Zrewoltowany student, niedoszły poseł, asystent Zygmunta Baumana, czciciel Światowida, antysemita, narcyz i donosiciel, reinkarnacja Bolesława Śmiałego, wódz faszystów, wróg publiczny numer jeden i ostatecznie ofiara reprywatyzacji – dziś w Krainie Prawicowej Szurii historia prawdziwa Bolesława Tejkowskiego.
Od ponad 60 lat na scenie politycznej, z wiekiem coraz bliżej jej marginesu. Dziś niemal zapomniany, osiemdziesięciopięcioletni starzec w swojej kawalerce na Hożej wydaje się być ostatnim śladem po organizacji, która na początku lat 90. była główną pięścią polskich faszystów.
Jego opowieść o sobie pełna jest mistyfikacji, ubarwień, fantazji i autokreacji. Raz jest rewolucjonistą, innym razem spiskującym przeciwko PRL endekiem. Przyjaźni się z Baumanem i Kuroniem, by zaraz walczyć z żydowskim spiskiem. Raz jest puławianinem, raz moczarowcem. Walczy z Rosją, by później zakładać komitet pansłowiański. Wspiera klasę średnią, by momentalnie ją porzucić i jako faszysta bronić zwalnianych robotników, których bronił już pięćdziesiąt lat wcześniej, choć wtedy jako żarliwy komunista.
Tejkowski konspirator
Przychodzi na świat 15 grudnia 1933 roku w Kruszwicy jako Bernard Tejkowski. Jego ojciec Roman, powstaniec wielkopolski i kupiec, jest endekiem. Rok po rozpoczęciu wojny jego rodzina zostaje wysiedlona przez hitlerowców z „Kraju Warty” i ląduje na przedmieściach Krakowa, w Mogile, na której dekadę później zbudowana zostanie Nowa Huta.
Pochodzenie klasowe, poglądy ojca i miejsce urodzenia z wiekiem coraz bardziej będą ważyć na poglądach Tejkowskiego. Kiedy jednak w Polsce rozwija się nowy ustrój, nasz bohater włącza się w jego budowę najdzielniej jak potrafi. W 1951 roku wstępuje do Związku Młodzieży Polskiej, a następnie do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, studiuje na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Początek biografii godny ikony socrealizmu.
Niedługo potem młodzi komuniści żądają jednak naprawy systemu. Także ci krakowscy, którzy od 1954 roku spotykają się regularnie u rodziców Tejkowskiego. Przychodzą późniejsi: profesorowie – rektor Politechniki Bolesław Kordas, architekt Jerzy Ullman i historyk Adam Hrebenda, artyści – reżyserka telewizyjna, filmowa i teatralna Irena Wollen, bliski współpracownik Jerzego Grotowskiego reżyser Waldemar Krygier, późniejszy opozycjonista i prezes podziemnego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefan Bratkowski oraz jego młodszy brat, późniejszy minister i poseł Andrzej.
Nazywają się sami Klanem Płonącego Pomidora – czerwoni i płonący czerwienią, a skrót KPP wprost nawiązuje do rozwiązanej przez Komintern w 1938 roku Komunistycznej Partii Polski. „Chcieliśmy socjalizmu prawdziwego, uczciwości, demokracji, suwerenności, a już najlepiej widzieliśmy czego nie chcemy. Nie chcieliśmy tego co jest” [i], opowiada czterdzieści lat później o tym okresie starszy Bratkowski, wówczas jeszcze student prawa, a od 1955 r. asystent w Katedrze Podstaw Marksizmu Leninizmu UJ. „Chcieliśmy być czerwonymi, takimi prawdziwymi, w opozycji do całego stalinowskiego gmachu drani, co wypaczyli szczytną ideę” [ii], dodaje późniejszy główny Architekt Miasta Krakowa Sławomir Podolak, inny uczestnik tamtych spotkań.
Tejkowski aktywista
Młody Bernard robi błyskawiczną karierę. Mając dwadzieścia dwa lata jest już przewodniczącym Zarządu Uczelnianego ZMP na Politechnice, członkiem Komitetu Uczelnianego PZPR i jego egzekutywy oraz delegatem na II Zjazd ZMP. Tymczasem, 25 lutego 1956 roku I Sekretarz KC KPZR Nikita Chruszczow wygłasza tajny referat pt. O kulcie jednostki i jego następstwach, wieszczący koniec stalinizmu. Tejkowski jako działacz ZMP i PZPR ma do materiału dostęp i upowszechnia go w Krakowie. Ludzie zaczynają go kojarzyć, staje się popularny.
W komitetach partii panuje szok. Tłuczone są popiersia Stalina w gmachach uczelni. W artykule pt. Bez niedomówień [iii] Tejkowski krytykuje kumoterstwo w partii i żąda wyjaśnienia sprawy likwidacji KPP oraz oskarżeń rzucanych na towarzysza Gomułkę. Domaga się końca wypaczeń w gospodarce, a wszystko to głosi z pozycji zatroskanego budowniczego systemu – „Słowo komunista znaczy wiele”, pisze. „Trudno na nie prawdziwie zasłużyć” [iv]. Studenci są coraz bardziej zrewoltowani. Przy wsparciu młodego kierownika Katedry Podstaw Marksizmu Leninizmu Marka Waldenberga starszy Bratkowski tworzy Uniwersytecki Klub Dyskusyjny.
Wiosną 1956 roku dzieją się rzeczy dotąd nie do pomyślenia – pojawiają się spontaniczne protesty. Studenci ASP blokują eksmisje kolegów z akademika DS Żaczek. Z zepsutym dorszem ze stołówki maszerują pod gmach Miejskiej Rady Narodowej. Sytuacja wymyka się spod kontroli w maju, standardowo, na Juwenaliach. Bez zgody wykładowców z sal uczelni wychodzą na ulice tysiące studentek i studentów. Wielu z nich krzyczy: „prasa kłamie!”, „Precz z wazeliną! Prawdy i chleba!” oraz „Precz z konstytucją!”. Przemawiają Stefan Bratkowski i Jerzy Grotowski. Znów, dawniej niewyobrażalne: władze nie reagują i nie podejmują interwencji.
Tejkowski notuje w swoim dzienniku: „10.06.56 Po całodziennej i prawie całonocnej dyskusji mam znowu kilka uwag 1. Antysemityzm to kontrrewolucja kołtunerii. 2. Partia musi wyrażać wolę mas”. Kilka tygodni później wyjeżdża na wakacje do Poznania i rozmawia z uczestnikami niedawnych robotniczych protestów. W dzienniku notuje: „Warto by zapoznać się z tym, co robi Jugosławia” [v].
