Unia Europejska

Marczewski: Gerard Nowak zrobi wam Grexit

Trojka ściąga długi skuteczniej i brutalniej niż filmowi windykatorzy.

Poniedziałkowe spotkanie premiera Tsiprasa z przedstawicielami wierzycieli Grecji oraz ministrami finansów krajów strefy Euro nie przyniosło rozstrzygnięcia. Do spłaty kolejnej porcji greckiego zadłużenia wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego został tydzień i jest bardzo mało prawdopodobne, że kraj zdoła tego dokonać, o ile w rozmowach nie nastąpi przełom. Trudno jednak oczekiwać wyjścia z impasu, kiedy jedna strona postępuje cały czas w sposób, którzy przypomina zagrywki szantażysty.

W pamiętnym Długu Gerard Nowak, tajemniczy przyjaciel z dzieciństwa jednego z młodych przedsiębiorców usiłujących rozkręcić produkcję włoskich skuterów, oferuje pomoc w uzyskaniu poręczenia kredytu. Umowa nie dochodzi do skutku, ale Gerard domaga się zwrotu kosztów, jakie rzekomo poniósł szukając poręczyciela. Żądania stają się coraz bardziej natarczywe, z czasem zamieniają się w groźby i prześladowanie. Gerard zaczyna być częścią życia swoich „wierzycieli”. Pozbawiony charakterystycznych cech, o twarzy przypominającej maskę, jest uosobieniem strachu, który nie opuszcza ich nawet na moment.

Trojka, ulepiony pośpiesznie twór instytucjonalny mający pomóc wyciągnąć z tarapatów ogarnięte największym kryzysem kraje strefy Euro, jest równie nieprzenikniony, co Gerard. I podobnie jak w przypadku szantażysty, jego nadrzędnym celem nie wydaje się być wcale odzyskanie pieniędzy, ale raczej całkowita kontrola nad wierzycielem.

Anonimowi biurokraci z Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego przygotowywali dla każdego ze starających się o pomoc krajów „Memorandum o porozumieniu”, zawierające szczegółowe warunki udzielenia wsparcia finansowego. W przypadku najbardziej zadłużonej Grecji memorandum było najdłuższe, liczyło 195 strony i zawierało m.in. zobowiązania do sprywatyzowania wodociągów w Atenach i Salonikach, obniżenie płacy minimalnej dla osób poniżej 25 roku życia o 32% oraz podwyższenie o jedną czwartą cen biletów na metro w Atenach.

„Kto wymyśla takie rzeczy?”, skomentował niedawno z niedowierzaniem Joseph Gepp, szef działu ekonomicznego austriackiego tygodnika Falter. Jego zdumienie jest zrozumiałe.

Raczej trudno oczekiwać, że obniżenie płacy minimalnej w grupie wiekowej szczególnie dotkniętej bezrobociem polepszy perspektywy życiowe młodych Greków.

Zapewne znajdą się tacy, którzy będą przekonywać, że pozwoli to znaleźć niektórym z nich jakiekolwiek zatrudnienie. Jednak zwiększaniu kosztów transportu publicznego i prywatyzowanie ujęć wody w kraju, gdzie drastycznie spada jakość życia, brzmi już wyłącznie jak próba podporządkowania i testowanie, jak daleko możemy się posunąć.

Jeśli ktoś sądzi, że sposób myślenia wierzycieli Grecji przeszedł od czasu podpisania „Memorandum” jakąś fundamentalną zmianę, to powinien przyjrzeć się ich reakcji na wczorajsze propozycje przywiezione do Brukseli przez premiera Tsiprasa. Znalazł się wśród nich punkt o podwyższeniu VAT-u na usługi restauracyjne. Dla zwolenników oszczędzania w czasie kryzysu powinno to brzmieć przekonująco: jeśli nie mam z czego spłacić długów, oszczędzam na tym, co nie jest mi najbardziej niezbędne. Przedstawiciele Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego nadal uważają jednak greckie propozycje za niewystarczające. Domagają się na przykład dodatkowego podwyższenia VAT-u … na prąd.

Gerard Nowak, o ile zdradzałby jakiekolwiek emocje, zapewne by temu przyklasnął.

 

**Dziennik Opinii nr 174/2015 (958)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij