Świat

Koszmarna Rosja Przyszłości

Na poziomie federalnym zapadła decyzja, by tzw. ogólnorosyjskie sprawdziany przenieść z wiosny na jesień. Regionalne media na podstawie rozmów z pracownikami szkół donosiły, że przyczyną odwołania sprawdzianów wiosną jest... deficyt papieru. Oto Rosja przyszłości.

To Aleksiej Nawalny zaczął jako pierwszy konsekwentnie używać tego sformułowania – Wspaniała Rosja Przyszłości. Czyli taka, gdzie panuje demokracja, wybory są uczciwe i konkurencyjne, a silne instytucje państwa sprawiają, że żadna grupa interesów nie może się uwłaszczyć na publicznym majątku. We Wspaniałej Rosji Przyszłości niepodzielnie panuje wolność słowa i pluralizm poglądów, a wszystko to razem wzięte sprzyja rozwojowi gospodarczemu, więc obywatele federacji, która staje się federacją już nie tylko z nazwy, ale i z praktyki społeczno-politycznej, bogacą się z pokolenia na pokolenie, żyją długo i szczęśliwie.

Niezależnie od szczerych intencji i oddania, z jakim rosyjska opozycja starała się tę wizję wcielić w życie – przypomnijmy, że Aleksiej Nawalny od ponad roku siedzi w więzieniu i raczej z niego nie wyjdzie, póki Putin jest żywy – dzisiaj bardziej aktualna jest wizja Koszmarnej Rosji (i to już niedalekiej) Przyszłości.

Nie trzeba przypominać, co się stało. Otwarta inwazja na Ukrainę wyznaczyła nowy rozdział w historii także dla samej Rosji. W swoim stylu, ale bardzo zgrabnie i treściwie ujął to były mer Jekaterynburga i jeden z najciekawszych opozycyjnych polityków postsowieckiej epoki Jewgienij Rojzman. Agencja RIA Nowosti opublikowała tweeta, w którym cytowana jest wypowiedź ministra spraw zagranicznych Ławrowa: „Operacja na Ukrainie ma za zadanie zakończyć światową dominację USA”. Odpowiedź Rojzmana na tego tweeta była jednocześnie pytaniem: „I z tego powodu postanowiliście swój kraj rozjebać o ścianę?”. Rojzmana oskarżono o „brak szacunku do władzy” i zasądzono grzywnę. „Odpowiedzi na swoje pytanie nie otrzymałem” – komentował później były mer Jekaterynburga.

Być może efekty rozbicia się o ścianę nie przychodzą tak szybko i nie są tak imponujące, jak wielu by sobie tego życzyło z nadzieją, że pomoże to Rosjanom wyleczyć postimperialnego kaca i zakończy wojnę w Ukrainie. Jednak na podstawie docierających do nas z Rosji informacji już teraz można sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać Koszmarna Rosja Przyszłości.

W marcu na poziomie federalnym zapadła decyzja, by tzw. ogólnorosyjskie sprawdziany – testy z głównych przedmiotów, które piszą co roku uczniowie od 4. do 11. klasy – przenieść z wiosny na jesień. Normalnie powinny odbywać się w marcu i kwietniu, ale pojawiło się wiele powodów, by w tym roku zaczęły się dopiero w drugiej połowie roku. Wskazano na niezawodny covid, ale też przeciążenie nauczycieli i uczniów, którzy pisali podobno liczne petycje w tej sprawie.

Regionalne media na podstawie rozmów z pracownikami szkół donosiły jednak, że prawdziwą przyczyną odwołania sprawdzianów jest deficyt papieru. Braki na rynku pojawiły się z powodu sankcji, które odcięły rosyjskich producentów papieru od środków chemicznych niezbędnych do wybielania celulozy. Wcześniej kupowano je w Europie. W marcu w całej Rosji skarżono się nie tylko na brak papieru biurowego A4, ale także rolek do kas fiskalnych. W końcu problem udało się rozwiązać.

Dlaczego Zachód nie chce przyznać, że putinowska Rosja jest faszystowska?  

W sferze konsumpcji pojawiło się rozwiązanie awangardowe, czyli paragony elektroniczne, choć nie wiadomo, na ile stało się powszechnym. Papier do drukarek wrócił w końcu do magazynów, ale odmieniony – w wyraźnym odcieniu beżu. Śnieżnobiały papier też pojawił się znowu w sprzedaży, ale jest cztero-, a nawet pięciokrotnie droższy niż na początku roku. Beżowy papier jest tańszy, reklamowany jako eko, a eksperci z branży obiecują, że nie zaszkodzi drukarkom. Jeśli rosyjskie fabryki nie znajdą własnego sposobu na wybielanie celulozy, to możliwe, że już niedługo wydawane w Rosji książki przybiorą wygląd retro – kartki będą pożółknięte nie od starości, a już od samej nowości.

Kino z torrentów, samoloty z recyklingu

Zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę zachodni producenci filmowi zadeklarowali, że ich filmy nie będą pokazywane w Rosji. Ale to akurat banalny problem, z którym łatwo można sobie poradzić. W rosyjskich kinach odbywają się teraz pirackie premiery, np. Batmana w reżyserii Matta Reevesa. W końcu wystarczy wynająć od sieci kin salę i odpalić plik ściągnięty z torrenta.

O tym, że pirackie kopie pokazywane są w kinach Moskwy, Jekaterynburga, Czyty, Penzy czy też w Kinie Łódź w niegdyś bratnim włókienniczym Iwanowie napisał rosyjski „Esquire”, który od niedawna już się tak nie nazywa. Nowa nazwa jest bardziej swojska – „Prawiła żyzni”, czyli Zasady życia. Stało się tak, bo amerykański właściciel tytułu odwołał licencję dla wydającego go w Rosji holdingu medialnego. Wszystko się zmienia, ale wszystko jakby pozostaje bez zmian. Chociaż podobno w rosyjskich kinach zabraknie popcornu, który również był importowany. Zamiast niego do pirackich filmów serwowane będą swojskie solone nasiona słonecznika. Nie wiadomo niestety, czy ta informacja jest na serio, ale zupełnie na poważnie zakaz sprzedaży popcornu w kinach proponowali już parę lat temu deputowani Dumy. Bo w radzieckich kinach przekąsek nie było.

Jako synonim dla zmiany słownik podpowiada ewolucję, ale w tym przypadku chodzi raczej o inwolucję, która czeka Rosjan w dziedzinie transportu. Pierwsze uderzenie poszło w lotnictwo cywilne. Unia Europejska niemal od razu zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, o które z kolei upomnieli się zachodni leasingodawcy, zmuszeni przez sankcje do przerwania współpracy z rosyjskimi liniami lotniczymi. W związku z tym samoloty przestały właściwie latać za granicę, gdzie mogłyby zostać zajęte na wniosek właścicieli. Bardzo duża flota samolotów została uziemiona w Rosji, gdzie z kolei spada ruch pasażerski, bo znacząco wzrosły ceny biletów.

Do tego trzeba pamiętać, że od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę zamkniętych pozostaje kilkanaście lotnisk na południu Rosji, m.in. w popularnych kurortach Anapie i Gelendżyku. Branża lotnicza próbuje się otrząsnąć z kolejnego po covidowym szoku, ale przyszłość wydaje się w miarę oczywista: dalszy wzrost cen biletów, zwolnienia pracowników i kanibalizowanie maszyn dla pozyskiwania części zamiennych. Akurat pod tym względem nadmiar samolotów wydaje się szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Oprócz powyższych problemów sankcje oznaczają brak dostaw części zamiennych i brak serwisowania maszyn przez producentów.

Niedawno niezależny rosyjski portal Meduza opublikował reportaż o nastrojach w branży. Jeden z bohaterów, inżynier Andriej zapewnia, że mimo tych trudności latanie w Rosji samolotami pozbawionymi międzynarodowych certyfikatów jeszcze długo będzie zupełnie bezpieczne. Ale za chwilę przyznaje, że sam latać przestał. „Irracjonalna reasekuracja” – mówi. Irracjonalność ma w tym przypadku solidne podstawy, bo w 2021 roku Rosja pobiła rekord w liczbie katastrof lotniczych – w 31 wypadkach zginęło ponad 100 osób.

Lada Degradanta

Niespodziankę szykuje także rosyjski przemysł samochodowy. Z powodu sankcji, braku dostaw części i zmian własnościowych – najważniejsza to ta, że swoje 67,69 proc. udziałów w Awtowazie sprzedał francuski Renault i zakończył działalność w Rosji – rosyjski rząd znacząco obniżył wymagania wobec nowych aut, które będą zjeżdżać z taśmy w najbliższych miesiącach.

Produkowane w Rosji samochody od maja nie muszą mieć ABS, wspomagania kierownicy, naciągaczy pasów, a nawet poduszek powietrznych. Elektrycznie otwierane szyby będą luksusem za słoną dopłatą. Obniżono także standard dotyczący spalin do Euro-0. W praktyce oznacza to brak jakichkolwiek wymagań i powrót do standardów z początku lat 90. Podobno już w czerwcu światło dziennie ujrzy pierwszy samochód, wyprodukowany w takiej minimalistycznej wersji. Ma być to Lada Granta, którą Rosjanie w sieci już przezywają Lada Degradanta.

Patrioci mówią, że kiedyś były żyguli i zaporożce bez tych wszystkich udziwnień i ludzie też jeździli. Trudno się nie zgodzić, ale wtedy aut na drogach było nieporównywalnie mniej. Eksperci od motoryzacji nie pozostawiają złudzeń: pojawienie się zdegradowanych samochodów na rosyjskich drogach doprowadzi do większej liczby wypadków, z większą liczbą ofiar.

Optymiści mówią, że zostaje niezawodny jeszcze z czasów carskich pociąg, ale i tutaj palce maczały zachodnie koncerny. W połowie maja Siemens zerwał umowę z rosyjską koleją na serwisowanie pociągów Łastoczka i Sapsan. Te pierwsze jeździły na liniach podmiejskich, te drugie to pociągi dużej prędkości, które obsługiwały najszybsze połączenie między Moskwą i Petersburgiem. Ale powodów do paniki nie ma. Dopóki na Kuzbasie są niewyczerpane złoża węgla, zawsze można wrócić do lokomotyw parowych.

Importozamieszczenie

Podobne procesy zachodzą w różnych sferach rosyjskiego życia i gospodarki. Tak jak po wprowadzeniu sankcji w 2014 roku, kluczowym słowem znowu stało się „importozamieszczenie”, czyli zastępowanie towarów kupowanych na Zachodzie towarami od innych, zaprzyjaźnionych krajów.

Największe nadzieje Rosjanie pokładają oczywiście w Chinach, które wyobrażają sobie jako nieprzebrany magazyn wszystkiego. Ale chińskie firmy, zwłaszcza te, które wyrobiły sobie markę na globalnym rynku, nie chcą się wikłać we wtórne sankcje i po cichu opuszczają Rosję. Zastępniki, które popłyną z Chin, to będzie raczej drugi garnitur towarów niekoniecznie pierwszej świeżości.

Obywatel konsument i Leroy Kremlin

Innym sposobem na przezwyciężenie sankcji i blokad jest tzw. import równoległy. Może i Apple nie będzie eksportować iPhone’ów do Rosji, ale przecież iPhone’a można kupić niemal w każdym kraju świata. Jaki więc problem przywieźć najnowsze smartfony i komputery np. z Indii? Albo z Brazylii? Ale z punktu widzenia międzynarodowych umów taka praktyka reeksportu jest nielegalna, jeśli nie wyraża na nią zgody producent. Więc znowu wraca kwestia tego, kto zaryzykuje, żeby zarabiać w Rosji. Jacyś chętni na pewno się znajdą, bo i wynagrodzenie będzie sowite. Reeksportowany do Rosji iPhone będzie musiał być o wiele droższy niż kupowany z oficjalnego źródła, bo wszystkie te ryzyka i fatygę pośredników należy wynagrodzić.

