Duże kraje mogą pokryć wywołany przez koronawirusa spadek dochodów firm, pracowników i osób samozatrudnionych bezpośrednimi transferami gotówki – bez ograniczeń finansowych i bez ryzyka inflacji.
Środki zmierzające do opanowania pandemii koronawirusa stanowią nie tylko unikalne eksperymenty na polu polityki zdrowotnej, ale niosą ze sobą również ogromne implikacje społeczno-polityczne i gospodarcze, które ukształtują losy całej ludzkości na długie lata.
Ekonomiści generalnie zgadzają się, że należy uznać nadrzędność polityki zdrowotnej. Dlatego konieczne jest ograniczanie nieuniknionych konsekwencji epidemii dla gospodarki do absolutnego minimum. Tymczasem skutki podejmowanych działań można porównać do wprowadzenia całego systemu gospodarczego w stan sztucznej śpiączki. Przed polityką gospodarczą stoi zatem zadanie sztucznego dokarmiania i dostarczania tlenu „pacjentowi” w sposób jak najbardziej kompleksowy, tak by ucierpiał jak najmniej trwałych następstw.
Transfery bezpośrednie
W krótkim okresie chodzi przede wszystkim o rozwiązania wspierające płynność finansową. Należy do nich odroczenie podatków czy kompleksowe zabezpieczanie kredytów przez państwa z myślą o firmach borykających się z utratą płynności. W Niemczech istotną rolę odgrywa instrument polegający na krótkotrwałym bieżącym dofinansowaniu. Firmy mogą ograniczyć czas pracy pracowników, a Federalna Agencja Zatrudnienia wyrównuje ich pensję i opłaca składki na ubezpieczenie społeczne (generalnie na poziomie 60% normy lub 67%, jeżeli w gospodarstwie domowym jest dziecko).
czytaj także
Jednak podtrzymanie płynności to tylko pierwsza linia obrony. Ponieważ obecny kryzys potrwa jeszcze co najmniej cztery-sześć tygodni, państwo musi uciec się do bezpośrednich transferów gotówki, by zrekompensować dochody utracone przez firmy i wiele osób samozatrudnionych. W krótkim okresie można to realizować w formie bezpośredniego dofinansowania, czego przykładem jest wsparcie kryzysowe oferowane przez jeden z landów – Bawarię.
W rozważaniach na temat bardziej kompleksowych rozwiązań warto wziąć pod uwagę model oparty na ujemnym podatku dochodowym. Firmy lub osoby samozatrudnione otrzymałyby od urzędu skarbowego pewien odsetek (początkowo mogłoby to być, powiedzmy, 25%) podatku dochodowego lub podatku od osób prawnych, wniesionego za 2019 rok. Aby uniknąć efektów jałowej straty, można porównać deklaracje podatkowe za 2020 i 2019 rok i sprawdzić, czy rzeczywiście nastąpił wyraźny spadek dochodów. Jeżeli spadek byłby niewielki (powiedzmy, dwudziestoprocentowy), wypłata ujemnego podatku dochodowego zostałaby odwrócona.
Bez podobnych, zakrojonych na szeroką skalę transferów cała gospodarka, a w szczególności system finansowy, będzie przynosić długotrwałe straty, co uniemożliwi szybką rekonwalescencję po zakończeniu pandemii. Ponieważ sztuczne zasilanie gospodarki wiąże się ze znacznymi kosztami fiskalnymi, często pada pytanie, czy kraje będą w stanie zgromadzić potrzebne środki finansowe.
Finansowanie bez ograniczeń
Tu z odpowiedzią śpieszy nowoczesna teoria pieniądza (Modern Monetary Theory, MMT). Jej główna teza głosi, że w dużych krajach co do zasady nie istnieją granice finansowania. Za przykład z historii niech posłuży finansowanie wojen.
Z danych dla Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wynika, że podczas obu wojen światowych znacznie wzrósł stosunek długu do produktu krajowego brutto. Jednak nie przełożyło się to na żadne znaczące problemy z inflacją, z wyjątkiem krótkiego epizodu tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej.
czytaj także
Po ostatniej wielkiej recesji w pierwszej dekadzie XXI wieku w wielu krajach konieczne było ostre zwiększenie poziomu zadłużenia. Ponieważ wyższy dług publiczny służył niwelowaniu ujemnego wstrząsu popytowego, nie spowodował żadnych problemów z finansowaniem, ani nie przełożył się na wzrost inflacji. Ponadto, wysokie zadłużenie Japonii (237% w 2019 roku) świadczy o tym, że limity tego wskaźnika są bardzo elastyczne.
Stąd dobra wiadomość: duże kraje mogą pokryć wywołany przez koronawirusa spadek dochodów firm, pracowników i osób samozatrudnionych z wykorzystaniem transferów bezpośrednich bez żadnych ograniczeń finansowych. Jeżeli dodatkowego zadłużenia państwowego nie da się sfinansować z pomocą prywatnych inwestorów na rynku kapitałowym, banki centralne są gotowe skupować obligacji rządowe w zasadzie bez ograniczeń. Amerykański System Rezerwy Federalnej i Europejski Bank Centralny wyraźnie potwierdziły to kolejno 15 marca i 18 marca.
czytaj także
W przypadku kryzysu COVID-19 ryzyko przywoływane przez krytyków nowoczesnej teorii pieniądza, którzy straszą, że wysoki deficyt może wywołać inflację, jest bardzo mało prawdopodobne. Jesteśmy świadkami załamania popytu konsumenckiego na niespotykaną dotąd skalę, co samo w sobie ma efekt jednoznacznie deflacyjny. Ryzyko kryzysów inflacyjnych nie grozi nam również dlatego, że wszystkie kraje zwiększyłyby swoje zadłużenie jednocześnie.
Euroobligacje
Problemów należy spodziewać się tylko w krajach, które nie są w stanie wystarczająco zapożyczyć się we własnej walucie. W Europie dotyczy to w szczególności mocno zadłużonych krajów członkowskich strefy euro, głównie Włoch. Tutaj rozwiązaniem będzie współfinansowanie (euroobligacje), kiedy środki nie będą wypłacane poszczególnym krajom członkowskim jako kredyt, ale jako transfer.
Ryzyko, że wysoki deficyt może wywołać inflację, jest bardzo mało prawdopodobne.
Przykładem współkredytowania może być choćby linia kredytowa Wspólnoty Europejskiej stworzona w 1975 roku w celu sfinansowania problemów z saldem bilansu płatniczego, spowodowanych przez kryzys naftowy. W przypadku gospodarek wschodzących i krajów rozwijających się w sukurs może tutaj przyjść Międzynarodowy Fundusz Monetarny.
Podsumowując, kryzys wywołany epidemią koronawirusa to prawdopodobnie największe wyzwanie, przed jakim stanie globalna gospodarka od czasów drugiej wojny światowej. Sięgając po stwierdzenie byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, decydującym czynnikiem będzie prowadzenie bezkompromisowej polityki fiskalnej: trzeba „zrobić absolutnie wszystko, co w naszej mocy”. Na szczęście pod tym względem duże kraje nie mają żadnych ograniczeń finansowych.
**
Peter Bofinger jest profesorem ekonomii, wykładowcą na Uniwersytecie w Würzburgu.
Artykuł jest wspólną publikacją magazynów Social Europe i IPS-Journal. Publikację polskiego tłumaczenia dofinansowano ze środków Fundacji im. Friedricha Eberta. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów-Antkowiak.