Unia Europejska

Upadł mit portugalskiej wyjątkowości

Wyborcy w Portugalii będą wybierać brukselskich przedstawicieli zaledwie trzy miesiące po tym, jak w krajowym parlamencie umocnili skrajnie prawicową partię Chega. Pół wieku po demokratycznej, lewicowej rewolucji ta populistyczna partia odnosi pasmo sukcesów.

Artykuł powstał w ramach projektu Voices of Europe 2024, realizowanego z udziałem 27 redakcji z Unii Europejskiej. Projekt koordynuje Voxeurop.

**

W roku, w którym przypada 50. rocznica demokratycznego zrywu, Portugalczycy oddali 50 miejsc w swoim parlamencie skrajnie prawicowej partii Chega, bazującej na nostalgii za dyktaturą Salazara. Ten symboliczny zbieg okoliczności, jakim jest pięćdziesięciolecie rewolucji goździków i pięćdziesiąt mandatów poselskich dla Chega, aż prosi się o interpretację. Przede wszystkim Portugalia może się ostatecznie pożegnać z mitem o swojej wyjątkowości i z poczuciem, że jest odporna na rosnące wpływy skrajnej prawicy, które obserwujemy w Europie i świecie. Okazuje się, że to zjawisko nieuchronnie musiało się pojawić również w Portugalii.

W 2019 roku, gdy Chega powstała, uzyskała zaledwie jeden poselski mandat – dla Andrégo Ventury, przywódcy partii i byłego szefa centroprawicowych socjaldemokratów (PSD). W wyborach z 2022 roku liczba ich mandatów wzrosła do 12. Zaś 10 marca tego roku, w kolejnych przedterminowych wyborach, Chega zdobyła ponad czterokrotnie więcej miejsc.

Ostolski: Paradoks wędrującego centrum

Flirt Chegi z byłą dyktaturą pojawił się na kongresie tej partii pod koniec 2021 roku, tuż przed przedostatnimi wyborami do parlamentu, gdy Ventura odkurzył hasło z czasów Salazara: „Bóg, Ojczyzna i Rodzina”, deklarując – „Jesteśmy partią Boga, Ojczyzny i Rodziny… oraz Pracy”.

Nadchodzące wybory do europarlamentu odbędą się zaledwie trzy miesiące po wyborach parlamentarnych – w czasie gdy Portugalię zajmuje kwestia tego, kto i w ramach jakiej koalicji będzie sprawować rządy. Wzmocniona Chega jest obecnie trzecią siłą polityczną w kraju, zaraz po PSD i centrolewicowej PS, które zdobyły po 78 mandatów każda, w zgromadzeniu liczącym ogółem 230 posłanek i posłów.

Tym razem jednak PSD zdecydowała się stanąć do wyborów w koalicji z ugrupowaniem CDS, które zdobyło zaledwie dwa mandaty poselskie, oraz Monarchistyczną Partią Ludową (PPM). Stworzony przez te partie Sojusz Demokratyczny uzyskał 80 mandatów i 54 tysiące głosów więcej niż PS, wygrywając najmniejszą różnicą głosów w historii portugalskiej demokracji. Prezydent Portugalii powierzył misję stworzenia rządu przywódcy PSD Luísowi Montenegro, zaś sekretarz generalny PS Pedro Nuno Santos niezwłocznie uznał swoją porażkę i objął funkcję przywódcy opozycji.

Luis Montenegro stanie zatem na czele rządu mniejszościowego. Prawicowa większość możliwa będzie jedynie we współpracy z Chega, ale przewodniczący PSD podczas kampanii wyborczej obiecał, że z partią Ventury nie będzie się w żaden sposób układał. Ludzie już zakładają się o to, jak długo nowy rząd utrzyma się u władzy, i jest niemal pewne, że kolejne wybory odbędą się w Portugalii wcześniej niż w planowanym terminie w 2028 roku. Partie opozycyjne, zwłaszcza PS i Chega, będą się musiały poważnie zastanowić, czy i kiedy chcą obalić rząd Montenegro, bo historia pokazuje, że ci, którzy obalali portugalskie rządy, zbierali potem baty przy urnach.

António Costa, sprawujący funkcję premiera przez ponad siedem lat i którego rząd jeszcze w 2022 roku miał w parlamencie bezwzględną większość głosów, podał się do dymisji 7 listopada 2023 roku. Rankiem tego dnia na zlecenie prokuratury przeszukano 42 lokale, w tym gabinet premiera i biura Ministerstw Środowiska i Infrastruktury. Śledztwo dotyczyło sprawy korupcyjnej i nieprawidłowości związanych z projektami technologii litowych i wodorowych oraz pewnego centrum danych. Costa wiedział, że w jego sprawie toczy się także odrębne postępowanie, wszczęte przez portugalski sąd najwyższy. Uznał, że w związku z tym nie jest w stanie sprawować powierzonego mu urzędu, co doprowadziło do wewnętrznych przetasowań w PS i wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Polityczne zamieszanie przyblokowało debatę dotyczącą wyborów do europarlamentu, które w Portugalii zwykle i tak nie wywołują wielkich emocji i odznaczają się niską frekwencją. Po raz kolejny polityka zagraniczna znalazła się gdzieś na szarym końcu partyjnych programów. W trakcie kampanii do marcowych wyborów w około trzydziestu debatach telewizyjnych między przywódcami różnych ugrupowań ta kwestia została niemal całkowicie pominięta.

W styczniu Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECRF), organizacja doradcza z siedzibą w Brukseli, przewidywała, że populiści mogą wygrać wybory w dziewięciu z 27 państw członkowskich UE, zaś w kolejnych dziewięciu zdobędą drugie lub trzecie miejsce. Portugalię zaliczono do tej drugiej grupy, prognozując, że Chega zdobędzie cztery mandaty do europarlamentu, gdzie dołączy do skrajnie prawicowego ugrupowania Tożsamość i Demokracja. Biorąc pod uwagę wyniki krajowych wyborów, nie sposób obecnie wykluczyć, że partia André Ventury zdobędzie jednak więcej mandatów (Portugalia wysyła do Brukseli 21 przedstawicieli) i prześcignie PS lub PSD, a nawet obie te partie.

Cała Unia pod rządami Orbána

czytaj także

„To era narodowego populizmu, który wraz z ostatnimi wyborami pojawił się i w Portugalii” – stwierdza prof. Teresa Nogueira Pinto, specjalizująca się w polityce i relacjach międzynarodowych. Mimo wszystko w kwestii UE Portugalia nie jest podzielona aż tak głęboko jak inne państwa unijne. W przeciwieństwie do partnerów z europarlamentarnej Tożsamości i Demokracji – niemieckiej AfD, francuskiego Zjednoczenia Narodowego czy włoskiej Legi – Chegę w kwestiach europejskich od PS czy PSD dzieli zaledwie „drobna rozbieżność opinii”.

Podczas serii pożegnalnych spotkań w Brukseli były już premier Costa zauważył, że „w przeciwieństwie do innych skrajnie prawicowych partii w Europie Chega nigdy nie opowiadała się przeciwko UE”. Ale nawet jeśli Chega nie wytworzyła własnej nacjonalistycznej, tożsamościowej i wrogiej migrantom narracji, dziś już widać, że ją chętnie przejmuje od prawicowych populistów z innych krajów Europy.

**
Helder Gomes pracuje jako dziennikarz w sekcji spraw międzynarodowych magazynu „Expresso”. Pisze o polityce krajowej, a w szczególności o wzroście popularności partii Chega. W przeszłości pracował dla stacji radiowej ONZ w Nowym Jorku oraz w Euronews w Lyonie.

Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij