Świat

Bezgraniczna przyjaźń? Relacje między Chinami i Rosją nie są tak jednoznaczne

Mimo że Xi Jinping umożliwia Putinowi działanie i podkreśla niesprawiedliwy charakter ogólnoświatowego rozkładu sił, Chiny nie mają żadnego interesu w wojnie w Ukrainie, która może zniszczyć system, gdzie się rozwinęły.

To, że Chiny nie potępiły wszczętej przez Rosję wojny w Ukrainie, wydaje się potwierdzać bezgraniczną przyjaźń pomiędzy tymi dwoma autokracjami. Chiny mają jednak własne interesy w rozdartym działaniami wojennymi kraju. Ostatecznie to ów własny interes rozstrzygnie o reakcji Pekinu.

W swoim historycznym opisie wojny peloponeskiej Tukidydes napisał „to silniejsi osiągają swe cele, a słabi muszą ulegać”. Niektórzy współcześni analitycy odwołują się do Tukidydesa w celu zrozumienia posunięć Rosji, jednak możliwe, że akurat to stwierdzenie, obrazujące postawę brutalnego realizmu, najbardziej dotyczy dylematu, przed jakim w kontekście Ukrainy stanęły Chiny.

Chiny Putina nie powstrzymają, ale wojna NATO–Rosja na pewno nie leży w ich interesie

Zauważmy, że zdaniem Tukidydesa silniejsi realizują swoje cele, nie zaś życzenia. W przypadku Chin rosyjska inwazja na sąsiedni kraj i drugie co do wielkości państwo w Europie stawia je dokładnie w pułapce tego paradoksu. Jak przekonali się Ateńczycy (i być może wkrótce Rosjanie), są jednak pewne granice działań silniejszych i ich sprzymierzeńców, nawet jeśli twierdzą oni, że takich granic nie ma.

Już od dziesięcioleci Chiny dążyły do tego, aby zaliczano je do światowych potęg i cieszyły się odpowiednim do tego statusu szacunkiem, także ze strony Europy. Niektórzy twierdzą, że Chiny nie chcą obalenia obecnego rozkładu sił na świecie, a jedynie, aby był on sprawiedliwszy, inni natomiast mówią, że Xi Jinping pragnie „radykalnej przemiany światowego porządku”.

Niezależnie od wariantu chińskie przywództwo – podobnie jak władze w Moskwie – ma za złe Zachodowi, że wtrąca się w sprawy sąsiadujących z nimi regionów i sprzeciwia się takim interwencjom. Zarówno Xi Jinping, jak i Władimir Putin przekonują do unarodowionej formy „demokracji”, która wzmacnia ich własne autokratyczne rządy – np. znosząc ograniczenia liczby kadencji i zwiększając naciski na niezależnych polityków, dysydentów i wolne media.

Na arenie międzynarodowej los Ukrainy – oraz rola, jaką odgrywają w nim Chiny – jest sprawdzianem wiarygodności postawy Pekinu jako strony sprzeciwiającej się wielkomocarstwowym ingerencjom. Chiny doświadczyły już upokorzeń ze strony innych mocarstw (w tym Rosji) i tę właśnie zasadę głoszą w sprawie ponownego przyłączenia Hongkongu, a także, w pewnym momencie, Tajwanu. Biorąc pod uwagę historię Chin – pomijając kwestię Tybetu – sprzeciw tego reżimu wobec drapieżnych działań państw trzecich zawsze otoczony był przynajmniej nimbem autentyczności. Teraz jednak, w momencie gdy Rosja wykrawa dla siebie część sąsiadującego z nią państwa i czyni Ukrainie to, co zostało uczynione Chinom, to stanowisko zaczyna być nieco podejrzane.

Sojusznikom Rosji w Azji Środkowej ta wojna bardzo się nie opłaca

Do tej pory Pekin jasno deklarował poparcie dla rosyjskiego usprawiedliwienia swoich działań. Chiny wskazały rozszerzenie NATO jako przyczynę kryzysu i oskarżyły Stany Zjednoczone o „podsycanie ognia”. Popieranie niezależności terytorialnej Ukrainy wiąże się według nich z poszanowaniem „uprawnionych żądań” Rosji dotyczących jej bezpieczeństwa. Obstając przy tym stanowisku, chińscy przywódcy odrzucili amerykańskie deklaracje i ostrzeżenia dotyczące inwazji – w tym przekazywane dane wywiadowcze – a zainicjowane przez USA sankcje skrytykowali jako bezprawne.

Kiedy rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w ubiegłym miesiącu odwiedził Chiny, obydwa narody przedstawiły wspólną wizję „światowej wielobiegunowości i demokratyzacji stosunków międzynarodowych”. W ramach ataku na dominującą pozycję Stanów Zjednoczonych Pekin wielokrotne ostrzegał przywódców europejskich, aby nie pozwolili, by Waszyngton dokonał „uprowadzenia” unijnych polityk.

Kiedy Rosja rozpoczęła inwazję i bombardowanie ukraińskich miast, Pekin ograniczył się do nawoływania o „dialog i negocjacje”, odmawiając podpisania się pod dwiema rezolucjami ONZ potępiającymi działania Rosji. Nawet gdy pojawiły się drastyczne dowody brutalnych poczynań Rosjan na obszarach okupowanych, Pekin nie zdecydował się potępić tych działań i poprzeć zawieszenia Rosji w prawach członka Rady Praw Człowieka ONZ.

Czemu w czasie wojny w Ukrainie Indie reagują inaczej, niżbyśmy chcieli?

W samych Chinach kontrolowane przez rząd media propagowały rosyjską wizję „operacji specjalnej”, niekiedy nawet oskarżając Amerykanów o finansowanie zakładów produkcji broni biologicznej w Ukrainie. W kwestii Rosji i Ukrainy Pekin praktykował dotychczas tzw. nastawioną prorosyjsko neutralność.

Bezgranicznie?

Na długo przed rosyjską inwazją, wyzwania rzucane przez amerykański rząd prezydentów Trumpa i Bidena skłoniły Chiny do podjęcia kroków zmierzających do poprawy własnych stosunków z Rosją. W 2019 roku oba kraje podpisały porozumienie o „wszechstronnym i strategicznym partnerstwie”, umożliwiające większą i bardziej wyrafinowaną współpracę wojskową i wspólne ćwiczenia. Nastąpiło zwiększenie wymiany handlowej – obejmującej także ogromną umowę na dostawy gazu ziemnego – a Chiny stały się największym partnerem handlowym Rosji.

Banknot denominowany w „rublach” wprowadzony do obiegu w Republice Chińskiej przez Bank Rosyjsko-Azjatycki. Fot. Wikimedia Commons

Przyjaźń rosyjsko-chińska została oficjalnie wzmocniona w lutym 2022 roku, kiedy to partnerzy w owym małżeństwie z rozsądku spotkali się przy okazji zimowej olimpiady. Wydane przez nich wspólne oświadczenie zawierało osławione sformułowanie o „bezgranicznej” współpracy pomiędzy Chinami a Rosją.

Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska są zirytowane wsparciem Pekinu dla działań Rosji w Ukrainie. Josep Borrell, Wysoki Przedstawiciel Unii ds. Polityki Zagranicznej, określił niedawny szczyt pomiędzy Chinami a UE „dialogiem głuchych” i skarżył się, że Pekin „nie chciał rozmawiać” o Ukrainie. W kwietniu Waszyngton opublikował najnowsze ze swoich „ostrzeżeń” pod adresem Chin, żądając, aby te nie pomagały Rosji. Chińska retoryka i odrzucenie stanowiska prezentowanego wobec Ukrainy zarówno przez Stany Zjednoczone, jak i Europę, już od jakiegoś czasu były oczywiste i konsekwentne.

Warto jednak spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy. Być może za Tukidydesem, Andres Nathan przypomina nam, że „chińscy przywódcy wykazują się ambicjami – ale także ostrożnością i realizmem”. Czy widać tę ostrożność? Czy są jakieś granice wsparcia ze strony Chin dla Rosji? Ich rozpoznanie może umożliwić zachodnim rządom uniknięcie błędu popełnionego podczas zimnej wojny, kiedy to konsekwentnie przeszacowywano siły i możliwości przeciwników.

Dla przykładu – jak wynika z badań, silne pragnienie Chin, aby dać odpór Zachodowi, umożliwiło ich „rozgrywanie” przez Rosję, a przynajmniej sprawiło, że Chiny nie dostrzegły oznak sygnalizujących rosyjskie intencje – do tego stopnia, że około 6 tysięcy ich własnych, przebywających w Ukrainie obywateli miało trudności z wydostaniem się z tego kraju, kiedy zrobiło się gorąco. Pomimo że został w to wciągnięty mimowolnie, Pekin mógł udzielić Rosji wsparcia wojskowego zgodnie ze skierowaną przez Rosję prośbą. Jednakże sam Jake Sullivan, amerykański doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego, oświadczył, że nie ma żadnych dowodów, że taka pomoc rzeczywiście została udzielona.

Pod względem gospodarczym, popierając brutalny atak ze strony Rosji, Chiny narażają się na spore ogólne ryzyko utraty reputacji i straty finansowe. Mimo że Xi umożliwia Putinowi działanie i podkreśla niesprawiedliwy charakter ogólnoświatowego rozkładu sił, Chiny nie mają żadnego interesu w kryzysie, który może zniszczyć system, w którym osiągnęły rozkwit. Ich wymiana handlowa i transakcje odbywają się w głównej mierze w ramach zdominowanego przez dolara systemu finansowego, a w razie gdyby zostały ukarane za unikanie nałożenia sankcji, nie mają zbyt wielu alternatywnych rozwiązań. Mimo że Pekin ogłosił, że handel między Chinami a Rosją będzie nadal przebiegał w normalny sposób, nie może postawić na szali swojej o wiele większej i zyskowniejszej wymiany handlowej z UE i Stanami Zjednoczonymi. Wymiana z tymi partnerami stanowi ponad ćwierć chińskich obrotów w handlu zagranicznym.

Czy Zachód wyciągnął wnioski z 70 lat stosowania sankcji wobec Chin?

czytaj także

Na ostrożne podejście Chińczyków wskazuje zawieszenie przez (chiński) Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych wszelkich działań związanych z Rosją i Białorusią. Chiny nie podjęły też kroków, aby spowolnić spadek wartości rubla wobec juana, nie pozwoliły także Rosji na wykorzystanie jej znacznych rezerw w chińskiej walucie. Podobno miały również odmówić dostarczenia części zamiennych do rosyjskich samolotów oraz – w ramach działań retorycznych – nie zakazały chińskim przedsiębiorstwom stosowania się do nałożonych przez Stany Zjednoczone sankcji.

Z geostrategicznej perspektywy Chinom nie przynosi korzyści to, że Stany Zjednoczone i Europa są teraz zjednoczone bardziej niż kiedykolwiek w ciągu ostatniej dekady. Spójność działań wśród zachodnich sojuszników jest imponująca, w szczególności ich wspólna wola w kwestiach nałożenia sankcji, zablokowania dostępu do środków finansowych, a nawet zatopienia tak istotnych projektów jak Nordstream II. Po całych dziesięcioleciach pozostawania poza NATO zarówno Szwecja, jak i Finlandia obecnie bliskie są wstąpienia do sojuszu. Według tekstu opublikowanego przez „The Atlantic” inwazja Putina przyniosła „zjednoczenie Zachodu, większe zmilitaryzowanie Europy oraz wzmocnienie i zwiększenie atrakcyjności NATO”. Nie tego życzyły sobie Chiny.

Związane z tym obawy są być może powodem, dla którego Pekin wielokrotnie oferował pomoc w negocjacjach dotyczących zawieszenia broni, zaś Chiny publicznie poparły podejmowane wraz z Francją i Niemcami próby doprowadzenia do rozmów pokojowych. Niezależnie od swojego rozmiłowania w Rosji Chiny potrzebują zakończenia wojny. Wskazał na to sam Xi, ostrzegając UE, aby nie „wikłała całego świata” w kryzys wywołany tym, co dzieje się w Ukrainie. Mimo że przywódcy Chin mówią o „bezgranicznej” przyjaźni, wydaje się, że pewne jej „granice” jednak istnieją, jak niedawno zauważył Jia Qingguo, jeden z profesorów Uniwersytetu w Pekinie.

Czy to oznacza, że mamy do czynienia z wewnętrznym oporem wobec oficjalnego stanowiska, jak sugerują niektórzy? W ubiegłym miesiącu Hu Wei, wysokiej rangi urzędnik pracujący na szczeblu regionalnym w Szanghaju, opublikował niezwykle krytyczną ocenę prowadzonej przez Putina „wojny błyskawicznej” i jej potencjalnych konsekwencji dla Chin. Radził, aby „Chiny nie wikłały się w Putina, tylko jak najszybciej się od niego odcięły”. Jednocześnie pięciu szanowanych chińskich historyków publicznie potępiło „inwazję”, używając określenia, którego nie używają oficjalne chińskie media. Uczeni napisali: „Jak powiada chińskie przysłowie – nie można nazywać jelenia koniem”.

Chiński rząd natychmiast zablokował dostęp do obu tych publikacji. Niezależnie od tego, czy były one oznaką wahania wśród Chińczyków, czy może nawet ich zadaniem było wysondowanie opinii publicznej pod kątem możliwej zmiany kursu, władze Stanów Zjednoczonych i Europy powinny mieć na uwadze ograniczone opcje w ramach ogólnoświatowych działań Chin oraz ich interesy w samej Ukrainie.

Walzer: Czy możliwy jest świat bez stref wpływów?

Gospodarcze interesy Chin w Ukrainie

Przed rozpoczęciem toczących się obecnie na jej terytorium działań wojennych, największym partnerem handlowym Ukrainy były nie Rosja, Niemcy czy Stany Zjednoczone, ale Chiny. Wielkość terytorium, usytuowanie, porty i podpisane przez Ukrainę porozumienie o pogłębionej i kompleksowej strefie wolnego handlu z UE sprawiły, że kraj ten stał się wartościowym elementem realizowanego przez Chiny ogólnoświatowego projektu handlowo-inwestycyjnego – Inicjatywy Pasa i Szlaku.

Kijów dołączył do owej inicjatywy w 2017 roku i entuzjastycznie podchodził do związanych z nią możliwości. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego kraj może się stać „pomostem między Chinami a Europą”. Nastąpił wzrost wymiany handlowej, a Ukraina stała się największym dostawcą kukurydzy, jęczmienia i innych zbóż dla Chin, a także kluczowym źródłem kilku ważnych z punktu widzenia przemysłu rud. Pierwszy chiński lotniskowiec, okręt o nazwie „Liaoning”, był zakupionym od Ukrainy doposażonym okrętem z czasów ZSRR. Ukraina stała się także stałym źródłem dostaw części i wyposażenia wojskowego.

Z punktu widzenia chińskich eksporterów i firm korzyści były oczywiste. W obliczu podejrzeń i wrogości ze strony zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i UE, wobec prowadzonej przez Chiny polityki handlowej i inwestycyjnej, chińskie przedsiębiorstwa wielkie możliwości upatrywały właśnie w Ukrainie. Podobnie jak w wielu innych krajach, które przystąpiły do tej inicjatywy, do Ukrainy napływały chińskie środki mające na celu rozwój ukraińskich portów i infrastruktury. Kraj ten stanowił także kluczowe ogniwo długo wyczekiwanej ekspresowej linii kolejowej pomiędzy Chinami a Europą.

Kiedy Rosja w 2014 roku zajęła Krym i wsparła separatystów w Donbasie, Pekin, zachowując ostrożność, ani nie uznał, ani nie potępił tych działań. Chiny dużo jednak postawiły na dalsze funkcjonowanie i niezawisłość Ukrainy. W 2020 roku PowerChina uzgodniło budowę największej w Europie elektrowni wiatrowej w okolicach Doniecka, zaś COFCO, największe w Chinach przedsiębiorstwo branży spożywczej i rolnej, podpisało umowę na trzykrotne zwiększenie mocy przerobowych dla ładunków zbożowych w porcie w Mariupolu. Teraz te projekty gospodarcze legły w gruzach. Jednocześnie fiaskiem może zakończyć się tak obiecujący pod kątem wartości dodanej udział Ukrainy w Inicjatywie Pasa i Szlaku. Tych szkód nie da się nadrobić podczas wojny.

Zasady, ojczyzna i interesy

Z perspektywy Chin wydarzenia w Ukrainie dotyczą zarówno zasad, jak i ekonomii. Pekin nie przepuszcza żadnej okazji, aby podkreślić, że Tajwan stanowi część Chin i że nie należy go traktować jako odrębnego państwa. Kiedy Litwa podjęła drobną decyzję o przemianowaniu swojego „Biura w Tajpej” na „Biuro Przedstawicielstwa w Tajwanie”, Pekin zablokował wymianę handlową oraz zagroził firmom litewskim i europejskim, że ukarze je, jeśli z tym biurem będą miały jakiekolwiek konszachty. Pekin jednak nie protestował, kiedy Rosja podjęła o wiele drastyczniejsze działania w Doniecku i Ługańsku, w 2014 roku wspierając tam rebeliantów, a w tym roku uznając niezależność obu obszarów. Nie bardzo idzie to w parze z od tak dawna głoszoną przez Chiny świętością niepodzielności państwa ani chińskim sprzeciwem wobec użycia siły.

Chińczycy? Mają składać ajfony, a nie szwendać się po Ameryce

Chiny nie są pierwszym na świecie państwem, które zasady głosi wtedy, gdy jest mu tak wygodnie, a odkłada je na bok, kiedy nie służy to ich interesom. Stany Zjednoczone, twórcy doktryny Monroe i wściekłego naporu gospodarczego na Kubę, nie są pod tym względem niewiniątkiem. Jak przypominają nam stale zwolennicy szkoły realizmu w stosunkach międzynarodowych, siła zazwyczaj wygrywa z zasadami. Jak jednak przekonali się Ateńczycy, nie ma siły bezgranicznej.

Możemy skorzystać z tej perspektywy jako sposobu na utrzymanie jasności widzenia tego, co Chiny robią, w przeciwieństwie – bądź dodatkowo – do tego, co mówią. Mimo że Pekin twierdzi, że jest „najbliższym, serdecznym przyjacielem” Rosji, prawdziwym najbliższym przyjacielem Chin są Chiny. Starając się wypracować wobec Chin strategię, która nie będzie automatycznie odtwarzać zimnej wojny, pamiętajmy może to, jak Lord Palmerson definiował zagraniczne interesy Anglii: „Nie mamy żadnych odwiecznych sojuszników, tak jak nie mamy żadnych odwiecznych wrogów”. Powiedział także: „to nasze własne interesy są odwieczne i stałe”. Zasada działań politycznych w XIX-wiecznej Anglii może równie dobrze odnosić się do naszego rozumienia Chin XXI wieku.

**

Ronald H. Linden – emerytowany profesor Wydziału Nauk Politycznych na Uniwersytecie Pittsburskim, gdzie pracował także jako Dyrektor Uniwersyteckiego Ośrodka Badań Europejskich.

Emilia Zankina – dziekan na uczelni Temple University w Rzymie oraz profesorka nauk politycznych.

Tekst ukazał się w serwisie Eurozine. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów. 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij