Owszem, kobiety wywalczyły prawa wyborcze, ale bardzo ciężko z nich korzystać, kiedy nie ma się zapewnionego bezpieczeństwa w domu.
Ewa Baniecka: 28 listopada sto lat temu Zofia Nałkowska krzyczała: „Chcemy całego życia!”, a dziś prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wręcza gdańszczankom, działaczkom prorównościowym, klucze do miasta. To bardzo symboliczny moment, a jednocześnie kulminacja obchodów stulecia praw kobiet w Gdańsku, które trwały już od roku, to nasze wspólne wielkie świętowanie. Jesteś pomysłodawczynią i główną realizatorką obchodów. Opowiedz, jak się kluły i rozwijały te działania.
Elżbieta Rutkowska: Przede wszystkim zaznaczę, zgodnie z postulatem uczestniczek Kongresu Kobiet, że to emancypantki wywalczyły w 1918 roku prawa wyborcze, a Piłsudski jedynie podpisał Dekret „bez różnicy płci”. Minęło sto lat. W Gdańsku powstała z tej okazji sieć współpracy Sto Lat Praw Kobiet Pomorze. Jako Trójmiejska Akcja Kobieca chciałyśmy świętować nie w sposób eventowy, lecz całoroczny, zgodnie z ideą turkusowego zarządzania, czyli takiego, które opiera się na uważnym słuchaniu siebie nawzajem.
Kiedy zaczęło się to uważne słuchanie? Jaki był pierwszy krok?
Po czarnym proteście w 2016 roku pojawiły się na scenie aktywistycznej kobiety, które poczuły się feministkami – rewelacyjnie! – postanowiłyśmy więc spróbować pracować wspólnie, patrząc, gdzie mogłybyśmy przekierować energię protestów. Spotykałyśmy się, pracowałyśmy w grupach tematycznych i jedna z nich zajęła się obchodami stulecia. Właśnie wtedy, dwa lata temu, 11 listopada przeszła przez Gdańsk pokojowa parada niepodległości i już wówczas pojawiły się parasolki z napisem: „100-lecie praw wyborczych kobiet”. Postanowiłyśmy współpracować, ale przede wszystkim wspólnie śnić, usłyszeć nasze potrzeby i zobaczyć, gdzie jest energia, która pozwoli nam razem działać. Bardziej chodziło nam o zmianę w spojrzeniu na świat, o wrażliwość na zmianę, niż o samo świętowanie.
czytaj także
Kiedy już zadbałyśmy o to, by w budżecie miasta znalazły się środki na realizację projektów, rozpoczęłyśmy rozmowy o zawiązaniu Pomorskiej Sieci Obchodów Stulecia Praw Wyborczych Kobiet. Regularnie spotykaliśmy się w Świetlicy Krytyki Politycznej w Trójmieście, wraz z osobami z gdańskiego Urzędu Miejskiego, które mocno z nami współpracowały. Zaangażowany był też Urząd Miasta Sopot, biblioteki, Słupsk, koleżanki i koledzy z różnych organizacji i instytucji. Podkreślę jeszcze istotną współpracę z Europejskim Centrum Solidarności. Trzy organizacje: Świetlica Krytyki Politycznej w Trójmieście, Stowarzyszenie WAGA oraz Centrum Praw Kobiet – Oddział Gdańsk stanowiły zespół sterujący.
Spotkania sieci odbywały się przez rok, mniej więcej co dwa tygodnie, to był czas pracy w duchu wspólnoty i równości. Ja faktycznie jestem w zespole sterującym jako jedna z trzech osób, choć nie przypisywałabym sobie jakiejś szczególnej funkcji. Zależało mi na tym, żeby to, o co walczymy od lat, znalazło przełożenie na wydarzenia związane ze stuleciem, ale nie jako jednorazowy event. Chciałam, żeby zaangażowane w to organizacje pracowały przez cały rok pod kątem osób wykluczonych – budując postawy obywatelskie i solidarnościowe. Bardzo się cieszę, że urząd miasta intensywnie włączył się w te prace. Przekazanie kluczy do miasta kobietom wydaje mi się bardzo symboliczne. Dodam, że w Gdańsku mamy obecnie pierwszy w całej Polsce Model Równego Traktowania – to na pewno nie jest nasza zasługa, ale zasługą jest stworzenie sieci, wpisanie obchodów w całościową narrację.
Powiedzmy więcej o konkretnych wydarzeniach.
Jako Świetlica Krytyki Politycznej w Trójmieście we współpracy ze Stowarzyszeniem WAGA realizowaliśmy projekt „Bez względu na płeć”, a w jego ramach warsztaty dla mężczyzn, dziewczynek, oraz ranking 100 książek na 100 lat. Z ekspertkami merytorycznymi, dr Moniką Żółkoś, dr Barbarą Kijewską i Barbarą Piórkowską, przygotowałyśmy dziesięć kategorii i zachęcaliśmy do wybrania dziesięciu lektur do każdej z nich. Nadałyśmy kategoriom niecodzienne tytuły: Przeciw Kobietom, Matka Ziemia, Na oczach wszystkich czy Odważ się! Dzięki głosowaniu przez internet powstał spis lektur oddających doświadczenie kobiece, a wokół niego odbyło się wiele wydarzeń. Rozmawiałyśmy o wybranych lekturach w kręgach, zachęcając do dzielenia się własnymi doświadczeniami. To były czasem bardzo ciekawe rozmowy i na pewno jeszcze nie raz usiądziemy w kręgu, aby dzielić się naszymi przeżyciami związanymi z lekturami.
czytaj także
Wiele działań prowadził też Gdański Oddział Centrum Praw Kobiet czy miasto Sopot. W gdańskim Teatrze Szekspirowskim mogliśmy obejrzeć w maju trzy spektakle o tematyce kobiecej. Odbywało się oprowadzanie po Stoczni Gdańskiej śladami kobiet w ramach projektu „Metropolitanka” realizowanego przez Instytut Kultury Miejskiej.
Właśnie, obchody stulecia praw wyborczych kobiet w szczególny sposób pomogły wydobyć na światło dzienne uprawianą przez liczne feministki i feministów herstorię. Wreszcie jest szansa, by szersze grona poznały i zapamiętały nazwiska naszych duchowych prababek – aktywistek i polityczek dwudziestolecia międzywojennego. Dzięki działalności Instytutu Kultury Miejskiej i projektowi „Metropolitanka” oraz Stowarzyszeniu Arteria, które w ramach inicjatywy Pomorzanki przypomniało biogramy stu kobiet-mieszkanek Gdańska, coraz więcej wiemy też o zasłużonych i niesłusznie zapomnianych gdańszczankach.
Jest wiele kobiet, których w ogóle nie znamy, zostały wymazane z pamięci. Nie ma ich w nazwach ulic, placów, w przestrzeniach publicznych, a mogłyby pojawić się tam ich nazwiska. Trzeba te nazwiska włączyć do naszej wielkiej historii. Poznajemy nasze prababki jedynie w strefie prywatnej, dokształcając się. Ich postacie mogą stać się publiczne, uznane, a nasze ulice, place powinny być nazwane ich imionami. Herstoria to na razie tylko nasza mała bańka kobiet zaangażowanych w przywracanie pełni historii. Jak postulowała bell hooks, musimy włączyć w tę sprawę mężczyzn, dopiero wówczas feminizm osiągnie pełen sukces. Polska ma piękną historię otwartości, równości, tylko ciągle za bardzo zakrywamy ją patriotyzmem w rozumieniu Polak-katolik.
czytaj także
W swoim artykule, który publikujemy w magazynie „Obywatelka”, w numerze specjalnym na finał obchodów stulecia praw kobiet, piszesz obrazowo o dwóch samolotach z kobietami na pokładzie, które rozbijają się co roku. Tyle ginie rocznie, będąc ofiarami przemocy domowej, i nikogo to specjalnie nie obchodzi, w przeciwieństwie do katastrofy smoleńskiej, którą epatuje się nas podczas kolejnych 96 miesięcznic. Czy masz jakiś pomysł, jak można by tę sytuację zmienić?
Jest wiele kobiet, których w ogóle nie znamy, zostały wymazane z pamięci. Nie ma ich w nazwach ulic, placów, w przestrzeniach publicznych.
Ważne jest to, żeby zrozumieć w końcu, że owszem, kobiety wywalczyły prawa wyborcze, ale bardzo ciężko z nich korzystać, kiedy nie ma się zapewnionego bezpieczeństwa w domu. Trzeba to zmienić. Polski rząd nie chce przestrzegać europejskiej konwencji o zapobieganiu przemocy domowej, wycofał finansowanie Centrum Praw Kobiet. Zamiast tego pojawiają się komunikaty o „bożym porządku”. Wciąż doświadczamy szklanego sufitu, niewielka jest reprezentacja kobiet we władzach samorządowych i ordynacja wyborcza, wciąż nie pomaga tego zmienić. Sukces? Kiedy CPK i inne podobne organizacje nie będą miały co robić. A w drodze do tego kierujmy się szacunkiem i rozwiązaniami prawnymi. W Gdańsku ma powstać centrum antydyskryminacyjne, w którym osoba doznająca krzywdy i osoby jej najbliższe będą objęte całościową opieką. Potrzebujemy jednak całej sieci wspierania takiej osoby, przyjaznego środowiska – jako społeczeństwo chrześcijańskie moglibyśmy wreszcie otrzepać się z hipokryzji.
Projekt widmo. Czy za pomocą tweeta można zatrzymać proces legislacyjny?
czytaj także
Wróćmy jeszcze do gdańskich obchodów stulecia. W ramach wspólnego świętowania latem na malowniczej Biskupiej Górce odbyło się ciekawe wydarzenie plenerowe, podczas którego nie tylko można było potańcować, ale także budowane były kobiece kręgi. Idea kręgu pochodzi z tradycji szamańskich – kobiety w takich kulturach troszczyły się o siebie nawzajem, wspierały, starsze dzieliły się radami i doświadczeniem z młodszymi, wszystkie razem tworzyły własną świętą przestrzeń, w której wspólnie przebywały. Jak według ciebie ta idea ma się do współczesnej rzeczywistości i przestrzeni miejskiej?
Przestrzeń miejska może być wciąż przestrzenią relacji międzyludzkich. Mam na myśli miasto przyjazne ludziom, przyjazne rozwiązania architektoniczne, dywersyfikację przestrzeni pod kątem transportu, zieleń, trakty piesze, dzięki którym relacje międzyludzkie mogą zaistnieć. Miasta budowane dla samochodów nie stworzą takich relacji. Uważność dla sąsiada możemy mieć dopiero wtedy, kiedy go spotkamy.
Dlatego właśnie, chcąc pomóc w poznaniu się społeczności lokalnej, stworzyliśmy w Świetlicy Krytyki Politycznej Klub Sąsiedzki, a wspólnie ze Stowarzyszeniem WAGA i Domem Sąsiedzkim na Biskupiej Górce zorganizowałyśmy to sierpniowe wydarzenie. Zaprosiłyśmy osoby z różnych miejsc do świętowania w rozumieniu budowania więzi. Było tam prawdziwe indiańskie tipi, były rozmowy o seksualności kobiet, o książkach i była dj Wika – po to, żeby móc się poznać i budować wspólne doświadczenia. Nasza „dostrzegalnia gwiazd” nawiązywała do istniejącego niegdyś w tym miejscu prawdziwego obserwatorium astronomicznego Nataniela Wolfa, które tak się właśnie nazywało. W sierpniu obserwatorium zastąpiły leżaki, z których patrzyliśmy w niebo. Ważne było, aby dostrzec gwiazdę w każdym z nas, docenić drugą osobę, dostrzec jej unikatowość i wyjątkowość tego, że wspólnie możemy zbudować sieć wsparcia.
czytaj także
Na zakończenie poproszę cię o twoje własne przesłanie dla naszych duchowych prawnuczek, tych, które będą świętować za następne 100 lat.
Mam nadzieję, że jesteśmy w momencie, w którym wreszcie uda nam się zmienić paradygmat, podział kobieta – mężczyzna jest już dla mnie męczący. Chcę iść krok dalej – do momentu, w którym dominująca stanie się narracja mówiąca o wspólnej sprawie, wspólnych działaniach na rzecz świata. Zwłaszcza że jeśli nie zajmiemy się kwestią środowiska, katastrofy klimatycznej i wielkiego wymierania gatunków, za sto lat może nas już nie być.
Bińczyk: Ludzkość jest dziś jednocześnie supersprawcza i bezradna!
czytaj także
**
Elżbieta Rutkowska – animatorka i dziennikarka, od maja 2014 roku szefowa Świetlicy Krytyki Politycznej w Trójmieście. Ukończyła specjalizację prasową i reportażową na Pomagisterskich Dziennych Studiach Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Przez sześć lat współpracowała z Telewizją Polską S.A., przygotowując cykle tematyczne, magazyny, reportaże oraz filmy dokumentalne. Prowadziła warsztaty dziennikarskie dla Fundacji Nowe Media.