Tejkowski rewolucjonista
18 października, w przeddzień dramatycznego VIII plenum KC PZPR, na którym władzę w Polsce przejął Władysław Gomułka, studenci zwołują do Klubu „Rotunda” wiec. Gromadzą się tysiące ludzi, nie mieszczą się w budynku, więc trzeba wystawić głośniki na zewnątrz. Przemawia sędziwy poseł Bolesław Drobner. Jednak nie on zostaje gwiazdą wydarzenia. „Ściągnęliśmy starego Drobnera, w naszych oczach starego przyzwoitego socjalistę, ale najlepszym mówcą wiecu okazał się nie on, lecz nasz Benek Tejkowski, który wywołał frenetyczny entuzjazm” [vi], opowiada o tym dniu Bratkowski.
Uczestnicy wiecu powołują Studencki Komitet Rewolucyjny. Przewodzi mu Tejkowski. Należą do niego między innymi lekarze Rudolf Klimek i Jerzy Michalewski, reżyser Jerzy Grotowski, fizyk atomowy Jerzy Huczkowski i politolog Emil Kornaś. Powstaje rezolucja – studenci domagają się demokratyzacji, potępienia cenzury, poparcia samorządu robotniczego i likwidacji ZMP. Między zgromadzonymi krąży kapelusz. Wszyscy zrzucają się na wyjazd delegacji do Warszawy. Przewodzi jej znów Tejkowski. Spotykają się z Gomułką i odczytują swoją rezolucję na wiecu na Politechnice Warszawskiej.
21 października odbywa się kolejny wiec w Rotundzie. Wokół budynku gromadzi się ponad 15 tysięcy osób, z tego dwie trzecie krakowskich studentów. Obecność deklarują przedstawiciele 167 zakładów pracy, w tym Huty im. Lenina. Zjawia się też rektor UJ, prof. Teodor Marchlewski. Wiec prowadzi Tejkowski. Kraków jest jego. On rządzi studentami – studenci rządzą miastem. Dopiero po nim przemawiają poseł Drobner i szef studium wojskowego UJ, pułkownik Tadeusz Cynkin.
27 października, podczas plenum KW PZPR w Krakowie, studenccy delegaci usuwają ze stanowiska sekretarza wojewódzkiego PZPR, natolińczyka, Stanisława Brodzińskiego Nowym zostaje Drobner. Do egzekutywy zostają dokooptowani Waldenberg i Tejkowski. Nasz bohater ma wtedy dwadzieścia trzy lata i zapowiada się, że na wielką postać – to jednak szczyt jego osiągnięć. Nigdy nie osiągnie wyższej funkcji, choć starał się będzie kolejnych sześćdziesiąt lat.
„Sytuacja była wtedy rewolucyjna, w mieście istniały chyba trzy ośrodki władzy” [vii], mówi o tym okresie Jerzy Urban. Porządku w Krakowie pilnuje świeżo powołana milicja studencko-robotnicza pod wodzą Adama Kreislera. Studenccy delegaci wyjeżdżają też w teren – są w Bochni, Brzesku, Dąbrowie Tarnowskiej, Oświęcimiu, Tarnowie. Doprowadzają do odwoływania stalinistów z kierownictwa zakładów pracy, spółdzielni i komitetów zakładowych PZPR. Wymuszają rozwiązanie ZMP w Nowej Hucie i na krakowskich uczelniach, a potem w całym województwie.
Na jego miejsce powstaje Rewolucyjny Związek Młodzieży Łączy on studentów i robotników. Pomysł podchwytują inne regiony: 6 grudnia w Sali Kongresowej lewicowi aktywiści powołują ogólnopolski RZM. Przemawia Jerzy Grotowski. Cele: destalinizacja, niezależny ruch młodzieżowy oraz walka o mandaty poselskie w wyborach do Sejmu PRL. Na wiecu 10 grudnia studenci wysuwają czterech kandydatów – Tejkowskiego, przywódcę młodych robotników z Huty Zbigniewa Jakusa, prof. Jana Miodońskiego i pułkownika Cynkina. Poparcie uzyskują też były poseł i minister Józef Putek z Wadowic i Jerzy Krężel z Olkusza. Kiedy na liście kandydatów zabraknie Tejkowskiego i Jakusa, studenci kolejnym wiecem wymuszają ich dopisanie.
Choć Bernard jest dopiero na dziewiątym miejscu listy, uznaje się go, obok premiera Józefa Cyrankiewicza, Drobnera i Stanisława Stommy z „Tygodnika Powszechnego”, za faworyta. Studenci prowadzą aktywną kampanie: w Krakowie pojawiają się napisy na murach: „Jeśli nie chcesz, by ucięto ci rękę – głosuj za Benkiem” albo „Każda ładna dziewczyna głosuje na Cynkina”. Zaniepokojony Cyrankiewicz osobiście spotyka się ze studentami. Przekonuje, że aby utrzymał się kurs demokratyczny, muszą poprzeć ludzi Gomułki. Ci dalej wspierają Tejkowskiego, ale na ich ulotkach pojawiają się pieczątki: „Pamiętaj, Cyrankiewicz jednak najważniejszy”.
Gomułka chce być jednak pewny. Wzywa do głosowania na listę Frontu Jedności Narodwej „bez skreśleń”. Daje to mandaty wyłącznie osobom z kilku pierwszych miejsc. Sugeruje, że głosowanie inaczej sprowokuje interwencję radziecką. Tejkowski walczy dalej, nawołując do skreślania, ale do Sejmu w styczniu 1957 roku wchodzą tylko ludzie z miejsc mandatowych. Bernard nie zostaje posłem.
Władza niedługo potem uderza w niezależny ruch studencki. RZM zostaje połączone z reżimowym Związkiem Młodzieży Robotniczej w Związek Młodzieży Socjalistycznej. 14 lutego Tejkowski zostaje też usunięty z kierownictwa krakowskiego PZPR. Na tym samym posiedzeniu rezygnuje Drobner, a dwa miesiące później Waldenberg. W październiku 1957 roku studenci protestują przeciwko likwidacji pisma „Po prostu”, za co Tejkowski zostaje wyrzucony z partii.