Zagraniczne koncerny starają się zostawiać jakieś furtki, a część Rosjan pewnie wciąż ma nadzieję, że wojna prędzej czy później się skończy, może nawet ktoś na Kremlu pójdzie po rozum do głowy i dzięki temu wszystko wróci do normy. Nie wierzy w to Elwira Nabiullina, szefowa Centralnego Banku Rosji, ciesząca się na świecie opinią wybitnej ekonomistki. W połowie kwietnia Nabiullina powiedziała, że już w drugim, a najpóźniej w trzecim kwartale roku skończą się zapasy, dzięki którym gospodarka Rosji mogła funkcjonować w miarę normalnie mimo sankcji. A kiedy tak się stanie, to rozpocznie się okres „strukturalnej transformacji”. Mówiąc prościej, do tego, co było, powrotu nie ma.

Cała wstecz

Oprócz tego, że materialne formy życia staną się bardziej zgrzebne, transformować będzie się także społeczeństwo i znowu raczej w duchu inwolucji niż ewolucji. Od początku wojny zauważalnie wzrosła liczba kradzieży sklepowych. Firmy, które badały problem, szacują wzrost na 18 proc. Ale wraz z obniżającym się standardem życia, rosnącymi cenami i powrotem do domów mężczyzn doświadczonych wojną można spodziewać się, że będzie rosła przestępczość, coraz więcej będzie w rosyjskim społeczeństwie agresji i przemocy. A przecież i dotychczas było ich o wiele za dużo. W przemocowej konstrukcji życia społecznego wielu badaczy i komentatorów doszukuje się przyczyn kolejnej toczonej przez Rosję brutalnej i bezsensowej wojny.

Degradację społeczną przyspieszają decyzje podejmowane przez rosyjskie władze. Na przykład rezygnacja z udziału w systemie bolońskim przez uczelnie wyższe, co sprawi, że rosyjskie dyplomy przestaną być uznawane na Zachodzie. Motywacja, oprócz tego, że Rosja jest przecież na wojnie z całym Zachodem, jest też taka, że trzeba wrócić do lepszego i sprawdzonego radzieckiego systemu kształcenia. W praktyce wyjście z systemu bolońskiego utrudni emigrację studentom i absolwentom, którzy nie będą widzieli dla siebie przyszłości w Rosji.

Jeszcze istotniejsze jest wyjście z Rady Europy, co oznacza również rezygnację z udziału w Europejskiej konwencji praw człowieka. Otwiera to drogę do przywrócenia kary śmierci, a czołowi rosyjscy politycy typu Dmitrija Miedwiediewa bardzo lubią na ten temat dywagować.

Rosja to nie jest jedyne państwo świata, które w wyniku politycznych zawirowań zeszło z drogi modernizacji. Ale biorąc pod uwagę wielkość Rosji i poziom jej włączenia w procesy globalnej gospodarki na przestrzeni minionych trzech dekad, rozje***** się o ścianę to bezprecedensowy eksperyment czasoprzestrzenny.

Federacja Rosyjska zajmuje mniej więcej jedną dziewiątą część lądu. Taki właśnie obszar świata postanowił dać całą wstecz i wrócić na zasadzie baumanowskiej retrotopii do wyobrażonej bezpiecznej radzieckiej przeszłości. Ale kiedy iluzja przeszłości się rozproszy, Rosjanie zorientują się, że żyją w dystopicznej Koszmarnej Rosji Przyszłości, gdzie papier bywa tylko żółty, samoloty spadają jak muchy, samochód odpala się na korbkę, filmy i książki są pirackie, oczywiście o ile będzie jeszcze działać internet. A jeśli komuś się to nie podoba, to zawsze może sobie ulżyć i zgłosić się po karę śmierci.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Siegień
Paulina Siegień
Dziennikarka i reporterka
Dziennikarka i reporterka związana z Trójmiastem, Podlasiem i Kaliningradem. Pisze o Rosji i innych sprawach, które uzna za istotne, regularnie współpracuje także z New Eastern Europe. Absolwentka Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Autorka książki „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” (2021), za którą otrzymała Nagrodę Conrada.
Zamknij