Świat

Pakt militarny AUKUS: wielka polityka dzieje się dziś na Indo-Pacyfiku

Ambasada Chin w Waszyngtonie zareagowała na nowy pakt wojskowy ogłoszony przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Australię, mówiąc, że kraje te powinny „otrząsnąć się z zimnowojennej mentalności i ideologicznych uprzedzeń”. Komentuje Piotr Łukasiewicz.

Amerykanie, Australijczycy i Brytyjczycy powołali AUKUS, nowe międzynarodowe porozumienie wojskowe trzech państw działających na tzw. Indo-Pacyfiku, czyli obszarze rozciągającym się od północnych wód Oceanu Indyjskiego po zachodnio-centralną część Oceanu Spokojnego.

Komentatorzy układ nazywają „największym partnerstwem obronnym od dziesięcioleci”. Jego prawdziwy cel? Mitygować wzrost chińskiej potęgi morskiej.

Choć Joe Biden, ogłaszając powstanie nowego partnerstwa w wirtualnym towarzystwie premiera Australii Scotta Morrisona i Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, ani razu nie wymienił nazwy Państwa Środka, to prawdziwy cel zawarcia AUKUS jest oczywisty: utrzymanie w stabilności szlaków morskich na dwóch oceanach.

Statek australijskiej marynarki wojennej HMAS Stuart podczas manewrów na Pacyfiku Fot. U.S. Pacific Fleet/Flickr.com

Ocean Indyjski i Pacyfik do niedawna traktowane były rozdzielnie, ale to Chiny i ich aspiracje połączyły je w nową nazwę i nową koncepcję geostrategiczną. Stąd Indo-Pacyfik, a ściślej jego część okalająca Azję Południowo-Wschodnią.

Na rejonie tym skupia się dziś uwaga amerykańskiego mocarstwa, bo Morze Południowochińskie to m.in.: kluczowe morskie szlaki handlowe, zasoby naturalne, niepodległość Tajwanu, ale także geopolityczne aspiracje Chin do uczynienia z tego morza akwenu niemalże „wewnętrznego”, nieuporządkowany podział stref wpływów i granic morskich.

Indo-Pacyfik stał się areną rywalizacji amerykańsko-chińskiej, ale to Amerykanie mają większe zdolności koalicyjne, wzmacniające i tak ich potężne środki wojenne w regionie. Promując wolność szlaków handlowych, zapewniają, że z koalicjantami w regionie zwiąże ich również demokracja i przestrzeganie praw człowieka.

To dlatego AUKUS nie jest nowością, ale raczej kontynuacją budowania koalicji wokół USA i przeciwko Chinom. W przyszłym tygodniu w Białym Domu zbierze się przywództwo QUAD-u, czterostronnego formatu USA, Indii, Japonii i Australii, by omawiać plany na najbliższe miesiące. W zeszłym roku te cztery państwa odbyły wspólnie wokół wybrzeży Indii ćwiczenia morskie pod kryptonimem Malabar. Można spodziewać się zapowiedzi kolejnych takich przedsięwzięć QUADU-u.

Załoga amerykańskiej łodzi podwodnej USS Olympia na Pacyfiku Fot. U.S. Pacific Fleet/Flickr.com

Rejon Morza Południowochińskiego stał się również celem dla flot europejskich. Pływają tam Francuzi, a Brytyjczycy właśnie wysłali dwie fregaty w pięcioletni (!) rejs po Indo-Pacyfiku, ma tam również operować brytyjska grupa lotniskowa. Niemcy planują wysłanie swoich jednostek. Nawet Unia Europejska, która przecież nie może jakoś zbudować „europejskiej armii” na własnym kontynencie, przyjęła w tym roku „indo-pacyficzną strategię współpracy”.

Indo-Pacyfik staje się więc powoli teatrem nie tylko amerykańskiego, ale szerzej, zachodniego konkurowania, a może nawet ścierania się z Chinami.

Czy zawarty 15 września AUKUS jest dla Zachodu krokiem naprzód? Zarówno przywódcy, jak i media nazywają go nie tylko partnerstwem, ale paktem właśnie, co podkreśla wojskowe znaczenie porozumienia. AUKUS ma być też platformą współpracy w dziedzinie technologii morskich, cyberbezpieczeństwa, rozwoju sztucznej inteligencji, a nawet rozwoju technik komputerów kwantowych.

Ale pierwszym konkretnym punktem partnerstwa jest zapewnienie, że Australia już za 18 miesięcy uzyska plany budowy okrętów podwodnych z napędem atomowym. Wyposażonych co prawda w broń konwencjonalną, co skwapliwie podkreślił Biden, ale ich pojawienie się przyspieszy wyścig zbrojeń morskich w regionie.

Na reakcję Chin nie trzeba będzie długo czekać. Rząd Państwa Środka potępił porozumienie jako „skrajnie nieodpowiedzialne”. Pojawiły się nawiązania do nowej zimnej wojny.

Chiny rozwijają bowiem swoją marynarkę wojenną równie szybko: od lat 80. wprowadziły do służby pięć okrętów podwodnych z napędem nuklearnym oraz siedem okrętów podwodnych z napędem nuklearnym zdolnych do wystrzeliwania pocisków balistycznych. Ogólna liczba chińskich okrętów podwodnych, również napędzanych silnikami konwencjonalnymi, przekracza dziś 70.

Australia od pewnego czasu chciała rozbudować własną flotę podwodną. W kwietniu 2016 roku rząd Malcolma Turnbulla podpisał z francuską firmą DCNS kontrakt na dostarczenie 12 okrętów podwodnych za ok. 50 mld dolarów. W ramach kontraktu Australijczycy chcieli również pozyskać francuskie technologie nuklearne. Teraz, po ogłoszeniu AUKUS, ten kontrakt został zerwany, a nowe okręty dostarczą Amerykanie i Brytyjczycy.

Ich zbudowanie w perspektywie kilku lat pozwoli Australijczykom na zwiększenie zasięgu własnej floty podwodnej, zwiększy też jej niewykrywalność. Okręty z napędem nuklearnym nie muszą się tak często wynurzać, mają większe zasięgi, więc Chińczycy będą musieli poświęcić więcej zasobów i czasu na ich wykrywanie. Nawet jeśli zostaną one wyposażone choćby w konwencjonalne pociski Tomahawk, będą w stanie zagrozić chińskim obiektom naziemnym.

Chińskie operacje wokół Tajwanu staną się znacznie trudniejsze, również dzięki obecności tam Australijczyków. Wygląda na to, że amerykańska strategia budowania szeregu antychińskich koalicji w regionie wkroczyła w kolejny ważny etap.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Łukasiewicz
Piotr Łukasiewicz
Dyplomata, analityk Global.Lab
Jest byłym dyplomatą wojskowym i cywilnym, pułkownikiem rezerwy i ostatnim ambasadorem Polski w Afganistanie, gdzie spędził w sumie 7 lat. Współpracuje z fundacją Global.Lab.
Zamknij