło nagrało się na taśmę, mieliśmy stare instrumenty, mówili nam, że nigdy nie słyszeli tak słabych sygnałów z gitar. Włodek dostarczył bułki, ser i papierosy. Nie było dużo czasu na nagrywanie – stąd nazwa albumu”.

Kolejna członkini Cukoru, Svitlana Nianio, również zasiliła katalog KOKI swoim solowym projektem. W 1999 roku ukazała się wyprodukowana przez Sudnika płyta Kytytsi. Rok wcześniej została wydana Znajesz jak? Rozkaży, która doczekała się aż trzech wznowień: w 2017, 2020 i 2021 roku, co dobitnie wskazuje na wzrost zainteresowania retro muzyką ukraińską.

W latach 90. muzyczka koncertowała zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Kolejnymi nowymi utworami artystka podzieliła się dopiero w 2016 roku za pośrednictwem Soundcloud. W 2017 roku Svitlana zagrała na festiwalu Unsound z zespołem Księżyc i Pawłem Romańczukiem z Małych Instrumentów.

Także inni muzycy znani z projektów łączonych w latach 90. z KOKĄ przeżywają twórczy renesans. Pan Kifared (Kochanowsky) w grudniu 2020 roku wydał album w niezależnej krymskiej wytwórni система | system. Foa Hoka nieprzerwanie tworzą muzykę i koncertują. Współpracujący z KOKĄ Ihor Tsymbrovski (płyta Przyjdź Aniele, 1996) niedawno, bo w 2016 roku, powrócił do występowania na żywo, gdy nakładem düsseldorfskiego labelu Offen Music ukazała się reedycja albumu.

Tsymbrovski, pytany przez Franka Plocha w wywiadzie dla magazynu „Glissando” o wspomnienia związane z KOKĄ, powiedział, że Nakonieczny zrobił „to, czego nikt nie zrobił i nie zrobi w najbliższej przyszłości w Ukrainie”. „Ogólna atmosfera nie sprzyja pojawianiu się w kulturze takich zjawisk jak Nakonieczny. Głównym problemem jest wybór muzyki, ponieważ nie ma nikogo, kto może, chce i – co najważniejsze – jest w stanie tak dobierać materiału, tak jak robiła to KOKA” – tłumaczył Tsymbrovski.

#Rejwolucja róż

Muzycy związani z KOKĄ zgadzają się, że wkład wytwórni w dokumentowanie ukraińskiej muzyki był nadzwyczajny. Oddolna inicjatywa i współpraca tylu znaczących muzyków wydaje się wręcz niewiarygodna.

Początek XXI wieku to kres rozwoju, a także fascynacji rejwem — większość zespołów przestała istnieć. Po trzech dekadach, na fali kolejnej retromanii i wznowień ukraińskiej sceny narodowej, pamięć o dawnych zespołach powraca, a wraz z nią powracają historie ludzi, którzy tę muzykę inspirowali, nagrywali i wydawali.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kasia Jaroch
Kasia Jaroch
Dziennikarka muzyczna
Dziennikarka zajmująca się tematyką kultury, w szczególności zainteresowana regionem Europy Środkowo-Wschodniej. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Stale współpracuje z Krytyką Polityczną. Z wykształcenia prawniczka i filolożka.
Zamknij