Świat

Parlamentarzyści! Ręce precz od dziennikarek!

Dziennikarki oskarżające deputowanego Dumy o molestowanie podejrzewane są m.in. o: próbę wpłynięcia wynik wyborów prezydenckich (temat molestowania był jednym z wątków kampanii Ksenii Sobczak), próbę zaszkodzenia interesom całej Dumy, no i oczywiście – prowokowanie deputowanego.

22 lutego w telewizji „Deszcz” pojawiła się informacja, która od razu odbiła się w Rosji głośnym echem: trzy dziennikarki w anonimowym oskarżeniu zarzuciły Leonidowi Słuckiemu, znanemu ze swojej religijności politykowi i wieloletniemu deputowanemu Dumy, molestowanie seksualne. Pierwszą reakcją było oczywiście gorące zaprzeczanie Słuckiego, nawoływanie do zbagatelizowania anonimowych oskarżeń oraz… pomysł, by wszystkich dziennikarzy Deszczu pozbawić akredytacji, a tym samym zabronić im wstępu do rosyjskiego parlamentu. Starał się o to usilnie syn Władimira Żyrinowskiego, wicemarszałek Dumy, Igor Lebiediew. Co na to Słucki? Jego pierwszy komentarz na temat tej sprawy brzmiał: „To wszystko brednie”. Drugi: „To śmieszne. Niech mi same o tym [molestowaniu] powiedzą”.

W sprawie legalizacji gwałtów

Zostań moją kochanką

Jedna z dziennikarek bała się ujawnić swoją historię wcześniej, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, że w obowiązującym obecnie w Rosji prawie nie ma przepisu, który w jakikolwiek sposób regulowałby kwestię molestowania seksualnego. Jedynym czynem karalnym jest gwałt lub próba gwałtu. Nagłośnienie prób „pocałunków” i „macanek” podejmowanych przez deputowanego doprowadziłby do tego, że ona sama zakończyłaby najprawdopodobniej pracę w charakterze korespondentki, a Słuckiemu koledzy z pracy nie szczędziliby gestów uznania.

Druga poprosiła Słuckiego o komentarz odnośnie polityki zagranicznej, w której jest on uznanym w Rosji ekspertem. Na to ten najpierw postanowił polecić jej, by rozstała się ze swoim narzeczonym, a kiedy usłyszał odmowę, zaproponował jej rolę swojej kochanki, po czym „położył rękę na jej wzgórku łonowym i przesunął ją w górę”,

Trzecia usłyszała od niego, że zgodzi się wziąć udział w programie na żywo tylko, jeśli będzie mógł z nią później zjeść kolację. Po programie Słucki usiłował ją pocałować, łapiąc przy tym za pośladki.

Trzy anonimowe dziennikarki to, jak okazało się kilka dni później: Farida Rustamowa, korespondentka rosyjskiej sekcji BBC, Daria Żuk, redaktorka i producentka TV Deszcz oraz Jekaterina Kotrikadze, wicenaczelna telewizji RTVI.

Swaich nie brasajem

Wydawać by się mogło, że tak poważne i, co więcej, w niektórych przypadkach udokumentowane zarzuty oraz powszechnie znana opinia o deputowanym w jakikolwiek sposób wpłyną na reakcje innych polityków i polityczek. Tak się jednak nie stało. Niemalże wszyscy przedstawiciele Dumy rzucili się do bronienia Słuckiego, komentując całą sprawę w następujący sposób:

„Nie chcę zabierać głosu w tej sprawie. Skoro to największy sukces tych dziennikarek, to co mam jeszcze dodać?”

Irina Rodina, Jedyna Rosja.

„Jeśli kobiecie nie okazuje się zainteresowania, to, jak wiadomo, może się obrazić”.

Walerij Gartung, Sprawiedliwa Rosja.

„Znam Słuckiego już wiele lat! Nie byłam wtedy w jego gabinecie, ale pewnie po prostu sobie żartował z dziewczynami! Nie chcę nawet słyszeć, że kogokolwiek molestował. Czy Deszcz kiedykolwiek podał jakieś prawdziwe informacje? Trzeba im odebrać akredytacje i niech się tu więcej nie pojawiają!”.

Tamara Pletniewa, Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej

Zgwałcona, a potem skrytykowana za zgłoszenie tego policji

„Myślę, że dziennikarki specjalnie uknuły taki spisek, bo komuś na Zachodzie nie podoba się to, jak rozwija się kariera Słuckiego”.

Anton Morozow, Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji

„Dziennikarki muszą przedstawić dowody. Jeśli ich nie mają – muszą przeprosić”.

Igor Lebiediew, LDPR

Moda ze zgniłego Zachodu

Dziennikarki nie uzyskały więc wsparcia ani ze strony polityczek, ani członkiń Koła Kobiet Dumy, podkreślających na każdym kroku, że „zagrywka” dziennikarek to przykład nieudolnej akcji piarowej oraz bezczelna prowokacja.

Słucki usiłował ją pocałować, łapiąc przy tym za pośladki.

Podobnie zareagowała Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, na wypowiedź której powoływała się następnie komisja ds.etyki. Uznała ona, że takie zdarzenia należy zgłaszać natychmiast albo… wcale. Z zapisu przeprowadzonego przez komisję „przesłuchania” wynika, że dziennikarki podejrzewane są o:

– spisek,

– próbę wmieszania się w wynik wyborów prezydenckich (temat molestowania był jednym z wątków kampanii Ksenii Sobczak),

– próbę zaszkodzenia interesom całej Dumy,

– kłamstwo,

– prowokowanie deputowanego,

– niewłaściwe wykonywanie swojej pracy,

– „uleganie amerykańskiej modzie”.

Mężczyźni objaśniają mi świat

czytaj także

Z nagrania wynika również, że członkowie komisji świetnie się bawili podczas oficjalnego przesłuchania, wtrącając co jakiś czas ośmieszające powagę sytuacji „żarty”, przerywając emocjonalne wypowiedzi dziennikarek albo upewniając się co jakiś czas, czy aby na pewno żadna z nich nie ma włączonego dyktafonu.

Bardzo szybko okazało się, że Komisja ds.Etyki nie ma żadnych zastrzeżeń względem zachowania Słuckiego. W efekcie współpracę z Dumą zawiesiło lub zakończyło około trzydziestu rosyjskich redakcji, podkreślając w swoich oświadczeniach, że boją się o bezpieczeństwo nie tylko swoich dziennikarek, ale też dziennikarzy, również doświadczających przemocy seksualnej ze strony polityków. Całkowity bojkot ogłosił m.in. RBK, „Echo Moskwy”, „Nowa Gazeta”. Wiele z nich ogłosiło bojkot samej Komisji ds.Etyki oraz Słuckiego, np. „Kommersant”, „Wiedomost”, INC. Inne z kolei, jak „Republic”, „Takie dela” czy Lenta.ru zobligowały się do tego, by nagłośnić sprawę Słuckiego i wspominać o niej przy okazji każdej informacji na temat Dumy Państwowej.

Reakcja mediów nie bardzo jednak obeszła rosyjskich polityków. Rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Pieskow, podczas spotkania ze studentami Wyższej Szkoły Ekonomii postanowił nie tylko wyjaśnić studentom, jak zachowuje się ofiara molestowania seksualnego: („Skoro ją molestował, to czemu nie poszła od razu na policję?”), ale też przyrównał dziennikarki do ofiar Harveya Weinsteina tylko po to, by określić je mianem… prostytutek. Udostępnione nagranie ze spotkania szybko zniknęło z rosyjskiego Internetu.

W jakie zwierzę może zamienić się kobieta? Przecież nie w żyrafę!

Nie popisał się też dziekan Wyższej Szkoły Telewizji przy MGU, Witalij Trietiakow, który na spotkaniu ze studentami w Nowosybirsku przyznał, że nie widzi nic złego ani w dotykaniu „kolanek” kobiet, ani w ich całowaniu, bo przecież to zachowania zupełnie naturalne dla mężczyzn. Cóż, wyznania Trietiakowa nie spotkały się ze zrozumieniem rosyjskich studentów, którzy demonstracyjnie opuścili salę i zażądali wyjaśnień od Michaiła Fiedoruka, rektora Uniwersytetu Nowosybirskiego.

Dzisiaj, po kilku miesiącach od ujawnienia zachowań Słuckiego sprawa przycichła. Słucki nie został odsunięty od swoich obowiązków. Nie pozbawiono go mandatu. Cieszyć może jedynie to, że wielu Rosjan nie pozostało obojętnych na tę sprawę. Cieszy reakcja rosyjskich mediów. Co przeraża? Chyba to, że losami i bezpieczeństwem swoich obywateli i obywatelek zupełnie nie są zainteresowani ci, którym, teoretycznie, powinno zależeć najbardziej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Wiktoria Bieliaszyn
Wiktoria Bieliaszyn
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”, specjalizuje się w Europie Wschodniej. Publikowała m.in. w „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, OKO.press, Die Welt, La Repubblica i Meduzie.
Zamknij