Jest mimo to przekonany o swojej dziejowej roli. Nie rozumie do końca, że pomogły mu przypadkowe dość okoliczności i procesy od niego niezależne, uważa się za wielkiego przywódcę. „Był on niczym dziecko, które jadąc na hulajnodze wyobraża sobie i udaje, że leci samolotem” [viii], mówi o nim Urban. Niedługo później w KC PZPR powielono i szeroko rozesłano dzienniki Tejkowskiego. Druk rozpowszechniano jako zupełnie poważny dokument kompromitujący samego autora i, co ważniejsze, ludzi, o których pisał. „W tych zapiskach były bardzo pikantne szczegóły polityczne i erotyczne i on np. dokładnie opisywał, jak rżnie Irenę Lewandowską”, opowiada Urban. „Był to bardzo komiczny fragment, bo oboje podczas uprawiania miłości rozmawiali o polityce. (…) Cały aparat z rechotem się w to wczytywał” [ix]. Taki PRL-owski kompromat, który ma sprawić, że Tejkowski wyjdzie na durnia.
Tejkowski Rewizjonista
To wszystko jednak ciągle za mało, żeby zniechęcić go do polityki. Premier Cyrankiewicz i „puławianin” Mateusz Ochs z KC PZPR załatwiają mu przeniesienie do Warszawy i kawalerkę na Hożej. Do dziś w niej zresztą mieszka. W 1961 roku próbuje znów wstąpić do partii Bezskutecznie. Zaczyna na UW studia z socjologii. Jego promotorem jest prof. Zygmunt Bauman. Temat pracy: społeczna funkcja biurokracji. Wybór to nieprzypadkowy, Tejkowski zaprzyjaźnia się bowiem z trockizującymi rewizjonistami: Jackiem Kuroniem i Karolem Modzelewskim.
Bernard ma ogromny urok osobisty, jest błyskotliwy i robi duże wrażenie na kobietach. W jego kawalerce często odbywają się imprezy. Staje się częścią warszawskiej elity intelektualnej i towarzyskiej, a po magisterium zostaje na socjologii asystentem. Działa aktywnie w lewicowej opozycji, pomaga też redagować Manifest Rewolucyjny Kuronia i Modzelewskiego, a potem List Otwarty do PZPR. Jednak Andrzej Mazur – TW „Wacław” – donosi na nich do SB. W nocy z 14 na 15 listopada 1964 roku u Tejkowskiego podczas rewizji funkcjonariusze znajdują 20 stron Listu. Kuroń, Modzelewski i Tejkowski zostają zatrzymani na 48 godzin, a po wyjściu z aresztu wyrzuceni z pracy i usunięci z partii. Swojego asystenta próbuje bronić Bauman, ale bez efektu.
W łonie opozycji zaczyna się rozłam. Z jednej strony działają „komandosi”: Adam Michnik, Henryk Szlajfer, Jan Tomasz Gross, Barbara Toruńczyk, Jan Lityński z drugiej „bogoojczyźniani”: Tejkowski, Antoni Zambrowski, Waldemar Kuczyński, Stanisław Gomułka czy Karol Głogowski. W tym drugim gronie działa wielu współpracowników SB: socjolog Andrzej Mazur (TW „Wacław”), hungarysta Jerzy Robert Nowak (TW „Tadeusz”) czy cybernetyk Józef S. Kossecki (TW „X”). Wszyscy spotykają się regularnie w kawalerce Tejkowskiego.
Mają pretensje do „komandosów” za lekceważenie spraw religii oraz suwerenności. TW „Wacław” donosi: „narasta natarczywy nacjonalizm Benka”[x]. Już w 1964 roku Tejkowski kłóci się z Kuroniem – „dla mnie klasa robotnicza jest fikcją, a naród rzeczywistością”, wykrzykuje, na co Kuroń odpowiada, że „dla niego zupełnie odwrotnie” [xi]. „Bogojczyźniani” solidaryzują się też z Episkopatem w czasie konfliktu z władzami wokół obchodów milenijnych. 26 czerwca 1966 roku manifestują na Miodowej i Krakowskim Przedmieściu, a Tejkowski składa oficjalną wizytę Prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu oraz kardynałowi Karolowi Wojtyle.
Tejkowski Moczarowiec
Ostatecznie staje po stronie narodowych komunistów. Kuroń wspomina: „któregoś dnia, a było to chyba w listopadzie, przyszedł do mnie niezwykle wzburzony Karol Głogowski. Powiedział, że idzie wprost od Tejkowskiego, który właśnie wrócił z przesłuchania w MSW. Benek wrócił jak opętany przez diabła – powiedział Głogowski. – Krzyczy, że Żydzi stanowią potężną mafię, która działa z premedytacją na zgubę Polski i że jedynym ratunkiem dla nas jest generał Moczar” [xii].
Od dawna już nie czuje się dobrze wśród lewicowej opozycji. Wielu z jej członków to dzieci dawnych kapepowców, często z pochodzenia Żydzi. Ojciec endek i nacjonalistyczna Wielkopolska zaczynają upominać się o swojego syna. Wszystko to wzmacnia lektura książek Feliksa Konecznego, Romana Dmowskiego i tekstów środowiska przedwojennej Zadrugi. Dochodzi do tego powód zupełnie prozaiczny: Tejkowski zostaje oskarżony o defraudację części pieniędzy zebranych dla przebywających w więzieniu Kuronia i Modzelewskiego. Dostaje je od Zambrowskiego, ma przekazać Gajce Kuroń, zaś ta znając jego ubóstwo ponoć część mu zostawia. Sytuacja jest niejasna, narastają napięcia. Ostatecznie zrywa więc z opozycją i idzie na współpracę z SB, a w 1969 roku zeznaje już jako świadek oskarżenia w procesach marcowych, m.in. przeciwko Zambrowskiemu, Kuroniowi i Modzelewskiemu.
W Instytucie Organizacji Przemysłu Maszynowego, gdzie pracuje, przeprowadza „aryzację”, domagając się od podejrzanych o żydowskie pochodzenie współpracowników metryki chrztu własnej, ojca oraz dziadka [xiii]. W 1975 roku oficer SB stwierdzi o nim: „Credo działania: wrogiem rewolucji jest Żyd (wrogiem wewnętrznym), wrogiem zewnętrznym Niemiec, przyjacielem – Rosjanin” [xiv]. W tym okresie zaczyna regularnie widywać się z esbekami. Niewiele jednak zyskuje na tej współpracy. W 1970 roku stara się o prace w Najwyższej Izbie Kontroli, którą kieruje Moczar. Rozmawia ze Służbą Bezpieczeństwa, deklaruje lojalność. Chce pisać doktorat i skupić się na pracy, jednak SB zaleca, by go nie przyjmować [xv].
Tejkowski i Wielka Lechia
Coraz bardziej odosobniony, dochodzi do wniosku, że Polacy obok religijnej muszą mieć także obrzędowość czysto narodową [xvi]. Nawiązuje kontakty z Lechickim/Świętym Kołem – Kręgiem Czcicieli Światowida, rodzimowierczą grupą wyznaniowa z korzeniami sięgającymi lat dwudziestych, kierowaną przez Władysława Kołodzieja i Jerzego Gawrycha. „Tejkowski chciał swoja ideę polityczna podbudować” – opowiada Gawrych – „religią. Twierdził że katolicyzm to sekta żydowska, a on nie może oprzeć swojej idei partii narodowej (…) na religii duchowych Żydów” [xvii].
Przez arcykapłana Światowida Masława II zostaje ogłoszony reinkarnacją Bolesława Śmiałego. Zmienia imię z Bernard na Bolesław. Kontaktuje się z Antonim Wacykiem, po śmierci Jana Stachniuka, najważniejszym żyjącym członkiem przedwojennej Zadrugi, autorem głównego hasła organizacji: „Odkatoliczyć, unarodowić, dowartościować Polaka!” Temu właśnie hasłu zaczyna Tejkowski być wierny. Znajomość ulega jednak zerwaniu po tym, jak odmawia zwrotu pożyczonych materiałów. W ten właśnie sposób powstaje, wzmiankowany w dokumentach SB, rodzimowierczy księgozbiór na Hożej [xviii].
W 1972 roku Tejkowski bezskutecznie próbuje zarejestrować swoje Towarzystwo Słowiańskie, składając do władz statut oraz memoriał O pełne urzeczywistnienie komunizmu w Polsce. Sugeruje w nim, że skuteczna budowa komunizmu – likwidacja Kościoła, kolektywizacja rolnictwa, zjednoczenie ruchu młodzieżowego – wymaga przemian w kulturze, w tym sięgnięcia do tradycji przedchrześcijańskich [xix]. Rok później próbuje przejąć władzę u Światowidowców i w Towarzystwie Kultury Moralnej. I tu, i tu bezskutecznie [xx].
Pokłócony z kolegami, znów kontaktuje się z SB. Pisze oświadczenie zawierające charakterystykę Kołodzieja i Masława II, kompromaty obyczajowe i polityczne[xxi] oraz negatywną ocenę ruchu. Zeznaje oficerowi SB, że „wiara Światowida i ruch słowiański prowadzone przez Gawrycha mogą być inspirowane przez wrogie siły, które chcą przechwycić problemy słowiańskie w swoje ręce, przeciwstawić je ustrojowi, a także skompromitować i uniemożliwiać włączenie tych problemów w świecką i komunistyczną reedukacje narodu” [xxii]. I że jeśli władze nie chcą kłopotu „na odcinku problematyki słowiańskiej”, to powinny powierzyć ją komuś kompetentnemu i zaufanemu. Czytaj: Tejkowskiemu. Dopisek majora SB Kieszkowskiego: „rozmowę odbyto na życzenie autora” [xxiii].
Tejkowski prowadzi dalej swoją neopogańską działalność, pracując w Towarzystwie Krzewienia Kultury Świeckiej. Pracownik SB raportuje: „nie zarzuca myśli o tworzeniu organizacji słowiańskiej”. Poprzez kanały TKKŚ stara się dojść do jak największej liczby ludzi – tworzy koła dzielnicowe TKKŚ, dociera też na UW. „Według założeń T. należy zorganizować jak największa liczbę ludzi o poglądach laickich, proradzieckich, którzy mogą piastować stanowiska kierownicze do walki z kościołem katolickim, syjonistami w Polsce”, pisze prowadzący go esbek [xxiv].
Władze testują, jak można użyć nacjonalizmu i tradycji pogańskich. Wydaje się, że aż do końcówki lat 70. Tejkowski wierzy, że powstanie coś w rodzaju neopogańskiego PAX i po to właśnie, poza wyrównywaniem prywatnych rachunków, kontaktuje się z SB i przekazuje informacje. Próbuje nawet nawiązać kontakt z ambasadą ZSRR [xxv]. Nie wiadomo z jakim skutkiem.
W międzyczasie zgłębia historiozofię. Od mieszkającego w Poznaniu Karola Trennera uzyskuje maszynopisy niepublikowanych wcześniej prac Feliksa Konecznego: Cywilizacja bizantyjska, Cywilizacja żydowska i Państwo w cywilizacji łacińskiej. Przekazuje je w 1971 roku Maciejowi Giertychowi, który z kolei wysyła je swojemu ojcu Jędrzejowi do Londynu, gdzie zostają wydane. Obecnie to absolutny must have wśród „intelektualistów” skrajnej prawicy. W 1973 roku zaczyna nawet pisać na UAM o Konecznym pracę doktorską, której jednak nie ukończy.
W 1977 roku zostaje z TKKŚ zwolniony. Grozi mu nawet dyscyplinarka „z powodu notorycznego lenistwa, niepowykonywania i nieprzyjmowania zadań, przeciwstawiania się wszelkim poleceniom, samowoli, nieodpowiedzialności opuszczania miejsca pracy, lekceważenia kierownictwa”. Na 29 stronach maszynopisu prosi o pozostawienie go w pracy, ale system jest nieubłagany. Bezskutecznie [xxvi]. Od tego czasu aż do dziś pozostaje niezatrudniony. Pisze na zamówienie teksty, a w mieszkaniu ma skarbonkę, gdzie jego goście wrzucają datki [xxvii].
Tejkowski Nacjonalista
Także jego poniesie fala społecznej aktywności, którą zrodziła Solidarność. Jego grupka nabiera kształtów organizacyjnych 10 października 1981 roku, kiedy to w Domu Kultury na Ochocie powołuje do życia Polski Związek Wspólnoty Narodowej. Przewodniczącym zostaje oczywiście Tejkowski. Do władz trafia też późniejszy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, wtedy prawnik i dyrektor Instytutu Religioznawstwa UJ. Z Tejkowskim poznali się w latach 70., kiedy Majchrowski pracował nad dziejami ugrupowań rodzimowierczych w Polsce. Po stanie wojennym profesor wycofuje się jednak z tej aktywności.
Zjazd przyjmuje odezwę Polki i Polacy! Od tego momentu wydawanie odezw będzie jedną z głównych pasji Tejkowskiego. W tej wzywa robotników: „Brońcie robotniczej i polskie własności zakładów w których pracujecie, walczcie o rzeczywisty pracowniczy samorząd”. Głosi program lewicowo-nacjonalistyczny. Dystansuje się zarówno od obozu władzy, jak i od Solidarności zarzucając obu, że są kierowane przez siły niepolskie. 14 grudnia 1981 roku, dzień po wprowadzeniu Stanu Wojennego, Tejkowski podpisuje deklarację lojalności [xxviii].
Mimo tego donoszą na niego TW: „Florek”, „Andrzej”, „Robert” i „Feliks”. W jego telefonie zamontowany jest podsłuch [xxix]. TW informują, co mówi: jego cel – walka o odżydzenie Polski. Metoda – klasyczny nacjonalizm. Żydzi tworzą ruch komunistyczny począwszy od Lenina i Marsa aż do dnia dzisiejszego. Masoneria jest aktywna, szczególnie w Polsce. Przewiduje zjednoczenie Niemiec i rozpad ZSRR. Polskę może uratować tylko federacja z Litwą, Łotwą i Słowacją [xxx]. 26 sierpnia 1982 roku Tejkowski zostaje internowany i trafia do Białołęki. Stosunki z osadzonymi ma złe, z racji poglądów i podejrzeń o współprace ze służbami. Wielkiego zagrożenia dla ustroju nie stwarza, więc zwalniają go już 21 października [xxxi].
Doświadczenie uwięzienia musiało być jednak nieprzyjemne, bo do końca lat osiemdziesiątych jest mało aktywny publicznie. W 1984 i 1987 roku składa tylko wnioski o rejestrację swojej organizacji (odrzucone) i wydaje odezwę popierającą sojusz z ZSRR. Dopiero pod koniec 1988 roku robi się aktywniejszy. Zaczyna wydawać pismo „Narodowiec”, redagowane przez zadrużanina ze Szczepu Rogate Serce Andrzeja Wylotka. Pisze list do gen. Kiszczaka występując o „ograniczony system wielopartyjny”, który „powinien gwarantować 51% udziału w Sejmie dla PZPR” [xxxii]. Apetyt mu jednak rośnie, bo w kolejnym, tym razem adresowanym do premiera Mieczysława F. Rakowskiego liście oferuje swoją skromną osobą na stanowisko ministra [xxxiii].
PZWN to maleńka organizacja, Tejkowski mnoży więc szyldy. 20 stycznia 1989 roku tworzy Polskie Stronnictwo Narodowe. Jego władze: Tejkowski i Barbara Krygier. Sprzyja mu zamieszanie na scenie politycznej, a chaos transformacji i wielość nowych ugrupowań pozwalają mu szerzej zaistnieć. Grając role endeka-ortodoksa, spotyka się z politykami obu Stronnictw Narodowych i NOP, usilnie zabiegając o zjednoczenie środowiska nacjonalistów. Powstaje Rada Porozumiewawcza Polskiego Ruchu Narodowego, w której skład wchodzą Tejkowski i Krygier oraz, co ciekawe, poeta, twórca terminu „kraina łagodności”, Jerzy Harasymowicz. Uruchamia wydawnictwo „Walka z Okupacją Żydowską”, które wydaje jednak tylko dwie książki, obie autorstwa Przemysława Dymskiego: Rak synagogi w Episkopacie Polskim oraz Antysemityzm – hańba czy nadzieja. Nikt poważniejszy jednak z Tejkowskim łączyć się nie chce, jednoczy się więc sam ze sobą i łączy w jedną organizację założone przez siebie grupy: PZWN, Polską Partię Narodową i Polskie Stronnictwo Narodowe. Powstaje PWN-PSN (symbol: orzeł lechicki, nazywany popularnie pterodaktylem).
Tejkowski twierdzi, że ma ona kilkadziesiąt oddziałów. W październiku 1989 roku w imieniu swoich organizacji, żąda od władz 17 pokoi, 3 sal konferencyjnych na 650 osób i 4 telefonów [xxxiv]. Jest całkiem skuteczny, bo uzyskuje lokale w Warszawie, Opolu i Legnicy. Znów sprzyja mu chaos polityczny. Do kiosków trafia jego pismo „Myśl Narodowa Polska”. W radzie programowej zasiadają… tak jest, Krygier i Tejkowski. 12 marca 1990 roku nasz bohater deklaruje na wybory samorządowe sojusz z PSL i Stronnictwem Demokratycznym. Obie partie nie maja o tym pojęcia.
Jednocześnie nie chce jednak formalizować struktur. Nie zwołuje Założycielskiego Zjazdu Krajowego. Rodzi się opozycja. Widzi ona dwie przyczyny stanu rzeczy: Tejkowskiego „agenturalne uzależnienie od ośrodków antynarodowych oraz żądzę absolutnej władzy i poczucie zagrożenia z nią związane” [xxxv]. Jego działania mają sprowadzać się do zebrań w jego mieszkaniu oraz doraźnych odezw i listów. Warszawski Zarząd Wojewódzki kieruje do sądu partyjnego skargę na wodza. Zarzuty: „ustawiczne spory personalne i intrygi wobec członków, instrumentalne traktowanie członków”, a także „nieudolne przedsięwzięcia gospodarcze” [xxxvi]. Kryzys osiąga apogeum 15 września 1990 roku, kiedy to trzech frondystów, będąc w stanie nietrzeźwym i wymachując pistoletem gazowym wparowuje do siedziby partii. Dwa tygodnie później opozycja zostaje z organizacji usunięta. Nowe kierownictwo utworzą, a jakże, Tejkowski i Krygier.
Tejkowski panslawista
Kłopoty w macierzystej organizacji miały mu zrekompensować sukcesy na forum międzynarodowym. W sierpniu 1990 roku przybywa bowiem do warszawy rosyjska nacjonalistka Miłada Kowalkowa i spotyka Tejkowskiego. Trafia dobrze, bo Tejkowski jest zdeklarowanym panslawistą. W efekcie spotkania delegacja PWN-PSN jedzie do Petersburga. W niej – Tejkowski i Krygier. Spotkają się z działaczami Ruchu Patriotycznego Ojczyzna (odpowiednika polskiego ZP Grunwald), Pamięci oraz partii Władimira Żyrinowskiego. Demonstrują. Tejkowski udziela wywiadów i występuje nawet w telewizji, powstaje wtedy Zjazd Słowiański, który ma jednoczyć ruch panslawistyczny.
Tejkowski i Krygier jadą jeszcze na dwa zjazdy. Na drugim, w marcu 1991 roku spotyka się aż 88 organizacji z Rosji, Białorusi Ukrainy, Kazachstanu, Polski i Czechosłowacji, Bułgarii i Jugosławii. Wódz PWN-PSN zostaje jednym z trzech wiceprzewodniczących ZS, a Krygier członkinią zarządu, któremu przewodniczy lider neonazistowskiej Rosyjskiej Jedności Narodowej, Aleksandr Barkaszow. Dwa lata później ów będzie walczył ze swoją bojówką po stronie rebeliantów Ruckoja i Chasbułatowa podczas puczu przeciwko prezydentowi Jelcynowi.
W czasie wojny o Kuwejt PWN prowadzi kapanię na rzecz Iraku – wydaje oświadczenie, wysyła życzenia, spotyka się z ambasadorem i otrzymuje od wicepremiera Tarika Aziza podziękowania. Nie jest to zresztą bardzo oryginalna opcja: w owym czasie, w zamian za wsparcie, Husajn opłaca wielu skrajnie prawicowych polityków, z Jean-Marie Le Penem, Jörgem Haiderem,Vadimem Tudorem, i Vojislavem Šešeljem na czele, więc Tejkowski dobrze wie skąd wiatr wieje i płyną petrodolary.
Kokietuje również KRLD. Spotyka się z jej ambasadorem. PWN-PSN wydaje oświadczenie O zjednoczenie Korei. W liście do Giennadija Ziuganowa lidera Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej pisze: wyrażamy nadzieję, ze Wasz i nasz program narodowy urzeczywistni Wspólnotę Słowiańską, stanowiącą wszechstronne przymierze gospodarcze, polityczne i wojskowe niepodległych Państw Słowiańskich. Promuje też faszyzm paneuropejski, praktycznie nieobecny w innych polskich ugrupowaniach endeckich tego okresu. Ogólnie uprawia protoduginizm, tylko jak to on, chaotycznie, narcystycznie i po szursku.
Tejkowski kandydat
W pierwszych powszechnych wyborach prezydenckich, w 1990 roku oczywiście chce wziąć udział. Tym bardziej, że zdaniem głównego ideologa PWN-PSN Dymskiego, Wałęsa to narkoman, bluźnierca i oczywiście Żyd, zaś Roman Bartoszcze z PSL to „koń trojański Banku Światowego” [xxxvii]. Wódz poparcie znajduje jednak tylko u dr Kazimierza Abramskiego, lidera najpewniej jednoosobowej Powszechnej Partii Słowian i Narodów Sprzymierzonych. Miesiąc później następuje jednak rozczarowanie: nie udaje się zebrać wymaganej liczby podpisów. PWN-PSN protestuje w efekcie przeciw „niedemokratycznej kampanii wyborczej” i apeluje o bojkot wyborów [xxxviii].
Płynności kadr mają zaradzić szkolenia ideologiczne. Tejkowski organizuje je w rodzinnej Kruszwicy, gdzie przy ul Ogrodowej 23 nabywa działkę o powierzchni 3,5 tys. m2. Tworzy też nowe wydawnictwo Wspólnota Polska, w którym jednak nie ukazuje się ostatecznie ani jedna książka. Co dwa tygodnie organizuje odczyty w siedzibie swojej partii, gdzie działa również otwarta Mównica Samotnych – coś w rodzaju Hyde Parku – oraz mała sala estradowa dla wykonawców.
Zaczyna sięgać po hasła socjal-radykalne. O ile jeszcze w marcu 1990 roku apelował do klasy średniej,to już w listopadzie popiera strajkujących robotników i ostro krytykuje prywatyzację. Bezpardonowo walczy z żydowskim spiskiem, w którym tkwią praktycznie wszyscy: Wałęsa, Solidarność, Kościół Katolicki z Papieżem włącznie i inne endeckie organizacje. Żydzi rządzą tak Watykanem, jak i Waszyngtonem, są fatum losu Polaków. Powstanie Warszawskie? Żydzi! Jałta? Żydzi! Stalinizm? Żydzi! Aborcja? Żydzi! Alkoholizm? Żydzi! Magdalenka – wiadomo, umowa Żydów z Żydami.
Żydzi w partii. Żydzi w seminariach, Żydzi mają punkty za pochodzenie i specjalne dopłaty do pensji. Dawni przyjaciele czy dawni wrogowie, nieważne. Dziś to wszystko to Żydzi. A jak nie Żydzi to agenci Mossadu, KGB, SB i CIA. Opanowali „wojsko, policje, sadownictwo, urzędy centralne, naukę, szkolnictwo, sztukę, gospodarkę, finanse, prasę, radio i telewizję”. Żydzi kierują, Polacy pracują. Bogacą się Niemcy. Oprócz tego: turbosłowianizm, aryjski rodowód, promocja rodzimowierczych świąt zamiast kościelnych.
Tejkowski głosi też swoje teorie genetyczne dotyczące różnych polityków. Wałęsy ojcem na przykład miał być, służący w wojsku niemieckim, Żyd Kohne. Zdaniem Tejkowskiego bronił w 1945 roku Gdyni przed armią radziecką. Wraz ze swym oddziałem zdążył się wycofać drogą morska na zachód Niemiec i tam poddał się Amerykanom. Udowodnił swoje, ukrywane przed Niemcami żydostwo i został zabrany do USA, gdzie umarł w dostatku. Wałęsę wychowywał zaś brat ojca, który pozostał w Polsce. Stąd prawdziwe nazwisko prezydenta brzmi oczywiście Lejba Kohne.
Tejkowski przywódca
Sytuacja zmienia się dla Tejkowskiego diametralnie 4 lipca 1991 roku, kiedy „Wyborcza” publikuje z nim długi wywiad. Z dnia na dzień staje się najbardziej znanym nacjonalistą w Polsce. Wprost bombarduje świat odezwami. 25 lipca: Księża Polacy!, 26 lipca: Robotnicy Polscy!, 27 lipca: Chłopi Polscy!, 28 lipca: Młodzi Polacy! 29 lipca: Do narodu Polskiego! Do wszytkach Polaków-wyborców!. Te wysiłki zdają się jednak na niewiele. Listy udaje się zarejestrować tylko w dwóch okręgach, a partia zdobywa 27 października zaledwie 5262 głosy.(0,05%). Niezależnie od tego, do jednej grupy jego przekaz trafi świetnie. Do skinheadów.
Zaczynają masowo napływać do jego organizacji. Już 15 lutego 1992 roku na pierwsze strony gazet trafi demonstracja PWN-PSN w Zgorzelcu. Tłum czterystu skinów wyrusza spod dworca, bijąc napotkanych po drodze Niemców i udaje się w kierunku granicy, gdzie zostaje zatrzymany przez policje i brygadę antyterrorystyczną. Tam pali flagę Izraela i poniewiera niemiecką. Policja siłą spycha skinów z powrotem na dworzec i aresztuje kilkunastu z nich [xxxix]. Tejkowski szumnie zapowiada kolejne demonstracje które maja przerodzić się w „Marsz na Warszawę”.
To o nim wówczas śpiewają legendarne Kury Tymona Tymańskiego w Kibolskim: „Bo ostrzega Tejkower: «Polsce trzeba lekarza, Polsce wirus politycznej schizofremii zagraża» (…) Marsz marsz, Marszałkowską, pełne spoko, tupią glany, wznosimy twarde piąchy, skandujemy slogany, że Prajednia, Wola Mocy i Kutas Światowida przyporządkują nam Murzyna i pogonią precz Żyda!”.
Odbywają się kolejne demonstracje. Skini pikietują konsulaty RFN i Izraela, biją czarnych studentów i zwolenników legalizacji marihuany. PWN lubi się też podczepić pod protesty innych, nieraz mimo ich wyraźnego sprzeciwu. Wyraża np. solidarność ze strajkującymi rolnikami, robotnikami z tyskiej FSM, hutnikami z KGHM, górnikami z kopalni węgla kamiennego i kolejarzami. Najbardziej głośne jest poparcie udzielone przez Tejkowskiego Samoobronie podczas jej okupacji budynków Ministerstwa Rolnictwa. Lepper się jednak od niego wyraźnie odcina, próba współpracy z Samoobroną kończy się fiaskiem, a Tejkowski standardowo oskarża Leppera o wysługiwanie się Żydom.
Tejkowski Niezłomny
Przez cały czas Tejkowski jest poszukiwany przez policję. Zawiadomienie składa senator Zbigniew Romaszewski. Zarzuty: nawoływanie do waśni na tle narodowym i lżenie organów władzy. Konkretnie lży on ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę, papieża Jana Pawła II, Episkopat, a przede wszystkim Żydów. Poszło o wypowiedzi i treść ulotek z wyborów 1991 r., gdzie stwierdzał między innymi: „Solidarność żydowska z Wałęsą na czele sprzedaje Polskę”, „W niszczeniu WP bierze udział zjudaizowany Episkopat” i „Nie miejmy skrupułów wypowiedzieć Żydom w Polsce wojnę”.
9 i 24 kwietnia 1992 roku nie stawia się na badania psychiatryczne. Kieruje go na nie przewodniczący składu orzekającego po tym, jak wyliczając Żydów ukrywających swe pochodzenie pod przybranymi nazwiskami, Tejkowski wymienia również jego. 12 maja prokurator wydaje nakaz aresztowania, a w czerwcu wystawiony zostaje za nim list gończy. Pozostaje jednak nieuchwytny, a 29 maja rozmawia nawet telefonicznie z Wałęsą. Ukrywa się we Wrocławiu w mieszkaniu jednego ze swoich młodych zwolenników.
Jest w swoim żywiole. Prowadzi demonstracje w Szczecinie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie. Ukrywanie się nie przeszkadza mu prowadzić partii do wyborów w 1993 roku, do których PWS startuje oczywiście samodzielnie. Udaje się jej zarejestrować 21 list ze 190 kandydatami. 13 sierpnia poszukiwany listem gończym Tejkowski występuje w programie wyborczym Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego. Kiedy 10 dni później zostaje aresztowany, kilkudziesięciu zwolenników pikietuje pod aresztem śledczym, żądając jego uwolnienia. 8 września opuszcza areszt, a jedenaście dni później PWN-PSN zdobywa w wyborach 14989 głosów (0,11%).
„Przy kolejnym wahnięciu do władzy dojdzie Polska Wspólnota Narodowa. Jest to już tylko problem świadomości Narodu i frekwencji wyborczej”, do końca wierzy Tejkowski. Jednak wynik podkopuje ducha w partii. Członkowie znów otwarcie krytykują wodza za: „żądze władzy absolutnej (…) kult jednostki, kulturę stalinowską (…) filozofię Talmudu”. Do rozłamu dochodzi na początku grudnia. Warszawski oddział wiesza w siedzibie partii krzyż, czemu Tejkowski się sprzeciwia. Grupa działaczy żąda od wodza dostarczenia świadectwa chrztu, czego ten nie czyni. Wśród nacjonalistów zaczyna się robić popularny pogląd, że Tejkowski w rzeczywistości jest Żydem, agentem Mossadu o nazwisku Baruch Tejkower, który został przysłany z Izraela specjalnie po to, by skompromitować i rozbić polski ruch narodowy. Członkowie PWN zaczynają odpływać do Polskiego Frontu Narodowego Janusza Bryczkowskiego i Stronnictwa Narodowego „Szczerbiec” Mariana Barańskiego. Odchodzi między innymi późniejszy p.o. prezesa TVP Piotr Farfał.
25 października 1994 roku Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy uznaje Tejkowskiego winnym publicznego lżenia naczelnych władz RP, Papieża, Episkopatu, oraz Żydów, a także nawoływania do waśni narodowościowych i skazuje go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wódz zapowiada, że „będzie krytykował władze, aż do ich obalenia”.
Tejkowski, epilog
Demonstracje PWN są coraz mniej liczne, za to maja coraz bardziej agresywny charakter. Regularnie kończą się bijatykami z anarchistami i PPS-owcami.. Do największego starcia dochodzi we Wrocławiu na rynku, gdzie 21 marca 1994 roku trzystu skinów atakuje demonstrację Anty-Nazi Frontu i przez godzinę walczy z policja. W 1995 roku prasa odnotowuje już tylko cztery manifestacje PWN, zaś ostatnim jej podrygiem jest demonstracja, którą w Wielką Sobotę 1995 roku partia przeprowadziła w Oświęcimiu. Na transparentach znajdują się hasło przeciwko UE i uczestnictwu Żydów we władzach polskich. Zostają one zwinięte przed wejściem na teren obozu, gdzie manifestanci składają kwiaty. Tejkowski tradycyjnie pomstuje na Żydów.
W czerwcu 1996 roku zostaje eksmitowany z lokalu partii przy ul. Hożej 62. Rok później jeszcze raz udaje mu się w wyborach do sejmu zgłosić listy PWN-PSN w 14 okręgach. Znajduje się na nich 97 kandydatów, choć mogą tam znaleźć się praktycznie dowolne osoby. Tejkowski bowiem masowo rozsyłał formularz Zgoda na kandydowanie z list PWN. Ostatecznie znajdują się na nich wicemistrz świata w boksie w kategorii koguciej Robert Ciba, wicemistrz z Seulu kanadyjkarz Marek Łabik i artysta Hieronim Sobkowiak, samozwańczy Kanclerz Koronny Królestwa Polskiego [xl]. Efekt – 8590 głosów i 0,07% poparcia.
W marcu 1998 roku Tejkowski rozsyła pocztą elektroniczną list do wszystkich stu amerykańskich senatorów, a także do Departamentu Stanu i Białego Domu z apelem, by nie przyjmować Polski do NATO, gdyż zagraża to nie tylko Polakom i narodom słowiańskim, lecz całej Europie i światu. W wyborach do parlamentu w 2001 roku partia startuje jako PWN uzyskując 2644 głosów i 0,02% poparcia. W latach 2000 i 2005, tak jak i w poprzednich dwóch wyborach prezydenckich, nie udaje się Tejkowskiemu zebrać wymaganych 100 tysięcy podpisów. Na pocieszenie w 2002 roku ubiega się o stanowisko prezydenta Stargardu Szczecińskiego, ale i tu bezskuteczne – otrzymuje 1,55% głosów i jest ostatni. W wyborach w 2005 i 2007 roku PWN nie rejestruje już żadnej listy.
W roku 2005 tym razem to Tejkowski pozywa państwo. Domaga się 467 tys. zł odszkodowania, ponieważ – jak twierdzi – od 1977 roku nie ma stałej pracy i ma problemy z uzyskaniem emerytury. Źle zaś wiodło mu się w życiu dlatego, że krytykował PRL [xli]. Jego zdaniem szykany trwają, „bo znalazłem się w opozycji do nowej władzy. Na wyścigi zaczęli wyprzedawać majątek państwowy i ja to krytykowałem. Byłem też przeciwny wejściu Polski do UE i NATO”[xlii], przekonuje Sąd. To prawdopodobnie efekt kontaktu z „czyścicielem kamienic” Markiem Mossakowskim, któremu prawie udało się wyeksmitować osiemdziesięcioletniego Tejkowskiego z jego kawalerki przy Hożej. Ostatecznie, dzięki wytrwałości lokatorów, urzędnicy przyznają, że się pomylili. Miasto będzie unieważniać własną decyzję. Postępowanie trwa.
Desperacko wkleja manifesty w komentarzach pod artykułami o korupcji i skandalach gospodarczych. Chwali PiS za sprawy socjalne, krytykuje za konfrontację z Rosją. Boh trojcu lubit, więc znów mamy do czynienia z jego trzema wirtualnymi organizacjami: Polską Wspólnotą Narodową, Stowarzyszeniem Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej i Polskim Komitetem Słowiańskim. Uważa, że dopiero dziś przynosić zaczyna owoce jego działalność rozpoczęta w roku 1956.
Tejkowski jest żywą karykaturą polskiego lidera nacjonalistów: komunistyczne korzenie, antysemicka, spiskowa obsesja, związki z Rosją, faszystowskie ciągoty i ciężki narcyzm są w nim obecne do n-tej potęgi. I może dlatego, jak w soczewce widać po nim wszystkie główne choroby, które drążą polską skrajną prawicę. Dziś w dawnej siedzibie Polskiej Wspólnoty Narodowej przy ul. Hożej 62, znajduje się lokal Ruchu Narodowo-Katolickiego i biuro poselskie Antoniego Macierewicza. Przypadek? Nie sądzę 😉
Czytaj dalej: Kraina Prawicowej Szurii
**
Źródła, z których korzystałem:
[i] T. Szczepański, Działalność polityczna Bolesława (Bernarda) Tejkowskiego do roku 1989, [w:] Religia. Naród. Polityka. Studia nad współczesną myślą polityczną, red. R. Łętocha, Kraków 2010, s. 300.
[ii] Ibidem.
[iii] Ibidem, s. 301
[iv] Ibidem.
[v] Ibidem.
[vi] Ibidem, s.302.
[vii] J. Urban, Ja jako były (ebook)
[viii] Ibidem
[ix] Ibidem
[x] T. Szczepański, op.cit., s. 309.
[xi] Ibidem, s. 308.
[xii] J.Kuroń, Wiara i Wina, 1995, s. 286.
[xiii] A. Zambrowski, O opozycji kreowanej przez aparat, w: „Robotnik”, (wycinek niedatowany, 1991?)
[xiv] Dane za Kartą Informacyjną IPN BU 0247/905 ss. 301-302.
[xv] Ibidem, ss. 42-43.
[xvi] J. Tomasiewicz, Ugrupowania neoendeckie w III Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, 2001, s. 53.
[xvii] M.Łapiński, T.Szczepański, Czciciele Polski Pogańskiej, w: „Karta”,8/92.
[xviii] Dane za Kartą Informacyjną IPN BU 0247/905 s. 304.
[xix] Ibidem, ss. 97-105.
[xx] Ibidem, ss. 237-244.
[xxi] Ibidem, ss. 269, 197-199.
[xxii] Ibidem, ss. 226-234.
[xxiii] Ibidem, ss. 226-234.
[xxiv] Ibidem, s. 300.
[xxv] T. Szczepański, op.cit., s.301.
[xxvi] Ibidem, s. 314.
[xxvii] Ibidem, s. 104.
[xxviii] Ibidem, s. 31.
[xxix] Ibidem, s. 51.
[xxx] IPN BU 0247/1064/1 ss.66.
[xxxi] IPN BU 0331/523, ss. 19.
[xxxii] list B.Tejkowskiego do Ministra Spraw Wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka z 23 września 1988 r.
[xxxiii] list B.Tejkowskiego do premiera M.F. Rakowskiego, z 15 października 1988 r.
[xxxiv] J. Tomasiewicz, op.cit., s. 174.
[xxxv] Ibidem.
[xxxvi] Ibidem.
[xxxvii] Szerzej, Myśl Narodowa Polska, nr 5/91.
[xxxviii] Szerzej Myśl Narodowa Polska, nr 3-4/90.
[xxxix] J. Tomasiewicz, op.cit., s. 183-184.
[xl] Ibidem, s.189.
[xli] Za “Gazeta Stołeczna”, 17 listopada, 2005.
[xlii] Ibidem.
Autor pragnie podziękować za pomoc Katarzynie Bratkowskiej.