Świat

Iran: niebezpieczna obsesja Ameryki

Stany Zjednoczone, jakby nieświadome wszystkiego, co zaszło między nimi a Iranem w ubiegłym i obecnym stuleciu, w niekontrolowany sposób rozładowują traumę psychologiczną sprzed czterdziestu lat. Jeffrey Sachs przypomina najważniejsze fakty.

NOWY JORK. Wydany przez prezydenta USA Donalda Trumpa rozkaz zamordowania irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, który przebywał z oficjalną misją w Iraku, zdobył szeroki poklask w agresywnie szowinistycznej Partii Republikańskiej. W dzisiejszych czasach morderstwa na zlecenie władz państwowych, których ofiarami padają przedstawiciele obcych państw, duchowni i dziennikarze, zdążyły już spowszednieć. Jest jednak coś szczególnego w amerykańskiej żądzy krwi wobec Iranu. To obsesja, która trwa od czterdziestu lat, a teraz doprowadziła Stany Zjednoczone na skraj wojny.

Fiksacja USA na punkcie Iranu sięga czasów rewolucji islamskiej z 1979 roku, kiedy irańscy studenci zajęli amerykańską ambasadę w Teheranie i przez ponad rok przetrzymywali 52 Amerykanów jako zakładników. To traumatyczne doświadczenie sprawiło, że amerykańscy politycy są psychologicznie niezdolni do skalibrowania polityki zagranicznej. Oto powód, dla którego na przykład Trump zagroził popełnieniem zbrodni wojennej polegającej na zniszczeniu 52 celów w Iranie, w tym skarbów irańskiej kultury – po jednym za każdego zakładnika z 1979 roku, jeśli Iran podejmie działania odwetowe za morderstwo Sulejmaniego.

Operacja Iranu to przypomnienie, że Teheran ma broń umożliwiającą precyzyjne ataki

Trump twierdzi, że ma prawo zamordować lidera obcego państwa i popełnić zbrodnie wojenne, jeśli ten kraj dokona odwetu. Taka bandycka polityka jest w USA szeroko pochwalana. Odzwierciedla rodzaj zespołu stresu pourazowego, na który cierpi amerykański system polityczny, przynajmniej na prawicy. Przypomina lekkomyślne wszczynanie wojen na Bliskim Wschodzie po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 roku.

Oliwy do ognia dolewa fakt, że Trump ma zaburzoną psychikę. Przypomnijmy jego słowa, kiedy chwalił się, że mógłby zastrzelić kogoś na Piątej Alei i „nie straciłby ani jednego głosu”. Wydając rozkaz zamordowania Sulejmaniego, najwyraźniej bardzo chciał poddać swoje twierdzenie próbie.

Ani amerykańska opinia publiczna, ani elita polityczna nie jest w stanie pojąć, że Stany Zjednoczone popełniły znacznie więcej zbrodni przeciwko Iranowi niż Iran przeciwko Stanom. USA z własnej woli, lekkomyślnie stworzyły wroga – i nie miały ku temu żadnego powodu oprócz własnych błędnych posunięć.

Spójrzmy na najważniejsze kamienie milowe od wczesnych lat 50. ubiegłego wieku.

Najpierw Stany Zjednoczone i Wielka Brytania obaliły w 1953 roku rząd Iranu po tym, jak demokratycznie wybrany premier Mohammad Mosaddegh podjął działania w kierunku odzyskania kontroli na irańską ropą (kontrolowaną wcześniej przez Imperium Brytyjskie). Amerykanie zastąpili irańską demokrację autorytarnym reżimem kierowanym przez szachinszacha Mohammada Rezę Pahlawiego, który panował przez ćwierć wieku – od 1953 do 1978 roku, opierając się na SAWAK, brutalnej tajnej policji i agencji wywiadu. Irańscy studenci wtargnęli do amerykańskiej ambasady w Teheranie, kiedy wygnany i pozbawiony władzy szach został wpuszczony do USA, gdzie poddał się procedurom medycznym.

Irańscy studenci wdzierają się na teren ambasady USA w Teheranie. CC BY-SA 4.0
Irańscy studenci wdzierają się na teren ambasady USA w Teheranie. Wikimedia CC BY-SA 4.0

Rok później Amerykanie uzbroili irackiego przywódcę Saddama Husajna i zachęcili go do inwazji na Iran, co doprowadziło do niemal dziesięcioletniej wojny, która po stronie Iranu pochłonęła około pół miliona ofiar. Jeszcze w 2014 roku mniej więcej 75 tysięcy Irańczyków wciąż leczyło się w związku z obrażeniami, które odnieśli w atakach chemicznych przeprowadzonych przez Saddama.

Waszyngton zdecyduje, czy będzie wojna. Teheran – kiedy się skończy

Stany Zjednoczone atakowały też cele cywilne. W 1988 roku amerykańskie wojsko zestrzeliło samolot linii lotniczych Iran Air numer 655 – pasażerski odrzutowiec Airbus A300, zabijając wszystkich 290 pasażerów na pokładzie. Samolot dało się łatwo rozpoznać jako cywilny, gdyby tylko Amerykanie powzięli odpowiednie środki ostrożności. A w 1995 roku Irańczycy zostali poddani surowym amerykańskim sankcjom gospodarczym, które nigdy nie zostały zniesione, a z biegiem lat były jeszcze bardziej zaostrzane.

To działo się dalej nawet po 11 września. Iran wsparł inwazję koalicji kierowanej przez Amerykanów na Afganistan w celu obalenia rządów talibów, a także poparł nowego prezydenta, Hamida Karzaja, ustanowionego z pomocą USA. Mimo to w styczniu 2002 roku prezydent USA George W. Bush wymienił Iran jako jeden z krajów „osi zła”, obok Iraku Saddama i Korei Północnej.

W 1988 roku amerykańskie wojsko zestrzeliło samolot pasażerski  Iran Air, zabijając wszystkich 290 pasażerów na pokładzie.

Podobnie wygląda polityka USA w sprawie broni nuklearnej. Amerykańska dyplomacja nie naciska na wszystkie państwa bliskowschodnie, w tym Izrael (który według szacunków dysponuje 80 głowicami), by przestrzegały układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, i nie wspiera wysiłków na rzecz utworzenia regionu wolnego od tego rodzaju broni. Stany Zjednoczone wywierają presję wyłącznie na Iran.

W 2015 roku USA pod rządami Baracka Obamy, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Rosja i Niemcy wynegocjowały z Iranem umowę, w ramach której Teheran zgodził się zaprzestać przetwarzania paliwa jądrowego w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych przez Amerykanów i inne państwa. Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie poparła umowę nuklearną, zwaną formalnie Joint Comprehensive Plan of Action (JCPOA). Jednak według sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo umowa ta była jedynie aktem „appeasementu” – ugłaskiwania wroga. Trump jednostronnie odstąpił od porozumienia w 2018 roku – jako jedyny z sygnatariuszy – a później radykalnie zaostrzył nałożone na Iran sankcje.

Trump jeszcze nie strzela, ale próbuje wziąć wrogów głodem

Celem tych coraz bardziej restrykcyjnych sankcji nie jest zmiana zachowania Iranu, ale próba zmiażdżenia irańskiej gospodarki z zamiarem destabilizacji reżimu. Iran przeżywa obecnie wywołaną przez USA depresję gospodarczą: od 2017 do 2019 roku wskaźnik PKB spadł o 14 procent, a inflacja w zeszłym roku wyniosła aż 36 procent (jak podają ostatnie szacunki MFW). W Iranie występują poważne braki w zaopatrzeniu, między innymi w leki i inne kluczowe produkty. Tymczasem Stany Zjednoczone, mimo że wypowiedziały układ nuklearny, ciągle wzywają Iran, by przestrzegał zapisów tego porozumienia.

USA, najwyraźniej zupełnie nieświadome całej tej historii, prowadzone przez niezrównoważonego emocjonalnie prezydenta, który uważa, że może popełnić morderstwo w biały dzień i ujdzie mu to na sucho, wciąż w niekontrolowany sposób rozładowują napięcia związane z traumą psychologiczną sprzed czterdziestu lat.

W tym momencie dziejowym świat powinien przypomnieć sobie mądre i wciąż aktualne słowa prezydenta, który był zupełnie innym typem amerykańskiego przywódcy. W czerwcu 1963 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią w zamachu, John F. Kennedy w taki sposób zwrócił się do parlamentu Irlandii:

„Spoglądając nad przepaściami i barierami, które dziś nas dzielą, musimy pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak wieczni wrogowie. Obecna wrogość jest faktem, ale nie stanowi ona nadrzędnego prawa. Rzeczywistość naszych czasów nade wszystko wygląda tak, że jesteśmy niepodzielnie dziećmi bożymi i wspólnie jesteśmy na tej planecie bezbronni”.

Politycy zabijają

Nie ma powodu, dla którego Iran i Stany Zjednoczone nie mogłyby żyć w pokoju. Nowa relacja zbudowana na porozumieniu nuklearnym z 2015 roku i wielu wspólnych interesach jest wciąż możliwa. Ale kiedy Iran zaczyna już podejmować kroki odwetowe, jest niezwykle ważne, by Unia Europejska nie podążyła za lekkomyślną administracją Trumpa po spirali eskalacji, która może prowadzić do wojny.

**
Copyright: Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jeffrey D. Sachs
Jeffrey D. Sachs
Ekonomista, Columbia University
Profesor Zrównoważonego Rozwoju oraz profesor Polityki i Zarządzania Zdrowiem Publicznym na Uniwersytecie Columbia. Jest dyrektorem Centrum ds. Zrównoważonego Rozwoju na Columbii oraz Sieci Rozwiązań na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju przy ONZ.
Zamknij