Zamiast poważnej debaty o problemach Unii mamy starcie budżetów reklamowych.

Zamiast poważnej debaty o problemach Unii mamy starcie budżetów reklamowych.
Lepsze prawo antydyskryminacyjne: dla kobiet, osób LGBT, Romów – to też europejska solidarność.
„Jak wygramy wybory, to podrzemy pakt fiskalny przed nosem Merkel!”, obiecuje na wiecach Beppe Grillo, lider Ruchu Pięciu Gwiazd.
Kto zagraża dominacji socjalistów i prawicy?
A krytyka Kwaśniewskiego to tylko pozornie świeży kotlet.
Oczywistymi kandydatami wydają się Schulz i Juncker, ale wiele może się zdarzyć.
Interesuje mnie możliwość skonfrontowania idei z rzeczywistością i praktyką instytucji europejskich.
Socjaliści, liberałowie i zieloni powinni stworzyć alternatywę.
„Buduj demokrację, odbierz dobra wspólne, walcz solidarnie”.
To podstawowy dylemat, jaki przynosi nam manifest Piketty’ego.
Nie będzie sensownych zmian w UE bez zmniejszenia wpływu obecnie rządzącej elity.
Z czego wynika milczenie albo brak jednoznacznej opinii na temat wydarzeń za Bugiem?