Wojna w Ukrainie jest dziełem kopalnianego imperium Putina, latami wspieranego finansowo przez Europę. Teraz Unia musi się określić, czy chce pokoju, czy paliw kopalnych.
Rankiem 24 lutego obudziłam się na dźwięk dzwoniącego telefonu. Zerwałam się z łóżka. To mój znajomy, Ilyess, ukraiński aktywista klimatyczny z Charkowa. Zrobiło się nerwowo.
− No to wojna zaczęła się na dobre − powiedział, po czym przekazał mi informację o porannych bombardowaniach w Ukrainie.
Jeszcze kilka dni wcześniej, razem z naszymi znajomymi z całego świata, planowaliśmy marcowe strajki klimatyczne. Kryzys klimatyczny trwa w najlepsze. Emisje w 2021 roku znowu były rekordowe. Koniec lutego miał być dla nas przede wszystkim czasem analizowania ostatnich posunięć w polityce klimatycznej.
Arabowie nie pomogą w obniżeniu cen ropy, bo w Białym Domu woleli Trumpa
czytaj także
Ale 24 lutego planowanie strajków ustąpiło miejsca planowaniu ewakuacji Ilyessa i innych aktywistek z Ukrainy. Wojna, przed momentem jeszcze dla nas wszystkich tak niewyobrażalna, zaczęła eskalować na naszych oczach. Rządy Putina pokazały światu swoje okrutne − dla wielu dotychczas nieznane − oblicze.
Minęło ponad 20 dni od tego poranka. Rosyjska armia zabiła już niemal setkę dzieci, zbombardowano dziesiątki szpitali, a ponad trzy miliony osób zmuszonych zostało do ucieczki ze swoich domów. Nie ma odpowiednich słów, by opisać koszmar, jaki rosyjskie władze − pod dyktando Putina − wyrządzają obecnie w Ukrainie. Ale ten koszmar nie spadł z nieba. On nadchodził od lat, a jego istotnymi źródłami są trzy filary rosyjskiej gospodarki − ropa, gaz i węgiel.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą możemy zrobić dla Ukrainy. pic.twitter.com/Yrf1uVSp6f
— bombelki (@bombelki_) February 28, 2022
Nie od dziś wiadomo, że Rosja buduje swoje imperium na paliwach kopalnych. 40 proc. zysków rosyjskiej gospodarki pochodzi właśnie z ich sprzedaży. Europa, jak niewiele regionów świata, od dekad tkwi w ścisłym kopalnianym układzie z Rosją − 46 proc. importu węgla, 27 proc. importu ropy naftowej i 40 proc. zapotrzebowania na gaz ziemny odbieramy właśnie od Putina. W tym toksycznym związku z petrodyktaturą Kremla tkwią też takie firmy jak francuski Total Energies, niemiecki Nord Stream czy polski Orlen. Jako kraj Polska przez ostatnie dwie dekady wysłała do Rosji niemalże 800 miliardów złotych, inwestując w ten destrukcyjny system.
Od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie Unia Europejska przelała na rosyjskie konto już niemalże 13 miliardów euro za paliwa kopalne − szacuje się, że kieszonkowe dla Putina wynosi około 700 milionów euro dziennie. Paliwa kopalne są głównymi narzędziami współczesnej walki geopolitycznej. Walki, która jednocześnie odciąga naszą uwagę od radzenia sobie z katastrofą klimatyczną − fundamentalnym problemem ludzkości, który niszczy podstawy naszego funkcjonowania na Ziemi.
Dalsze utrzymywanie naszych systemów energetycznych na paliwach kopalnych jest równoznaczne z trwaniem w toksycznych związkach z dyktatorami takimi jak Putin. Jeśli chcemy realnego pokoju i bezpieczeństwa, należy przestać dawać im szansę na manipulowanie naszymi społeczeństwami poprzez handel ropą, gazem czy węglem. Tak długo, jak wstrzymujemy się z transformacją energetyczną w kierunku odnawialnych źródeł energii, dostarczamy autokratom − w Rosji, Iranie czy Wenezueli − coraz więcej narzędzi do rujnowania świata. Tak długo, jak nasz rząd wydaje zgodę na inwestowanie w ich surowce, tak długo przyzwala na ich szantaże i przyczynia się do ludzkich tragedii.
Solidarność z narodem ukraińskim jest aktem walki o naszą zbiorową egzystencję. Już dawno działania wobec pokoju i sprawiedliwości klimatycznej nie były ze sobą tak ściśle związane. Suwerenność i bezpieczeństwo w XXI wieku oznaczają pożegnanie się z paliwami kopalnymi − raz na zawsze. Uniezależnianie się od nich nie jest „jedynie” ścieżką do ochrony klimatu. Teraz, jak nigdy wcześniej, widać, że odcięcie się od paliw kopalnych to też ścieżka do chronienia naszych demokracji przed władzą autokratycznych reżimów. Dlatego musimy dokonać wyboru. Ci, którzy zyski stawiają ponad wszystko, już dawno podjęli decyzję, jakiego świata pragną, i realizują obecnie działania, które wyniszczają podstawy życia na Ziemi. Nie mamy zatem zbyt wiele czasu na zastanawianie się.
Wielu polityków − na szczeblu polskim i europejskim − może twierdzić, że odcięcie się od paliw kopalnych jest niemożliwe w najbliższym czasie. Ale zdaje się, że w obliczu tak niewyobrażalnej tragedii, jaką jest wojna w Ukrainie, oraz wobec pędzącej katastrofy klimatycznej to, co niemożliwe, pozostaje naszą jedyną ścieżką ratunku.
Wierzę, że tkwiące w nas pokłady siły są w pełni wystarczające, aby w obecnym momencie próby podjąć się odważnych kroków. Nadzieja zawsze wyłania się z mroku. I tak jak teraz Ilyess, któremu udało się ewakuować z Ukrainy do Niemiec, zaczyna swoją historią poruszać niemiecką opinię publiczną, tak i my w Polsce jesteśmy w stanie napisać inną opowieść dla naszego społeczeństwa. Podobny moment może nie nadejść prędko.