Świat

Popęda: Waszyngton był już zmęczony sporem o budżet

Nawet ci, którzy początkowo w cichości ducha kibicowali Republikanom, mieli już dość.

Pierwszy tydzień był nawet zabawny, orzekli pracownicy federalni i kontraktowi, którzy 1 października udali się na przymusowe wakacje. Przez kilka dni zażywali swobody, włócząc się w dżinsach i bluzach i przesiadując w ulubionych barach długo po godzinach lunchu. Zamiast spieszyć się do biura, zamawiali poobiednią whisky, wznosząc toast za rząd, który im nie płaci, albo angażując się w wieczną amerykańską debatę: kto był najlepszym amerykańskim prezydentem. Kto był prawdziwym przywódcą… Na pewno nie Obama, bo Obama nie umie przewodzić narodowi, kiedy naród go potrzebuje, a październik 2013 jest tego najlepszym przykładem.

Tak, pierwszy tydzień był zabawny, ale to miał być tylko tydzień. W czwartek, 10 października, wydawało się, że Izba Reprezentantów i Senat się dogadają, co natychmiast rozniosło się cichutkim, acz radosnym echem po Wall Street, której trzeba oddać honor, że jak na siebie długo trzymała nerwy na wodzy. Ale dzisiaj mamy – a piszę to wieczorem ze środy na czwartek – szesnasty dzień „bez rządu” i jak zapowiada demokratyczna większość w Senacie: szesnasty i ostatni.

Waszyngton jest zmęczony. Nawet ci, którzy początkowo w cichości ducha kibicowali republikanom, mają dość. „Wszyscy myślą, że coś wygrywają, podczas gdy nikt nic nie zyskuje!” – denerwuje się mój konserwatywny rozmówca, pobrzękując kluczykmi do mercedesa. „Obama myśli, że wygrywa, a nie robi nic i po raz kolejny kompromituje naród w oczach świata. Konserwatyści myślą, że coś wygrywają, ale nie zdziałają nic, bo jak by nie było… – tu mój rozmówca zniża głos do szeptu – i nie żeby mi się to podobało, ale Obamacare jest zatwierdzone i w tej chwili stanowi PRAWO…” A wiadomo, czym jest prawo dla zatwardziałego Republikanina.

Tykanie zegara z klifem fiskalnym w tle zmusiło Republikanów do odstąpienia od radykalnego żądania – budżet i działający rząd w zamian za Obamacare. W tym samym czasie w Senacie przewodzący mniejszości republikańskiej Mitch McConnell i lider większości Harry Reid zmontowali nowy deal, w dodatku taki, który nie zawiera żadnych większych ustępstw na rzecz Grand Old Party. Prezydent wygrał i nawet nie musiał sięgać po telefon, pisze John Dickerson dla „Slate”. Republikanie „przetrzymali” sami siebie, a ich notowania nigdy nie były niższe niż szesnastego dnia po zamknięciu rządu. W rezultacie próg długu zostanie podniesiony do 7 lutego 2014. Tylko osiemnastu konserwatywnych senatorów sprzeciwiło się projektowi zmontowanemu w Senacie. O 22.00 czasu waszyngtońskiego deal nie był jeszcze przegłosowany w Izbie Reprezentantów, ale azjatycka giełda już drgnęła i nawet John Boehner, lider większości w Izbie, nie miał wątpliwości co do przebiegu głosowania.

Dwadzieścia minut po 22.00 wyniki głosowania są jasne: 285 za, 144 przeciw. Obama czeka przy swoim biurku i bębni palcami w blat. Czeka, aż papiery wylądują na jego biurku, i zamierza podpisać je do północy. A to znaczy, że w czwartek, 17 października, Waszyngton zaczyna znowu żyć. Najwyższy czas.

Oczywiście, koniec kryzysu w Waszyngtonie niewiele zmienia. Sprawy załatwiono na chwilę i te same problemy wrócą do nas już za kilka miesięcy. Na razie wszyscy żyją złudzeniami. Demokraci śpiewają Republikanom pieśń pogrzebową, i tak jak to miało miejsce już setki razy wcześniej, śpiewają ją prawdopodobnie przedwcześnie. Z drugiej strony, Republikanie przyznają, że ponieśli porażkę, ale uznają ją jedynie za przegraną potyczkę. Niedługo pojawi się nowy świetlisty guru, które poprowadzi ich do boju. O nową prezydenturę. I o zniesienie Obamacare. To będzie szczęśliwy dzień.

Czytaj także:

Sławomir Sierakowski, Z milionera pucybut

Piotr Kuczyński, Problemy USA grożą światowym kryzysem

Agata Popęda, USA, czyli bananowa republika

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij